28.06.2018, 13:59:16
W.A.S.P. - Unholy Terror (2001)
![[Obrazek: R-10159316-1492647198-9827.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/OHPmFvcYqktKnbyKGyT3J5aReNg=/fit-in/472x472/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-10159316-1492647198-9827.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Let it Roar 04:40
2. Hate To Love Me 04:07
3. Loco-Motive Man 06:03
4. Unholy Terror 02:01
5. Charisma 05:25
6. Who Slayed Baby Jane? 04:55
7. Euphoria 03:19
8. Raven Heart 03:46
9. Evermore 06:10
10. Wasted White Boys 06:49
Rok wydania: 2001
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA
Skład:
Blackie Lawless - śpiew, gitara
Chris Holmes - gitara
Mike Duda - gitara basowa
Franki Banali / Stet Howland - perkusja
Ocena: 8/10
19.08.2007
![[Obrazek: R-10159316-1492647198-9827.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/OHPmFvcYqktKnbyKGyT3J5aReNg=/fit-in/472x472/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-10159316-1492647198-9827.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Let it Roar 04:40
2. Hate To Love Me 04:07
3. Loco-Motive Man 06:03
4. Unholy Terror 02:01
5. Charisma 05:25
6. Who Slayed Baby Jane? 04:55
7. Euphoria 03:19
8. Raven Heart 03:46
9. Evermore 06:10
10. Wasted White Boys 06:49
Rok wydania: 2001
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA
Skład:
Blackie Lawless - śpiew, gitara
Chris Holmes - gitara
Mike Duda - gitara basowa
Franki Banali / Stet Howland - perkusja
Trzy albumy W.A.S.P. z lat 1999-2001 są chyba najmniej znane, najmniej rozpoznawalne i najrzadziej omawiane.
Z czego się to bierze, trudno powiedzieć, ale myślę, że to wina zbyt pobieżnego ich traktowania przy odsłuchu. Ot, fajny W.A.S.P. jak to W.A.S.P.. To prawda, fajny, chociaż jest to płyta absolutnie wtórna i zbudowana na prostych i bezpośrednich zapożyczeniach z tego, co Lawless zaprezentował już na albumach wcześniejszych. Jest to także płyta bardziej wyważona od poprzedniej "Helldorado", a rockowy bunt amerykańskiego Easy Ridera schodzi na plan dalszy. Metal-Is Records z Londynu w marcu 2001 kontynuuje tradycję premier albumów W.A.S.P. poza Stanami Zjednoczonymi.
Z czego się to bierze, trudno powiedzieć, ale myślę, że to wina zbyt pobieżnego ich traktowania przy odsłuchu. Ot, fajny W.A.S.P. jak to W.A.S.P.. To prawda, fajny, chociaż jest to płyta absolutnie wtórna i zbudowana na prostych i bezpośrednich zapożyczeniach z tego, co Lawless zaprezentował już na albumach wcześniejszych. Jest to także płyta bardziej wyważona od poprzedniej "Helldorado", a rockowy bunt amerykańskiego Easy Ridera schodzi na plan dalszy. Metal-Is Records z Londynu w marcu 2001 kontynuuje tradycję premier albumów W.A.S.P. poza Stanami Zjednoczonymi.
W.A.S.P. skopiować jest trudno, znane próby zakończyły się raczej niepowodzeniem... Ta płyta jest przykładem autokopiowania z różnych okresów działalności zespołu i może dlatego na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie więcej niż bardzo dobre, bo i wzorce Lawless zaczerpnął z najlepszych momentów płyt wczesnych i uznanych.
Prosty i ryczący "Let it Roar" to niejako kwintesencja tego chuligańskiego W.A.S.P., jaki znany jest wszystkim, numer-wizytówka płyty i zapewne pasujący do dowolnej układanki.
"Hate To Love Me" bardziej brzmi jak odrzut z "Still Not Black Enough" i takiego rockowego oblicza W.A.S.P. zbytnio nie lubię. "Loco-Motive Man" ma w melodii i sposobie wykonania sporo z "The Crimson Idol" , jest ten specyficzny klimat, jaki Lawless wytworzył tylko na tym właśnie albumie. Ciekawe, że "Charisma" to moim zdaniem zwiastun Neonów, tu jakby nieco nieśmiało zasygnalizowany W.A.S.P. zadumany i trudniejszy, przy czym nie pozbawiony klasycznej lawlessowskiej melodii. "Who Slayed Baby Jane"? to mimo trudnego pytania postawionego w tytule powrót do "Helldorado" i tylko tyle. Gdyby wskazać największego killera, to jednak będzie to "Raven Heart". Kłania się "Elektryczny Cyrk" i te wydłużane głosem super miodne refreny. Tu mamy dokładnie taki i pewnie porównanie z "Sweet Cheetah" najbardziej trafne. "Evermore" jako łagodny utwór jest średni, nie nosi też znamion zapożyczeń z wcześniejszych płyt, no może na upartego z "Still Not Black Enough", gdyby jednak znalazł się na tamtym LP pewnie byłby zagrany bardziej przebojowo. "Wasted White Boys" to zaś coś z "The Last Command" w bardziej rozbudowanej i wysmakowanej formie. Dłuższy, z gitarą solową jako elementem wiodącym, ale z melodią prostą, jak to było na tamtym LP właśnie.
