25.06.2018, 07:44:40
Rage - Black in Mind (1995)
Tracklista:
1. Black in Mind 04:08
2. The Crawling Chaos 04:46
3. Alive But Dead 04:57
4. Sent by the Devil 05:00
5. Shadow out of Time 05:39
6. A Spider's Web 03:22
7. In a Nameless Time 10:11
8. The Icecold Hand of Destiny 04:06
9. Forever 04:45
10. Until I Die 04:34
11. My Rage 02:42
12. The Price of War 04:16
13. Start! 04:33
14. All This Time 05:34
Rok wydania: 1995
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Peter "Peavy" Wagner - śpiew, bas
Spiros Efthimiadis - gitara
Sven Fischer - gitara
Chris Efthimiadis - perkusja
Ocena: 7.9/10
27.04.2008
![[Obrazek: R-2414791-1413226387-3060.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/Fd9sN7YsFGeMR6ZN2z4nY5g4bBM=/fit-in/600x594/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2414791-1413226387-3060.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Black in Mind 04:08
2. The Crawling Chaos 04:46
3. Alive But Dead 04:57
4. Sent by the Devil 05:00
5. Shadow out of Time 05:39
6. A Spider's Web 03:22
7. In a Nameless Time 10:11
8. The Icecold Hand of Destiny 04:06
9. Forever 04:45
10. Until I Die 04:34
11. My Rage 02:42
12. The Price of War 04:16
13. Start! 04:33
14. All This Time 05:34
Rok wydania: 1995
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Peter "Peavy" Wagner - śpiew, bas
Spiros Efthimiadis - gitara
Sven Fischer - gitara
Chris Efthimiadis - perkusja
Album "Black In Mind" wydany w maju przez GUN Records, to trzeci z kolei LP RAGE, na którym Wagner dąży do prostoty jasno wyrażonego power metalu z dodatkowym gitarzystą i śmielszym postawieniem na melodie kosztem surowego, drapieżnego brzmienia. Oczywiście melodyjność i potoczystość muzyki RAGE zaznaczyła się już zdecydowanie na "Trapped!" i można by się długo spierać, czy "Black In Mind" jest postępem, czy tylko kontynuacją tamtej idei w formie bardziej okrzepłej i z lepszym brzmieniem, które tu jest jednym z ważniejszych atutów płyty.
Ten album jest bardzo długi, a wersjach limitowanych z bonusami jeszcze dłuższy i sięga maksymalnej pojemności CD.
Wagner w tym czasie był w wyjątkowo płodnym okresie muzycznym, jeśli jednak przysłuchać się tej płycie uważniej, to odczuwa się schematyzm tego wszystkiego i to schematyzm na poziomie przeważnie tylko dobrym. Typowe dla RAGE riffy, typowe tempa i nieraz niemal bliźniaczo podobne rozwiązania refrenów o zbliżonych do siebie melodiach i ostatecznie jest to ponad godzina rage metalu, którego fajnie się słucha w trakcie, ale gdy płyta się kończy, pozostaje w głowie mniej niż by się chciało. Na pewno jednak pozostaje w głowie otwierający ten album "Black in Mind" z szarżami dwóch gitar i lekko pokręconymi solami oraz rozkwitającym refrenem. Taki jest także w "The Crawling Chaos" z niezbyt często na tym LP występującymi thrashowymi zagrywkami gitarzystów, jednak ten numer blednie przy "Send By The Devil". Nieprawdopodobne wykorzystanie rockowego motywu o rozpoznawalnych cechach RAGE w power metalowej kompozycji i nie solo tu najbardziej powala, a te riffy w refrenie. Kapitalne. Kilka razy jeszcze RAGE zadziwia na tej przydługiej płycie z długim i nudnawym "In a Nameless Time" w centrum. Zadziwia i wzrusza w super melodyjnym "Forever". Różne miażdżące refreny miał RAGE i wcześniej i potem, ale ten jest szczególny, choć równocześnie to taki "normalny" refren RAGE. Co w nim jest takiego... Coś jest. I ktoś, bo Wagner to zaśpiewał z ogromną dawką emocji.
Wagner szczególnie dobrze na tym albumie nie śpiewa, trochę skrywa go ostra ściana gitarowa, jednak gdy jest doskonała melodia i energia, jak w bogato zaaranżowanym gitarowo "Until I Die" jest i kolejny killer. Z surowszych kompozycji na wymienienie zasługuje "The Price of War", power/thrashowy, ale refren nie pozwala zapomnieć, że to RAGE. Następny zwykły-niezwykły refren RAGE. Na pewno jeszcze "All This Time" na koniec z ażurowym gitarowym wstępem i "Peavy", rozmarzonym i zamyślonym, ze smyczkami w tle. Ładne, bardzo ładne wyciszenie na koniec, po potężnej dawce heavy power thrashu.
Ten album pokazuje też, kto jest najlepszym rozwiązaniem gitarowym w RAGE. Tak, właśnie ci dwaj panowie, którzy rozumieją się doskonale między sobą i z Wagnerem. I perkusista, drugi z Efthimiadisów, Chris, zalicza kolejny znakomity występ. Warto go tu specjalnie posłuchać. Trudniej posłuchać jest basu Wagnera, bo pomimo dosyć masywnego brzmienia, ten instrument jest mało słyszalny. Jest gdzieś z tyłu, za gitarami i za perkusją.
Płyta krótsza, z bardziej wyselekcjonowanym materiałem były strawniejsza. Tu są fragmenty i utwory słabsze, nieco obniżające ogólne wrażenie i zacierające to, co wnoszą największe hity z tego LP. Nastawienie na melodie duże, ale apogeum przyjdzie dopiero na płycie kolejnej - "End Of All Days".
Ten album jest bardzo długi, a wersjach limitowanych z bonusami jeszcze dłuższy i sięga maksymalnej pojemności CD.
Wagner w tym czasie był w wyjątkowo płodnym okresie muzycznym, jeśli jednak przysłuchać się tej płycie uważniej, to odczuwa się schematyzm tego wszystkiego i to schematyzm na poziomie przeważnie tylko dobrym. Typowe dla RAGE riffy, typowe tempa i nieraz niemal bliźniaczo podobne rozwiązania refrenów o zbliżonych do siebie melodiach i ostatecznie jest to ponad godzina rage metalu, którego fajnie się słucha w trakcie, ale gdy płyta się kończy, pozostaje w głowie mniej niż by się chciało. Na pewno jednak pozostaje w głowie otwierający ten album "Black in Mind" z szarżami dwóch gitar i lekko pokręconymi solami oraz rozkwitającym refrenem. Taki jest także w "The Crawling Chaos" z niezbyt często na tym LP występującymi thrashowymi zagrywkami gitarzystów, jednak ten numer blednie przy "Send By The Devil". Nieprawdopodobne wykorzystanie rockowego motywu o rozpoznawalnych cechach RAGE w power metalowej kompozycji i nie solo tu najbardziej powala, a te riffy w refrenie. Kapitalne. Kilka razy jeszcze RAGE zadziwia na tej przydługiej płycie z długim i nudnawym "In a Nameless Time" w centrum. Zadziwia i wzrusza w super melodyjnym "Forever". Różne miażdżące refreny miał RAGE i wcześniej i potem, ale ten jest szczególny, choć równocześnie to taki "normalny" refren RAGE. Co w nim jest takiego... Coś jest. I ktoś, bo Wagner to zaśpiewał z ogromną dawką emocji.
Wagner szczególnie dobrze na tym albumie nie śpiewa, trochę skrywa go ostra ściana gitarowa, jednak gdy jest doskonała melodia i energia, jak w bogato zaaranżowanym gitarowo "Until I Die" jest i kolejny killer. Z surowszych kompozycji na wymienienie zasługuje "The Price of War", power/thrashowy, ale refren nie pozwala zapomnieć, że to RAGE. Następny zwykły-niezwykły refren RAGE. Na pewno jeszcze "All This Time" na koniec z ażurowym gitarowym wstępem i "Peavy", rozmarzonym i zamyślonym, ze smyczkami w tle. Ładne, bardzo ładne wyciszenie na koniec, po potężnej dawce heavy power thrashu.
Ten album pokazuje też, kto jest najlepszym rozwiązaniem gitarowym w RAGE. Tak, właśnie ci dwaj panowie, którzy rozumieją się doskonale między sobą i z Wagnerem. I perkusista, drugi z Efthimiadisów, Chris, zalicza kolejny znakomity występ. Warto go tu specjalnie posłuchać. Trudniej posłuchać jest basu Wagnera, bo pomimo dosyć masywnego brzmienia, ten instrument jest mało słyszalny. Jest gdzieś z tyłu, za gitarami i za perkusją.
Płyta krótsza, z bardziej wyselekcjonowanym materiałem były strawniejsza. Tu są fragmenty i utwory słabsze, nieco obniżające ogólne wrażenie i zacierające to, co wnoszą największe hity z tego LP. Nastawienie na melodie duże, ale apogeum przyjdzie dopiero na płycie kolejnej - "End Of All Days".
Ocena: 7.9/10
27.04.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"