19.06.2017, 18:57:39
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 19.06.2017, 18:58:19 przez SparrowJacek.)
Ok, nie dzieliłem się zbyt wiele przeżyciami ze względu na to, że musiałbym pisać jeden post pod drugim, także jedyne czym się podzielę to końcowe już przemyślenia związane z samym modem.
Na wstępie chciałbym bardzo podziękować teamowi za to, że stworzył tak Przeznaczenie jak i Epilog. Powiem szczerze, że ten tydzień temu, gdy miałem zaczynać rozgrywkę, nie byłem nastawiony zbyt pozytywnie, Przeznaczenia nie pamiętałem dokładnie, a Mrocznymi nie grałem. Myślałem, że kolejna zabawna przygoda Beziego w Khorinis się szykuje... nie mogłem bardziej się pomylić.
Jako pierwszą rzecz, żeby mi nie umknęło powiem to: jestem zbieraczem, uwielbiam eksplorować lokacje w Gothicu, którego niestety poznałem aż za dobrze, dlatego fakt, że wrzuciliście dodatkowe ziółka(szczawie, goblinie jagody i korzenie) sprawił, że miałem dodatkową godzinę czy dwie frajdy związanej czysto z bieganiem i szukaniem.
Takie roślinki powiązane są oczywiście z balansem, więc o nim też wspomnę - początek to była trochę zmora tu. Bugi i niedociągnięcia Gothica były moimi najlepszymi przyjaciółmi, a jedną z pierwszych osób, która padła ofiarą tychże był pewien grubiański baron na farmie. Potem było już troszkę bardziej z górki, jednak niewielka ilość życia i moc niektórych przeciwników sprawiały, że aż do końca należało bardzo uważać na siebie (ostatnia zbroja przydała się w sumie tylko do bicia szkieletów, bo questowi przeciwnicy nic sobie nie robili z tego, że ją miałem na sobie i kładli mnie na 2 ciosy). Momentami było to wyzwanie, co jest bardzo pozytywne, mimo iż Epilog to przede wszystkim mod fabularny.
I tu przechodzimy do sedna - FABUŁA. Nie grałem mrocznym jak już wspominałem, więc momentami nie wyłapywałem różnych nawiązań, a wszyscy baronowie zlewali mi się w jedno, ale nie umniejsza to temu wszystkiemu, co zostało pokazane. A fabuła była ciekawa, w początkowych etapach toczyła się wolno, lecz gdy już nabrała tempa, to płynęła wartko niczym wino na farmie Sek... Tilla. Chciałbym napisać, że wątki poboczne absorbowały mnie znacznie bardziej w początkowych etapach, jednak finalnie i one prowadziły do ostatecznej konkluzji. Duże wrażenie zrobiło na mnie powiązanie tych wszystkich różnych wątków, od momentu, gdy zrozumiałem, że wszystko może być ważne, grało mi się jeszcze przyjemniej. Rozwiązywanie pętli z szyi mieszkańców Khorinis i szykowanie tegoż samego sznura dla mrocznych to były czyste delicje, gdy piraci szykowali się do podbicia statku, w mieście ludzie byli zdeterminowani i pełni nadziei, a za murami z obu stron szykowały się oddziały, w Khorinis zaś z początkowej potęgi, została jedynie garstka ciemiężców - napawało to me serce radością i dumą, że tak daleko zaszliśmy wszyscy razem.
Na pochwałę zasługuje kilka aspektów dodatkowo. Po każdej prawie misji można było zwyczajnie porozmawiać przez chwilkę z osobami zaangażowanymi, dowiedzieć się jakie one mają poglądy na to co sie właśnie stało, co planują i jak to na nich wpłynęło. Drugą rzeczą był fakt, że ludzie się przemieszczali - oczywiście, było to związane głównie z samą fabułą i nigdy nie było bezsensowne, ale widząc, jak ludzie zmieniają obozy, miejsca zamieszkania itp czuło się znacznie bardziej, że to nie tylko statyści.
Ogłoszenia drobne:
Czułem się troszkę źle w związku z faktem, że ukradłem kubeczek na mocz Memoriusa, na szczęście dowody zbrodni zostały szybko zutylizowane.
Za każdym jednym razem, gdy rozmawiałem z Hipolitem miałem ochote zrobić mu krzywdę, ooo, nie macie pojęcia jak wielką! Za każdym razem poza tym ostatnim...
