27.02.2019, 20:38:45
Children of Bodom - Hatebreeder (1999)
![[Obrazek: R-4511135-1367428146-8075.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/tU4WV2vQl3GKVWm3dbsleA8GWlg=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-4511135-1367428146-8075.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Warheart 04:07
2. Silent Night, Bodom Night 03:12
3. Hatebreeder 04:21
4. Bed of Razors 03:56
5. Towards Dead End 04:54
6. Black Widow 03:58
7. Wrath Within 03:54
8. Children of Bodom 05:14
9. Downfall 04:34
8. Children of Bodom 05:14
9. Downfall 04:34
Rok wydania: 1999
Gatunek: Extreme Melodic Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Alexi Laiho - śpiew, gitara
Alexander Kuoppalla - gitara
Henkka Blacksmith (Henri Samuli Seppälä) - gitara basowa
Jaska Raatikainen - perkusja
Janne Wirman - instrumenty klawiszowe
Prezentując w 1999 album "Hatebreeder" CHILDREN OF BODM miał już ugruntowaną pozycję swoim debiutem oraz obok potencjału samych muzyków także realną wizję muzyki. Ten ekstremalny rodzaj power metalu z harshem stał się gatunkiem bardzo pożądanym na rynku muzycznym, stał się modny i COB musiał stworzyć płytę atrakcyjną, bo konkurencja, głównie w samej Finlandii wyrastała jak grzyby po deszczu.
Jeśli uznać debiut za coś wyjątkowo świeżego i natchnionego niespotykanymi dotąd pomysłami to "Hatebreeder" jest jego dojrzalszym wyrażeniem. Dojrzalszym to nie znaczy lepszym. Taka specyficzna potoczystość i maestria powiązań klawiszy i gitar, tkanie motywów z nieprzewidywalnego zastąpione zostało twardą melodyjną rutyną, określonym, nieco innym niż poprzednio tempem głównym kompozycji oraz pewnym przesunięciem w kierunku melodyjnego gotheburga, przede wszystkim odnoszącego się do stylu IN FLAMES z tego okresu ("Colony").
Warheart to bardzo dobre otwarcie, może mało odkrywcze i nośne, ale solidne, lecz już obiecujący w tytule Silent Night, Bodom Night jest taki sobie poza perfekcyjnym wykonaniem, a tego w tym okresie nie można było Dzieciakom nigdy odmówić. Moc i potęga ataku to podstawa tytułowego Hatebreeder, ale pewnego rodzaju black metalowa osnowa (choć i nieco neoklasyczna) plasuje ten utwór bliżej melodic black metalu, choć nie na tyle blisko, żeby nie zauważyć niemal radiowo przebojowego refrenu. Gdy na tym LP zespół gra trochę wolniej i trochę bardziej classic power metalowo to jest średnio atrakcyjny jak w Bed of Razors, gdzie całościowo od lekkiego znudzenia monotonią ratują kapitalne ozdobniki Warmena i gitarzystów, może nawet najlepsze na całej płycie. Z drugiej strony taka pozorna lekkość w połączeniu z brutalną niedbałą przebojowością Towards Dead End jest bardzo interesująca.
Bardziej interesująca jest jednak klasyczna szybkość i energia w zwartych, melodyjnie brutalnych Black Widow i Wrath Within kompatybilnych z nagraniami z debiutu.
Najlepszy numer to z pewnością pasjonujący i super energiczny Children of Bodom. Oczywiście można się z tym twierdzeniem nie zgodzić, ale ten kawałek wyrasta dwie klasy wyżej ponad pozostałe. Jest tu ta sama magia, jaka panowała w roku 1997 na " Something Wild", ta sama pełna swobody zabawa instrumentalistów w mieszanie motywów i stylów. Część instrumentalna, oparta na motywach neoklasycznych jest dewastująca. Podobnie zresztą jest w przypadku
Downfall.
Wyborny harsh Alexi Laiho, wyborne klawisze Warmana, choć o klasę niższe niż genialne na "Something Wild", bardzo dobra perkusja, ale ponadto jakoś to wszystko w opcji instrumentalnego kunsztu tym razem nie porywa.
Ogólnie można odnieść wrażenie, że CHILDREN OF BODOM jakby się przestraszył nowatorstwa z 1997 i teraz powraca na nieco bezpieczniejsze wody melodic black w najmniej ekstremalnej odmianie oraz szwedzkiego gothenburskiego melodeath w złagodzonej wyrazistymi klawiszami odmianie. Co do brzmieniato jest ono mocniejsze i lepsze niż na pierwszej płycie, ale to nie zawsze jest najważniejsze i to się sprawdza przy okazji tego albumu.
Bardzo dobra płyta, godząca w gusta słuchaczy różnych odmian extreme melodic metalu, ale krok w tył w stosunku do debiutu.
ocena: 8,2/10
new 27.02.2019
Jeśli uznać debiut za coś wyjątkowo świeżego i natchnionego niespotykanymi dotąd pomysłami to "Hatebreeder" jest jego dojrzalszym wyrażeniem. Dojrzalszym to nie znaczy lepszym. Taka specyficzna potoczystość i maestria powiązań klawiszy i gitar, tkanie motywów z nieprzewidywalnego zastąpione zostało twardą melodyjną rutyną, określonym, nieco innym niż poprzednio tempem głównym kompozycji oraz pewnym przesunięciem w kierunku melodyjnego gotheburga, przede wszystkim odnoszącego się do stylu IN FLAMES z tego okresu ("Colony").
Warheart to bardzo dobre otwarcie, może mało odkrywcze i nośne, ale solidne, lecz już obiecujący w tytule Silent Night, Bodom Night jest taki sobie poza perfekcyjnym wykonaniem, a tego w tym okresie nie można było Dzieciakom nigdy odmówić. Moc i potęga ataku to podstawa tytułowego Hatebreeder, ale pewnego rodzaju black metalowa osnowa (choć i nieco neoklasyczna) plasuje ten utwór bliżej melodic black metalu, choć nie na tyle blisko, żeby nie zauważyć niemal radiowo przebojowego refrenu. Gdy na tym LP zespół gra trochę wolniej i trochę bardziej classic power metalowo to jest średnio atrakcyjny jak w Bed of Razors, gdzie całościowo od lekkiego znudzenia monotonią ratują kapitalne ozdobniki Warmena i gitarzystów, może nawet najlepsze na całej płycie. Z drugiej strony taka pozorna lekkość w połączeniu z brutalną niedbałą przebojowością Towards Dead End jest bardzo interesująca.
Bardziej interesująca jest jednak klasyczna szybkość i energia w zwartych, melodyjnie brutalnych Black Widow i Wrath Within kompatybilnych z nagraniami z debiutu.
Najlepszy numer to z pewnością pasjonujący i super energiczny Children of Bodom. Oczywiście można się z tym twierdzeniem nie zgodzić, ale ten kawałek wyrasta dwie klasy wyżej ponad pozostałe. Jest tu ta sama magia, jaka panowała w roku 1997 na " Something Wild", ta sama pełna swobody zabawa instrumentalistów w mieszanie motywów i stylów. Część instrumentalna, oparta na motywach neoklasycznych jest dewastująca. Podobnie zresztą jest w przypadku
Downfall.
Wyborny harsh Alexi Laiho, wyborne klawisze Warmana, choć o klasę niższe niż genialne na "Something Wild", bardzo dobra perkusja, ale ponadto jakoś to wszystko w opcji instrumentalnego kunsztu tym razem nie porywa.
Ogólnie można odnieść wrażenie, że CHILDREN OF BODOM jakby się przestraszył nowatorstwa z 1997 i teraz powraca na nieco bezpieczniejsze wody melodic black w najmniej ekstremalnej odmianie oraz szwedzkiego gothenburskiego melodeath w złagodzonej wyrazistymi klawiszami odmianie. Co do brzmieniato jest ono mocniejsze i lepsze niż na pierwszej płycie, ale to nie zawsze jest najważniejsze i to się sprawdza przy okazji tego albumu.
Bardzo dobra płyta, godząca w gusta słuchaczy różnych odmian extreme melodic metalu, ale krok w tył w stosunku do debiutu.
ocena: 8,2/10
new 27.02.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"