28.01.2019, 20:02:07
Sarissa - Nemesis (2016)
![[Obrazek: R-8120624-1522190384-4286.png.jpg]](https://img.discogs.com/bY70RozQF8tumKIaAeg_5-9eFWo=/fit-in/600x590/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-8120624-1522190384-4286.png.jpg)
tracklista:
1.Daughter of the Night (Nemesis) 04:49
2.No Mans Land 03:42
3.Sacrifice 03:37
4.Into the Night 03:22
5.Now or Never 03:11
6.Fallen 03:39
6.Fallen 03:39
7.Fight the Devil (Centuries-Old Conspiracy) 04:37
8.I'm Coming Home 05:32
9.Warriors 05:05
rok wydania: 2016
gatunek: heavy metal, power metal
kraj: Grecja
Skład zespołu:
George Chatzisimeonidis - śpiew
Jimmy Selalmazidis - gitara, bas, instrumenty klawiszowe
Stelios Sioulas - perkusja
oraz
Orestis Nalmpantis - gitara (2, 4)
SARISSA raz istnieje, raz nie, nagrywa niezwykle rzadko i wszystko co prezentuje lider Dimitris Selalmazidis zawsze budzi zainteresowanie. W roku 2012 grupa została reaktywowana w nowym składzie po krótkim okresie, gdy Selalmazidis ogłosił, że zespół został rozwiązany. Na płytę przyszło tym razem czekać cztery lata, a 12 minęło od chwili, gdy SARISSA zaprezentowała kapitalny LP "Masters Of Sins".
Tym razem nie było na co czekać. Owszem, inni ludzie, inne czasy, inne muzyczne priorytety...
Tyle, że tym razem wydarzyła się metalowa katastrofa i inaczej tego nazwać nie można. Dimitris Selalmazidis to twórca chimeryczny, poszukujący i oryginalny, jednak tym razem całkowicie się skompromitował. Nie można odmówić George Chatzisimeonidisowi talentu wokalnego, śpiewa tu bardzo dobrze. Zresztą, nie jest to człowiek znikąd, bo był wokalistą w SARISSA już w roku 1987 i uczestniczył w nagraniach demo. Stelios Sioulas to dobry perkusista, który zagrał wcześniej w STARGATE. Lider też bardzo tu pogrywa na gitarze, jest kilka interesujących solówek oraz basowych szarż, ale to co grają jest po prostu fatalne. To, co można określić jako power metal (No Mans Land, Into the Night) jest bezproduktywną emisją riffów. Słabe i po stokroć słabe.
Te kawałki, które można by odnieść do stylu epic heavy (Sacrifice,Warriors) są toporne, pozbawione epickiego klimatu i prostackie w aranżacji. Into the Night jest szczytem prymitywizmu w wykorzystaniu rockowej podbudowy w melodic power metalu, a Fight the Devil z echami KING DIAMOND i amerykańskiego horror metalu jest po prostu zawstydzający. Tak grają co najwyżej barowe cover bandy Alice Coopera po kilku skrzynkach piwa.
Najgorsze są na pewno numery zupełnie bezstylowe, trącące niezrozumieniem pojęcia progressive heavy metal (Daughter of the Night, Now or Never, Fallen). To okropne, że numer bardziej rockowy, niż metalowy, I'm Coming Home, na bluesowej podbudowie, jest tu jedynym kawałkiem, który można wysłuchać bez zniecierpliwienia.
Jeśli Dimitris Selalmazidis chciał stworzyć nową jakość w greckim heavy i power metalu, to nie zdziała niczego. Skłaniałbym się raczej ku stwierdzeniu, że przespał co najmniej dziesięć lat i obudził nieświadomy tego, co w tym czasie w metalowej muzyce zdarzyło się w Grecji.
ocena: 2,5/10
new 28.01.2019
Jeśli Dimitris Selalmazidis chciał stworzyć nową jakość w greckim heavy i power metalu, to nie zdziała niczego. Skłaniałbym się raczej ku stwierdzeniu, że przespał co najmniej dziesięć lat i obudził nieświadomy tego, co w tym czasie w metalowej muzyce zdarzyło się w Grecji.
ocena: 2,5/10
new 28.01.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"