20.06.2018, 08:43:48
Edguy - Rocket Ride (2006)
![[Obrazek: R-1354394-1494242747-9101.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/-3FzyiBE8fG6dQoToNmDJr2ENJE=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-1354394-1494242747-9101.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Sacrifice 08:03
2. Rocket Ride 04:49
3. Wasted Time 05:48
4. Matrix 04:10
5. Return to the Tribe 06:07
6. The Asylum 07:39
7. Save Me 03:47
8. Catch of the Century 04:03
9. Out of Vogue 04:36
10. Superheroes 03:20
11. Trinidad 03:29
12. Fucking With Fire (Hair Force One) 05:49
Rok wydania: 2006
Gatunek: Modern hard rock/heavy metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Tobias Sammet - śpiew, instrumenty klawiszowe
Jens Ludwig - gitara
Dirk Sauer - gitara
Tobias Exxel - bas
Felix Bohnke - perkusja
Ocena: 9/10
20.10.2008
![[Obrazek: R-1354394-1494242747-9101.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/-3FzyiBE8fG6dQoToNmDJr2ENJE=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-1354394-1494242747-9101.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Sacrifice 08:03
2. Rocket Ride 04:49
3. Wasted Time 05:48
4. Matrix 04:10
5. Return to the Tribe 06:07
6. The Asylum 07:39
7. Save Me 03:47
8. Catch of the Century 04:03
9. Out of Vogue 04:36
10. Superheroes 03:20
11. Trinidad 03:29
12. Fucking With Fire (Hair Force One) 05:49
Rok wydania: 2006
Gatunek: Modern hard rock/heavy metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Tobias Sammet - śpiew, instrumenty klawiszowe
Jens Ludwig - gitara
Dirk Sauer - gitara
Tobias Exxel - bas
Felix Bohnke - perkusja
EDGUY to jeden z najbardziej znanych niemieckich zespołów grającym od lat melodyjny power metal pod wodzą Tobiasa Sammeta... STOP. Tym razem obejdzie się bez takich wstępów.
Krótko i na temat - nowocześnie i telegraficznie. Nuclear Blast - styczeń 2006.
Rocket Ride - najbardziej niezrozumiany album EDGUY, bo stale rozpatrywany z pozycji "Sammet to, a Edgaj tamto...".
Błąd. Duży błąd. Wielki błąd ogólnej masy zjadaczy melopowerowego grania i tupiących nóżką w rytm przytupajek z "Tinnitus Sanctus".
Nie będę się tu bawił w figury retoryczne i po prostu napiszę jasno i po kolei.
"Sacrifice" - 8 minut nowoczesnego klimatycznego grania na najwyższym poziomie.
"Rocket Ride" - znakomity, pełen zdecydowania utwór z chwytliwym, niecodziennym refrenem dalekim od piosenkowości.
"Wasted Time" - kapitalna melodia, akustyczne gitary, klawisze, wokalnie rozegrane po mistrzowsku i do tego rytmiczny elegancki refren niedostępny dla ogólnej masy zespołów niemieckich.
"Matrix" - absolutnie znakomity modern metalowy numer i gdyby ogłosili - nagrywamy album z muzyką w stylu Matrix, to łykam w ciemno.
"Return to the Tribe" - pokazuje jak powinien wyglądać nowocześnie zagrany melodic power metal z tradycyjnym refrenem, no część instrumentalna godna uznania rzecz jasna.
"The Asylum" - czy może być szersza paleta emocji niż w tym fantastycznym utworze, który skupia w sobie 40 lat doświadczeń muzyki rockowej?
"Save Me" - melodyjne, nieco elektroniczne wyciszenie, które jako dobry przerywnik jest niezbędne.
"Catch of the Century' - tu coś nie zaskoczyło do końca, coś zgrzyta... trudno jednak nagrać płytę genialną od początku do końca.
"Out of Vogue" - ciężko znaleźć równie atrakcyjne połączenie power thrashowych riffów w zwrotkach z lżejszym chwytliwym i zapadającym w pamięć refrenem.
"Superheroes" - oparty na potężnym basie i ciętych riffach ma tylko jedną wadę, zbyt asekuracyjny piosenkowy refren, chyba, że zamysłem było stworzenie kontrastu.
