ReinXeed
#3
ReinXeed - Majestic (2010)

[Obrazek: R-2701982-1490206010-5086.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Deep Under Sea 06:07
2. Invincible 04:23
3. Never Lie 04:24
4. Once Upon A Time 06:04
5. Melody Of Life 06:24
6. Atlantis 04:58
7. Second Chance 05:11
8. My Paradise 06:04
9. Neverland 04:36
10. Majestic 07:22
11. Lightning Strikes Again 06:23
12. Sword In Stone 05:14

Rok wydania: 2010
Gatunek: Melodic Power Metal
Kraj: Szwecja

Skład zespołu:
Tommy Johansson – śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Calle Sundberg - gitara, śpiew
Mattias Johansson - gitara, śpiew
Nic Svensson - bas
Victor Olofsson - perkusja
Gościnnie:
Viggo Svanberg – śpiew
Mark E Gunnardo - śpiew


To trzecia płyta młodego gitarzysty i kompozytora z kręgu christian power metalu powiązanego z Rivelem, nagrana w ramach zespołu REINXEED, który początkowo był jego jednoosobowym projektem. Trzy albumy od 2008 roku, spore zmiany w składzie, stopniowe dojrzewanie artysty i krzepnięcie jego muzycznej wizji.
Dwa poprzednie LP trudno uznać za udane, w szczególności debiut należy pominąć wstydliwym milczeniem. Jednak do trzech razy sztuka, a i doświadczenie procentuje, na albumie wydanym tym razem przez inną związaną z Rivelem wytwórnię Liljegren Records, w marcu 2010.

REINXEED to zespół melodic power metalowego środka, gdzieś znajdujący się pomiędzy rycersko baśniowym graniem szwedzkim z kręgu MORIFADE, a stylistyką SONATA ARCTICA z Finlandii i w zasadzie poza ten obszar Johansson nie wychodzi. Blisko także, a może nawet najbliżej do NARNIA, ale czy Johansson czuje się duchowym spadkobiercą stylistyki NARNIA w christian power metalu powiedzieć trudno. Johansson to muzyk bardzo poprawny i ułożony, to słychać we wszystkich jego kompozycjach i to ułożenie idealnie wpasowuje się w styl szwedzkiego christian power metalu, który nie jest muzyką DIVINEFIRE. "Majestic" to letni album z letnią muzyką. Poprawną, ułożoną i tym razem bardziej dopracowaną w detalach. Sam Johansson nieco także ustąpił miejsca innym wokalistom, bo jego śpiew to strona najsłabsza. Wokal główny powierzył w czterech utworach członkom zespołu i zaproszonym gościom i mógł dać im do zaśpiewania jeszcze więcej, choć słychać, że sam także zrobił pewien postęp. Tak jedna po drugiej przelatują poprawne warsztatowo kompozycje wzbogacone orkiestracjami.
Szybkie galopady ani zanadto epicko-rycerskie, ani zbyt przebojowe, jednak wzniosłe w formie i wykonaniu. Co jest naprawdę bardzo dobre to sola Tommy Johanssona. Udowadnia, że jest jednym z najlepszych gitarzystów szwedzkich młodego pokolenia w power metalu i potrafi zarówno zagrać neoklasycznie, jak i w bardziej różnorodny sposób, ubarwiając instrumentalne części utworów. Lepiej wypadają utwory z większym rozmachem rycerskim, jak "Deep Under Sea" czy zaśpiewany przez Calle Sundberga "Once Upon A Time" niż bardzo stereotypowe nagrania w stylu melodic power z nastawieniem na lżejsze melodie w stylu fińskim, którym zdecydowanie brak jakiejś wyrazistości jak "Never Lie". W radosnym "Melody Of Life" Viggo Svanberg wypada tak średnio, zresztą tu coś trudno wycisnąć z tej melodii wymuszającej klawiszami wysoki ułożony wokal. Pierwszy bardziej wyrazisty refren pojawia się przy okazji "Atlantis", tyle że ten numer znów jest taki mało zdecydowany stylistycznie. Sam refren natomiast tym razem wyjątkowo niemiecki, a solo celtyckie. Jest rozpisana na głosy ballada "Second Chance", układna, festiwalowa i nudna jednocześnie, nawet jak na christian metal. W "My Paradise" bardzo szybko i z wokalem Gunnardo, co niczego nie zmienia w ogólnej poprawności i wyjątkowemu pilnowaniu ładu i porządku. Nikt tu się nie próbuje wychylić z czymkolwiek nawet na milimetr... Szkoda. Najlepszy numer to "Neverland", gdzie zaśpiewał główne partie gitarzysta Mattias Johansson. Bezpieczny i ładnie rozplanowany utwór, gdzie ta układność po raz pierwszy nie męczy, a uspokaja mimo żywego tempa. Potem już słyszymy tylko lidera jako głównego śpiewaka w grzecznym, natchnionym "Majestic", przy czym momentami wyraźnie zalatuje stylistyką pozbawionego siły SABATON. Ale jest łagodnie, epicko i nawet potem przebojowo, jak to grywała SONATA ARCTICA i czasem STRATOVARIUS oraz pułk zespołów szwedzkich, parających się melodic metalem. No i tak już do końca, słonecznie optymistycznie i lekko galopują po Krainie Łagodności w "Lightning Strikes" i najbardziej rycerskim "Sword In Stone".

Brzmienie delikatne, dobrane jak należy, tyle że ta perkusja ponownie słabiutko rozbrzmiewa, no chyba, że w zamyśle miała sobie tam pukać gdzieś w tle. Gitary i gitarzyści robią, co do nich należy, czekając zazwyczaj na solo lidera. Poprawność i ułożenie. Raczej nawet jeden bardzo dobry wokalista by tu nic z tego nie wycisnął ponad to, co zrobili poprawnie śpiewacy w pięciu.
Taki to power metal. Dobry w ramach wąskiej konwencji christian melodic power, ale zbyt ułożony i za mało atrakcyjny pod względem melodii, aby wywołał większe emocje.
Grzeczny metal dla grzecznych metalowców.


Ocena: 7/10

24.03.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
ReinXeed - przez Memorius - 25.06.2018, 09:56:13
RE: ReinXeed - przez Memorius - 25.06.2018, 09:57:09
RE: ReinXeed - przez Memorius - 25.06.2018, 09:58:03
RE: ReinXeed - przez Memorius - 25.06.2018, 09:58:46
RE: ReinXeed - przez Memorius - 11.08.2018, 14:24:42
RE: ReinXeed - przez Memorius - 08.05.2019, 13:49:39

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: