15.09.2019, 17:55:44
King Leoric - Piece of Past (2002)
![[Obrazek: R-5437778-1393347885-8222.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/G2OpnTSRn-7Xo4Ud4mOj2cZlFyw=/fit-in/225x223/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-5437778-1393347885-8222.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. King Leoric Is Rising 03:38
2. Metal Poison 03:45
3. Last Words 05:23
4. Pray for You 03:53
5. Thirsty Magician 03:34
6. Black Heart of the Forsaken Knight 04:24
7. Broken Bridge 04:37
8. Revenge 03:40
9. Arrival of the King 04:23
oraz trzy bonusowe nagrania demo z 2000 roku
Rok wydania: 2002
Gatunek: Traditional Heavy Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Jens Wunder - śpiew, gitara
Axel Kiehne - gitara
Björn Patschurek - gitara
Nico Lange - perkusja
Niezależny, ale nie podziemny, bo grupa ta zdobyła sporą popularność, także w Polsce, KING LEORIC zaprezentował swój pierwszy, wydany nakładem własnym album "Piece Of Past" w roku 2002 i był to debiut śmiały i pełen nadziei. Zresztą słusznie, bo w odróżnieniu od całej hordy bezwartościowych niemieckich bandów przełomu stuleci, KING LEORIC, tradycyjny, rycerski i bojowy heavy metal grać potrafi, a zadziorny głos Wundera dopełnia tu całości w należyty sposób.
To nie jest skomplikowana muzyka, ale szczera i ukorzeniona w tradycji lat 80tych, gdzieś tam z echami amerykańskiego USPM, ale na tyle odległymi, że co najwyżej można mówić o pewnym ogólnym pozostawaniu w kręgu zdecydowanie granego, męskiego epicko-rycerskiego heavy classic.
Opener King Leoric Is Rising to taki sztandar, który niesie przed sobą KING LEORIC, sztandar barwny, niesiony z dumą i w pełnej zgodzie z classic metalowy rytuałem i ceremoniałem. Twardy, bojowy, a przy tym bardzo nośny heavy metal!Kurtka z okładki nie jest elementem przypadkowym. W prosty heavy metalowy sposób z okrzykami gang chórków sławią heavy metal w rytmicznych numerach o nieskomplikowanej strukturze i mocarnych refrenach Metal Poison i to jest po prostu heavy metal, gdzieś tam z echami MOTORHEAD, czy ACCEPT, ale i całej falangi niemieckich grup od ATTACK poczynając a na Z (co jest na Z?) kończąc. W dalszej części płyty dokładają tu killerski wymiatacz w stylu CHOLANE Broken Bridge. Och, jak to musi rozgrzewać publiczność na koncercie!
Szorstka epika tworzy klimat zagranego niezbyt szybko Last Words, plasując się w obszarach MESSENGER, ale i tu refren ma cechy nieco lżejszego tradycyjnego metalu lat 80tych. Jest także surowy i dramatyczny zarazem song Pray for You, pięknie prowadzony gitarami, gdzie może tylko łagodniejszy niż zazwyczaj śpiew Wundera nie do końca przekonuje, choć próby wydobycia maksimum patetyczności w wysokich rejestrach są bardzo udane.W skocznym, dynamicznym i dynamiczniejszym niż BLIND GUARDIAN numerze Thirsty Magician jest metalowe fantasy z odrobiną klawiszy i folkowych niesamowicie zgrabnych ornamentacji i ta grupa jako folk/metalowa także by sobie bez problemu poradziła. Och, można poskakać w obłędnym tańcu czarodziei wokół ogniska! Jeszcze trochę magii i miecza w dumnym classic rycerskim Black Heart of the Forsaken Knight i tak się grało heavy metal w Wielkich Latach 80tych. Jest tu ta nieodparta moc, która zniewalała w przypadku grup amerykańskich, takich jak BROCAS HELM chociażby. Potężny, przeszywający wokal i potężne rozdzierające gitary! Po prostu Moc!
Taka swoboda w graniu prostych natychmiast zapadających w pamięć riffów i refrenów! Tak jak w Revenge. Szczere do bólu, prosto z duszy granie! Na koniec Arrival of the King i chodzi oczywiście o Króla Leorica. Najwięcej Ameryki, na pewno najwięcej, co słychac w tych eksplodujących drapieżnych riffach gitarowych, ale i te proste epickie refreny to przecież oldcholoowa klasyka. Te chórki ten wysoki wokal główny. A jeśli Niemcy to najbliżej do METAL INQUISITOR oczywiście.
