20.11.2018, 19:55:29
Black Sabbath - Headless Cross (1989)
![[Obrazek: R-3510628-1377107567-1665.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/Ec8CaJuVhIbxMfOKYVL8MlOdjFg=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-3510628-1377107567-1665.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. The Gates of Hell 01:06
2. Headless Cross 06:29
3. Devil & Daughter 04:44
4. When Death Calls 06:55
5. Kill in the Spirit World 05:11
6. Call of the Wild 05:19
6. Call of the Wild 05:19
7. Black Moon 04:06
8. Nightwing 06:38
Rok wydania: 1989
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania
Skład zespołu:
Tony Martin -śpiew
Tony Iommi - gitara, gitara akustyczna
Laurence Cottle - gitara basowa
Cozy Powell -perkusja
Geoff Nicholls - instrumenty klawiszowe
Gdy album "The Eternal Idol" zaczął powoli docierać do świadomości słuchaczy metalu, medialnie i marketingowo nakierowanych w tym czasie na thrash i rodzący się death metal coraz więcej ludzi zaczęło widzieć, że nadchodzi Martin Era w BLACK SABBATH. Przywoływano tradycję Dio Era i nowa płyta BLACK SABBATH z Martinem była już tylko kwestią czasu.
W nieokrzepłym zespole zaszły zmiany i Daisley'a zastąpił znany i ceniony basista sesyjny Laurence Cottle, który grał, chociażby z Alanem Parsonsem i Mike Oldfieldem. Dołączył także słynny Cozy Powell.
Płyta, nagrana została pomiędzy sierpniem a listopadem 1988 i ukazała się nakładem I.R.S Records w kwietniu 1989.
Tony Martin nie zawiódł, BLACK SABBATH nie zawiódł. Pojawił się godny następca "The Eternal Idol", gdzie tylko niezbyt atrakcyjny i nieco przekombinowany Kill in the Spirit World trochę odstawał od całości.
Album posiada epicką moc "Heaven and Hell" i generalnie utrzymany jest w podobnym stylu i klimacie.
Zestaw The Gates of Hell/Headless Cross to wspaniałe monumentalne otwarcie w dostojnym, pompatycznym stylu i stosowną sporą dawką ciężaru. Bębny Powella w tym utworze sa fantastyczne, wejście Martina genialne, a melodia to jedno ze szczytowych osiągnięć BLACK SABBATH bez pana O.O.
Album zawiera muzykę z jednej strony duszną i posępną, a z drugiej pełną rozmachu, co wynika z długich głębokich wybrzmiewań gitary Iommi'ego oraz niesamowicie klimatycznych drugoplanowych zagrań Nichollsa. Tego mroku może aż tak bardzo nie słychać w dosyć żywym Devil & Daughter, ale When Death Calls to arcymistrzostwo melodyjnego posępnego klasycznego heavy. BLACK SABBATH dba tu jednak, by nie było zbyt ponuro i melodyjny, zagrany w umiarkowany tempie Call of the Wild z motywami pewnych cechach orientalnych, i epickich rozjaśnia tę część płyty.
Sporo tu łagodnych promieniujących klasycznych heavy rockiem fragmentów oraz doskonałe solo gitarowe. Zresztą, które z mistrzowskich solówek nie chwytają tutaj za serce?
Trzeba od razu powiedzieć, że partie basu Cottle są nieczęsto spotykane w metalu tamtej epoki. Cottle często wtóruje motywom gitary, rozgrywa własne wariacje na aktualny muzyczny temat, a gdy trzeba, bardzo karnie staje w szeregu sekcji rytmicznej. Przeogromne wyczucie muzyki jako takiej. Powell zdewastował jak zwykle. Omawianie tego jak gra Guru Perkusji to nietakt.
Martin jest po prostu wspaniały. Stoi dumnie ponad tym wszystkim i często można odnieść wrażenie, że cały zespół mu po prostu akompaniuje i tylko. Absolutna dominacja na pierwszym planie dźwiękowym. Wokalne partie z niesamowitego numeru Black Moon to mega klasyka heavy metalowego śpiewu. To totalny triumf Tony Martina. Zresztą ten kawałek jest sam w sobie, w układzie połączenia instrumentów arcydziełem i czarnym brylantem classic heavy metalu. Ta perkusja, te zagrywki gitary oraz to zrobił tu na basie Cottle to bajka, po prostu bajka!
Na zakończenie trochę smutny i refleksyjny Nightwing. Przepiękny narastający mocą song. Takie były w czasach Dio i poruszały do głębi, jak i ten. Przecudnej urody nakładające się na siebie partie gitar akustycznych tworzą tu w pewnym miejscu olśniewającą koronkę...
Jeśli kto słyszał jakieś uchybienia w produkcji płyty poprzednie, to tym razem nie ma się do czego przyczepić. Potężny głęboki sound gitary, czytelna w pełni perkusja i lekko stonowany bas dopełniają się z klawiszami o eterycznym brzmieniu.
