21.06.2018, 09:09:29
Hammerfall - Infected (2011)
![[Obrazek: R-2978639-1411501576-9623.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/kNcp2WbfvjHTXdur2kPG9ELU-PI=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2978639-1411501576-9623.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Patient Zero 06:01
2. Bang Your Head 03:47
3. One More Time 04:06
4. The Outlaw 04:10
5. Send Me A Sign 04:00
6. Dia De Los Muertos 05:07
7. I Refuse 04:32
8. 666 - The Enemy Within 04:29
9. Immortalized 03:59
10. Let's Get It On 04:05
11. Redemption 07:02
Rok wydania: 2011
Gatunek: heavy/power metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Joacim Cans - śpiew
Oscar Dronjak - gitara
Pontus Norgren - gitara
Fredrik Larsson - bas
Anders Johansson - perkusja
Ocena 6,5/10
20.05.2011
![[Obrazek: R-2978639-1411501576-9623.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/kNcp2WbfvjHTXdur2kPG9ELU-PI=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2978639-1411501576-9623.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Patient Zero 06:01
2. Bang Your Head 03:47
3. One More Time 04:06
4. The Outlaw 04:10
5. Send Me A Sign 04:00
6. Dia De Los Muertos 05:07
7. I Refuse 04:32
8. 666 - The Enemy Within 04:29
9. Immortalized 03:59
10. Let's Get It On 04:05
11. Redemption 07:02
Rok wydania: 2011
Gatunek: heavy/power metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Joacim Cans - śpiew
Oscar Dronjak - gitara
Pontus Norgren - gitara
Fredrik Larsson - bas
Anders Johansson - perkusja
I kolejna płyta HAMMERFAL zaprezentowana przez Nuclear Blast w maju 2011. Okładka jest paskudna, zresztą chodzą głosy, że jest skąd tam zapożyczona.
Tematyka też paskudna, bo zombiaki, zarażeni i podobne rzeczy to jednak nie to samo co rycerze i śmierć na polu bitwy.
Tematyka też paskudna, bo zombiaki, zarażeni i podobne rzeczy to jednak nie to samo co rycerze i śmierć na polu bitwy.
Najgorsze z tego wszystkiego jest jednak stylistyczne przemieszanie. Tu w "Patient Zero" jest i heavy power i melodic power i taki metal jak HAMMERFALL grał w dawniejszych latach.
Można się w tym pogubić, chociaż "Bang Your Head" upraszcza sprawę do melodyjnej mieszanki mało wyrazistego melodyjnego power metalu a "One More Time" spokojnie mógłby zostać umieszczony na dowolnej płycie przed 2009. Jest tu rycersko i dumnie i uroczyście w refrenie, ale jak to pogodzić z brakiem rycerzy w tle... Zombiaków nie eksterminuje się mieczem, tylko bardziej nowoczesnymi metodami. Nowoczesnym środkiem nie jest hammerfallowy "The Outlaw" przyzwoity, ale całkiem pozbawiony jakiejś tożsamości utwór. Jest tu jednak przynajmniej metal, którego zupełnie nie ma w akustycznej balladzie "Send Me A Sign". Aby nagrać metalowy akustyczny utwór balladowy, trzeba to umieć i samo plumkanie plus poprawny śpiew nie wystarczy. W mocniejszym fragmencie pokazali, co by z tego było w wersji elektrycznej. Niestety, też nic ciekawego. Słychać, że to HAMMERFALL w "Dia De Los Muertos" i owszem doświadczony zespół potrafi z niczego plus zlepków dawnych pomysłów skleić jakiś utwór, którego przez sentyment można posłuchać bez niecierpliwienia. Typowe tempa HAMMERFALL, typowa linia melodii refrenu i nieco niby mrocznego grania części końcowej. "I Refuse" to prosty melodyjny heavy power metal, zagrany przez doświadczony zespół. Bardzo dobre solo gitarowe tym razem, zwłaszcza w porównaniu z większością innych z tego LP. Doświadczony i wypalony zespół, wypalony w "666 - The Enemy Within", gdzie tylko te wzniosłe klawisze są fajne zaś śpiewanie o Trzech Szóstkach jak o Mieczu Chwały to już nie bardzo. Wypalony w "Immortalized", który ponownie jest zupełnie niekonkretny jak otwieracz, a i o "Let's Get It On" można powiedzieć to samo. Podsumowaniem tego wszystkiego jest "Redemption". Nasuwa się pytanie, czy HAMMERFALL nie powinien zostawić takiego grania grupom wprawionym, grającym melodyjny lekko progresywny power metal z klawiszowym tłem i ozdobnikami od zawsze. Z Finlandii na przykład.