Pożegnania ogólnie były smutne, najbardziej urzekł mnie jednak wiersz Morta.
Dwa zadania sprawiły, że czułem wewnętrzny konflikt, którego nie pamiętam z żadnej innej gry obecnie - gdy miałem zdecydować czy opowiem się po stronie Cassi czy Rączki, oraz znany nam motyw z zadania "najlepszy z najlepszych" czy jakoś tak...
W Przebudzeniu umieśćcie proszę więcej tych mini-zadań, które nie pokazują się w dzienniku! Były świetne, choć momentami ciężko aż było mi uwierzyć, że Bezi nic o nic nie napisał. Głównie o poszukiwaniach trzydziestego trzeciego, oraz o skarbie pewnego pirata.
Rozumiem, że było to konieczne w wielu momentach, jednak rzuciło mi się w oczy, że Bezi zrobił się znacznie bardziej brutalny. W G2NK nie pamiętam prawie momentu, gdy po pokonaniu przeciwnika, byłem zmuszony go zabić, a tu całe rzesze ludzi zostały nabite na miecz i odesłane do królestwa beliara.
Wrzućcie do Przebudzenia odpowiednik pierścienia Foresta proszę, to daje kolosalne możliwości, dużo lepsze niż jakakolwiek runa!
Nie podobała mi się jedna rzecz - pewien drwal na początku powiedział, żebym czasowo powstrzymał się przed skórowaniem czarnego trolla i nigdy później nie było to już poruszane, więc mój miecz poznał go dopiero na samym końcu rozgrywki, gdy już nic innego nie pozostało do zrobienia.
Na plus bardzo było to, że sen nie odnawiał zdrowia, choć jako człowiek-chomik często wolałem stracić te 2 minuty i pójść po maść do Sagitty zamiast zjeść korzonki z plecaka
Czas gry mój to 44h 56min, wykonałem wszystkie zadania (choć nie bez drobnej pomocy kodów w przypadku Sentenzy czy pierścieni mrocznych), oto moje końcowe statystyki:
![[Obrazek: 81bs5u02v]](https://postimg.org/image/81bs5u02v/)
Nauczone wszystkie trofea poza językami ognistych jaszczurów i mikstura zręczności
Na wstępie chciałbym bardzo podziękować teamowi za to, że stworzył tak Przeznaczenie jak i Epilog. Powiem szczerze, że ten tydzień temu, gdy miałem zaczynać rozgrywkę, nie byłem nastawiony zbyt pozytywnie, Przeznaczenia nie pamiętałem dokładnie, a Mrocznymi nie grałem. Myślałem, że kolejna zabawna przygoda Beziego w Khorinis się szykuje... nie mogłem bardziej się pomylić.
Jako pierwszą rzecz, żeby mi nie umknęło powiem to: jestem zbieraczem, uwielbiam eksplorować lokacje w Gothicu, którego niestety poznałem aż za dobrze, dlatego fakt, że wrzuciliście dodatkowe ziółka(szczawie, goblinie jagody i korzenie) sprawił, że miałem dodatkową godzinę czy dwie frajdy związanej czysto z bieganiem i szukaniem.
Takie roślinki powiązane są oczywiście z balansem, więc o nim też wspomnę - początek to była trochę zmora tu. Bugi i niedociągnięcia Gothica były moimi najlepszymi przyjaciółmi, a jedną z pierwszych osób, która padła ofiarą tychże był pewien grubiański baron na farmie. Potem było już troszkę bardziej z górki, jednak niewielka ilość życia i moc niektórych przeciwników sprawiały, że aż do końca należało bardzo uważać na siebie (ostatnia zbroja przydała się w sumie tylko do bicia szkieletów, bo questowi przeciwnicy nic sobie nie robili z tego, że ją miałem na sobie i kładli mnie na 2 ciosy). Momentami było to wyzwanie, co jest bardzo pozytywne, mimo iż Epilog to przede wszystkim mod fabularny.
I tu przechodzimy do sedna - FABUŁA. Nie grałem mrocznym jak już wspominałem, więc momentami nie wyłapywałem różnych nawiązań, a wszyscy baronowie zlewali mi się w jedno, ale nie umniejsza to temu wszystkiemu, co zostało pokazane. A fabuła była ciekawa, w początkowych etapach toczyła się wolno, lecz gdy już nabrała tempa, to płynęła wartko niczym wino na farmie Sek... Tilla. Chciałbym napisać, że wątki poboczne absorbowały mnie znacznie bardziej w początkowych etapach, jednak finalnie i one prowadziły do ostatecznej konkluzji. Duże wrażenie zrobiło na mnie powiązanie tych wszystkich różnych wątków, od momentu, gdy zrozumiałem, że wszystko może być ważne, grało mi się jeszcze przyjemniej. Rozwiązywanie pętli z szyi mieszkańców Khorinis i szykowanie tegoż samego sznura dla mrocznych to były czyste delicje, gdy piraci szykowali się do podbicia statku, w mieście ludzie byli zdeterminowani i pełni nadziei, a za murami z obu stron szykowały się oddziały, w Khorinis zaś z początkowej potęgi, została jedynie garstka ciemiężców - napawało to me serce radością i dumą, że tak daleko zaszliśmy wszyscy razem.
Na pochwałę zasługuje kilka aspektów dodatkowo. Po każdej prawie misji można było zwyczajnie porozmawiać przez chwilkę z osobami zaangażowanymi, dowiedzieć się jakie one mają poglądy na to co sie właśnie stało, co planują i jak to na nich wpłynęło. Drugą rzeczą był fakt, że ludzie się przemieszczali - oczywiście, było to związane głównie z samą fabułą i nigdy nie było bezsensowne, ale widząc, jak ludzie zmieniają obozy, miejsca zamieszkania itp czuło się znacznie bardziej, że to nie tylko statyści.
Ogłoszenia drobne:
Czułem się troszkę źle w związku z faktem, że ukradłem kubeczek na mocz Memoriusa, na szczęście dowody zbrodni zostały szybko zutylizowane.
Za każdym jednym razem, gdy rozmawiałem z Hipolitem miałem ochote zrobić mu krzywdę, ooo, nie macie pojęcia jak wielką! Za każdym razem poza tym ostatnim...
Pożegnania ogólnie były smutne, najbardziej urzekł mnie jednak wiersz Morta.
Dwa zadania sprawiły, że czułem wewnętrzny konflikt, którego nie pamiętam z żadnej innej gry obecnie - gdy miałem zdecydować czy opowiem się po stronie Cassi czy Rączki, oraz znany nam motyw z zadania "najlepszy z najlepszych" czy jakoś tak...
W Przebudzeniu umieśćcie proszę więcej tych mini-zadań, które nie pokazują się w dzienniku! Były świetne, choć momentami ciężko aż było mi uwierzyć, że Bezi nic o nic nie napisał. Głównie o poszukiwaniach trzydziestego trzeciego, oraz o skarbie pewnego pirata.
Rozumiem, że było to konieczne w wielu momentach, jednak rzuciło mi się w oczy, że Bezi zrobił się znacznie bardziej brutalny. W G2NK nie pamiętam prawie momentu, gdy po pokonaniu przeciwnika, byłem zmuszony go zabić, a tu całe rzesze ludzi zostały nabite na miecz i odesłane do królestwa beliara.
Wrzućcie do Przebudzenia odpowiednik pierścienia Foresta proszę, to daje kolosalne możliwości, dużo lepsze niż jakakolwiek runa!
Nie podobała mi się jedna rzecz - pewien drwal na początku powiedział, żebym czasowo powstrzymał się przed skórowaniem czarnego trolla i nigdy później nie było to już poruszane, więc mój miecz poznał go dopiero na samym końcu rozgrywki, gdy już nic innego nie pozostało do zrobienia.
Na plus bardzo było to, że sen nie odnawiał zdrowia, choć jako człowiek-chomik często wolałem stracić te 2 minuty i pójść po maść do Sagitty zamiast zjeść korzonki z plecaka

Czas gry mój to 44h 56min, wykonałem wszystkie zadania (choć nie bez drobnej pomocy kodów w przypadku Sentenzy czy pierścieni mrocznych), oto moje końcowe statystyki:
Nauczone wszystkie trofea poza językami ognistych jaszczurów i mikstura zręczności
Zapamiętajcie dzień, w którym PRAWIE schwytaliście Kapitana Jacka Sparrowa!
