Black Majesty
#1
Black Majesty - Sands of Time (2003)

[Obrazek: R-3377419-1328011269.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Fall of the Reich 05:16
2. Legacy 04:16
3. Guardian 06:57
4. Sands of Time 05:40
5. Destination 01:13
6. Journeys End 06:23
7. Colliding Worlds 05:12
8. No Sanctuary 06:44
9. Beyond Reality 08:19
10. Lady of the Lake 05:24

Rok wydania: 2003
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Australia

Skład zespołu:
John "Gio" Cavaliere - śpiew
Steve Janevski - gitara
Hanny Mohamed - gitara
Pavel Konvalinka - perkusja

Evan Harris i Cory Betts - bas (muzycy sesyjni)
Pep Samartino i Endel Rivers - instrumenty klawiszowe (muzycy sesyjni)

Założony w roku 2001 w Melbourne BLACK MAJESTY już w roku następnym wydał nakładem własnym trzy utworową EP "Sands of Time", która okazała się tak interesująca, że na Australijczyków zwróciła uwagę uznana niemiecka wytwórnia Limb Music i "Sands of Time", już jako LP ukazał się we wrześniu 2003 roku.

Tego pierwszego albumu grupy nie można zaliczyć ani do tego, co się zwykło nazywać euro powermetalem, ani do stylu preferowanego w USA. BLACK MAJESTY, poniekąd czerpiąc z najlepszych wzorów obu kontynentów, stworzył styl własny i niepowtarzalny, ogniskując w swojej muzyce to, czym zachwycają najlepsi po obu stronach Oceanu. Zespół proponuje muzykę zagraną w średnich tempach o mocnym, ale równocześnie miękkim i głębokim brzmieniu. Melodie są majestatyczne, podniosłe, niemal epickie tą epiką heavy metalu, jaki powstaje w zasadzie tylko w USA. Dostojeństwo, powaga, melancholia - to główne atrybuty, przy czym wszystko jest nad wyraz ciepłe, pozbawione surowości i szarpaniny. Poszczególne utwory są dosyć długie, rozbudowane i wzbogacone o dyskretne partie klawiszowe, prowadzone w spokojnym, zdawałoby się momentami leniwym, ale równocześnie transowym rytmie, który jest tak charakterystyczny dla zespołów z Australii. Niekiedy gdzieś przemykają umiejętnie podane elementy progresywne, gdzieś pojawia się echo innego znakomitego australijskiego zespołu VANISHING POINT. Najwyraźniej słychać to w "Sands of Time", zresztą z gościnnym udziałem świetnego wokalisty VANISHING POINT Silvio Massaro. Sam Cavaliera niczym mu nie ustępuje i zasługuje na miano czołowego wokalisty z tego kraju. Wyczucie, z jakim kontroluje on całość i prowadzi wszystko swoim głosem o ciekawej barwie, godna podziwu.
Godna podziwu jest tu także praca, jaką wykonali obaj gitarzyści, zarówno w sferze współpracy i tworzenia tej zaskakującej momentami, riffowej konstrukcji, jak w solach, które są nie tylko misterne, ale i idealnie wpasowane w styl poszczególnych utworów.
Zdumiewa swoboda, z jaką zespół przemieszcza się z melodii w zwrotkach w te niezwykłe refreny i tu najlepszym przykładem jest genialny pod tym względem "Colliding Worlds". Gdy trzeba, gitary nieco cichną, ustępując miejsca innym formom muzycznego wyrazu, jak noszącym cechy ballady z elementami hymnu "Lady of the Lake". BLACK MAJESTY wybornie czuje się także w kompozycjach typowo power metalowych, szybszych, galopujących, jak "Fall of the Reich" i "Legacy". Numery te, umieszczone na początku albumu, pokazują Niemcom jak uniknąć kwadratowej wesołkowatej sztampy, a Szwedom jak wlać żar w wycyzelowane w szczegółach kompozycje. Potem płyta staje się bardziej stonowana i ta majestatyczność zaczyna dominować z każdą kolejną minutą.

Ubolewać należy, że BLACK MAJESTY nie miał w tym czasie stałego basisty, który partnerowałby znakomitemu perkusiście Konvalince, wnoszącemu tu gęstą i chwilami złożoną grą istotny wkład w ogólny kształt kompozycji. Staranne brzmienie, uzyskane w toku produkcji tej płyty w Australii w Melbourne jest klasycznym przykładem tego "australijskiego soundu", jakże przyjemnego i uwypuklającego to, co najlepsze - współpracę instrumentalistów i wokalisty w tworzeniu niezwykłego klimatu i nastroju cechującego większość metalowych albumów z Krainy Kangurów. Czasem BLACK MAJESTY nazywany jest australijskim IRON MAIDEN. Z pewnością to duże uproszczenie, coś jednak w tym jest. Umiejętność budowania niezwykłych konstrukcji stosunkowo prostymi środkami jest w przypadku obu grup podobna.
"Sands Of Time" to jeden z najznakomitszych debiutów w historii melodyjnego metalu. Brylant w platynowej oprawie.


Ocena: 10/10


14.04.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Black Majesty - przez Memorius - 17.06.2018, 08:49:32
RE: Black Majesty - przez Memorius - 17.06.2018, 08:50:34
RE: Black Majesty - przez Memorius - 17.06.2018, 08:51:26
RE: Black Majesty - przez Memorius - 17.06.2018, 08:52:28
RE: Black Majesty - przez Memorius - 11.08.2018, 09:45:34
RE: Black Majesty - przez Memorius - 01.01.2019, 20:14:05
RE: Black Majesty - przez Memorius - 25.06.2019, 18:12:51

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości