05.07.2019, 18:38:32
Wizard - Fallen Kings (2017)
![[Obrazek: R-10323450-1495319019-5039.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/3NIQQmGSlP5d55kLnVhEvm8dwO8=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-10323450-1495319019-5039.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Liar and Betrayer 03:31
2. We Are the Masses 04:46
3. Live Your Life 07:07
4. Brothers in Spirit 04:44
5. White Wolf 04:16
6. Wizard Until the End 04:24
7. Father to Son 04:24
8. Let Us Unite 04:30
9. Frozen Blood 05:51
10. You're the King 05:12
Rok wydania: 2017
Gatunek: epic heavy/power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Sven D'Anna - śpiew
Dano Boland - gitara
Michael Maass - gitara
Arndt Ratering - gitara basowa
Sören van Heek - perkusja
Czasem powrót do swoich korzeni po latach jest jedynym wyjściem i się opłaca. WIZARD powraca w roku 2017 z nowym basistą Rateringiem, ponownie w barwach Massacre Records i z muzyką z okresu "Head Of The Deceiver".
Tym razem nie ma tematycznych rozważań, nie ma eksperymentu z innymi pokrewnymi gatunkami heavy metalu i choć może dynamiczny zwarty i potoczysty riffowo Liar and Betrayer nie daje jeszcze na to jednoznacznej odpowiedzi, ale to, co jest potem, to już to tylko potwierdza. W dostojnym miarowym true graniu We Are the Masses spod znaku MANOWAR/MAJESTY wydobywają z takiej muzyki to, co najlepsze i majestat epickiego grania jest tu ogromny. Coraz mniej takie go true grania się ostatnio słyszy. Za chwilę poprawiają fenomenalnym, rozbudowanym Live Your Life, dumnymi natarciami gitarowymi, w tym ostrym, a zarazem jakże rycerskim stylem starego WIZARD. WIZARD. gdy trafił jak należy z melodią, nie miał sobie równych w niemieckim metalu w generowaniu takiego bojowego heroicznego klimatu i tym razem pokazuje, że nadal to potrafi. Moc! Co za super nośny refren!
WIZARD nie ustępuje ani na krok w kolejnych kompozycjach, przynajmniej w dążeniu do utrzymania bojowego rycerskiego klimatu. Na pewno po tym względem udało się to w Brothers in Spirit, White Wolf i Frozen Blood, choć same melodie i refreny są tu nieco słabsze. Gdy trochę ponownie zbliżają się do MAJESTY (tempo, chórki), to są bardzo przekonujący w true graniu w Wizard Until the End, choć może te nagle pojawiające się wokale poboczne mogą spowodować nerwowe rozglądanie się po pomieszczeniu z pytaniem "kto tu jeszcze jest?" Jeden raz w Father to Son przechodzą nieco na pozycje szwedzkie i ten jedne raz grają coś na kształt takiego epickiego power metalu, jak powiedzmy VEONITY, tyle że odrobinę ciężej. Let Us Unite to jest jednak szybki i dewastujący wszystko na swojej drodze WIZARD z dobijającym niedobitki basem Arndta Rateringa. Jeśli czasem WIZARD zbliżał się do motoryki pociągu pancernego PARAGON to tym razem, w tej kompozycji, tak właśnie jest. No i ta potężna gęsta perkusja Sörena!
Godne zakończenie to You're the King, w melodyjnym, ale dosyć surowym stylu epickim z "Thor".
W sumie żadnych ballad, żadnych rock/metalowych wycieczek, alternatywnego czy progresywnego podejścia. Po prostu stary dobry WIZARD.
Duet Boland - Maass w pełni odzyskał na tym albumie swoją siłę i te dialogi oraz wsparcie rytmiczne jest tu znakomite. Sola nasycone są wielką energią i świdrują melodyjnie jak wiertła do wierceń studni głębokowodnych. Sören van Heek czuje się jak ryba w wodzie w tym tej dynamicznej, ściśle dawkowanej rytmice i może w końcu tu coś zagrać więcej na perkusji. A Sven D'Anna już dawno nie śpiewał tak dobrze. Brzmieniowo nastąpił powrót do soundu "Thor" i pięknie brzmi zarówno perkusja jak i te ciężkie, ostre i masywne gitary i zwiększonej głębi. Pod tym względem jest to album wyborny.
Bez wymyślania czegoś nowego i bazując na tym, co się umie najlepiej, można nagrać atrakcyjną heroiczną metalową płytę.
ocena: 8,4/10
new 5.07.2019
Tym razem nie ma tematycznych rozważań, nie ma eksperymentu z innymi pokrewnymi gatunkami heavy metalu i choć może dynamiczny zwarty i potoczysty riffowo Liar and Betrayer nie daje jeszcze na to jednoznacznej odpowiedzi, ale to, co jest potem, to już to tylko potwierdza. W dostojnym miarowym true graniu We Are the Masses spod znaku MANOWAR/MAJESTY wydobywają z takiej muzyki to, co najlepsze i majestat epickiego grania jest tu ogromny. Coraz mniej takie go true grania się ostatnio słyszy. Za chwilę poprawiają fenomenalnym, rozbudowanym Live Your Life, dumnymi natarciami gitarowymi, w tym ostrym, a zarazem jakże rycerskim stylem starego WIZARD. WIZARD. gdy trafił jak należy z melodią, nie miał sobie równych w niemieckim metalu w generowaniu takiego bojowego heroicznego klimatu i tym razem pokazuje, że nadal to potrafi. Moc! Co za super nośny refren!
WIZARD nie ustępuje ani na krok w kolejnych kompozycjach, przynajmniej w dążeniu do utrzymania bojowego rycerskiego klimatu. Na pewno po tym względem udało się to w Brothers in Spirit, White Wolf i Frozen Blood, choć same melodie i refreny są tu nieco słabsze. Gdy trochę ponownie zbliżają się do MAJESTY (tempo, chórki), to są bardzo przekonujący w true graniu w Wizard Until the End, choć może te nagle pojawiające się wokale poboczne mogą spowodować nerwowe rozglądanie się po pomieszczeniu z pytaniem "kto tu jeszcze jest?" Jeden raz w Father to Son przechodzą nieco na pozycje szwedzkie i ten jedne raz grają coś na kształt takiego epickiego power metalu, jak powiedzmy VEONITY, tyle że odrobinę ciężej. Let Us Unite to jest jednak szybki i dewastujący wszystko na swojej drodze WIZARD z dobijającym niedobitki basem Arndta Rateringa. Jeśli czasem WIZARD zbliżał się do motoryki pociągu pancernego PARAGON to tym razem, w tej kompozycji, tak właśnie jest. No i ta potężna gęsta perkusja Sörena!
Godne zakończenie to You're the King, w melodyjnym, ale dosyć surowym stylu epickim z "Thor".
W sumie żadnych ballad, żadnych rock/metalowych wycieczek, alternatywnego czy progresywnego podejścia. Po prostu stary dobry WIZARD.
Duet Boland - Maass w pełni odzyskał na tym albumie swoją siłę i te dialogi oraz wsparcie rytmiczne jest tu znakomite. Sola nasycone są wielką energią i świdrują melodyjnie jak wiertła do wierceń studni głębokowodnych. Sören van Heek czuje się jak ryba w wodzie w tym tej dynamicznej, ściśle dawkowanej rytmice i może w końcu tu coś zagrać więcej na perkusji. A Sven D'Anna już dawno nie śpiewał tak dobrze. Brzmieniowo nastąpił powrót do soundu "Thor" i pięknie brzmi zarówno perkusja jak i te ciężkie, ostre i masywne gitary i zwiększonej głębi. Pod tym względem jest to album wyborny.
Bez wymyślania czegoś nowego i bazując na tym, co się umie najlepiej, można nagrać atrakcyjną heroiczną metalową płytę.
ocena: 8,4/10
new 5.07.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"