Thin Lizzy
#6
Thin Lizzy - Chinatown (1980)

[Obrazek: R-2627683-1302982387.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. We Will Be Strong 05:11
2. Chinatown 04:41
3. Sweetheart 03:30
4. Sugar Blues 04:19
5. Killer on the Loose 03:55
6. Having a Good Time 04:36
7. Genocide (The Killing of the Buffalo) 05:06
8. Didn't I 04:27
9. Hey You 05:09

Rok wydania: 1980
Gatunek: hard rock/heavy metal
Kraj: Irlandia

Skład zespołu:
Phil Lynott - śpiew, bas
Snowy White - gitara
Scott Gorham - gitara
Brian Downey - perkusja


Jeszcze nie przebrzmiały echa sukcesu albumu "Black Rose", a już niejako z marszu zespół przygotował kolejny album, który ukazał się z w we wrześniu 1980 roku, a wydawcą była Vertigo Records . Grupa doznała istotnego wzmocnienia w postaci bardzo zdolnego i wszechstronnego gitarzysty Snowy'ego White'a, którego poczynania i rozwój kariery śledzone były z dużym zainteresowaniem. Lynott skorzystał też z pomocy sesyjnego klawiszowca Darrena Whartona, który po pewnym czasie stał się zresztą pełnoprawnym członkiem zespołu.

Ten atak z marszu nie wyszedł jednak zespołowi na dobre. Płyta jest bardzo nierówna i mam wrażenie, że część kompozycji nie jest do końca przemyślana. Przed wszystkim brak tu specyficznego klimatu metalowej zabawy, jaki wyczuwało się na albumie poprzednim, a chwytliwość i przebojowość zastąpiona została próbą żonglowania różnymi stylami rockowego grania, ubranego w nie zawsze interesujące riffy. Także i White wypadł poniżej oczekiwań, dosyć blado, a jego gra jest nieco nieśmiała. Ponownie całość zdominowana jest jednak przez Gorhama, przez co muzycznie mamy o wiele więcej surowości niż na "Black Rose". Melodyjne, heavy metalowe granie to otwieracz "We Will Be Strong" z charakterystycznym refrenem i jest to otwarcie solidne. Prawdziwym jednak killerem jest niesamowity "Chinatown", genialny w swej prostocie i perfekcyjny w wykonaniu. Jeśli ta kompozycja miała walczyć z nowym pojmowaniem metalowego grania NWOBHM, to broni się znakomicie. Zespół pokazał, jak można stworzyć utwór jednocześnie elegancki i bardzo metalowy, oparty na rytmice w średnim tempie. Dalej jest już różnie. "Sweetheart" czy typowo rockowy "Sugar Blues" nie zachwycają, a pod względem wykonania nie należą do zbyt atrakcyjnych. Ostrzejszy "Killer on the Loose" nawiązuje do płyty poprzedniej, jednak nadmierna surowość nieco obniża jego wartość. Słychać tu decydujacą o wszystkim gitarę Gorhama i estetykę klasycznego heavy metalu, która z kolei w przeciętnym "Having a Good Time" jest rozmyta przez użycie bardzo lekkiego rockowego refrenu. Drugą część albumu nieco ratuje fantastyczny heavy metalowy "Genocide (The Killing of the Buffalo)" z najlepszym na płycie solem gitarowym White'a. Tym razem doskonała melodia łączy się z metalowym ogniem w jedną całość. Szarzyzna powraca w nic nie wnoszących, stylizowanych na heavy metal "Didn't I" i "Hey You". Kompozycje te są jakby wymuszone, nagrane na siłę i dla uzupełnienia tracklisty - przelatują, nie wywołując większych emocji.

Ogólnie emocji jakoś na tym LP niewiele. To charakterystyczne ciepło gdzieś zniknęło i w większości otrzymujemy granie poprawne, ale wymęczone. Sam Lynott w średniej dyspozycji, a brzmienie całości nieco suche. Płyta dwóch znakomitych kompozycji, których poniekąd szkoda w bezbarwnym otoczeniu.


Ocena: 6,3/10

10.08.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:47:19
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:48:55
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:49:35
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:50:22
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:51:07
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:51:48
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:52:20
RE: Thin Lizzy - przez Memorius - 27.06.2018, 19:54:05

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości