18.09.2019, 16:52:27
Almanac - Tsar (2016)
![[Obrazek: R-8266690-1567682605-6341.mpo.jpg]](https://img.discogs.com/PtledLcJHmWMpmV8_3u2ZcakWT8=/fit-in/500x531/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-8266690-1567682605-6341.mpo.jpg)
tracklista:
1.Tsar 07:48
2.Self-Blinded Eyes 06:00
3.Darkness 01:17
4.Hands Are Tied 05:48
5.Children of the Future 05:19
6.No More Shadows 08:19
7.Nevermore 04:42
8.Reign of Madness 06:31
9.Flames of Fate 06:35
rok wydania: 2016
gatunek: symphonic power metal
kraj: International
skład zespołu:
Andy B. Franck - śpiew
David Readman - śpiew
Jeannette Marchewka - dodatkowe wokale żeńskie
Victor Smolsky - gitara
Armin Alić - gitara basowa
Michael Kolar - perkusja
Enric Garcia - instrumenty klawiszowe
Smolski bardzo długo wytrzymał w RAGE. Zaskakująco długo moim zdaniem, bo w pewnym momencie ta współpraca z Wagnerem straciła sens. Straciła go nawet dosyć dawno. Rozbieżności w priorytetach muzycznych były zbyt widocznie.
ALMANAC, oficjalnie założony w roku 2015 jako projekt międzynarodowy z cała pewnością jest ideową kontynuacją LINGUA MORTIS ORCHESTRA, ale jest także czymś więcej, bo definitywnym odcięciem się od pępowiny RAGE, od której Smolski zbyt długo się wahał odciąć. Jedynym personalnym elementem łączącym LMO z ALMANAC jest Jeannette Marchewka, teraz jednak Smolski nie wysuwa jej na plan pierwszy, bo na planie pierwszym jest tu Andy B. Frank i David Readman, dwaj Giganci razem, w jednej ekipie i nieraz śpiewający tu jednym głosem.
Konceptualny album o carze Iwanie Groźnym wydała Nuclear Blast w marcu 2016 roku...
Smolski potrzebował symfonicznej przestrzeni, symfonicznych planów dalszych, odejścia od ciasnych ram wokalu "Peavy" Wagnera i ograniczonego pola manewru w Rage Metal. Sama historia tu opowiedziana jest znana dosyć powszechnie, ale chwytliwa, biorąc pod uwagę określoną modę na Rosję na Zachodzie, obserwowaną od dłuższego już czasu. Historia uproszczona w sensie historycznym, ale na pewno niemuzycznym.
Smolski gra tu wyśmienicie, gra rzeczy takie, jakich w RAGE nie mógł czasem grać, wysublimowane i technicznie wyśrubowane niebotycznie, a obaj znakomici wokaliści nieustannie i niezmiennie dotrzymują mu kroku Otwierający ten album Tsar jest technicznie nienaganny, ale... brakuje tu duszy i prawdziwego dramatyzmu. Brakuje także tej ekscytującej melodii, która czyni podobne kompozycje monumentalnymi i godnymi zapamiętania. To przychodzi dopiero w Self-Blinded Eyes. Dużo tu inspiracji twórczością Petrossiego, czy może raczej jest to wejście na terytorium MAGIC KINGDOM, i zdecydowanie na to, a nie na RHAPSODY chociażby. Można też zauważyć pewne progresywne inklinacje w grze Smolskiego (co zrozumiałe) oraz ciekawe współdziałanie z Garcia, co jest z kolei po prostu piękne. Po wstępie Darkness przychodzi pora na Hands Are Tied i tu styl włoski jest bardzo słyszalny, taki od RHAPSODY po VISION DIVINE z dawką umiarkowanej łagodności w refrenie. Raz mrok, a za moment przebojowy romantyczny refren, może taki jak w LABYRINTH nawet...
Children of the Future jest kontrowersyjny. Trochę zbyt barokowo, zbyt napakowane jest to róznościami, aczkolwiek te mocne partie gitarowe akcentowane klawiszami są przepyszne! W przypadku Smolskiego takie mieszanki nie dziwią jednak i można się tu także delektować świetnym pompatycznym refrenem.
No More Shadows to punkt centralny i na wysmakowane elementy Smolski położył tu wielki nacisk. Poczynając od intrygującego intro, poprzez klimat niepokojący i tajemniczy oraz cinematic narrację, aż po pełne maestrii partie gitary.W sumie jednak wychodzi jako całość taka trochę symfoniczna dyskoteka i po bardzo obiecującym początku się to wszystko jakoś rozmywa w metalu trywialnym. Mozolnie ALMANAC odzyskuje utracone pozycje w Nevermore, który jest heavy/power metalem z klawiszami i to mocny cios między oczy, przy czym gdzieś tam z echami RAGE w tle (jednak).
Reign of Madness to w końcu więcej wokalu żeńskiego, jest to także zupełnie inny klimat niż w pozostałych kompozycjach, rock/metalowy, ciekawy, okraszony pewnym mrokiem, ale może takie granie powinno się zostawić KISKE/SOMMERVILLE?
Znowu coś z RAGE w Flames of Fate, ale i coś z takiego ogranego melodic heroic power w refrenie. Ogólnie po raz drugi tu Smolski przeładował to zbyt wieloma stylami. Bardzo dobre, ale jednak nieporywające.
Wokale są bardzo dobre, ale jednak czegoś tu brak. Większej rozpiętości skali ? Fabio Lione? Więcej Marchewki, której tu prawie nie słychać? Czegoś brak...
Nie brak natomiast maestrii w realizacji, ale Smolski nie powierza swojej muzyki w tym zakresie byle komu. Mistrzowie Dennis Köhne i Sebastian Levermann złożyli wszystko w pięknie brzmiącą całość. Bas, gitarę, perkusja, klawisze, orkiestrę symfoniczną z Barcelony i chóry ze stolicy Białorusi - Mińska.
Generalnie jednak czegoś tu brak. Brak tej iskry geniuszu, która podobne albumy czyni wielkimi. Czy Smolski sam to zrozumiał, gdy nagrywając drugi album ALMANAC zebrał innych skład? Z czego był niezadowolony? Czy z siebie też?
ocena: 8,5/10
new 18.09.2019
No More Shadows to punkt centralny i na wysmakowane elementy Smolski położył tu wielki nacisk. Poczynając od intrygującego intro, poprzez klimat niepokojący i tajemniczy oraz cinematic narrację, aż po pełne maestrii partie gitary.W sumie jednak wychodzi jako całość taka trochę symfoniczna dyskoteka i po bardzo obiecującym początku się to wszystko jakoś rozmywa w metalu trywialnym. Mozolnie ALMANAC odzyskuje utracone pozycje w Nevermore, który jest heavy/power metalem z klawiszami i to mocny cios między oczy, przy czym gdzieś tam z echami RAGE w tle (jednak).
Reign of Madness to w końcu więcej wokalu żeńskiego, jest to także zupełnie inny klimat niż w pozostałych kompozycjach, rock/metalowy, ciekawy, okraszony pewnym mrokiem, ale może takie granie powinno się zostawić KISKE/SOMMERVILLE?
Znowu coś z RAGE w Flames of Fate, ale i coś z takiego ogranego melodic heroic power w refrenie. Ogólnie po raz drugi tu Smolski przeładował to zbyt wieloma stylami. Bardzo dobre, ale jednak nieporywające.
Wokale są bardzo dobre, ale jednak czegoś tu brak. Większej rozpiętości skali ? Fabio Lione? Więcej Marchewki, której tu prawie nie słychać? Czegoś brak...
Nie brak natomiast maestrii w realizacji, ale Smolski nie powierza swojej muzyki w tym zakresie byle komu. Mistrzowie Dennis Köhne i Sebastian Levermann złożyli wszystko w pięknie brzmiącą całość. Bas, gitarę, perkusja, klawisze, orkiestrę symfoniczną z Barcelony i chóry ze stolicy Białorusi - Mińska.
Generalnie jednak czegoś tu brak. Brak tej iskry geniuszu, która podobne albumy czyni wielkimi. Czy Smolski sam to zrozumiał, gdy nagrywając drugi album ALMANAC zebrał innych skład? Z czego był niezadowolony? Czy z siebie też?
ocena: 8,5/10
new 18.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"