20.06.2018, 20:08:13
Gaia Epicus - Victory (2007)
Tracklista:
1. New Life 03:53
2. Iron Curtain 06:50
3. The Sign 05:45
4. Revenge Is Sweet 02:52
5. In Memory 01:44
6. Awaken the Monster 05:10
7. Rise of the Empire 04:03
8. When Darkness Falls 01:17
9. Fortress of Solitude 03:45
10. Through the Fire 06:50
11. Victory 04:31
Rok wydania: 2007
Gatunek: Power Metal/Heavy/Thrash Metal
Kraj: Norwegia
Skład zespołu:
Thomas Chr. Hansen - śpiew, gitara
Joakim "Jokke"Kjelstad - gitara
Hans Age Holmen - bas
Ole Alexander Myrholt - perkusja
Ocena: 8/10
19.05.2008
![[Obrazek: R-3633010-1338178747-8726.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/rvpTBAmIitJ_a1r1J9aTDekgGTg=/fit-in/600x608/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-3633010-1338178747-8726.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. New Life 03:53
2. Iron Curtain 06:50
3. The Sign 05:45
4. Revenge Is Sweet 02:52
5. In Memory 01:44
6. Awaken the Monster 05:10
7. Rise of the Empire 04:03
8. When Darkness Falls 01:17
9. Fortress of Solitude 03:45
10. Through the Fire 06:50
11. Victory 04:31
Rok wydania: 2007
Gatunek: Power Metal/Heavy/Thrash Metal
Kraj: Norwegia
Skład zespołu:
Thomas Chr. Hansen - śpiew, gitara
Joakim "Jokke"Kjelstad - gitara
Hans Age Holmen - bas
Ole Alexander Myrholt - perkusja
GAIA EPICUS to zapewne najbardziej znany zespół z Norwegii, grający melodyjny speed power metal w stylistyce zbliżonej do GAMMA RAY i kierowany od lat przez Hansena, tyle że Thomasa. Trzeci album zespołu, wydany przez Epicus Records (własna wytwórnia Hansena) w styczniu 2007, miał stanowić odskocznię od tego prostego kopiowania zespołów Hansena z Niemiec z albumu poprzedniego, miał także być bardziej zwarty stylistycznie i bardziej ukierunkowany na typowy power metal europejski, niż nieco kontrowersyjny debiut "Satrap". Skład, jaki Hansen zebrał był stosunkowo stabilny, a doświadczenia, także z procesu produkcji i realizacji płyty powinny zaprocentować.
Pierwsza kompozycja "New Life" nie bardzo na to wskazuje. Otrzymujemy wyjątkowo sztywno trzymający się reguł melodic power z galopadą gitarową, wesołym refrenem i niestety tym razem słabym wokalem Hansena. Mocarzem za sitkiem nigdy on nie był, tu jednak jego śpiew jest bardzo płaski, głównie przez skrzętne omijanie wysokich rejestrów. Zaskakujący jest przywodzący na myśl METALLICA początek "Iron Curtain" i toczy się to dalej bardzo fajnie, choć może więcej tu thrash metalu niż power i to thrash w stylu MEGADETH, z gitarowymi natarciami obu gitarzystów i zdecydowanie udanymi solami. "The Sign" jest przyjemny w prostej melodii, ale całkowicie położony wokalnie. Takie drobne echa RUNNING WILD, ale zaśpiewane bez wiary i znów wrażenie spłaszczenia jest nieodparte. Tymczasem "Revenge Is Sweet" to zaskakująco udany klon nagrań MEGADETH z lat 80tych i rodzi się pytanie, czy aby nie najlepszym wyjściem byłoby wejście do skromnej grupy zespołów naśladujących ekipę Mustaine'a. "Awaken the Monster" to już kompozycja wolniejsza, tradycyjna w heavy metalowej formie i z doprawdy świetnym melodyjnym refrenem, choć ogólnie dosyć drapieżna i z ostrą częścią instrumentalną znów bardziej thrashową niż power czy heavy metalową. W "Rise of the Empire" wracają wszystkie demony Hansena z Niemiec, ale to raczej taka średnio udana kalka tego GAMMA RAY czy HELLOWEEN z dawnych lat. Znów wychodzi słaby wokal i to pokazuje, jak ten element jest ważny w tym gatunku. Niespecjalne też jest to pitolenie w solówce gitarowej. Dużo jaśniejszym punktem programu jest "Fortress of Solitude" będący wypadkową heavy metalu brytyjskiego, z miłymi dla ucha zagrywkami gitarowymi i skandynawskiego melodyjnego grania. Udane solo, sporo ciekawie podanej rytmiki, choć w gruncie rzeczy to bardzo prosty rockowy numer. Słychać jedno. Gdy zespół odrywa się od korzeni grania gamma i helloween podobnego jest interesujący, jak w dłuższym "Through the Fire". Bujający rytmiczny kawałek oparty na znanych motywach, długich wybrzmiewaniach i wybornie podanym basie nie zmusza też Hansena do silenia się naśladowanie Kiske. Śpiewa swoje i po swojemu i tego słucha się bez zażenowania. W środku znów trochę thrashowych zagrywek i pokręconych solówek gitarowych oraz nieoczekiwanych melancholijnych i płaczliwych fragmentów, ale dobrze wplecionych w dynamiczne natarcia gitarzystów. Na koniec "Victory" gdzie jakoś IRON SAVIOR spotyka RUNNING WILD. Galopada na tle punkowego rytmu perkusji solo na basie i inne atrakcje, jak odgłosy bitwy i chóralne ooooooo oraz hej, hej do nieśmiertelnej frazy "Brothers of metal unite". Ograne do granic możliwości, ale chwyta mimo to, a może właśnie dlatego.
Kiedyś ta płyta wydawała mi się dużo lepsza. Z perspektywy czasu wychodzą jednak niedostatki: nie najlepszy wokal, przeciętne brzmienie gitar i nie najlepsze kopiowanie stylu zespołów niemieckich. Są jednak i plusy - doskonałe brzmienie i partie gitary basowej, udane sola i ciekawe urozmaicenia w obrębie poszczególnych kompozycji. Jest też autentyzm i pewna urokliwa naiwność. Jest również MEGADETH, a tego zapewne nigdy nie jest zbyt wiele. Mimo wszystko jednak solidna rzecz .
Ocena: 8/10
19.05.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"