17.06.2018, 18:03:28
Count Raven - Destruction of the Void (1992)
![[Obrazek: R-1205032-1284203150.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/I1wrtm4Q4snPXS2P8vD5BbSxbIo=/fit-in/350x350/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-1205032-1284203150.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Until Death Do Us Part 07:46
2. Hippies Triumph 04:51
3. Destruction of the Void 04:45
4. Let the Dead Bury the Dead 05:48
5. Northern Lights 03:51
6. Leaving the Warzone 06:59
7. Angel of Death 07:11
8. The Final Journey 06:59
9. No Ones Hero 04:53
10. Europa 04:00
Rok wydania: 1992
Gatunek: Doom Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Dan Fondelius - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Tommy Eriksson - gitara basowa
Christer Pettersson - perkusja
Ocena: 8/10
19.09.2008
![[Obrazek: R-1205032-1284203150.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/I1wrtm4Q4snPXS2P8vD5BbSxbIo=/fit-in/350x350/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-1205032-1284203150.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Until Death Do Us Part 07:46
2. Hippies Triumph 04:51
3. Destruction of the Void 04:45
4. Let the Dead Bury the Dead 05:48
5. Northern Lights 03:51
6. Leaving the Warzone 06:59
7. Angel of Death 07:11
8. The Final Journey 06:59
9. No Ones Hero 04:53
10. Europa 04:00
Rok wydania: 1992
Gatunek: Doom Metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Dan Fondelius - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Tommy Eriksson - gitara basowa
Christer Pettersson - perkusja
Gdy po nagraniu pierwszej płyty Christian Linderson wyemigrował do USA, aby dołączyć do SAINT VITUS, w miejsce Wino przed COUNT RAVEN stanął problem wyboru nowego wokalisty.
Ostatecznie Fondelius zdecydował się zaśpiewać sam i zespół już na zawsze przekształcił się w trio.
Jednocześnie album "Destruction of the Void" wytyczył dalszy kierunek muzyczny zespołu jako grupy zdecydowanie doom metalowej, grającej w stylu charakterystycznym dla większości grup, skupionych wokół wytwórni Hellhound, z którą został zawarty kontrakt płytowy.
Muzyka zawarta na tym LP to doom w postaci najbardziej tradycyjnej i klasycznej z możliwych. Jest to granie nieco cięższe niż na debiucie, pozbawione słyszalnych tam elementów, typowych dla klasycznego heavy metalu, bez tej lekko mistycznej gotyckiej otoczki, wolniejsze i bardziej depresyjne. Zespół umieścił tu zarówno utwory dłuższe, jak i trwające nieco ponad cztery minuty, jednak nie zdecydował się na podkręcanie tempa w tych drugich wzorem płyty poprzedniej.
Kilka z utworów ma charakter nawiązujący do "Storm Warning" i "Hippies Triumph" jest najbardziej zbliżony do stylu debiutu. Więcej jest jednak nawiązań do BLACK SABBATH i to słychać w tytułowym "Destruction of the Void". Zresztą i wokalnie Fondelius bardziej nawiązuje do stylu śpiewania Osbourne'a niż Linderson. COUNT RAVEN temp szybkich unika i w zasadzie tylko kilka zagrywek w "No Ones Hero" ma w sobie sporo dynamiki. Album jest bardzo równy, a kompozycje przemyślane. Klimat budowany jest prostymi środkami, sekwencjami uporczywie powtarzanych riffów i oszczędnie dawkowaną grą sekcji rytmicznej. Mimo to w dłuższych utworach ta recepta jest nieco nużąca. "Until Death Do Us Part" nie ma na tyle atrakcyjnej melodii, aby utrzymać uwagę przez cały czas, podobnie jak "Angel of Death", który nie jest zbyt dobrze zaśpiewany przez Fondeliusa. To jednak tylko jedna taka jego wpadka i w zasadzie bez problemu zastąpił on swojego wysokiej klasy poprzednika. Jako gitarzysta prezentuje się skromniej niż poprzednio, tym razem sola mają mniejszą siłę rażenia, natomiast dobrze wypadają klawisze w tle, zazwyczaj bardzo skromne, ale zwiększające mrok drugiego planu. Do najlepszych utworów można zaliczyć na pewno nieco szybciej zagrany, rytmiczny "Let the Dead Bury the Dead" w stylu określanym później jako power/doom oraz niezwykle klimatyczny "Leaving the Warzone", najbardziej dopracowany pod względem szczegółów, z dozą psychodelii i najstarszego BLACK SABBATH. Wśród utworów znalazły się także dwa instrumentalne, "Northern Lights" i "Europa" o charakterze ambientowym i umieszczanie takich utworów stało się na płytach COUNT RAVEN regułą.
