18.08.2018, 20:33:34
Iron Maiden - Somewhere in Time (1986)
![[Obrazek: R-368698-1304194518.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/ItyuHfMNt8PX4bh2MmyG-x6iE8Y=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-368698-1304194518.jpeg.jpg)
tracklista:
1.Caught Somewhere in Time 07:26
2.Wasted Years 05:07
3.Sea of Madness 05:42
3.Sea of Madness 05:42
4.Heaven Can Wait 07:22
5.The Loneliness of the Long Distance Runner 06:31
6.Stranger in a Strange Land 05:45
7.Deja-Vu 04:56
6.Stranger in a Strange Land 05:45
7.Deja-Vu 04:56
8.Alexander the Great 08:35
rok wydania: 1986
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania
skład zespołu:
Bruce Dickinson - śpiew
Dave Murray - gitara
Adrian Smith - gitara
Steve Harris - gitara basowa
Nicko McBrain - perkusja
Na kolejny album IRON MAIDEN przyszło tym razem czekać dwa lata. Ten czas ekipa spędziła bardzo pracowicie, także w kwestii podejścia do muzyki, jaką chcieli tym razem zaprezentować.
EMI wypuściło "Somewhere In Time" 29 września 1986, pilotowany przez singiel "Wasted Years", który dał fanom nieco do myślenia wygładzoną produkcją i akceptowalną przez wszystkich melodią ogólną.
Pewne rzeczy potwierdziły się. Pojawił się IRON MAIDEN ciepły, refleksyjny, rozmarzony, czasem nieco sklerotyczny w nieustannym powtarzaniu w kółko tego samego, dostępny i przystępny dla fanów rocka i hard rocka.
Oczywiście nie można tu postawić w żadnym wypadku tezy, że IRON MAIDEN odstąpił od heavy metalu. Heavy metal pozostał, jednak jakiś łagodniejszy, opiłowany z zadziorów, oczyszczony z epiki.
No, poza Alexander the Great rzecz jasna, gdzie Harris przedstawił kawał znakomitego grania heavy epic w czystej postaci, które w następstwie stało się fundamentem, na jakim oparły się liczne zespoły grające w tym stylu z USA, Grecji, Włoch czy Niemiec.
Ponadto jednak dużo przewlekłego grania heavy metalu w dosyć łagodnej formie, w rozciągniętych ponad miarę Caught Somewhere in Time, The Loneliness of the Long Distance Runner czy Heaven Can Wait, tu jednak ze względu na bardzo atrakcyjną melodię te dłużyzny nie są irytujące. Stranger in a Strange Land mocniejszy, mroczniejszy sprawdza się tu bardzo dobrze jako odtruwacz po piosenkowym "for all" Wasted Years, którego na głowę bije zrobiony znacznie bardziej inteligentnie Deja-Vu. Do kolekcji jeszcze wypośrodkowany na wszelkie możliwe sposoby i dlatego bardzo dobry Sea of Madness i mamy komplet "sanatoryjnego odprężającego heavy metalu", który z niewiadomych powodów część krytyków i fanów obdarza nieuzasadnionym kultem. Mówi się o jakiejś nowej jakości, wizjonerskim spojrzeniu, przełamywaniu skostniałych barier. No bez przesady. Jest to bardzo płyta odegrana i ośpiewana bez zarzutu, wyprodukowana solidnie, choć generalnie dosyć płasko, ale nic ponadto. W obecnej dobie pewnie takie granie innego zespołu zostałoby zbyte milczeniem, a taką samą receptę, tyle że atrakcyjniej podaną przestawił chociażby w roku 2018 inny brytyjski zespół MONUMENT.
Nie chodzi mi o odbrązowianie pomników, ale o ustalenie realnej wartości muzycznej albumu, który jak mi się wydaje, skręca w nieco inne metalowe rejony nie z powodu natchnionego poszukiwania rozszerzania horyzontów, a z trywialnego faktu, że epicki, rycerski, dynamiczny heavy metal zaczął grać w tym czasie legion znakomitych zespołów z USA i Europy, i IRON MAIDEN chciał po prostu zwyczajnie uniknąć niewygodnych porównań.
Jeśli chodzi o Eddy'ego. Ma się dobrze w futurystycznych, cyberpunkowych klimatach wielkiego miasta.
ocena: 8/10
new 18.08.2018
EMI wypuściło "Somewhere In Time" 29 września 1986, pilotowany przez singiel "Wasted Years", który dał fanom nieco do myślenia wygładzoną produkcją i akceptowalną przez wszystkich melodią ogólną.
Pewne rzeczy potwierdziły się. Pojawił się IRON MAIDEN ciepły, refleksyjny, rozmarzony, czasem nieco sklerotyczny w nieustannym powtarzaniu w kółko tego samego, dostępny i przystępny dla fanów rocka i hard rocka.
Oczywiście nie można tu postawić w żadnym wypadku tezy, że IRON MAIDEN odstąpił od heavy metalu. Heavy metal pozostał, jednak jakiś łagodniejszy, opiłowany z zadziorów, oczyszczony z epiki.
No, poza Alexander the Great rzecz jasna, gdzie Harris przedstawił kawał znakomitego grania heavy epic w czystej postaci, które w następstwie stało się fundamentem, na jakim oparły się liczne zespoły grające w tym stylu z USA, Grecji, Włoch czy Niemiec.
Ponadto jednak dużo przewlekłego grania heavy metalu w dosyć łagodnej formie, w rozciągniętych ponad miarę Caught Somewhere in Time, The Loneliness of the Long Distance Runner czy Heaven Can Wait, tu jednak ze względu na bardzo atrakcyjną melodię te dłużyzny nie są irytujące. Stranger in a Strange Land mocniejszy, mroczniejszy sprawdza się tu bardzo dobrze jako odtruwacz po piosenkowym "for all" Wasted Years, którego na głowę bije zrobiony znacznie bardziej inteligentnie Deja-Vu. Do kolekcji jeszcze wypośrodkowany na wszelkie możliwe sposoby i dlatego bardzo dobry Sea of Madness i mamy komplet "sanatoryjnego odprężającego heavy metalu", który z niewiadomych powodów część krytyków i fanów obdarza nieuzasadnionym kultem. Mówi się o jakiejś nowej jakości, wizjonerskim spojrzeniu, przełamywaniu skostniałych barier. No bez przesady. Jest to bardzo płyta odegrana i ośpiewana bez zarzutu, wyprodukowana solidnie, choć generalnie dosyć płasko, ale nic ponadto. W obecnej dobie pewnie takie granie innego zespołu zostałoby zbyte milczeniem, a taką samą receptę, tyle że atrakcyjniej podaną przestawił chociażby w roku 2018 inny brytyjski zespół MONUMENT.
Nie chodzi mi o odbrązowianie pomników, ale o ustalenie realnej wartości muzycznej albumu, który jak mi się wydaje, skręca w nieco inne metalowe rejony nie z powodu natchnionego poszukiwania rozszerzania horyzontów, a z trywialnego faktu, że epicki, rycerski, dynamiczny heavy metal zaczął grać w tym czasie legion znakomitych zespołów z USA i Europy, i IRON MAIDEN chciał po prostu zwyczajnie uniknąć niewygodnych porównań.
Jeśli chodzi o Eddy'ego. Ma się dobrze w futurystycznych, cyberpunkowych klimatach wielkiego miasta.
ocena: 8/10
new 18.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"