Jak na album wydany nakładem własnym roku 2002 jest to bardzo dobra produkcja, bez bajerów, czytelna, ostra w gitarach i głośna w perkusji oraz ze wspaniale ustawiony basem lidera, kruszącym skały. A wszystko bardzo rzetelnie zmiksowane i nic się tu nie rozmazuje, nie zaciera i nie zanika. Wszyscy są zawsze na swoim miejscu.
KING LEORIC to swoista perła i ewenement wśród niezależnych bandów niemieckich classic heavy. Grają swoje bez oglądania się na nikogo. Choć powszechnie uważa się ich drugi album za lepszy, to ja jednak obstaję przy debiucie.
ocena 9,2/10
new 15.09.2019
Opener King Leoric Is Rising to taki sztandar, który niesie przed sobą KING LEORIC, sztandar barwny, niesiony z dumą i w pełnej zgodzie z classic metalowy rytuałem i ceremoniałem. Twardy, bojowy, a przy tym bardzo nośny heavy metal!Kurtka z okładki nie jest elementem przypadkowym. W prosty heavy metalowy sposób z okrzykami gang chórków sławią heavy metal w rytmicznych numerach o nieskomplikowanej strukturze i mocarnych refrenach Metal Poison i to jest po prostu heavy metal, gdzieś tam z echami MOTORHEAD, czy ACCEPT, ale i całej falangi niemieckich grup od ATTACK poczynając a na Z (co jest na Z?) kończąc. W dalszej części płyty dokładają tu killerski wymiatacz w stylu CHOLANE Broken Bridge. Och, jak to musi rozgrzewać publiczność na koncercie!
Szorstka epika tworzy klimat zagranego niezbyt szybko Last Words, plasując się w obszarach MESSENGER, ale i tu refren ma cechy nieco lżejszego tradycyjnego metalu lat 80tych. Jest także surowy i dramatyczny zarazem song Pray for You, pięknie prowadzony gitarami, gdzie może tylko łagodniejszy niż zazwyczaj śpiew Wundera nie do końca przekonuje, choć próby wydobycia maksimum patetyczności w wysokich rejestrach są bardzo udane.W skocznym, dynamicznym i dynamiczniejszym niż BLIND GUARDIAN numerze Thirsty Magician jest metalowe fantasy z odrobiną klawiszy i folkowych niesamowicie zgrabnych ornamentacji i ta grupa jako folk/metalowa także by sobie bez problemu poradziła. Och, można poskakać w obłędnym tańcu czarodziei wokół ogniska! Jeszcze trochę magii i miecza w dumnym classic rycerskim Black Heart of the Forsaken Knight i tak się grało heavy metal w Wielkich Latach 80tych. Jest tu ta nieodparta moc, która zniewalała w przypadku grup amerykańskich, takich jak BROCAS HELM chociażby. Potężny, przeszywający wokal i potężne rozdzierające gitary! Po prostu Moc!
Taka swoboda w graniu prostych natychmiast zapadających w pamięć riffów i refrenów! Tak jak w Revenge. Szczere do bólu, prosto z duszy granie! Na koniec Arrival of the King i chodzi oczywiście o Króla Leorica. Najwięcej Ameryki, na pewno najwięcej, co słychac w tych eksplodujących drapieżnych riffach gitarowych, ale i te proste epickie refreny to przecież oldcholoowa klasyka. Te chórki ten wysoki wokal główny. A jeśli Niemcy to najbliżej do METAL INQUISITOR oczywiście.
Jak na album wydany nakładem własnym roku 2002 jest to bardzo dobra produkcja, bez bajerów, czytelna, ostra w gitarach i głośna w perkusji oraz ze wspaniale ustawiony basem lidera, kruszącym skały. A wszystko bardzo rzetelnie zmiksowane i nic się tu nie rozmazuje, nie zaciera i nie zanika. Wszyscy są zawsze na swoim miejscu.
KING LEORIC to swoista perła i ewenement wśród niezależnych bandów niemieckich classic heavy. Grają swoje bez oglądania się na nikogo. Choć powszechnie uważa się ich drugi album za lepszy, to ja jednak obstaję przy debiucie.
ocena 9,2/10
new 15.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"