17.06.2018, 08:51:26
Black Majesty - Tomorrowland (2007)
![[Obrazek: R-4229095-1412339816-1047.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/Div6PDvMEKGnyBP-vX5Re7Yk9gU=/fit-in/600x615/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-4229095-1412339816-1047.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Forever Damned 05:10
2. Into the Black 05:08
3. Evil in Your Eyes 05:14
4. Tomorrowland 04:48
5. Soldier of Fortune (Deep Purple cover) 03:25
6. Bleeding World 05:15
7. Faces of War 05:35
8. Wings to Fly 05:01
9. Another Dawn 05:08
10. Scars 04:57
Rok wydania: 2007
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Australia
Skład zespołu:
John Cavaliere - śpiew
Steve Janevski - gitara
Hanny Mohammed - gitara, instrumenty klawiszowe
Pavel Konvalinka - perkusja
Evan Harris - bas (muzyk sesyjny)
Trzecia płyta BLACK MAJESTY wydana w ramach długoletniego kontraktu z Limb Music z Niemiec zostaje przedstawiona światu 1 czerwca 2007.
Ocena: 7.5/10
1.06.2007
![[Obrazek: R-4229095-1412339816-1047.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/Div6PDvMEKGnyBP-vX5Re7Yk9gU=/fit-in/600x615/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-4229095-1412339816-1047.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Forever Damned 05:10
2. Into the Black 05:08
3. Evil in Your Eyes 05:14
4. Tomorrowland 04:48
5. Soldier of Fortune (Deep Purple cover) 03:25
6. Bleeding World 05:15
7. Faces of War 05:35
8. Wings to Fly 05:01
9. Another Dawn 05:08
10. Scars 04:57
Rok wydania: 2007
Gatunek: melodic power metal
Kraj: Australia
Skład zespołu:
John Cavaliere - śpiew
Steve Janevski - gitara
Hanny Mohammed - gitara, instrumenty klawiszowe
Pavel Konvalinka - perkusja
Evan Harris - bas (muzyk sesyjny)
Trzecia płyta BLACK MAJESTY wydana w ramach długoletniego kontraktu z Limb Music z Niemiec zostaje przedstawiona światu 1 czerwca 2007.
Czasem bywa tak, że wielkie oczekiwania i nadzieje kończą się rozczarowaniem. Nieraz mniejszym, nieraz większym. Niestety, muzykę ta niepisana reguła również obowiązuje. Australijski BLACK MAJESTY zrobił na mnie kolosalne wrażenie na obydwu poprzednich albumach swoim niekonwencjonalnym podejściem do melodyjnego heavy/power metalu. Znakomite kompozycje, świetne wykonanie i to 'coś', co trudno oddać słowami, pewna magia być może wynikająca z tej niezwykłej mieszanki kulturowej, jaka wytworzyła się na tym kontynencie. Oczekiwałem wiele, tymczasem zadziałało chyba prawo 'trzeciego albumu'...
Ten trzeci jest zazwyczaj miernikiem faktycznych możliwości zespołu na drodze dalszego muzycznego rozwoju i tutaj te możliwości zaczęły się z wolna wyczerpywać. Otrzymaliśmy LP typowy, standardowy i konwencjonalny, gdzie trudno się do czegokolwiek przyczepić, a jednocześnie nie ma za co szczególnie wychwalać. Nie, nie jest to album przeciętny. Jest to album dobry. Niemniej, jak już to powiedziałem wyżej, poniżej oczekiwań, przynajmniej moich własnych. Brzmienie i ogólna produkcja jest nienaganna oraz zdecydowanie lepsza niż na poprzednich krążkach. Mocne, ciepłe i jakby ‘złociste’ brzmienie gitar, gęste basy i dobrze wkomponowana perkusja. Wokal momentami lekko schowany, chwilami mocno wysunięty, a wszystko razem doskonale zgrane.
Czego więc brak? Ducha… ducha brak! Może z boku straszy duch nieśmiertelnego Iron Maiden? Tak, bo słuchając poszczególnych kompozycji, nasuwa mi się nieodparte porównanie do tego zacnego bandu. Świadome to było czy nie, ale połowa utworów na tym albumie to nieraz patenty i pomysły jakby żywcem wyjęte z utworów ekipy Harrisa. Owszem, przebudowane i przerobione, ale nawet dla mało wprawnego ucha łatwe do wychwycenia. Trochę bolesne jest to zatracenie tożsamości w przypadku tak oryginalnego zespołu jak BLACK MAJESTY. Jeśli jeszcze "Into The Black" stanowi zgrabne połączenie stylu Ironów i zagrywek charakteryzujących dotychczas Australijczyków, to już "Bleeding Word" czy "Faces Of War" stanowią niemal kalkę, choć nie powiem, słucha się tego przyjemnie. Wszystkie utwory są melodyjne, wchodzą gładko w ucho, a z drugiej strony jednak brak przysłowiowej kropki nad i. Są dosyć do siebie podobne i jakoś brak zapadających w pamięć hiciorów. Tytułowy "Tomorrowland" nieco się tu wyróżnia. Szybki, z wysokimi wokalami w stylu niemieckiej szkoły powermetalowego grania, z doskonałą pracą dwójki gitarzystów. Celowo tutaj o nich wspomniałem! To, co podciąga wartość tego albumu to znakomite gitary. O ile w samych głównych wątkach kompozycji tego może nie słychać, to już w częściach instrumentalnych, gdzie jest nieco swobody, gitarzyści wygrywają prawdziwe cudeńka. Sola szybkie i wolniejsze, dopracowane i przemyślane w każdym szczególe, grane naprzemiennie przez Mohameda i Janevskiego to ozdoba tej płyty. Jest nią także cover "Soldier Of Fortune" grupy DEEP PURPLE, zagrany nowocześnie i z energią, a równocześnie z poszanowaniem tradycji mistrzów.
