16.06.2018, 10:18:38
Ahab - The Giant (2012)
![[Obrazek: R-12450775-1535540524-6956.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/pADhqQwoMqzfmqVWfFtET8WRotU=/fit-in/600x605/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-12450775-1535540524-6956.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Further South 08:55
2. Aeons Elapse 12:44
3. Deliverance (Shouting at the Dead) 07:52
4. Antarctica the Polymorphess 11:45
5. Fathoms Deep Below 09:07
6. The Giant 10:36
Rok wydania: 2012
Gatunek: Melodic Doom/Death Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Daniel Droste - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Christian Hector - gitara
Stephan Wandernoth - bas
Cornelius Althammer - perkusja
Ocena: 4,8/10
25.05.2012
![[Obrazek: R-12450775-1535540524-6956.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/pADhqQwoMqzfmqVWfFtET8WRotU=/fit-in/600x605/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-12450775-1535540524-6956.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Further South 08:55
2. Aeons Elapse 12:44
3. Deliverance (Shouting at the Dead) 07:52
4. Antarctica the Polymorphess 11:45
5. Fathoms Deep Below 09:07
6. The Giant 10:36
Rok wydania: 2012
Gatunek: Melodic Doom/Death Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Daniel Droste - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Christian Hector - gitara
Stephan Wandernoth - bas
Cornelius Althammer - perkusja
"The Giant" to jedna z najbardziej oczekiwanych płyt w gatunku w roku 2012. Przedstawiła ją 25 maja słynna wytwórnia niemiecka Napalm Records.
"Further South" to jeden z najbardziej rozczarowujących otwieraczy w gatunku nie tylko w tym roku... Tu już nawet nie chodzi o ten progresywny rockowy nader długi i za długi wstęp, ale część metalowa, to po prostu nudny funeral doom/death i tyle. Ciężki grobowy dobiegający gdzieś z głębin wokal Droste brzmi fatalnie w rozciągniętym bez miary "Aeons Elapse" dusznym, pustym i ubogim, a tam gdzie dominuje wokal, czysty w nieudolny sposób, naśladujący anglosaski epic heavy/doom mnichów i lochów. W "Deliverance" więcej melodii, melancholii, ale gdy pomruki Droste biorą górę, czar pryska, a ulatnia się zupełnie przy okazji zafałszowanych paradajsowych solówek gitarowych.
Schematyzm. Wszędzie łagodne otwarcie bez cech wyróżniających i może tylko to z "Antarctica the Polymorphess" smutne i ambientowe bardziej skupia uwagę. Ten utwór jest zresztą na płycie najlepszy. Posępny, przerażający, nieubłaganie dostojnie kroczący złamany zostaje jednak w pewnym momencie płaczliwym zawodzeniem wokalisty (Herbrand Larsen) i efekt monumentalnej grozy zostaje zniweczony. Rozmywa go dodatkowo ta zbyt lekka część instrumentalna. A mogło być potwornie pięknie jak w końcówce z gitarą. Tu jest prawdziwe mistrzostwo. SOLSTICE, ISOLE... znacznie lepiej grają takie epic doom/heavy motywy jak te, które pojawiają się w "Fathoms Deep Below" niezłym w sferze doom/death, ale jak na AHAB rozczarowującym. Zresztą, ta kompozycja rozpływa się w eksperymentach części instrumentalnej, nie po raz pierwszy na tym LP.
Pozostaje tytułowy "The Giant" na koniec. Uporczywie, melodyjnie, ale znów Herbrand Larsen zawodzi i pojękuje zupełnie niepotrzebnie w masie czarnych, zimnych, granitowych riffów.
Ustawienie gitar, gdy są kruszące, jest fantastyczne - to słychać w "The Giant" i "Antarctica the Polymorphess" najbardziej. Czemu jednak ten atut kruszenia bezwzględnego i rytualnego jest wszędzie niweczony niskich lotów łagodnościami? Doskonałe jest też brzmienie perkusji (partie z "The Giant"!), ale znów to, co generują klawisze, ledwie poprawne i często mało słyszalne.
W znacznej mierze AHAB wraca tym LP do koncepcji muzycznej debiutu z garścią pomysłów z "The Divinity of Oceans", ale to wszystko o dwie klasy niżej, niż można by było oczekiwać.
Na wyróżnienie zasługuje Cornelius Althammer, Daniel Droste dobry tylko miejscami. Zaproszenie Herbranda Larsena z ENSLAVED to nieporozumienie wokalne i mógł on raczej zbudować jakieś dalsze plany klawiszowe. Tych brak i muzyka na tym LP ma charakter jednoplanowy.
Spore rozczarowanie i płyta zdecydowanie przegrywa z poprzednimi albumami AHAB. Kilka, może co najwyżej kilkanaście minut muzyki na bardzo dobrym poziomie... Mało.
"Further South" to jeden z najbardziej rozczarowujących otwieraczy w gatunku nie tylko w tym roku... Tu już nawet nie chodzi o ten progresywny rockowy nader długi i za długi wstęp, ale część metalowa, to po prostu nudny funeral doom/death i tyle. Ciężki grobowy dobiegający gdzieś z głębin wokal Droste brzmi fatalnie w rozciągniętym bez miary "Aeons Elapse" dusznym, pustym i ubogim, a tam gdzie dominuje wokal, czysty w nieudolny sposób, naśladujący anglosaski epic heavy/doom mnichów i lochów. W "Deliverance" więcej melodii, melancholii, ale gdy pomruki Droste biorą górę, czar pryska, a ulatnia się zupełnie przy okazji zafałszowanych paradajsowych solówek gitarowych.
Schematyzm. Wszędzie łagodne otwarcie bez cech wyróżniających i może tylko to z "Antarctica the Polymorphess" smutne i ambientowe bardziej skupia uwagę. Ten utwór jest zresztą na płycie najlepszy. Posępny, przerażający, nieubłaganie dostojnie kroczący złamany zostaje jednak w pewnym momencie płaczliwym zawodzeniem wokalisty (Herbrand Larsen) i efekt monumentalnej grozy zostaje zniweczony. Rozmywa go dodatkowo ta zbyt lekka część instrumentalna. A mogło być potwornie pięknie jak w końcówce z gitarą. Tu jest prawdziwe mistrzostwo. SOLSTICE, ISOLE... znacznie lepiej grają takie epic doom/heavy motywy jak te, które pojawiają się w "Fathoms Deep Below" niezłym w sferze doom/death, ale jak na AHAB rozczarowującym. Zresztą, ta kompozycja rozpływa się w eksperymentach części instrumentalnej, nie po raz pierwszy na tym LP.
Pozostaje tytułowy "The Giant" na koniec. Uporczywie, melodyjnie, ale znów Herbrand Larsen zawodzi i pojękuje zupełnie niepotrzebnie w masie czarnych, zimnych, granitowych riffów.
Ustawienie gitar, gdy są kruszące, jest fantastyczne - to słychać w "The Giant" i "Antarctica the Polymorphess" najbardziej. Czemu jednak ten atut kruszenia bezwzględnego i rytualnego jest wszędzie niweczony niskich lotów łagodnościami? Doskonałe jest też brzmienie perkusji (partie z "The Giant"!), ale znów to, co generują klawisze, ledwie poprawne i często mało słyszalne.
W znacznej mierze AHAB wraca tym LP do koncepcji muzycznej debiutu z garścią pomysłów z "The Divinity of Oceans", ale to wszystko o dwie klasy niżej, niż można by było oczekiwać.
Na wyróżnienie zasługuje Cornelius Althammer, Daniel Droste dobry tylko miejscami. Zaproszenie Herbranda Larsena z ENSLAVED to nieporozumienie wokalne i mógł on raczej zbudować jakieś dalsze plany klawiszowe. Tych brak i muzyka na tym LP ma charakter jednoplanowy.
Spore rozczarowanie i płyta zdecydowanie przegrywa z poprzednimi albumami AHAB. Kilka, może co najwyżej kilkanaście minut muzyki na bardzo dobrym poziomie... Mało.
Ocena: 4,8/10
25.05.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"