25.06.2018, 10:49:59
Royal Hunt - X (2010)
![[Obrazek: R-2419943-1283086200.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/4zqbOn8NIfepVbR09vNB4KQ1vtQ=/fit-in/600x590/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2419943-1283086200.jpeg.jpg)
tracklista:
1. Episode X (Arrival) 01:59
2. End Of The Line 04:50
3. King For A Day 04:49
4. The Well 04:52
5. Army Of Slaves 06:00
6. Shadowman 05:35
7. Back To Square One 05:25
8. Blood Red Stars 06:21
9. The Last Leaf 04:25
10. Falling Down 04:16
11. Epidose X (Departure) 01:06
Rok wydania: 2010
Gatunek: melodic metal
Kraj: Dania
Skład zespołu:
Mark Boals - śpiew
André Andersen - instrumenty klawiszowe, gitara
Marcus Jidell - gitara
Andreas Passmark - bas
Allan Sorensen - perkusja
Ocena: 9,5/10
22.01.2010
![[Obrazek: R-2419943-1283086200.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/4zqbOn8NIfepVbR09vNB4KQ1vtQ=/fit-in/600x590/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2419943-1283086200.jpeg.jpg)
tracklista:
1. Episode X (Arrival) 01:59
2. End Of The Line 04:50
3. King For A Day 04:49
4. The Well 04:52
5. Army Of Slaves 06:00
6. Shadowman 05:35
7. Back To Square One 05:25
8. Blood Red Stars 06:21
9. The Last Leaf 04:25
10. Falling Down 04:16
11. Epidose X (Departure) 01:06
Rok wydania: 2010
Gatunek: melodic metal
Kraj: Dania
Skład zespołu:
Mark Boals - śpiew
André Andersen - instrumenty klawiszowe, gitara
Marcus Jidell - gitara
Andreas Passmark - bas
Allan Sorensen - perkusja
Liderem ROYAL HUNT jest znakomity klawiszowiec André Andersen, który ma również na koncie trzy albumy solowe oraz udział w wielu innych zespołach jak NARITA, CORNERSTONE, PRIME TIME lub jako gość - np w EVIL MASQUERADE. Zawsze grupa miała szczęście do wspaniałych wokalistów - Brockmann, D.C.Cooper, John West, a od jakiegoś czasu Mark Boals.
Zespół wstępnie zapowiadał, że płyta ma być mocno inspirowana dokonaniami rockowych i hard rockowych zespołów lat 70 tych takich jak GENESIS, DEEP PURPLE i URIAH HEEP w połączeniu z doświadczeniami muzycznymi 20 lat działalności ROYAL HUNT.
Album ukazał się początkowo tylko w Japonii 210 stycznia 2010 nakładem Avalon i co tu dużo mówić, okazał się spełnieniem "przedmeczowych" obietnic.
Zespół wstępnie zapowiadał, że płyta ma być mocno inspirowana dokonaniami rockowych i hard rockowych zespołów lat 70 tych takich jak GENESIS, DEEP PURPLE i URIAH HEEP w połączeniu z doświadczeniami muzycznymi 20 lat działalności ROYAL HUNT.
Album ukazał się początkowo tylko w Japonii 210 stycznia 2010 nakładem Avalon i co tu dużo mówić, okazał się spełnieniem "przedmeczowych" obietnic.
Boals w życiowej formie, chociaż przecież nigdy nie zawodził. Tu jednak wzniósł się na wyżyny swojego kunsztu, wspierany chórkami, jakich się dziś po prostu nie słyszy. Perfekcja, za którą stoją także zaproszeni inni wokaliści, w tym zaprzyjaźnieni od lat z liderem Henrik Brockmann i Kenny Lubcke. Takich wielogłosowych harmonii wokalnych dawno nie słyszałem, a Andersen po prostu zniszczył i tyle, bez uciekania się do skomplikowanych klawiszowych pasaży i nagłych zmian melodii i stylów, jak to często bywało w jego muzyce wcześniej, także i w samym ROYAL HUNT. Co do wielowarstwowości instrumentalnej - ROYAL HUNT zawsze z tego słynął, ale tym razem perfekcyjna produkcja odkryła pewne najmniejsze trybiki w tej super dokładnej machinie precyzji. Co więcej, tu nie ma żadnych łamańców ani egzotycznych popisów instrumentalnych, to jest genialne w prostocie, bo to w gruncie rzeczy proste granie i kopalnia melodic metalowcy hitów. Inspiracje latami 70tymi nie zamykają się w kopiowaniu DEEP PURPLE czy URIAH HEEP, choć oba te zespoły tu słychać. Raczej chodzi o wydobycie pewnych powiązań pomiędzy wokalem, gitarą i klawiszami . A te są po prostu kapitalne. Może nie są tak natchnione jak Hensleya czy tak klasycznie barokowe w formie jak Lorda, ale są tu solą. Tego trzeba posłuchać dla samych klawiszy.
