Black Majesty
#2
Black Majesty - Silent Company (2005)

[Obrazek: R-6309459-1501263608-3612.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Dragon Reborn 06:03
2. Silent Company 04:26
3. Six Ribbons 03:20
4. Firestorm 05:25
5. New Horizons 05:26
6. Darkened Room 05:11
7. Visionary 04:44
8. Never Surrender 04:34
9. A Better Way to Die 07:35

Rok wydania: 2005
Gatunek: melodic power metal/heavy metal
Kraj: Australia

Skład zespołu:
John Cavaliere - śpiew
Stevie Janevski - gitara
Hanny Mohamed - gitara
Pavel Konvalinka - perkusja

Muzycy sesyjni:
Evan Harris - bas
Endel Rivers - instrumenty klawiszowe

Trudno powiedzieć, którą znakomitą płytą jakiś zespół udowadnia, że jest dominatorem.
Jedna to za mało, choć wystarcza, aby wejść do historii, przynajmniej danego gatunku metalowej muzyki. BLACK MAJESTY nie spoczął na laurach po wejściu do historii gatunku swoim debiutem "Sands Of Time" z 2003 roku i w czerwcu 2005 nakładem Limb Music wydał album kolejny, który pokazał jaki ogromny potencjał posiada ta ekipa.

Melodyjny power metal z elementami heavy. Trudno coś wymyślić nowego owszem, ale poziom oryginalności tkwi w szczegółach zazwyczaj. Także w łączeniu tego, czego zazwyczaj nikt nie łączy, a co połączyć można. Rozpoczynający ten album "Dragon Reborn" to nic innego jak połączenie rytmiki HAMMERFALL i rozwiązań melodycznych IRON MAIDEN, ale ujętych tak jak to robił czasem inny australijski zespół DUNGEON. Wyszło bardzo dobrze, ale gdyby takimi utworami tylko ta płyta była wypełniona, byłaby po prostu bardzo dobra. Także pod względem wykonania, które jest bardzo dobre, ale może się niekiedy wydać pozbawione pasji.
To pozory, tak jak pozorem jest to, że i IRON MAIDEN nie można zagrać inaczej niż IRON MAIDEN. Taki jest mocno ironowy i mocno chwytliwy "Silent Company", gdzie może Dickonson bardziej by się męczył w refrenie niż Cavaliere, który po raz drugi udowadnia, że stanowi ścisłą czołówkę wokalistów nie tylko w Melbourne. To zresztą słychać i w kompozycji "Six Ribbons" zaśpiewanej w duecie z Susie Goritchan. Folkowa, krużgankowa... ładna pieśń barda, ale dla płyty mało reprezentatywna.  Wstęp symfoniczny do "Firestorm" we włosko- francuskim stylu, ale dalej znów ajroni i to w jakiej świeżo podanej formie. No, może coś tu więcej słychać, na pewno, ale czy zagrany po australijsku francuski melodic power spod znaku FAIRYLAND, czy włoskie granie flower nie jest w takim kształcie atrakcyjne? Nawet bardzo. Tak samo jak wariacja na ten sam temat, ale bardziej heavy powerowej formie w "New Horizons". Jak wiele epickości można przy tym uzyskać i to ponownie na patencie zespołu Harrisa z Wielkiej Brytanii.  Ten album ma ponadto moc brzmienia. Ta moc nie polega na podkręcaniu i przesterach, ale na idealnym wyważeniu australijskiego ciepła i niemieckiej siły. To słychać w "Darkened Room". Ta kompozycja nie należy do rozpędzonych, robi wrażenie elegancją wykonania, pięknie zagospodarowaną przestrzenią z gitarą akustyczną i tym, co lubią fani IRON MAIDEN z płyty A.D.1988. No i solo gitarowe wyborne, zresztą obaj gitarzyści spisują się na tej płycie co najmniej bardzo dobrze, choć przecież są tłem dla Cavaliere. No dobrze, nie zawsze, bo w typowo melodic power, szybszym "Visionary" słucha się ich współpracy z dużą przyjemnością. Zdecydowanie udowadniają jak gładko i bez popadania w nieustanne galopady można rozegrać taki kawałek i do tego z takimi dialogami pomiędzy sobą.
"Never Surrender". No i tu się też nie poddają. Może tu i wciąż ci protoplaści z UK się pojawiają w motywie zagrywanym od czasu do czasu oraz w tym dickinsonowskim refrenie, ale to jest perfekcja i wydobycie pewnych elementów, jakie w muzyce IRON MAIDEN czasem pozostawały ukryte. Oczywiście zamiast wysuniętego basu mamy tu klawisze.
Gość Endel Rivers robi tu różne proste cudeńka bez rozkręcania swoich partii na cały regulator. Na koniec prawie 8 minut rycerskiego epickiego power metalu w "A Better Way to Die". Też zagubiony track IRON MAIDEN można by rzec, ale ileż tu innych wpływów, także i amerykańskich poniekąd też.
Cavaliere na tym albumie jest wyśmienity. Prawdziwy heavy metalowy wokalista z Dickinsonem w herbie, tyle że jest lepszy. Zdarza się.

Obok debiutu tegoż zespołu jedna z pereł australijskiego power metalu. Australijskiego?
Raczej światowego.


Ocena: 9.5/10


14.04.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Black Majesty - przez Memorius - 17.06.2018, 08:49:32
RE: Black Majesty - przez Memorius - 17.06.2018, 08:50:34
RE: Black Majesty - przez Memorius - 17.06.2018, 08:51:26
RE: Black Majesty - przez Memorius - 17.06.2018, 08:52:28
RE: Black Majesty - przez Memorius - 11.08.2018, 09:45:34
RE: Black Majesty - przez Memorius - 01.01.2019, 20:14:05
RE: Black Majesty - przez Memorius - 25.06.2019, 18:12:51

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości