27.06.2018, 21:25:35
Trouble - Trouble (1990)
![[Obrazek: R-1191044-1519655065-6450.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/I3YBwUgFe8aQHiMcZBk4w5TyL7k=/fit-in/600x602/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-1191044-1519655065-6450.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. At the End of my Daze 03:13
2. The Wolf 04:33
3. Psychotic Reaction 03:15
4. A Sinner's Fame 04:18
5. The Misery Shows (Act II) 07:21
6. R.I.P. 04:08
7. Black Shapes of Doom 03:47
8. Heaven On My Mind 04:09
9. E.N.D. 02:23
10. All Is Forgiven 05:12
Rok wydania: 1990
Gatunek: stoner/heavy metal
Kraj: USA
skład zespołu:
Eric Wagner - śpiew
Bruce Franklin - gitara
Rick Wartell - gitara
Ron Holzner - bas
Barry Stern - perkusja
Ocena: 10/10
29.08.2007
![[Obrazek: R-1191044-1519655065-6450.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/I3YBwUgFe8aQHiMcZBk4w5TyL7k=/fit-in/600x602/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-1191044-1519655065-6450.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. At the End of my Daze 03:13
2. The Wolf 04:33
3. Psychotic Reaction 03:15
4. A Sinner's Fame 04:18
5. The Misery Shows (Act II) 07:21
6. R.I.P. 04:08
7. Black Shapes of Doom 03:47
8. Heaven On My Mind 04:09
9. E.N.D. 02:23
10. All Is Forgiven 05:12
Rok wydania: 1990
Gatunek: stoner/heavy metal
Kraj: USA
skład zespołu:
Eric Wagner - śpiew
Bruce Franklin - gitara
Rick Wartell - gitara
Ron Holzner - bas
Barry Stern - perkusja
Rok 1990. Powraca TROUBLE, już tam poniekąd kultowy, już osławiony nagraniami wcześniejszymi, gdzie próbowali różnych rzeczy, moim zdaniem z różnym skutkiem.
Teraz nadszedł czas "Trouble". Wydała go w lutym wytwórnia Def American Recordings.
Teraz nadszedł czas "Trouble". Wydała go w lutym wytwórnia Def American Recordings.
Pisanie o takich płytach jak ta jest trudne. To bardzo duży Kłopot. Co można napisać o płycie, która jest genialna od początku do końca i w każdym aspekcie?
Co najwyżej uklęknąć i słuchać w nabożnym skupieniu. To granie bezwzględne, uporczywe, starodawne w doborze środków i formy wyrażenia, ubrane w heavy metalowy pancerz riffów, psychodelicznych dialogów gitarowych i transowych temp. Surowo, momentami beznamiętnie jak w At The End Of My Daze, albo równie surowo i twardo jak w The Wolf, ale ze wstępem wcale nie zwiastującym tego, co będzie dalej.
Ostry wokal Wagnera, gdzieś czasem z echami pogłosu, który jest złudzeniem, jak złudzeniem jest pozorna łagodność niektórych zagrywek. Zakręcone sola gitarowe to tu tylko krótkie przerywniki, taki tam lekki ukłon w stronę BLACK SABBATH... ale BLACK SABBATH z Ozzym nie grał takiej muzyki i tyle. Nie grał tak jak w Psychotic Reaction z tym wbijającym się w umysł motywem głównym i wokalem na granicy sennego koszmaru, na granicy mgły, a przecież czystym i donośnym. Niesamowite rozegranie A Sinner's Fame to jeden z największych majstersztyków TROUBLE. Cofnięcie gitar jest tu zabiegiem kapitalnym w powiązaniu z basowymi wybrzmiewaniami planu pierwszego. No i ta melodia... Jeśli komuś podobał się Misery Show Act I, to Act II z tej płyty bije go na głowę. Umiłowanie rocka lat 60tych? Transpozycja, dostosowanie do wymogów grania elektrycznego ostatniej dekady XX wieku, a przy tym jakie wyczucie nastroju. Solo Wartella cudownej urody i każdy moment gdy zaczyna on grać, jest tu świętem. Akustyczna gitara i ten wokal Wagnera taki inny. Kraina Łagodności, ale przecież to wszystko jest podskórnie podszyte dekadencją i jakże piękną przy tym. Duszny ciężki i szybko zagrany R.I.P, a potem Black Shapes Of Doom, gdzie doom może nie ma, ale jest coś, co muzyce doom nadaje właściwego wyrazu. Tak gra tylko TROUBLE. W podobnym klimacie pozostają w Heaven On My Mind, tu jednak rytm jest najważniejszy w tym graniu nieco szybszym i z niespodziewanym mieszaniem wokali na różnych poziomach agresji. Przepiękny nawrót to melancholijnego grania w spokojniejszym fragmencie to też niespodzianka. Znów ostre wyładowanie psychodelicznej agresji w krótkim E.N.D z nieoczekiwanie łagodnym refrenem. Na koniec melodyjny i niby lżejszy All Is Forgiven. Mocy jest tu bardzo dużo, mimo że gitary w tle przeważnie dosyć rzewne.
