23.09.2019, 21:32:18
Iced Earth - The Crucible of Man (2008)
![[Obrazek: R-1449847-1506148879-8069.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/HMYoE6IBrxwfz3lXh_0ITxcVL6k=/fit-in/600x536/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-1449847-1506148879-8069.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. In Sacred Flames 01:29
2. Behold the Wicked Child 05:38
3. Minions of the Watch 02:06
4. The Revealing 02:40
5. A Gift or a Curse 05:34
6. Crown of the Fallen 02:48
7. The Dimension Gauntlet 03:12
8. I Walk Alone 04:00
9. Harbinger of Fate 04:43
10. Crucify the King 05:36
11. Sacrificial Kingdoms 03:58
12. Something Wicked (Part 3) 04:31
13. Divide and Devour 03:15
14. Come What May 07:24
15. Epilogue 02:21
![[Obrazek: R-1449847-1506148879-8069.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/HMYoE6IBrxwfz3lXh_0ITxcVL6k=/fit-in/600x536/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-1449847-1506148879-8069.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. In Sacred Flames 01:29
2. Behold the Wicked Child 05:38
3. Minions of the Watch 02:06
4. The Revealing 02:40
5. A Gift or a Curse 05:34
6. Crown of the Fallen 02:48
7. The Dimension Gauntlet 03:12
8. I Walk Alone 04:00
9. Harbinger of Fate 04:43
10. Crucify the King 05:36
11. Sacrificial Kingdoms 03:58
12. Something Wicked (Part 3) 04:31
13. Divide and Devour 03:15
14. Come What May 07:24
15. Epilogue 02:21
Rok: 2008
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Matt Barlow - śpiew
Jon Schaffer – śpiew, gitara, bas, instrumenty klawiszowe
Brent Smedley - perkusja
Oni zawsze wracają… I tym razem się sprawdziło, Barlow po kilku latach powrócił do zespołu, a Owens szybko pożegnał się z zespołem. Człowiek orkiestra Jon Schaffer szybko się uwinął z kolejną częścią opowieści i już ledwie rok po Framing Armageddon otrzymaliśmy nowy krążek.
Wielu wypatrywało powrotu Barlowa jak objawienia, a mało nad czym jest się zachwycić i z początku trudno stwierdzić, czy to wina przeciętnego repertuaru, jak w o połowę za długim Behold the Wicked Child, gdzie refren został już ograny przez zespół do cna, a wstawki wokalne nic nie wnoszą, czy jednak w Minions of the Watch słaba kompozycja idzie w parze z kiepską formą. Siłowość i sztuczność bije też niestety z The Revealing, z kolei A Gift or a Curse przesłodzony i za długi – kto by się spodziewał, że Schaffer zapuści się w rejony rozmarzonej, słonecznej plaży. The Dimenson ograne do bólu, ale jak dobrze jest słyszeć tyle energii w tym zespole, i nawet Barlow jakby żywszy w tym wszystkim, tylko szkoda, że utwór kompletnie leży brakiem pomysłu w drugiej połowie, gdzie nic się nie dzieje.
I Walk Alone to petarda tej płyty i pokazuje, że jednak Schaffer coś potrafi kompozycyjnie jeszcze z siebie wykrzesać. Dużo tu patosu, nerwowych, a nawet krzyczących na modłę Owensa gitar. Podniosły i pełen patosu i zastanawia, jak by to brzmiało, gdyby zaśpiewał Owens. Aż szkoda, że Barlow bez formy tu śpiewa i jakby od niechcenia. Harbringer of Fate niestety bardzo przeciętny i tylko chóry jakoś to ratują, Crucify the King bardzo słabe i to granie, które ograły już inne amerykańskie zespoły, choć nie tylko. Do tego fatalny i siłowy Barlow. Sacrifacial Kingdom ograny do bólu, byłby dobry, gdyby nie fatalna forma Barlowa i marny duet wokalny. Divide and Devour to przeciętny odrzut z Demons and Wizards, który nawet na tym projekcie by nie robił zbyt wielkiego wrażenia. Pozytywem tutaj jest Come What May i to chyba najbardziej przemyślana kompozycja na płycie i w końcu Barlow wykrzesał z siebie choć trochę pasji, chociaż i tak pozostawia sporo do życzenia.
Miła dla ucha półballada z klasycznymi riffami i fajnym, refleksyjnym klimatem.
Brzmienie mocniejsze niż wcześniej, więcej power niż heavy, ustawione pod walory głosowe Barlowa. Szkoda tylko, że śpiewa, jakby nie chciał tam być i jego forma jest ogólnie fatalna. Płyta bardzo męcząca, wysysająca wszystkie moce życiowe i przyprawiająca o ból głowy.
Może jednak trzeba było się przeprosić z Adamem wcześniej, a nie dopiero przy okazji „nowego” Purgatory?
Chociaż co za różnica, skoro i tak nie ma do czego śpiewać.
To już chyba wolę The Glorious Burden.
Jakiś czas po nagraniu tego albumu Barlow odszedł, a na jego miejsce wskoczył Stu Block, który chwalebnie tchnął nowe życie w tego trupa.
Ocena: 5/10
SteelHammer