Na początku wspomniałem o tym, że przeżyłem pewne rozczarowanie. Owszem, tak jest, bo liczyłem na album o większym wkładzie własnej inwencji twórczej Australijczyków. Tymczasem mamy album dobry, nieco wtórny, ale na pewno interesujący dla słuchaczy. Z drugiej strony nie poleciłbym go jako pierwszego dla tych, którzy tej grupy nie znają. Poprzeczka, poprzednio ustawiona bardzo wysoko, została obniżona. Pozostaje mieć nadzieję, że tylko na jakiś czas.
Ten trzeci jest zazwyczaj miernikiem faktycznych możliwości zespołu na drodze dalszego muzycznego rozwoju i tutaj te możliwości zaczęły się z wolna wyczerpywać. Otrzymaliśmy LP typowy, standardowy i konwencjonalny, gdzie trudno się do czegokolwiek przyczepić, a jednocześnie nie ma za co szczególnie wychwalać. Nie, nie jest to album przeciętny. Jest to album dobry. Niemniej, jak już to powiedziałem wyżej, poniżej oczekiwań, przynajmniej moich własnych. Brzmienie i ogólna produkcja jest nienaganna oraz zdecydowanie lepsza niż na poprzednich krążkach. Mocne, ciepłe i jakby ‘złociste’ brzmienie gitar, gęste basy i dobrze wkomponowana perkusja. Wokal momentami lekko schowany, chwilami mocno wysunięty, a wszystko razem doskonale zgrane.
Czego więc brak? Ducha… ducha brak! Może z boku straszy duch nieśmiertelnego Iron Maiden? Tak, bo słuchając poszczególnych kompozycji, nasuwa mi się nieodparte porównanie do tego zacnego bandu. Świadome to było czy nie, ale połowa utworów na tym albumie to nieraz patenty i pomysły jakby żywcem wyjęte z utworów ekipy Harrisa. Owszem, przebudowane i przerobione, ale nawet dla mało wprawnego ucha łatwe do wychwycenia. Trochę bolesne jest to zatracenie tożsamości w przypadku tak oryginalnego zespołu jak BLACK MAJESTY. Jeśli jeszcze "Into The Black" stanowi zgrabne połączenie stylu Ironów i zagrywek charakteryzujących dotychczas Australijczyków, to już "Bleeding Word" czy "Faces Of War" stanowią niemal kalkę, choć nie powiem, słucha się tego przyjemnie. Wszystkie utwory są melodyjne, wchodzą gładko w ucho, a z drugiej strony jednak brak przysłowiowej kropki nad i. Są dosyć do siebie podobne i jakoś brak zapadających w pamięć hiciorów. Tytułowy "Tomorrowland" nieco się tu wyróżnia. Szybki, z wysokimi wokalami w stylu niemieckiej szkoły powermetalowego grania, z doskonałą pracą dwójki gitarzystów. Celowo tutaj o nich wspomniałem! To, co podciąga wartość tego albumu to znakomite gitary. O ile w samych głównych wątkach kompozycji tego może nie słychać, to już w częściach instrumentalnych, gdzie jest nieco swobody, gitarzyści wygrywają prawdziwe cudeńka. Sola szybkie i wolniejsze, dopracowane i przemyślane w każdym szczególe, grane naprzemiennie przez Mohameda i Janevskiego to ozdoba tej płyty. Jest nią także cover "Soldier Of Fortune" grupy DEEP PURPLE, zagrany nowocześnie i z energią, a równocześnie z poszanowaniem tradycji mistrzów.
Na początku wspomniałem o tym, że przeżyłem pewne rozczarowanie. Owszem, tak jest, bo liczyłem na album o większym wkładzie własnej inwencji twórczej Australijczyków. Tymczasem mamy album dobry, nieco wtórny, ale na pewno interesujący dla słuchaczy. Z drugiej strony nie poleciłbym go jako pierwszego dla tych, którzy tej grupy nie znają. Poprzeczka, poprzednio ustawiona bardzo wysoko, została obniżona. Pozostaje mieć nadzieję, że tylko na jakiś czas.
Ocena: 7.5/10
1.06.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"