08.09.2019, 12:59:16
Metal Church - This Present Wasteland (2008)
![[Obrazek: R-2572196-1462471568-7367.png.jpg]](https://img.discogs.com/31w-n-kE-OL_cEte76GdPo7952M=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2572196-1462471568-7367.png.jpg)
tracklista:
1.The Company of Sorrow 06:37
2.The Perfect Crime 04:37
2.The Perfect Crime 04:37
3.Deeds of a Dead Soul 08:27
4.Meet Your Maker 05:35
4.Meet Your Maker 05:35
5.Monster 06:25
6.Crawling to Extinction 04:11
7.A War Never Won 05:33
8.Mass Hysteria 04:41
8.Mass Hysteria 04:41
9.Breathe Again 05:23
10.Congregation 05:52
10.Congregation 05:52
rok wydania: 2008
gatunek: heavy/power metal
kraj: USA
skład zespołu:
Ronny Munroe: śpiew
Rick van Zandt: gitara
Rick van Zandt: gitara
Kurdt Vanderhoof: gitara
Steve Unger: gitara basowa
Jeff Plate: perkusja
W roku 2008 z zespołem pożegnał się Jay Reynolds i jego miejsce zajął Rick van Zandt z ROTTWEILER. Niespecjalnie wpłynęło to na styl zespołu i oczywiście riffowy styl Vanderhoofa nadal tu dominuje. W tym składzie wydany został we wrześniu 2008 album "This Present Wasteland".
Sam tytuł ma oczywiście znaczenie symboliczne, nawiązanie do czasów kompozycji Wasteland jest oczywiste i już otwierający ten LP The Company of Sorrow w tempach i stylu muzycznej narracji do tamtego okresu nawiązuje. W klimacie na pewno nawiązania słychać w nieco smutnym The Perfect Crime, a jakieś specyficzne apogeum osiąga to długim Deeds of a Dead Soul. Słychać cały czas więcej tradycyjnego heavy metalu niż power/thrashu, zwłaszcza w tej kompozycji i ta pozytywna energia riffowa z dwóch poprzednich albumów gdzieś wyparowała, może nie całkowicie, ale jednak. Ponieważ kiedyś Wasteland także budził określone skojarzenia z heavy metalem ARMORED SAINT, to i teraz takie asocjacje się pojawiają. Te porównania się pogłębiają, gdy konsekwentnie brną w tym kierunku w Monster i są ARMORED SAINT z 1991 roku. Uwagę przykuwają ponure zwrotki zagrane w nieco leniwym tempie Crawling to Extinction, jednak raczej mierny refren rozwiewa tu klimat tworzony z mozołem, bo trzeba powiedzieć, że w zasadzie cała ta płyta jest mozolnym i ostrożnym posuwaniem się METAL CHURCH do przodu, ale nie bardzo do końca wiadomo jakim kierunku.
Bardziej drapieżne i mocniejsze granie tym razem METAL CHURCH wychodzi bardzo przeciętnie i mało interesujące są tu Meet Your Maker i Mass Hysteria, zresztą jak i metal balladowy w A War Never Won, kompozycji obiecującej i opartej na pewnym fundamencie BLACK SABBATH Martin Era, co z tego jednak, skoro się to rozmywa w niejasnym przesłaniu. Trochę taki Wasteland (ponownie!), tyle bez pomysłu na przykuwającą uwagę narrację.
Taki to album metalowej poprawności w ramach sztywnych i zachowawczych ram heavy/power amerykańskiego i to słychać zdecydowanie w Breathe Again, gdzie wszystko jest niby dobre, ale całość nie budzi większych emocji.
I tak beznamiętnie kończy się ta płyta kompozycją Congregation.
Jako goście pojawili się na tym albumie znani gitarzyści Chris Caffery, Angus Clark i mniej znany Matt Leff, ale nie wnieśli tu wiele, grając pod dyktando lidera METAL CHURCH rzeczy bardzo powszednie. Takie zmęczenie przebija przez to wszystko, także w sferze wykonania i może tylko Munroe próbuje to nieco ożywić, ale jest to trudne w ramach tych w znacznej mierze bezbarwnych i pozbawionych ducha walki kompozycji.
Bohaterowie chyba naprawdę byli zmęczeni, w roku następnym Kurdt Vanderhoof podjął decyzję rozwiązania zespołu po raz drugi.
ocena: 6,7/10
new 8.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"