Wzorcowa praca grupy inżynierów dźwięku z Seanem Lynchem na czele. Tu ucho wyczulone na 100% czego nie można powiedzieć o ohydnym brzmieniu, jakie stworzył dla JUDAS PRIEST, chociażby na "Jugulator".
Czasem można usłyszeć stwierdzenie, że lawina death metalu zamiotła pod dywan ten i pozostałe płyty z Martinem.
To konfabulacja. Nigdy tak nie było.
Ta płyta była jest pozostanie brytyjskim pomnikiem klasycznego heavy metalu.
Ocena: 9,8/10
new 20.11.2018
W nieokrzepłym zespole zaszły zmiany i Daisley'a zastąpił znany i ceniony basista sesyjny Laurence Cottle, który grał, chociażby z Alanem Parsonsem i Mike Oldfieldem. Dołączył także słynny Cozy Powell.
Płyta, nagrana została pomiędzy sierpniem a listopadem 1988 i ukazała się nakładem I.R.S Records w kwietniu 1989.
Tony Martin nie zawiódł, BLACK SABBATH nie zawiódł. Pojawił się godny następca "The Eternal Idol", gdzie tylko niezbyt atrakcyjny i nieco przekombinowany Kill in the Spirit World trochę odstawał od całości.
Album posiada epicką moc "Heaven and Hell" i generalnie utrzymany jest w podobnym stylu i klimacie.
Zestaw The Gates of Hell/Headless Cross to wspaniałe monumentalne otwarcie w dostojnym, pompatycznym stylu i stosowną sporą dawką ciężaru. Bębny Powella w tym utworze sa fantastyczne, wejście Martina genialne, a melodia to jedno ze szczytowych osiągnięć BLACK SABBATH bez pana O.O.
Album zawiera muzykę z jednej strony duszną i posępną, a z drugiej pełną rozmachu, co wynika z długich głębokich wybrzmiewań gitary Iommi'ego oraz niesamowicie klimatycznych drugoplanowych zagrań Nichollsa. Tego mroku może aż tak bardzo nie słychać w dosyć żywym Devil & Daughter, ale When Death Calls to arcymistrzostwo melodyjnego posępnego klasycznego heavy. BLACK SABBATH dba tu jednak, by nie było zbyt ponuro i melodyjny, zagrany w umiarkowany tempie Call of the Wild z motywami pewnych cechach orientalnych, i epickich rozjaśnia tę część płyty.
Sporo tu łagodnych promieniujących klasycznych heavy rockiem fragmentów oraz doskonałe solo gitarowe. Zresztą, które z mistrzowskich solówek nie chwytają tutaj za serce?
Trzeba od razu powiedzieć, że partie basu Cottle są nieczęsto spotykane w metalu tamtej epoki. Cottle często wtóruje motywom gitary, rozgrywa własne wariacje na aktualny muzyczny temat, a gdy trzeba, bardzo karnie staje w szeregu sekcji rytmicznej. Przeogromne wyczucie muzyki jako takiej. Powell zdewastował jak zwykle. Omawianie tego jak gra Guru Perkusji to nietakt.
Martin jest po prostu wspaniały. Stoi dumnie ponad tym wszystkim i często można odnieść wrażenie, że cały zespół mu po prostu akompaniuje i tylko. Absolutna dominacja na pierwszym planie dźwiękowym. Wokalne partie z niesamowitego numeru Black Moon to mega klasyka heavy metalowego śpiewu. To totalny triumf Tony Martina. Zresztą ten kawałek jest sam w sobie, w układzie połączenia instrumentów arcydziełem i czarnym brylantem classic heavy metalu. Ta perkusja, te zagrywki gitary oraz to zrobił tu na basie Cottle to bajka, po prostu bajka!
Na zakończenie trochę smutny i refleksyjny Nightwing. Przepiękny narastający mocą song. Takie były w czasach Dio i poruszały do głębi, jak i ten. Przecudnej urody nakładające się na siebie partie gitar akustycznych tworzą tu w pewnym miejscu olśniewającą koronkę...
Jeśli kto słyszał jakieś uchybienia w produkcji płyty poprzednie, to tym razem nie ma się do czego przyczepić. Potężny głęboki sound gitary, czytelna w pełni perkusja i lekko stonowany bas dopełniają się z klawiszami o eterycznym brzmieniu.
Wzorcowa praca grupy inżynierów dźwięku z Seanem Lynchem na czele. Tu ucho wyczulone na 100% czego nie można powiedzieć o ohydnym brzmieniu, jakie stworzył dla JUDAS PRIEST, chociażby na "Jugulator".
Czasem można usłyszeć stwierdzenie, że lawina death metalu zamiotła pod dywan ten i pozostałe płyty z Martinem.
To konfabulacja. Nigdy tak nie było.
Ta płyta była jest pozostanie brytyjskim pomnikiem klasycznego heavy metalu.
Ocena: 9,8/10
new 20.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"