12.09.2018, 21:27:54
Black Sabbath - Sabbath Bloody Sabbath (1973)
![[Obrazek: R-3080199-1403465867-8265.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/M-Ut-GXfsxSMmEarqeZpHhl0Slk=/fit-in/600x598/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-3080199-1403465867-8265.jpeg.jpg)
tracklista:
1.Sabbath Bloody Sabbath 05:42
2.A National Acrobat 06:16
3.Fluff 04:10
3.Fluff 04:10
4.Sabbra Cadabra 05:55
5.Killing Yourself to Live 05:40
6.Who Are You 04:10
7.Looking for Today 04:59
8.Spiral Architect 05:29
8.Spiral Architect 05:29
rok wydania: 1973
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania
skład zespołu:
Ozzy Osbourne - śpiew
Tony Iommi - gitara, pianino, organy, klawesyn, dudy, syntezatory, flet
Geezer Butler -gitara basowa, mellotron, syntezatory
Bill Ward - perkusja
oraz
Rick Wakeman - instrumenty klawiszowe ( "Sabbra Cadabra" i "Who Are You")
oraz
Rick Wakeman - instrumenty klawiszowe ( "Sabbra Cadabra" i "Who Are You")
Album "Vol.4" został przyjęty z mieszanymi uczuciami, a wytwórnia Vertigo oczekiwała zwiększenia sprzedaży płyt BLACK SABBATH. W tym czasie pojawiły się już pierwsze "ciężko grające rocka" grupy w USA (np MONTROSE) i powoli na rynku amerykańskim zaczęła wyrastać konkurencja dla Brytyjczyków. Przebojowość i melodyjność cechowała także muzykę chociażby DEEP PURPLE, powstały także pierwsze ekipy grające glam metal i glam rock. Publiczność oczekiwała wpadających w ucho refrenów, a radio czegoś, co choć zagrane mocno, nie spowodowałoby wyłączenia odbiorników przez mniej odpornych na metal słuchaczy.
"Sabbath Bloody Sabbath", który ukazał się w sprzedaży 1 grudnia 1973 jest udanym kompromisem, pomiędzy zasadniczą estetyką muzyczną BLACK SABBATH a wymogami rynku i płytą nieco komercyjną, ale z pewnością w znaczeniu pozytywnym. Grupa wykorzystała w nagraniach kilka interesujących instrumentów, w tym syntezatory oraz klawesyn i organy, jednak ich użycie, podobnie jak dud czy fletu ma znaczenie zdecydowanie drugoplanowe, no może poza finezyjnie rozplanowanym instrumentalnym Fluff, być może najbardziej udanym numerem "bez Ozziego" w historii klasycznego BLACK SABBATH.
Album ma znakomite otwarcie w postaci Sabbath Bloody Sabbath, który można określić jako bardzo klasyczny numer heavy metalowy, chwytliwy, wyrazisty i przystępny w prostej, liniowo poprowadzonej melodii. Jest to poniekąd metalowy przebój, przy czym jednak znacznie bardziej przebojowy jest kapitalnie zrobiony, niezwykle melodyjny Sabbra Cadabra.
W nagraniu tej kompozycji uczestniczył gościnnie legendarny Rick Wakeman z YES, jednak wbrew obiegowym opiniom słynną partię na pianinie zagrał tu Iommi. Na tym albumie znajduje się także jedna z najlepszych i najbardziej wartościowych kompozycji wczesnego BLACK SABBATH - A National Acrobat, z genialnym motywem przewodnim, bardziej złożona, ale równocześnie niezwykle przystępna. Druga część płyty (czyli pierwotnie side B winyla) jest niestety słabsza.
Owszem, lekko mroczny Killing Yourself to Live jest bardzo dobry, ale już Looking for Today jest nazbyt piosenkowo - radiowy, zaś Who Are You to znowu niedopracowany i nie do końca określony klimat, a o klimat chodziło tu chyba najbardziej. Spiral Architect nie jest dobry. Na pewno nie jest dobry na tym przystępnym albumie i jest to zdecydowanie utwór z epoki poprzedniej, z epoki "Vol.4".
Śpiew Osbourne'a jest tym razem bardziej klasyczny i staranny, co wymusza poniekąd sama muzyka, czytelne są także aranżacje, zwłaszcza klawiszowe, a sola Iommiego trochę prostsze i bardziej czytelne. Sekcja rytmiczna teraz więcej podgrywa pod gitarę niż poprzednio i ogólnie jest bardziej słyszalna i wyeksponowana.
Za całość brzmienia odpowiedzialny był tym razem nowy w ekipie Mike Butcher i wywiązał się ze swojej roli znakomicie.
Brzmienie jest świetne, selektywne, wieloplanowe, bez zniekształceń, brudu dźwiękowego, nie zanadto ciężkie dla przeciętnego słuchacza i na tyle mocne, by zadowolić fana prawdziwego heavy metalu. Starannie dopracowano instrumenty nieelektryczne oraz blachy perkusji. Dobrze słychać także często użyte w kilku kompozycjach instrumenty perkusyjne niewchodzące w standardowy zestaw heavy metalowej perkusji.