Płyta ma brzmienie typowe dla tradycyjnego doom lat 90-tych, jednak pewną wadą jest sound gitary, który mógłby być głębszy i cięższy.
To bardzo dobra płyta, niemniej i bardzo zachowawcza. Utwory skrojone są według najprostszej recepty i to dla doomowego minimalizmu dobrze, jednak zabrakło trochę rozpoznawalnych i zapadający w pamięć melodii, jakie były niewątpliwą zaletą debiutu.
Ostatecznie Fondelius zdecydował się zaśpiewać sam i zespół już na zawsze przekształcił się w trio.
Jednocześnie album "Destruction of the Void" wytyczył dalszy kierunek muzyczny zespołu jako grupy zdecydowanie doom metalowej, grającej w stylu charakterystycznym dla większości grup, skupionych wokół wytwórni Hellhound, z którą został zawarty kontrakt płytowy.
Muzyka zawarta na tym LP to doom w postaci najbardziej tradycyjnej i klasycznej z możliwych. Jest to granie nieco cięższe niż na debiucie, pozbawione słyszalnych tam elementów, typowych dla klasycznego heavy metalu, bez tej lekko mistycznej gotyckiej otoczki, wolniejsze i bardziej depresyjne. Zespół umieścił tu zarówno utwory dłuższe, jak i trwające nieco ponad cztery minuty, jednak nie zdecydował się na podkręcanie tempa w tych drugich wzorem płyty poprzedniej.
Kilka z utworów ma charakter nawiązujący do "Storm Warning" i "Hippies Triumph" jest najbardziej zbliżony do stylu debiutu. Więcej jest jednak nawiązań do BLACK SABBATH i to słychać w tytułowym "Destruction of the Void". Zresztą i wokalnie Fondelius bardziej nawiązuje do stylu śpiewania Osbourne'a niż Linderson. COUNT RAVEN temp szybkich unika i w zasadzie tylko kilka zagrywek w "No Ones Hero" ma w sobie sporo dynamiki. Album jest bardzo równy, a kompozycje przemyślane. Klimat budowany jest prostymi środkami, sekwencjami uporczywie powtarzanych riffów i oszczędnie dawkowaną grą sekcji rytmicznej. Mimo to w dłuższych utworach ta recepta jest nieco nużąca. "Until Death Do Us Part" nie ma na tyle atrakcyjnej melodii, aby utrzymać uwagę przez cały czas, podobnie jak "Angel of Death", który nie jest zbyt dobrze zaśpiewany przez Fondeliusa. To jednak tylko jedna taka jego wpadka i w zasadzie bez problemu zastąpił on swojego wysokiej klasy poprzednika. Jako gitarzysta prezentuje się skromniej niż poprzednio, tym razem sola mają mniejszą siłę rażenia, natomiast dobrze wypadają klawisze w tle, zazwyczaj bardzo skromne, ale zwiększające mrok drugiego planu. Do najlepszych utworów można zaliczyć na pewno nieco szybciej zagrany, rytmiczny "Let the Dead Bury the Dead" w stylu określanym później jako power/doom oraz niezwykle klimatyczny "Leaving the Warzone", najbardziej dopracowany pod względem szczegółów, z dozą psychodelii i najstarszego BLACK SABBATH. Wśród utworów znalazły się także dwa instrumentalne, "Northern Lights" i "Europa" o charakterze ambientowym i umieszczanie takich utworów stało się na płytach COUNT RAVEN regułą.
Płyta ma brzmienie typowe dla tradycyjnego doom lat 90-tych, jednak pewną wadą jest sound gitary, który mógłby być głębszy i cięższy.
To bardzo dobra płyta, niemniej i bardzo zachowawcza. Utwory skrojone są według najprostszej recepty i to dla doomowego minimalizmu dobrze, jednak zabrakło trochę rozpoznawalnych i zapadający w pamięć melodii, jakie były niewątpliwą zaletą debiutu.
Ocena: 8/10
19.09.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"