01.01.2019, 20:31:56
Satan - Cruel Magic (2018)
ocena: 8/10
new 25.09.2018
tracklista:
1.Into the Mouth of Eternity 05:37
2.Cruel Magic 05:07
3.The Doomsday Clock 03:47
4.Legions Hellbound 05:00
5.Ophidian 04:27
6.My Prophetic Soul 04:36
7.Death Knell for a King 03:53
8.Who Among Us 06:01
9.Ghosts of Monongah 05:14
10.Mortality 06:00
rok wydania: 2018
gatunek: heavy metal
kraj: Wielka Brytania
skład zespołu:
Brian Ross - śpiew
Russ Tippins - gitara
Steve Ramsey - gitara
Graeme English - gitara basowa
Sean Taylor - perkusja
Jest to trzeci album SATAN po reaktywacji w roku 2011 i legenda brytyjskiego metalu z czasów NWOBHM nadal przyciąga i fascynuje i chyba bardziej niż BLITZKRIEG... Płyta zostałą wydana we wrześniu przez Metal Blade Reords
O ile dwa poprzednie albumy SATAN to była dominacja surowej mocy gitarowego kunsztu duetu Tippins/Ramsey nad melodią i chwytliwością, to tym razem tej melodii jest więcej. Oczywiście w ramach SATAN, bo grupa łatwej muzyki nigdy nie grała. SATAN pozostaje surowy w momentami speed/power/ thrashowym Into the Mouth of Eternity, wręcz jakby celowo uproszczonym w riffach, staje się bardziej melodyjny w chłodnym Cruel Magic o dusznej atmosferze. Akustyczny wstęp do The Doomsday Clock to tylko wstęp do melodyjnego speed metalu o epickim charakterze, naturalnie jeśli jest epickość rozumiana przez pryzmat SATAN, podobnie jak w szybkim My Prophetic Soul, gdzie jednak tę epickość przewrotnie przełamują w odmiennej, skomplikowanej części instrumentalnej. Czasem, jak w Ghosts of Monongah jest trudny, jest zmuszający do podzielenia uwagi pomiędzy wokalistę, gitarzystów i sekcję rytmiczną. SATAN niejednoznaczny jest... Aż za bardzo niejednoznaczny w Mortality i to nie jest dobry numer.
Wracając do melodii. Na pewno taką rozpoznawalną ma Legions Hellbound, z "łatwym" jak na SATAN refrenem, no i dochodzi do tego łagodna część środkowa, ociekająca specyficzną oniryczną aurą NWOBHM. SATAN nie byłby jednak sobą, gdyby nie złamał tego w metalowych natarciach gitarzystów w porywającym finale tej kompozycji. Melodyjność Ophidian przywołuje na myśl melodyjność PAGAN ALTAR czy WITCHFINDER GENERAL w nowocześniejszej oprawie, ale Death Knell for a King to już klasyczny heavy metalowy numer w głównym nurcie NWOBHM, który pasowałby do debiutu SATAN "Court In The Act" z 1983 roku. SATAN jest przewrotny, bo balladowy, epicki początek Who Among Us jest mylący i to misternie utkana z gitarowych zagrywek kompozycja w typowym dla zespołu zimnym, lekko psychodelicznym stylu.
Brian Ross jest po prostu niezniszczalny. Śpiewa doskonale w swojej manierze, jaką przyjął w SATAN od zawsze. Jest dramatyczny, trzyma się średnio wysokich rejestrów i w żadnym momencie nie wydaje się ani trochę zmęczony. Kunszt gitarzystów jest niepodważalny. Zjawiskowość tego duetu polega na jakiejś magii przyciągania się ich gitar, nakładania różnych technik gry i wybornym wyczuciu surowej konwencji. W to wszystko wpisuje się zawsze nietypowo grająca sekcja rytmiczna, rozkładająca akcenty nieraz zupełnie inaczej niż gitarzyści, czym budują specjalny odbiór własny i specyficzną czytelność. Klarowna, czytelna produkcja z głośną perkusją, wyrazistym basem i soundem gitar niezmiennym - zimnym stalowoszarym. Wydaje się, że Ross ustawiony jest na jednej linii z gitarami, ale realnie się tego nie odczuwa, bo wokal jest głośny i może nawet momentami zbyt głośny.
SATAN można uwielbiać, lubić, albo szanować za niepowtarzalny styl. Do mnie ta muzyka specjalnie nie trafia, ale szacunek się należy.
ocena: 8/10
new 25.09.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"