Brzmienie tego albumu jest kapitalne. Mordercze gitary, bas i perkusja w takim brzmieniu się nie trafia często. Po prostu majstersztyk mocy i głębi niezależnie od tego jak daleko posunięta została komputerowa ingerencja w to wszystko. Amerykańska robota. Cans śpiewa bardzo dobrze, chyba już dawno tak dobrze nie śpiewał głosem, którym od kilkunastu lat prowadzi HAMMERFALL od płyty do płyty i od koncertu do koncertu.Wszyscy pozostali zrobili swoje, wypełniając obowiązek. Odegrane w należyty sposób kompozycje melodyjnego heavy power metalu... Są tu próby nawiązania do dawnych lat sławy i chwały, ale to tylko echo, słabe echo w numerach pozbawionych polotu i inwencji.
Najbardziej zabrakło inwencji twórczej. Power metal pozbawiony inwencji twórczej jest jednym z nudniejszych gatunków metalu. Ta płyta jest nudna po prostu w formie, treści i zachowawczym wykonaniu. Wylewać łez nie ma sensu. Lepiej uważnie rozejrzeć się po scenie power metalowej w Szwecji i okolicach szukając nazw niekoniecznie z zawierających słowo "Młot".
Można się w tym pogubić, chociaż "Bang Your Head" upraszcza sprawę do melodyjnej mieszanki mało wyrazistego melodyjnego power metalu a "One More Time" spokojnie mógłby zostać umieszczony na dowolnej płycie przed 2009. Jest tu rycersko i dumnie i uroczyście w refrenie, ale jak to pogodzić z brakiem rycerzy w tle... Zombiaków nie eksterminuje się mieczem, tylko bardziej nowoczesnymi metodami. Nowoczesnym środkiem nie jest hammerfallowy "The Outlaw" przyzwoity, ale całkiem pozbawiony jakiejś tożsamości utwór. Jest tu jednak przynajmniej metal, którego zupełnie nie ma w akustycznej balladzie "Send Me A Sign". Aby nagrać metalowy akustyczny utwór balladowy, trzeba to umieć i samo plumkanie plus poprawny śpiew nie wystarczy. W mocniejszym fragmencie pokazali, co by z tego było w wersji elektrycznej. Niestety, też nic ciekawego. Słychać, że to HAMMERFALL w "Dia De Los Muertos" i owszem doświadczony zespół potrafi z niczego plus zlepków dawnych pomysłów skleić jakiś utwór, którego przez sentyment można posłuchać bez niecierpliwienia. Typowe tempa HAMMERFALL, typowa linia melodii refrenu i nieco niby mrocznego grania części końcowej. "I Refuse" to prosty melodyjny heavy power metal, zagrany przez doświadczony zespół. Bardzo dobre solo gitarowe tym razem, zwłaszcza w porównaniu z większością innych z tego LP. Doświadczony i wypalony zespół, wypalony w "666 - The Enemy Within", gdzie tylko te wzniosłe klawisze są fajne zaś śpiewanie o Trzech Szóstkach jak o Mieczu Chwały to już nie bardzo. Wypalony w "Immortalized", który ponownie jest zupełnie niekonkretny jak otwieracz, a i o "Let's Get It On" można powiedzieć to samo. Podsumowaniem tego wszystkiego jest "Redemption". Nasuwa się pytanie, czy HAMMERFALL nie powinien zostawić takiego grania grupom wprawionym, grającym melodyjny lekko progresywny power metal z klawiszowym tłem i ozdobnikami od zawsze. Z Finlandii na przykład.
Brzmienie tego albumu jest kapitalne. Mordercze gitary, bas i perkusja w takim brzmieniu się nie trafia często. Po prostu majstersztyk mocy i głębi niezależnie od tego jak daleko posunięta została komputerowa ingerencja w to wszystko. Amerykańska robota. Cans śpiewa bardzo dobrze, chyba już dawno tak dobrze nie śpiewał głosem, którym od kilkunastu lat prowadzi HAMMERFALL od płyty do płyty i od koncertu do koncertu.Wszyscy pozostali zrobili swoje, wypełniając obowiązek. Odegrane w należyty sposób kompozycje melodyjnego heavy power metalu... Są tu próby nawiązania do dawnych lat sławy i chwały, ale to tylko echo, słabe echo w numerach pozbawionych polotu i inwencji.
Najbardziej zabrakło inwencji twórczej. Power metal pozbawiony inwencji twórczej jest jednym z nudniejszych gatunków metalu. Ta płyta jest nudna po prostu w formie, treści i zachowawczym wykonaniu. Wylewać łez nie ma sensu. Lepiej uważnie rozejrzeć się po scenie power metalowej w Szwecji i okolicach szukając nazw niekoniecznie z zawierających słowo "Młot".
Ocena 6,5/10
20.05.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"