16.11.2018, 15:04:56
Candlemass - Nightfall (1987)
![[Obrazek: R-3563943-1335443142.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/GBpk503hlSS9Gc4G-ZxBCb_6_ig=/fit-in/594x593/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-3563943-1335443142.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Gothic Stone 00:48
2. The Well of Souls 07:27
3. Codex Gigas 02:20
4. At the Gallows End 05:48
5. Samarithan 05:31
6. Marche Funebre (Fryderyk Chopin) 02:22
7. Dark Are the Veils of Death 07:08
8. Mourners Lament 06:10
9. Bewitched 06:38
10. Black Candles 02:18
Rok wydania: 1987
Gatunek: heavy epic /doom metal
Kraj: Szwecja
Skład zespołu:
Messiah Marcolin - śpiew
Lars Johansson - gitara
Mats "Mappe" Björkman - gitara
Leif Edling - gitara basowa
Jan Lindh - perkusja
oraz
Mike Wead - gitara rytmiczna, gitara akustyczna, instrumenty klawiszowe
oraz
Mike Wead - gitara rytmiczna, gitara akustyczna, instrumenty klawiszowe
DEMIURG
W roku 1986 Edling zapowiedział, że ma zamiar stworzyć metalową grupę grającą "najcięższy heavy metal na świecie" i zebrał nowy skład, by urzeczywistnić swoje słowa.
Zastanawiano się wówczas, co naprawdę oznacza słowo "najcięższy"...
AKTOR
Bror Jan Alfredo Marcolin urodził się 10 grudnia 1967 roku w Ronneby. W latach 1983-1986 był wokalistą w szwedzkim heavy/doom metalowym MERCY, przez pewien czas grał w nim także na perkusji.
Gdy na castingu Edlinga, ogłoszonym dla wyboru nowego wokalisty, zaśpiewał a capella "Solitude" jego matka trzymała mikrofon. Edling anulował cating po wysłuchaniu Marcolina.
W roku 1986 został Mesjaszem CANDLEMASS i oficjalnie zmienił nazwisko na Messiah Jan Alfredo Marcolin. Nieoficjalnie często nazywano go Szalonym Mnichem, ze względu na habit z kapturem, który zakładał w czasie koncertów.
KREACJA
Album miał początkowo nosić tytuł "Gothic Stone", jednak Messiah ostatecznie przeforsował "Nightfall". Na okładkę wybrany został obraz "Starość" autorstwa amerykańskiego malarza Thomasa Cole z roku 1842.
Płyta została nagrana w Thunderload Studios pomiędzy lipcem a wrześniem 1987 i zmiksowana w Stockholm Recording Studios przez Marsa Lindforsa. Wydana została przez londyńską wytwórnię Active Records 9 listopada 1987, równolegle w wersji winylowej i CD.
Mike Wead w czasie sesji nagraniowej był pełnoprawnym członkiem zespołu, jednak z powodu "różnic artystycznych" odszedł przed jej zakończeniem. "Black Candles" zamykający ten album jest jego autorstwa.
Leif Edling słowa dotrzymał.
"Nightfall", poprzecinany, a jednocześnie spojony instrumentalnymi interludiami, w tym Piano Sonata No. 2 in B♭ minor, Op. 35 (Marsz Żałobny) Fryderyka Chopina, stał się najcięższą metalową kreacją, zarówno pod względem potęgi brzmienia, jak i klimatu jaki tu został stworzony. Monumentalne ołowiano-granitowe riffy gitarzystów, wzmocnione niskim basem Edlinga stanowią tu fundament do wokalnego popisu Marcolina, który jest średniowiecznym narratorem i chórem klasztornym w jednej osobie. Jego sposobu śpiewania, opartego o najlepsze operowe wzorce trudno jest opisać słowami, jednak kto raz go tylko usłyszy, ten z pewnością nie zapomni tego do końca życia.
Edling oparł muzyczną stronę kompozycji o takie utwory jak Solitude czy Demons Gate z płyty poprzedniej, jednak znacznie zwiększenie ciężaru soundu oraz styl wokalny Messiaha nabrały one specyficznego wyrazu.
Mrok, rozpacz, smutek, epicki rozmach w rozważaniu o śmierci.
Ta pierwsza część Trylogii o Śmierci zawiera absolutnie wyrównany zestaw utworów, przy czym poziom jest niesamowicie wyśrubowany. Dostojne tempa, monumentalne melodie, wspaniałe apokaliptyczne sola... Każda melodia jest inna, a jednocześnie spina je w jedne ramy stylistyka ogólna oraz sposób konstrukcji. W podstawowe melodie wplecione są zwolnienia o cechach typowych dla doom, power/doomowe przyspieszenia oraz znakomite dodatkowe motywy melodyczne, które same mogłyby stanowić podstawę do stworzenia kolejnej wybitnej kompozycji (Dark Are the Veils of Death). Niektóre refreny jak w Samarithan, czy At the Gallows End są po prostu zdumiewające. Zresztą kto wie, czy At the Gallows End nie jest najsmutniejszym i najbardziej poruszającym utworem CANDLEMASS...
W Dark Are the Veils of Death i w Bewitched słychać dalekie echa wczesnego BLACK SABBATH, choć w żadnym wypadku nie można tworzyć bliższych skojarzeń CANDLEMASS z tego albumu z BLACK SABBATH z Ozzym. "Nightfall" zdecydowanie jest pozbawiony psychodelicznej otoczki. Dewastujące są dzwony w Mourners Lament i ten skromny w sumie element pokazuje jak starannie zaaranżowane są te kompozycje.
Wykonanie całości jest wspaniałe. Messiah wytycza tu nowe granice wokalu w muzyce metalowej, gitarzyści gniotą nieubłaganie i może jeszcze warto wskazać na kapitalne, oszczędne partie perkusji Jana Lindha.
Mroczna moc z krypty.
Absolutny klasyk.
ocena: 10/10
new 16.11.2018
Zastanawiano się wówczas, co naprawdę oznacza słowo "najcięższy"...
AKTOR
Bror Jan Alfredo Marcolin urodził się 10 grudnia 1967 roku w Ronneby. W latach 1983-1986 był wokalistą w szwedzkim heavy/doom metalowym MERCY, przez pewien czas grał w nim także na perkusji.
Gdy na castingu Edlinga, ogłoszonym dla wyboru nowego wokalisty, zaśpiewał a capella "Solitude" jego matka trzymała mikrofon. Edling anulował cating po wysłuchaniu Marcolina.
W roku 1986 został Mesjaszem CANDLEMASS i oficjalnie zmienił nazwisko na Messiah Jan Alfredo Marcolin. Nieoficjalnie często nazywano go Szalonym Mnichem, ze względu na habit z kapturem, który zakładał w czasie koncertów.
KREACJA
Album miał początkowo nosić tytuł "Gothic Stone", jednak Messiah ostatecznie przeforsował "Nightfall". Na okładkę wybrany został obraz "Starość" autorstwa amerykańskiego malarza Thomasa Cole z roku 1842.
Płyta została nagrana w Thunderload Studios pomiędzy lipcem a wrześniem 1987 i zmiksowana w Stockholm Recording Studios przez Marsa Lindforsa. Wydana została przez londyńską wytwórnię Active Records 9 listopada 1987, równolegle w wersji winylowej i CD.
Mike Wead w czasie sesji nagraniowej był pełnoprawnym członkiem zespołu, jednak z powodu "różnic artystycznych" odszedł przed jej zakończeniem. "Black Candles" zamykający ten album jest jego autorstwa.
Leif Edling słowa dotrzymał.
"Nightfall", poprzecinany, a jednocześnie spojony instrumentalnymi interludiami, w tym Piano Sonata No. 2 in B♭ minor, Op. 35 (Marsz Żałobny) Fryderyka Chopina, stał się najcięższą metalową kreacją, zarówno pod względem potęgi brzmienia, jak i klimatu jaki tu został stworzony. Monumentalne ołowiano-granitowe riffy gitarzystów, wzmocnione niskim basem Edlinga stanowią tu fundament do wokalnego popisu Marcolina, który jest średniowiecznym narratorem i chórem klasztornym w jednej osobie. Jego sposobu śpiewania, opartego o najlepsze operowe wzorce trudno jest opisać słowami, jednak kto raz go tylko usłyszy, ten z pewnością nie zapomni tego do końca życia.
Edling oparł muzyczną stronę kompozycji o takie utwory jak Solitude czy Demons Gate z płyty poprzedniej, jednak znacznie zwiększenie ciężaru soundu oraz styl wokalny Messiaha nabrały one specyficznego wyrazu.
Mrok, rozpacz, smutek, epicki rozmach w rozważaniu o śmierci.
Ta pierwsza część Trylogii o Śmierci zawiera absolutnie wyrównany zestaw utworów, przy czym poziom jest niesamowicie wyśrubowany. Dostojne tempa, monumentalne melodie, wspaniałe apokaliptyczne sola... Każda melodia jest inna, a jednocześnie spina je w jedne ramy stylistyka ogólna oraz sposób konstrukcji. W podstawowe melodie wplecione są zwolnienia o cechach typowych dla doom, power/doomowe przyspieszenia oraz znakomite dodatkowe motywy melodyczne, które same mogłyby stanowić podstawę do stworzenia kolejnej wybitnej kompozycji (Dark Are the Veils of Death). Niektóre refreny jak w Samarithan, czy At the Gallows End są po prostu zdumiewające. Zresztą kto wie, czy At the Gallows End nie jest najsmutniejszym i najbardziej poruszającym utworem CANDLEMASS...
W Dark Are the Veils of Death i w Bewitched słychać dalekie echa wczesnego BLACK SABBATH, choć w żadnym wypadku nie można tworzyć bliższych skojarzeń CANDLEMASS z tego albumu z BLACK SABBATH z Ozzym. "Nightfall" zdecydowanie jest pozbawiony psychodelicznej otoczki. Dewastujące są dzwony w Mourners Lament i ten skromny w sumie element pokazuje jak starannie zaaranżowane są te kompozycje.
Wykonanie całości jest wspaniałe. Messiah wytycza tu nowe granice wokalu w muzyce metalowej, gitarzyści gniotą nieubłaganie i może jeszcze warto wskazać na kapitalne, oszczędne partie perkusji Jana Lindha.
Mroczna moc z krypty.
Absolutny klasyk.
ocena: 10/10
new 16.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"