Co najwyżej uklęknąć i słuchać w nabożnym skupieniu. To granie bezwzględne, uporczywe, starodawne w doborze środków i formy wyrażenia, ubrane w heavy metalowy pancerz riffów, psychodelicznych dialogów gitarowych i transowych temp. Surowo, momentami beznamiętnie jak w At The End Of My Daze, albo równie surowo i twardo jak w The Wolf, ale ze wstępem wcale nie zwiastującym tego, co będzie dalej.
Ostry wokal Wagnera, gdzieś czasem z echami pogłosu, który jest złudzeniem, jak złudzeniem jest pozorna łagodność niektórych zagrywek. Zakręcone sola gitarowe to tu tylko krótkie przerywniki, taki tam lekki ukłon w stronę BLACK SABBATH... ale BLACK SABBATH z Ozzym nie grał takiej muzyki i tyle. Nie grał tak jak w Psychotic Reaction z tym wbijającym się w umysł motywem głównym i wokalem na granicy sennego koszmaru, na granicy mgły, a przecież czystym i donośnym. Niesamowite rozegranie A Sinner's Fame to jeden z największych majstersztyków TROUBLE. Cofnięcie gitar jest tu zabiegiem kapitalnym w powiązaniu z basowymi wybrzmiewaniami planu pierwszego. No i ta melodia... Jeśli komuś podobał się Misery Show Act I, to Act II z tej płyty bije go na głowę. Umiłowanie rocka lat 60tych? Transpozycja, dostosowanie do wymogów grania elektrycznego ostatniej dekady XX wieku, a przy tym jakie wyczucie nastroju. Solo Wartella cudownej urody i każdy moment gdy zaczyna on grać, jest tu świętem. Akustyczna gitara i ten wokal Wagnera taki inny. Kraina Łagodności, ale przecież to wszystko jest podskórnie podszyte dekadencją i jakże piękną przy tym. Duszny ciężki i szybko zagrany R.I.P, a potem Black Shapes Of Doom, gdzie doom może nie ma, ale jest coś, co muzyce doom nadaje właściwego wyrazu. Tak gra tylko TROUBLE. W podobnym klimacie pozostają w Heaven On My Mind, tu jednak rytm jest najważniejszy w tym graniu nieco szybszym i z niespodziewanym mieszaniem wokali na różnych poziomach agresji. Przepiękny nawrót to melancholijnego grania w spokojniejszym fragmencie to też niespodzianka. Znów ostre wyładowanie psychodelicznej agresji w krótkim E.N.D z nieoczekiwanie łagodnym refrenem. Na koniec melodyjny i niby lżejszy All Is Forgiven. Mocy jest tu bardzo dużo, mimo że gitary w tle przeważnie dosyć rzewne.
Co do produkcji. Czy można sobie wyobrazić ten LP z innym brzmieniem? Ja nie umiem. Te gitary mają wystarczająco dużo ciężaru, perkusja o starodawnym brzmieniu jest wystarczająco głośna, a bas bije w żołądek, jak należy. Nie można też inaczej tu ustawić głosu samego Wagnera. Historia rocka miesza się ze współczesnością.
Ta płyta nigdy się nie zestarzeje, bo nigdy nie była nowoczesna. Trudno ją również z czymkolwiek porównać no, chyba że najwyżej z innymi, późniejszymi albumami TROUBLE.
Majstersztyk.
Ta płyta nigdy się nie zestarzeje, bo nigdy nie była nowoczesna. Trudno ją również z czymkolwiek porównać no, chyba że najwyżej z innymi, późniejszymi albumami TROUBLE.
Majstersztyk.
Ocena: 10/10
29.08.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"