26.08.2018, 20:51:57
Rebellion - Arminius: Furor Teutonicus (2012)
![[Obrazek: R-4121133-1355977115-3136.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/b13JjiTZCAvY9eFybzvzWYN23W0=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-4121133-1355977115-3136.jpeg.jpg)
tracklista:
1.Rest in Peace 06:52
2.Ala Germanica 04:05
3.Prince of the Cheruscer 04:38
4.Dusk Awaiting Dawn 05:23
5.Breeding Hate 04:25
6.The Seeress Tower 06:33
7.Varus 04:30
8.The Tribes United 04:08
9.Ghost of Freedom 05:00
10.Furor Teutonicus 04:08
11.Vae Victis 04:26
12.Requiem 05:19
rok wydania: 2012
gatunek: heavy/power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Michael Seifert - śpiew
Oliver Geibig - gitara, instrumenty klawiszowe
Stephan Karut - gitara
Tomi Göttlich - gitara basowa
Matthias Karle - perkusja
![[Obrazek: R-4121133-1355977115-3136.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/b13JjiTZCAvY9eFybzvzWYN23W0=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-4121133-1355977115-3136.jpeg.jpg)
tracklista:
1.Rest in Peace 06:52
2.Ala Germanica 04:05
3.Prince of the Cheruscer 04:38
4.Dusk Awaiting Dawn 05:23
5.Breeding Hate 04:25
6.The Seeress Tower 06:33
7.Varus 04:30
8.The Tribes United 04:08
9.Ghost of Freedom 05:00
10.Furor Teutonicus 04:08
11.Vae Victis 04:26
12.Requiem 05:19
rok wydania: 2012
gatunek: heavy/power metal
kraj: Niemcy
skład zespołu:
Michael Seifert - śpiew
Oliver Geibig - gitara, instrumenty klawiszowe
Stephan Karut - gitara
Tomi Göttlich - gitara basowa
Matthias Karle - perkusja
Dzień 30 grudnia 2010 był najczarniejszym dniem w historii REBELLION. Wtedy to właśnie, tuż przed nowym rokiem z grupy jednocześnie odeszli Uwe Lulis, Simone Wenzel i Gerd Lücking. W jednej chwili Seifert pozstał tylko z basistą i realiści głosili rychłe pojawienie się informacji o rozwiązaniu zespołu, a optymiści przezornie milczeli.
Tymczasem Seifert nie poddał się i zebrał nowy skład, angażując w 2011 bliżej do tej pory nieznanych muzyków w tym gitarzystę Olivera Geibiga, który zajmował się miksowaniem albumu REBELLION "Born A Rebel" w roku 2003. Seifert miał chyba coś do udowodnienia dawnym kolegom, bo w tym samym roku ruszyły prace nad nową płytą zespołu, tym razem osnutą na autentycznej historii Arminiusa, syna króla plemienia Cherusków w czasach rzymskich.
Odebrał on staranne wychowanie w Rzymie, gdzie także zapoznał się z rzymską taktyką wojskową, otrzymał też rzymskie obywatelstwo i walczył z barbarzyńcami na terenie Panonii. Wykorzystał swoją wiedzę, wzniecając powstanie przeciw Rzymowi i pokonał armię wodza Warusa w słynnej bitwie w Lesie Teutoburskim w roku 9, potem jednak poniósł kilka klęsk, zachowując jednak pewną niezależność od Rzymu. Kiedy w roku 21 postanowił obwołać się królem, nie spodobało się to jego współplemieńcom i został przez nich zamordowany.
Tak przedstawia się w skrócie bardzo ciekawa historia Arminiusa, lecz niestety sama opowieść muzyczna do ciekawych nie należy.
REBELLION utracił większość swojej mocy twórczej, a ci, którzy mieli zapełnić tę lukę, okazali się zbyt słabi i nieprzygotowani do wzięcia na siebie ciężaru utrzymania dotychczasowego poziomu kompozycji REBELLION. W efekcie powstała płyta z raczej kwadratowym niemieckim heavy power o niewielkiej dawce autentycznej epickości, muzycznie, gdyby nie znać tekstów także odległym od klimatu epoki. Gitarzyści posługują się ograniczoną liczbą riffów, przez co sporo kompozycji wydaje się być do siebie bardzo podobnych, a kilka jest po prostu słabych, jak Prince of the Cheruscer, Breeding Hate, Varus (szkoda!) czy The Tribes United. Trochę klimatu jest w Vae Victis, także w smutnym zakończeniu w postaci Requiem przy pianinie, a reszta numerów średniej długości jest po prostu zwykłym ogranym niemieckim heavy/power, paradoksalnie mocno przypominającym liczne przeciętne albumy GRAVE DIGGER.
Pewna próba grania z większym rozmachem spaliła na panewce w nieudanym The Seeress Tower i ogólnie można wszystko skwitować stwierdzeniem - poprawny heavy/power z Niemiec głównego nurtu.
Trochę to mało jak na REBELLION, ale co można poradzić, gdy gitarzyści grają bez większej inwencji i polotu, a Matthias Karle to może i niezły perkusista, ale z Tomi Göttlichem dogaduje się raczej słabo. Forma wokalna Seiferta dobra, ale co z tego, skoro śpiewa do mało oryginalnych melodii, ani specjalnie epickich, ani specjalnie interesujących jako melodyjny heavy/power.
Produkcyjnie nie jest źle, choć nastąpiła zmiana studia na Tonetown i zasadnicze elementy klasycznego soundu REBELLION z ostatniego okresu zostały zachowane, przy czym gitary nie są tak ciężkie jak na "Arise" i ogólnie zdjęto część "dołów", co jeszcze zbliżyło REBELLION do niemieckiego mainstreamu heavy/power metalu.
Album został przyjęty różnie, jednak najwierniejsza grupa fanów odetchnęła z ulgą licząc na coś lepszego w niedalekiej przyszłości.
ocena: 6,9/10
new 26.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"