Zdecydowanie płyta wyróżnia się brzmieniem, nieco łagodniejszym niż na LP poprzednim, ale bardziej głębokim i dalsze plany dźwiękowe, niekiedy ładnie ukształtowane przez klawisze, są bardzo dobrze słyszalne. Atak gitarowy duetu Lawless-Holmes jak zwykle masakrujący, tu jednak należy podkreślić też wysokiej klasy sola gitarowe, jakich dawno w W.A.S.P. nie słyszeliśmy. Pewnym wyrażeniem tęsknoty za bardziej złożonym graniem jest tu instrumentalny "Euphoria", utwór jaki się na albumach zespołu wcześniej nie trafiał. Jak zwykle bezbłędna sekcja rytmiczna i jak zwykle warto posłuchać płyty pod kątem perkusji.
Płyta bardzo dobra, ale ujawniająca swoje niewielkie braki po jakimś czasie. Tu ujawnia się w formie gorszych, niestety na ogół kopii najbardziej sztandarowych oryginalnych wzorców.
Prosty i ryczący "Let it Roar" to niejako kwintesencja tego chuligańskiego W.A.S.P., jaki znany jest wszystkim, numer-wizytówka płyty i zapewne pasujący do dowolnej układanki.
"Hate To Love Me" bardziej brzmi jak odrzut z "Still Not Black Enough" i takiego rockowego oblicza W.A.S.P. zbytnio nie lubię. "Loco-Motive Man" ma w melodii i sposobie wykonania sporo z "The Crimson Idol" , jest ten specyficzny klimat, jaki Lawless wytworzył tylko na tym właśnie albumie. Ciekawe, że "Charisma" to moim zdaniem zwiastun Neonów, tu jakby nieco nieśmiało zasygnalizowany W.A.S.P. zadumany i trudniejszy, przy czym nie pozbawiony klasycznej lawlessowskiej melodii. "Who Slayed Baby Jane"? to mimo trudnego pytania postawionego w tytule powrót do "Helldorado" i tylko tyle. Gdyby wskazać największego killera, to jednak będzie to "Raven Heart". Kłania się "Elektryczny Cyrk" i te wydłużane głosem super miodne refreny. Tu mamy dokładnie taki i pewnie porównanie z "Sweet Cheetah" najbardziej trafne. "Evermore" jako łagodny utwór jest średni, nie nosi też znamion zapożyczeń z wcześniejszych płyt, no może na upartego z "Still Not Black Enough", gdyby jednak znalazł się na tamtym LP pewnie byłby zagrany bardziej przebojowo. "Wasted White Boys" to zaś coś z "The Last Command" w bardziej rozbudowanej i wysmakowanej formie. Dłuższy, z gitarą solową jako elementem wiodącym, ale z melodią prostą, jak to było na tamtym LP właśnie.
Zdecydowanie płyta wyróżnia się brzmieniem, nieco łagodniejszym niż na LP poprzednim, ale bardziej głębokim i dalsze plany dźwiękowe, niekiedy ładnie ukształtowane przez klawisze, są bardzo dobrze słyszalne. Atak gitarowy duetu Lawless-Holmes jak zwykle masakrujący, tu jednak należy podkreślić też wysokiej klasy sola gitarowe, jakich dawno w W.A.S.P. nie słyszeliśmy. Pewnym wyrażeniem tęsknoty za bardziej złożonym graniem jest tu instrumentalny "Euphoria", utwór jaki się na albumach zespołu wcześniej nie trafiał. Jak zwykle bezbłędna sekcja rytmiczna i jak zwykle warto posłuchać płyty pod kątem perkusji.
Płyta bardzo dobra, ale ujawniająca swoje niewielkie braki po jakimś czasie. Tu ujawnia się w formie gorszych, niestety na ogół kopii najbardziej sztandarowych oryginalnych wzorców.
Ocena: 8/10
19.08.2007
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"