No co najważniejsze. Melodie są przedniej marki. To są przeboje AOR z zębem i szlifem. Takiej muzyki jednak, mimo przebojowości, nie powinno się profanować przy konsumpcji piwa. To nie jest biesiadny hard rock. Jedyny minus kompozycyjny to balladowy The Last Leaf, któremu brakuje klimatu pozostałych nagrań, a i sama melodia na tle innych nie jest zbyt atrakcyjna.
Niesamowity występ sekcji rytmicznej... Sorensen wspaniale gra - co za przejścia i do tego ten tradycyjny sound całego zestawu. Nowy basista robi doły z takim wyczuciem, jakby grał w DEEP PURPLE w 1972 roku. Marcus Jidell to klasa sama w sobie. Wyborne sola pod Blackmore'a i nawet brzmienie gitary podobnie zrobione.
Co najważniejsze - mimo inspiracji latami 70tymi ta muzyka jest absolutnie nowoczesna i nowocześnie podana, gdzie rockowa przebojowość miesza się z muzycznym, inteligentnie podanym teatrem. O samych kompozycjach, jakże różnorodnych, można by napisać całe elaboraty, ale chyba lepiej posłuchać po prostu samemu.
Jest tu masa hitów i do tego to brzmienie jest po prostu niesamowite. Głębia, ciepło, selektywność. Kapitalna wycieczka w przeszłość w nowoczesnej realizacji dźwiękowej, bo brzmienie absolutnie niepodważalnie doskonałe. ROYAL HUNT, mimo że przez te wszystkie prawie 20 lat istnienia miewał i słabsze momenty, zawsze stanowił czołówkę grania wysublimowanego i nastawionego na wrażliwego odbiorcę. Melodyjnie i progresywnie było zawsze. Tym razem jest mniej progresywnie, a melodie są na miejscu pierwszym. Melodie we wspaniałych aranżacjach i na poziomie wykonania dla większości niedostępnym.
Najlepszy album ROYAL HUNT.
No co najważniejsze. Melodie są przedniej marki. To są przeboje AOR z zębem i szlifem. Takiej muzyki jednak, mimo przebojowości, nie powinno się profanować przy konsumpcji piwa. To nie jest biesiadny hard rock. Jedyny minus kompozycyjny to balladowy The Last Leaf, któremu brakuje klimatu pozostałych nagrań, a i sama melodia na tle innych nie jest zbyt atrakcyjna.
Niesamowity występ sekcji rytmicznej... Sorensen wspaniale gra - co za przejścia i do tego ten tradycyjny sound całego zestawu. Nowy basista robi doły z takim wyczuciem, jakby grał w DEEP PURPLE w 1972 roku. Marcus Jidell to klasa sama w sobie. Wyborne sola pod Blackmore'a i nawet brzmienie gitary podobnie zrobione.
Co najważniejsze - mimo inspiracji latami 70tymi ta muzyka jest absolutnie nowoczesna i nowocześnie podana, gdzie rockowa przebojowość miesza się z muzycznym, inteligentnie podanym teatrem. O samych kompozycjach, jakże różnorodnych, można by napisać całe elaboraty, ale chyba lepiej posłuchać po prostu samemu.
Jest tu masa hitów i do tego to brzmienie jest po prostu niesamowite. Głębia, ciepło, selektywność. Kapitalna wycieczka w przeszłość w nowoczesnej realizacji dźwiękowej, bo brzmienie absolutnie niepodważalnie doskonałe. ROYAL HUNT, mimo że przez te wszystkie prawie 20 lat istnienia miewał i słabsze momenty, zawsze stanowił czołówkę grania wysublimowanego i nastawionego na wrażliwego odbiorcę. Melodyjnie i progresywnie było zawsze. Tym razem jest mniej progresywnie, a melodie są na miejscu pierwszym. Melodie we wspaniałych aranżacjach i na poziomie wykonania dla większości niedostępnym.
Najlepszy album ROYAL HUNT.
Ocena: 9,5/10
22.01.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"