28.11.2018, 19:43:36
W.A.S.P. - Golgotha (2015)
![[Obrazek: R-7548416-1452424492-9237.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/9YGwd5eJcUxKGkzfCmr8BxUvxGo=/fit-in/600x595/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-7548416-1452424492-9237.jpeg.jpg)
![[Obrazek: R-7548416-1452424492-9237.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/9YGwd5eJcUxKGkzfCmr8BxUvxGo=/fit-in/600x595/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-7548416-1452424492-9237.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Scream 05:04
2. Last Runaway 05:29
3. Shotgun 06:19
4. Miss You 07:55
5. Fallen Under 05:06
6. Slaves of the New World Order 07:59
7. Eyes of My Maker 05:10
8. Hero of the World 05:01
9. Golgotha 07:51
Rok wydania: 2015
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Blackie Lawless - śpiew, gitara, instrumenty klawiszowe
Doug Blair - gitara
Mike Duda - gitara basowa
Mike Dupke - perkusja
Czas płynie nieubłaganie, setki zespołów metalowych rozpadło się, setki powstało, a WASP nadal gra.
Fakt na kolejną płytę przyszło poczekać sześć lat, ale to już czwarta dekada, w której Blackie Lawless pojawia się z nową płytą. Tym razem w ramach kontraktu z Napalm Records, która w tym samym roku wydała także reedycję "Babylon". W składzie WAP zmiany nie zaszły, choć tym razem Mike Dupke wymieniony jest jako muzyk sesyjny.
Fakt na kolejną płytę przyszło poczekać sześć lat, ale to już czwarta dekada, w której Blackie Lawless pojawia się z nową płytą. Tym razem w ramach kontraktu z Napalm Records, która w tym samym roku wydała także reedycję "Babylon". W składzie WAP zmiany nie zaszły, choć tym razem Mike Dupke wymieniony jest jako muzyk sesyjny.
A w muzyce... Lawless bywa nieobliczalny, ale od kilkunastu lat ustalił sobie pewne priorytety i proponuje swoim fanom bardziej wyważony, w znacznej mierze refleksyjny heavy metal, sięgający korzeniami do Karmazynowego Idola. Tak jest także i tym razem, tyle że utwory są dłuższe i bardziej rozbudowane niż na "Babylon". Wokalnie Blackie nie ma już takiej drapieżnej mocy jak za dawnych czasów i śpiewa w bardziej stonowany sposób, ale siła wyrazu wcale na tym nie cierpi, bo i sama muzyka nie jest tak gwałtownie rokendrolowa jak kiedyś.
WASP operuje klimatem i nastrojem. Smutnym, refleksyjnym i poruszającym.
Gdy WASP gra szybciej to albo nadrabia refrenami, albo numer jest taki sobie. Scream nie zaczyna się zbyt ciekawie, ale jest i niszczycielski refren i doskonałe. Last Runaway to miły i ciepły kawałek rockowy, z jakiegoś powodu przypominający pomp rockowe numery brytyjskiego MAGNUM. Może to ta elegancja? Może to podobna słoneczna melodia. Dobre, owszem, ale czy WASP koniecznie musi grać melodyjny hard rock? Shotgun ogrywa wszystkie rock/metalowe patenty WASP z czterdziestu lat i nie jest dobry, zatrzymując się muzycznie gdzieś na roku 1985 i "The Last Command". Ta sama pełna garść niczego. Powracając do "The Crimson Idol"... Miss You pochodzi właśnie materiału na ten album, został jednak usunięty na żądanie wytwórni i na płycie się nie znalazł. Piękny, wspaniały Miss You, który jeszcze bardziej dodałby uroku i klimatu tamtej rock operze. Po ćwierćwieczu Blackie Lawless przywraca światu Miss You. Poruszający, rozpaczliwy song, cudowne osiem minut z WASP. WASP przedłuża chwile wzruszeń i zadumy w mocniejszym Fallen Under, posępnym mimo zdawałoby się przebojowej melodii. Klimat, klimat... Slaves of the New World Order ma inny, trochę epicki, ale taki w power metalowym stylu, bo elementy power metalu tu w riffach słychać. Jest to bardzo kompozycja, z lawlessowym refrenem, jednak tylko bardzo dobra, bo brak tu w niej jakiejś głębszej refleksji, jakiegoś drugiego dna i momentu, gdy się zazwyczaj mówi -"Blackie to potrafi słuchacza postawić pod ścianą!". Niezaprzeczalnie jednak sola gitarowe są najbardziej dynamiczne na całej płycie i robią określone wrażenie.
Eyes of My Maker jest mroczny, bardzo osobiście zaśpiewany przez Blackie, ma coś z surowego uroku pewnych kompozycji z Neonów. Ma też refren, który tak naprawdę chwyta dopiero za drugim razem. Dosyć to dziwne, zważywszy, że Lawless stawia zawsze na potęgę pierwszego wrażenia. Takie wrażenie robi zdecydowanie zagrany, choć nie pozbawiony ciepła i łagodnych akcentów z gitarą akustyczną na czele Hero of the World. Przy takich refrenach jak tutaj można wybaczyć Blackiemu wszystkie potknięcia kompozytorskie na płycie. No może nie wszystkie, ale przy Golgotha na pewno. Lawless ma niesamowity talent do tego, by na każdym albumie umieścić taki hit, taki niesamowity numer, że potem się bierze płytę, nawet jeśli całościowo jest taka sobie i słucha tego jednego, tego jedynego... Tu to jest nie tylko Miss You Ale i Golgotha właśnie. To po raz kolejny remedium Karmazynowego Idola. Przecudowny przebłysk geniuszu kompozytorskiego Lawlessa i WASP jako grupy.
Album został nagrany w Fort Apache Studios, New York i zmiksowany przez gitarzystę Logana Madera, który robił to dla WASP od albumu "Dominator", więc całościowo sound jest podobny do tego z poprzednich dwóch płytach. Wyrazista perkusja nastawiona na bębny, miękki ciepły głęboki ton gitar, Lawless wysunięty do przodu. Tego należało oczekiwać i tak jest bardzo dobrze.
Nie jest to album na miarę "Dominator" czy "Babylon". Trochę zabrakło Lawlessowi takich pomysłów na melodie jak na tamtych LP. Próbuje to rekompensować większym rozbudowaniem utworów, ale trudno coś rozbudować, gdy fundament jest niewielki i kruchy. Powstałą płyta miejscami nierówna, miejscami nieco przegadana/rozwlekła, ale powstała, w co wielu wątpiło.
Wielu też wątpiło kiedyś, że "ten" zespół" i "ten" lider coś osiągną, poza tanią sławą jednego sezonu rzucania w publiczność surowym mięsem. Blackie nie skończył także jak bohater "The Crimson Idol". Blackie Lawless jest wielki, jest ikoną i jest niezniszczalny. I na swój sposób kocha tragicznego bohatera, którego stworzył, oddając mu hołd w przepięknie wydanym zestawie DVD i CD z pełną wersją "The Crimsol Idol" w roku 2017 - "Reidolized".
Tak Miss You też tam jest, w końcu...
ocena: 8,3/10
new 28.11.2018
Eyes of My Maker jest mroczny, bardzo osobiście zaśpiewany przez Blackie, ma coś z surowego uroku pewnych kompozycji z Neonów. Ma też refren, który tak naprawdę chwyta dopiero za drugim razem. Dosyć to dziwne, zważywszy, że Lawless stawia zawsze na potęgę pierwszego wrażenia. Takie wrażenie robi zdecydowanie zagrany, choć nie pozbawiony ciepła i łagodnych akcentów z gitarą akustyczną na czele Hero of the World. Przy takich refrenach jak tutaj można wybaczyć Blackiemu wszystkie potknięcia kompozytorskie na płycie. No może nie wszystkie, ale przy Golgotha na pewno. Lawless ma niesamowity talent do tego, by na każdym albumie umieścić taki hit, taki niesamowity numer, że potem się bierze płytę, nawet jeśli całościowo jest taka sobie i słucha tego jednego, tego jedynego... Tu to jest nie tylko Miss You Ale i Golgotha właśnie. To po raz kolejny remedium Karmazynowego Idola. Przecudowny przebłysk geniuszu kompozytorskiego Lawlessa i WASP jako grupy.
Album został nagrany w Fort Apache Studios, New York i zmiksowany przez gitarzystę Logana Madera, który robił to dla WASP od albumu "Dominator", więc całościowo sound jest podobny do tego z poprzednich dwóch płytach. Wyrazista perkusja nastawiona na bębny, miękki ciepły głęboki ton gitar, Lawless wysunięty do przodu. Tego należało oczekiwać i tak jest bardzo dobrze.
Nie jest to album na miarę "Dominator" czy "Babylon". Trochę zabrakło Lawlessowi takich pomysłów na melodie jak na tamtych LP. Próbuje to rekompensować większym rozbudowaniem utworów, ale trudno coś rozbudować, gdy fundament jest niewielki i kruchy. Powstałą płyta miejscami nierówna, miejscami nieco przegadana/rozwlekła, ale powstała, w co wielu wątpiło.
Wielu też wątpiło kiedyś, że "ten" zespół" i "ten" lider coś osiągną, poza tanią sławą jednego sezonu rzucania w publiczność surowym mięsem. Blackie nie skończył także jak bohater "The Crimson Idol". Blackie Lawless jest wielki, jest ikoną i jest niezniszczalny. I na swój sposób kocha tragicznego bohatera, którego stworzył, oddając mu hołd w przepięknie wydanym zestawie DVD i CD z pełną wersją "The Crimsol Idol" w roku 2017 - "Reidolized".
Tak Miss You też tam jest, w końcu...
ocena: 8,3/10
new 28.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"