Album kompromisów, album nierówny, ale także pokazujący, że grupa potrafi się przestawić, przystosować do realnych potrzeb słuchaczy. Album poniekąd podążający za modą i z pewnością bardzo znaczący dla Ozzy Osbourne'a. Jego płyty solowe za kilka lat będą w znacznej mierze wzorowane właśnie na stylistyce tego LP.
"Sabbath Bloody Sabbath" to kolejny sukces komercyjny grupy i wytwórni, cieszący się powodzeniem po obu stronach Atlantyku i w Japonii. Sporo kontrowersji wzbudziła jedynie okładka, warto jednak wspomnieć, że jest to typ, który wiele lat później zacznie dominować w black metalu, czy death metalu i to w znacznie bardziej brutalnych i obrazoburczych formach.
ocena 7,7/10
new 12.08.2018
"Sabbath Bloody Sabbath", który ukazał się w sprzedaży 1 grudnia 1973 jest udanym kompromisem, pomiędzy zasadniczą estetyką muzyczną BLACK SABBATH a wymogami rynku i płytą nieco komercyjną, ale z pewnością w znaczeniu pozytywnym. Grupa wykorzystała w nagraniach kilka interesujących instrumentów, w tym syntezatory oraz klawesyn i organy, jednak ich użycie, podobnie jak dud czy fletu ma znaczenie zdecydowanie drugoplanowe, no może poza finezyjnie rozplanowanym instrumentalnym Fluff, być może najbardziej udanym numerem "bez Ozziego" w historii klasycznego BLACK SABBATH.
Album ma znakomite otwarcie w postaci Sabbath Bloody Sabbath, który można określić jako bardzo klasyczny numer heavy metalowy, chwytliwy, wyrazisty i przystępny w prostej, liniowo poprowadzonej melodii. Jest to poniekąd metalowy przebój, przy czym jednak znacznie bardziej przebojowy jest kapitalnie zrobiony, niezwykle melodyjny Sabbra Cadabra.
W nagraniu tej kompozycji uczestniczył gościnnie legendarny Rick Wakeman z YES, jednak wbrew obiegowym opiniom słynną partię na pianinie zagrał tu Iommi. Na tym albumie znajduje się także jedna z najlepszych i najbardziej wartościowych kompozycji wczesnego BLACK SABBATH - A National Acrobat, z genialnym motywem przewodnim, bardziej złożona, ale równocześnie niezwykle przystępna. Druga część płyty (czyli pierwotnie side B winyla) jest niestety słabsza.
Owszem, lekko mroczny Killing Yourself to Live jest bardzo dobry, ale już Looking for Today jest nazbyt piosenkowo - radiowy, zaś Who Are You to znowu niedopracowany i nie do końca określony klimat, a o klimat chodziło tu chyba najbardziej. Spiral Architect nie jest dobry. Na pewno nie jest dobry na tym przystępnym albumie i jest to zdecydowanie utwór z epoki poprzedniej, z epoki "Vol.4".
Śpiew Osbourne'a jest tym razem bardziej klasyczny i staranny, co wymusza poniekąd sama muzyka, czytelne są także aranżacje, zwłaszcza klawiszowe, a sola Iommiego trochę prostsze i bardziej czytelne. Sekcja rytmiczna teraz więcej podgrywa pod gitarę niż poprzednio i ogólnie jest bardziej słyszalna i wyeksponowana.
Za całość brzmienia odpowiedzialny był tym razem nowy w ekipie Mike Butcher i wywiązał się ze swojej roli znakomicie.
Brzmienie jest świetne, selektywne, wieloplanowe, bez zniekształceń, brudu dźwiękowego, nie zanadto ciężkie dla przeciętnego słuchacza i na tyle mocne, by zadowolić fana prawdziwego heavy metalu. Starannie dopracowano instrumenty nieelektryczne oraz blachy perkusji. Dobrze słychać także często użyte w kilku kompozycjach instrumenty perkusyjne niewchodzące w standardowy zestaw heavy metalowej perkusji.
Album kompromisów, album nierówny, ale także pokazujący, że grupa potrafi się przestawić, przystosować do realnych potrzeb słuchaczy. Album poniekąd podążający za modą i z pewnością bardzo znaczący dla Ozzy Osbourne'a. Jego płyty solowe za kilka lat będą w znacznej mierze wzorowane właśnie na stylistyce tego LP.
"Sabbath Bloody Sabbath" to kolejny sukces komercyjny grupy i wytwórni, cieszący się powodzeniem po obu stronach Atlantyku i w Japonii. Sporo kontrowersji wzbudziła jedynie okładka, warto jednak wspomnieć, że jest to typ, który wiele lat później zacznie dominować w black metalu, czy death metalu i to w znacznie bardziej brutalnych i obrazoburczych formach.
ocena 7,7/10
new 12.08.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"