28.06.2018, 16:13:06
Wizard - Odin (2003)
Tracklista:
1. The Prophecy 05:19
2. Betrayer 04:53
3. Dead Hope 06:02
4. Dark God 05:43
5. Lokis Punishment 05:09
6. Beginning of the End 04:01
7. Thor's Hammer 05:01
8. Hall of Odin 05:06
9. The Powergod 05:21
10. March of the Einheriers 05:40
11. End of All 03:53
Rok wydania: 2003
Gatunek: melodic epic heavy/power metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Sven D'Anna - śpiew i instrumenty klawiszowe
Michael Maass - gitara
Volker Leson - bas
Soren Van Heek - perkusja
Ocena: 9/10
2.04.2009
![[Obrazek: R-3675993-1412938033-1190.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/A1ux1WJUVVu8oGw_4WmKln63hTA=/fit-in/500x500/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-3675993-1412938033-1190.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. The Prophecy 05:19
2. Betrayer 04:53
3. Dead Hope 06:02
4. Dark God 05:43
5. Lokis Punishment 05:09
6. Beginning of the End 04:01
7. Thor's Hammer 05:01
8. Hall of Odin 05:06
9. The Powergod 05:21
10. March of the Einheriers 05:40
11. End of All 03:53
Rok wydania: 2003
Gatunek: melodic epic heavy/power metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Sven D'Anna - śpiew i instrumenty klawiszowe
Michael Maass - gitara
Volker Leson - bas
Soren Van Heek - perkusja
Na albumie "Odin" wydanym w roku 2003 przez Limb Music, WIZARD w klasycznym składzie gra swoje.
Melodyjny, bojowy, epicki, lekko komiksowy heavy/power metal. Gra z ogromnym wyczuciem i pewnością siebie i zapewne można ten LP uznać za najlepszy w ich karierze. Ramy tego grania są ściśle określone i zespół pilnie uważa, aby niczym nie zaskoczyć i nie wyjść z tej swojej stylistyki, stworzonej wcześniej na bazie grania MANOWAR i typowego niemieckiego heavy i power w tej bojowej odmianie, tym razem z Odynem nie tylko w tle, ale i w tytule. Rzecz jasna WIZARD nie sili się tu na jakieś muzyczne przedstawienie swojej wizji nordyckiej mitologii, pozostawiając to grupom folk /viking i słusznie. Tu mamy granie typowo metalowe w głównym nurcie, z zastosowaniem środków prostych, ale niemal zabójczo skutecznych. Powerowa galopada, melodyjny refren z chórkami, nieco podniosłości i mamy przepis na granie jak należy już na początku w "The Prophecy". Do tego nieco melodyjnego "oooo oooo" i perkusja. No perkusja to na tym LP potężna broń, a dokładniej maczuga. Maczuga w najbardziej pozytywnym sensie, bo nie tylko to rytm, ale i ogromne wspomaganie jednego w końcu gitarzysty. Ta współpraca bardzo dobrze układa się w "Betrayer", który ze swoimi kontrastami w ostrych gitarowych zwrotkach i wokalnie bogato zaaranżowanymi refrenami należy do najlepszych numerów WIZARD.
Dynamiczny album i Di'Anna też śpiewa dynamicznie, uciekając czasem w wysokie rejestry, a czasem w bojowy okrzyk. Natomiast specyficzną cechą tego albumu są łagodne melodyjne sola, raczej zazwyczaj spotykane w melodic speed metal. Ta melodyjna epicka łagodność cechuje też "Dead Hope", gdzie rozwala z kolei bas. Jest to bardzo dobry utwór, który pokazuje, jak można połączyć granie trochę bardziej przebojowe - jak w refrenie z pozbawioną nadmiernej kanciastości epiką. Jest to też jeden z nielicznych tu kawałków, gdzie solo gitarowe ma charakter tradycyjnie heavy metalowy. W "Dark God", coś z MANOWAR i ta kompozycja utrzymana w trochę wolniejszym tempie nawiązuje do wcześniejszych płyt zespołu. Jest tu także kolejny refren godny uwagi mimo prostoty, a może właśnie z tego powodu.
"Lokis Punishment" odnosi się do różnych odłamów niemieckiego heavy i power, można było jednak wycisnąć tu jeszcze więcej, bo w pewnym momencie to wszystko lekko siada, szczególnie gdy zaczyna się przebijać PARAGON, a nawet PRIMAL FEAR. Wraz z "Beginning of the End" i "Thor's Hammer" ta część wydaje się minimalnie słabsza, choć obiecujący jest beginnig "Beginning" tym razem budzący skojarzenia ze STORMWARRIOR. Jednak potem rozpływa się w udanym, ale mało oryginalnym, nawet jak na granie WIZARD rozwinięciu heavy power. "Thor's Hammer" najbardziej true na tym albumie, znów gdzieś tam echa filozofii MANOWAR, a te pełne klasycznej siły riffy i wokale znakomite, nie wiem czemu jednak pozostaje tu pewien niedosyt. Może ta wolniejsza część z udawaną symfonicznością brzmi odrobinę sztucznie. Za samą frazę refrenu "The Hammer Of Thor ..." jednak ogromne brawa. True epic heavy zniszczenie w wolnym, hymnowym "Hall of Odin", gdzie wpływ MANOWAR jest już absolutnie jawny i Di'Anna śpiewa w barbarzyńskim stylu Adamsa. Ciąg dalszy sławienia Odyna w znacznie szybszym "The Powergod", z niespokojnymi warczącymi gitarą i basem, w mistrzowski sposób porządkowanymi w refrenie o wielkiej dawce melodii. Jest tu również znakomite solo gitarowe, logicznie dopowiadające ciąg dalszy opowieści. Słychać także że wokalista bez problemu radzi sobie z wysokimi partiami, ładnie kontrastującymi z wojowniczymi chórkami.
"March of the Einheriers" w zamyśle ostry i surowo epicki, jakby w greckim stylu lekko tu sprawdza się średnio. Cały czas oczekiwałem tu więcej radosnej zwiewności. Tymczasem poza kilkoma momentami, w tym wejściem basu to utwór troszeczkę nudzący. Co do wejścia basu - najlepsze zapewne na samym końcu w "End of All". Bez pośpiechu, miarowo, heavy powerowo i z wbijąjącym się w pamięć refrenem WIZARD kończy opowieść o Odynie.
Dynamiczny album i Di'Anna też śpiewa dynamicznie, uciekając czasem w wysokie rejestry, a czasem w bojowy okrzyk. Natomiast specyficzną cechą tego albumu są łagodne melodyjne sola, raczej zazwyczaj spotykane w melodic speed metal. Ta melodyjna epicka łagodność cechuje też "Dead Hope", gdzie rozwala z kolei bas. Jest to bardzo dobry utwór, który pokazuje, jak można połączyć granie trochę bardziej przebojowe - jak w refrenie z pozbawioną nadmiernej kanciastości epiką. Jest to też jeden z nielicznych tu kawałków, gdzie solo gitarowe ma charakter tradycyjnie heavy metalowy. W "Dark God", coś z MANOWAR i ta kompozycja utrzymana w trochę wolniejszym tempie nawiązuje do wcześniejszych płyt zespołu. Jest tu także kolejny refren godny uwagi mimo prostoty, a może właśnie z tego powodu.
"Lokis Punishment" odnosi się do różnych odłamów niemieckiego heavy i power, można było jednak wycisnąć tu jeszcze więcej, bo w pewnym momencie to wszystko lekko siada, szczególnie gdy zaczyna się przebijać PARAGON, a nawet PRIMAL FEAR. Wraz z "Beginning of the End" i "Thor's Hammer" ta część wydaje się minimalnie słabsza, choć obiecujący jest beginnig "Beginning" tym razem budzący skojarzenia ze STORMWARRIOR. Jednak potem rozpływa się w udanym, ale mało oryginalnym, nawet jak na granie WIZARD rozwinięciu heavy power. "Thor's Hammer" najbardziej true na tym albumie, znów gdzieś tam echa filozofii MANOWAR, a te pełne klasycznej siły riffy i wokale znakomite, nie wiem czemu jednak pozostaje tu pewien niedosyt. Może ta wolniejsza część z udawaną symfonicznością brzmi odrobinę sztucznie. Za samą frazę refrenu "The Hammer Of Thor ..." jednak ogromne brawa. True epic heavy zniszczenie w wolnym, hymnowym "Hall of Odin", gdzie wpływ MANOWAR jest już absolutnie jawny i Di'Anna śpiewa w barbarzyńskim stylu Adamsa. Ciąg dalszy sławienia Odyna w znacznie szybszym "The Powergod", z niespokojnymi warczącymi gitarą i basem, w mistrzowski sposób porządkowanymi w refrenie o wielkiej dawce melodii. Jest tu również znakomite solo gitarowe, logicznie dopowiadające ciąg dalszy opowieści. Słychać także że wokalista bez problemu radzi sobie z wysokimi partiami, ładnie kontrastującymi z wojowniczymi chórkami.
"March of the Einheriers" w zamyśle ostry i surowo epicki, jakby w greckim stylu lekko tu sprawdza się średnio. Cały czas oczekiwałem tu więcej radosnej zwiewności. Tymczasem poza kilkoma momentami, w tym wejściem basu to utwór troszeczkę nudzący. Co do wejścia basu - najlepsze zapewne na samym końcu w "End of All". Bez pośpiechu, miarowo, heavy powerowo i z wbijąjącym się w pamięć refrenem WIZARD kończy opowieść o Odynie.
Pod względem produkcji ten LP jest wzorcowy dla takiej muzyki. Sekcja rytmiczna demoluje, gitarowo mocno i czysto, a wokal doskonale słyszalny, bez przekrzykiwania kogokolwiek.
Niby nic takiego, ograne riffy, proste melodie, ale jak to zebrać wszystko do kupy to jest jedna z najlepszych niemieckich płyt z melodyjnym heavy/power i zacięciem epickim.
Zgrany to zespół, wie czego chce i wie, co spodoba się większości słuchaczy takiej muzyki.
W kilka lat później powróci albumem "Thor", logicznej kontynuacji "Odin" i płyt, które po niej nagrali.
Niby nic takiego, ograne riffy, proste melodie, ale jak to zebrać wszystko do kupy to jest jedna z najlepszych niemieckich płyt z melodyjnym heavy/power i zacięciem epickim.
Zgrany to zespół, wie czego chce i wie, co spodoba się większości słuchaczy takiej muzyki.
W kilka lat później powróci albumem "Thor", logicznej kontynuacji "Odin" i płyt, które po niej nagrali.
Ocena: 9/10
2.04.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"