"Trinidad" - prywatnie uważam to za całkowite nieporozumienie i muzyczne dno, ale tu akurat moja opinia subiektywna się nie liczy.
Kto ten utwór rozpatruje jako przeboik do tupania nóżką w gorący letni dzień po prostu się myli. Ten numer jest logiczną konsekwencją tego co podskórnie pulsuje na tym LP cały czas... Nowatorstwo? Synkretyzm? Zapewne i to, i to...
"Fucking With Fire" dobry rock metal o wielu wpływach, także grania amerykańskiego choć na tym LP tak sobie się sprawdza.
Modern metalowy album o znakomitym brzmieniu. Zaśpiewany wybornie, różnorodnie i nietypowo czasem. Zagrany na najwyższym poziomie, na jaki stać tą ekipę.
Odważny i stający w opozycji do mainstreamu album.
Rzecz dla ludzi o otwartych umysłach.
Krótko i na temat - nowocześnie i telegraficznie. Nuclear Blast - styczeń 2006.
Rocket Ride - najbardziej niezrozumiany album EDGUY, bo stale rozpatrywany z pozycji "Sammet to, a Edgaj tamto...".
Błąd. Duży błąd. Wielki błąd ogólnej masy zjadaczy melopowerowego grania i tupiących nóżką w rytm przytupajek z "Tinnitus Sanctus".
Nie będę się tu bawił w figury retoryczne i po prostu napiszę jasno i po kolei.
"Sacrifice" - 8 minut nowoczesnego klimatycznego grania na najwyższym poziomie.
"Rocket Ride" - znakomity, pełen zdecydowania utwór z chwytliwym, niecodziennym refrenem dalekim od piosenkowości.
"Wasted Time" - kapitalna melodia, akustyczne gitary, klawisze, wokalnie rozegrane po mistrzowsku i do tego rytmiczny elegancki refren niedostępny dla ogólnej masy zespołów niemieckich.
"Matrix" - absolutnie znakomity modern metalowy numer i gdyby ogłosili - nagrywamy album z muzyką w stylu Matrix, to łykam w ciemno.
"Return to the Tribe" - pokazuje jak powinien wyglądać nowocześnie zagrany melodic power metal z tradycyjnym refrenem, no część instrumentalna godna uznania rzecz jasna.
"The Asylum" - czy może być szersza paleta emocji niż w tym fantastycznym utworze, który skupia w sobie 40 lat doświadczeń muzyki rockowej?
"Save Me" - melodyjne, nieco elektroniczne wyciszenie, które jako dobry przerywnik jest niezbędne.
"Catch of the Century' - tu coś nie zaskoczyło do końca, coś zgrzyta... trudno jednak nagrać płytę genialną od początku do końca.
"Out of Vogue" - ciężko znaleźć równie atrakcyjne połączenie power thrashowych riffów w zwrotkach z lżejszym chwytliwym i zapadającym w pamięć refrenem.
"Superheroes" - oparty na potężnym basie i ciętych riffach ma tylko jedną wadę, zbyt asekuracyjny piosenkowy refren, chyba, że zamysłem było stworzenie kontrastu.
"Trinidad" - prywatnie uważam to za całkowite nieporozumienie i muzyczne dno, ale tu akurat moja opinia subiektywna się nie liczy.
Kto ten utwór rozpatruje jako przeboik do tupania nóżką w gorący letni dzień po prostu się myli. Ten numer jest logiczną konsekwencją tego co podskórnie pulsuje na tym LP cały czas... Nowatorstwo? Synkretyzm? Zapewne i to, i to...
"Fucking With Fire" dobry rock metal o wielu wpływach, także grania amerykańskiego choć na tym LP tak sobie się sprawdza.
Modern metalowy album o znakomitym brzmieniu. Zaśpiewany wybornie, różnorodnie i nietypowo czasem. Zagrany na najwyższym poziomie, na jaki stać tą ekipę.
Odważny i stający w opozycji do mainstreamu album.
Rzecz dla ludzi o otwartych umysłach.
Ocena: 9/10
20.10.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"