28.09.2019, 13:03:29
Battleroar - Age Of Chaos (2005)
![[Obrazek: R-2700448-1567107795-3545.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/RG6Suw9ecAZQx-V6fU2hEOHzqK4=/fit-in/600x539/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-2700448-1567107795-3545.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. The Wanderer 04:03
2. Vampire Killer 05:52
3. Siegecraft 05:23
4. Tower of the Elephant 07:10
5. Deep Buried Faith 03:56
6. Dyvim Tvar 08:54
7. Sword of Crom 04:54
8. Narsil (Reforge the Sword) 04:07
9. Calm Before the Storm 08:50
10.Dreams on Steel 05:04
10.Dreams on Steel 05:04
Rok wydania: 2005
Gatunek: Epic Heavy Metal
Kraj: Grecja
Skład zespołu:
Marco Congoreggi - śpiew
Kostas Tzortzis - gitara
Manolis Karazeris - gitara
Gus Makrikostas - bas
Nick Papadopoulos - perkusja
oraz:
Bob Katsionis - instrumenty klawiszowe
Mark Shelton - śpiew, gitara (The Wanderer)
Po wydaniu debiutu BATTLEROAR nie był już zespołem bezimiennym i nieznanym, czego dowodem był gościnny udział udział nagraniu kolejnej płyty Boba Katsionisa oraz udział gościa specjalnego Marka Sheltona z MANILLA ROAD w otwierającym ten LP The Wanderer.
Ta kompozycja napisana prze samego Sheltona, na pewno w jakiś sposób nawiązuje do twórczości MANILLA ROAD, choć grecki klimat, szczególnie w wykorzystaniu gitary akustycznej jest tu oczywiście obecny. Jest jednak i ta surowa poetyka tego co potrafił w tych obszarach stworzyć Shelton.
Pozostałe kompozycje to już jednak podniosły i bezkompromisowy, momentami niemal power/thrashowy BATTLEROAR jak w Vampire Killer, przy czym można zauważyć nieco lepszy technicznie wokal Marco Congoreggi. To, że śpiewa lepiej słychać w dosyć łagodnym epickim songu Tower of the Elephant, gdzie pozostawiono mu sporo wolnej przestrzeni pomiędzy gitarowymi natarciami. Jest to utwór bardzo dobry, ale jednak gdzieś ta najlepsza epika grecka tu jest mało zarysowana.
Autentycznie true epickie kompozycje z tej płyty są jak zwykle w przypadku BATTLEROAR dumne i pełne patosu. Potężne riffy, dostojne melodie i duch heroizmu, to atuty takich mocarnych killerów jak Siegecraft czy Deep Buried Faith, który jest trochę za krótki, i ten piękny motyw z refrenu można było bardziej rozwinąć. Oczywiście także gitara klasyczna i tła klawiszowe niezwykle tu epickiego Katsionisa, to elementy kultowe tych przepełnionych metalową siłą true metalowych kompozycji. Szczególnie udany wstęp Katsionisa został zrobiony do Dyvim Tvar, epickiego kolosa z gęstymi partiami perkusji, kroczącymi dumnie gitarami i dramatycznymi, zróżnicowany wokalami Marco Congoreggi i do absolutnego epickiego zniszczenia brakuje tu bardzo niewiele. Częściowo ambientowa partia instrumentalna jest najbardziej monumentalna na całej płycie, granitowe posępne riffy z części końcowej najbardziej kruszące czaszki wrogów.
Greckim duchem przesycony jest polatujący ku niebu song Sword of Crom, wzniosły i dramatyczny, a Narsil (Reforge the Sword) jest niesamowicie klimatyczny w tej zróżnicowanej formie przekazu, po części epic power metalowej. Przy tym ten wybuchowy patos to jest dostępny chyba tylko Grekom jednak... To słychać w fenomenalnym Calm Before the Storm, mega epickim potworze z tego albumu. Te przepiękne fragmenty z gitarami akustycznymi i wysmakowanym tłem klawiszowym Katsionisa, no i pełne treści sola gitarzystów... Magia! Eksplozja mocy w finałowej części obrusza się na słuchacza jak lawina głazów.
Naprawdę są doskonali tych pełnych łagodności fragmentach Dreams on Steel i tu zresztą Marco zaśpiewał najpiękniej na całej płycie. Można odnieść wrażenie, że on nie do końca lubi się mocować z granitowymi gitarami...
Być może niektóre fragmenty można by tu zagrać z jeszcze większa dawką mocy i patosu, może i są momenty przestojów w kompozycjach, ale ogólnie są one na pewnego dojrzalsze niż na debiucie.
Klasyczne, surowe greckie brzmienie z grzmiącą i syczącą blachami perkusją jest tu umiejętnie powiązane z pełnymi delikatności planami klawiszowymi Katsionisa i jedynie może ciężar samych gitar mógłby być nieco większy w niektórych kompozycjach.
Niekwestionowana dumna grecka epika wysokich lotów.
ocena: 8,9/10
new 28.09.2019
oraz:
Bob Katsionis - instrumenty klawiszowe
Mark Shelton - śpiew, gitara (The Wanderer)
Po wydaniu debiutu BATTLEROAR nie był już zespołem bezimiennym i nieznanym, czego dowodem był gościnny udział udział nagraniu kolejnej płyty Boba Katsionisa oraz udział gościa specjalnego Marka Sheltona z MANILLA ROAD w otwierającym ten LP The Wanderer.
Ta kompozycja napisana prze samego Sheltona, na pewno w jakiś sposób nawiązuje do twórczości MANILLA ROAD, choć grecki klimat, szczególnie w wykorzystaniu gitary akustycznej jest tu oczywiście obecny. Jest jednak i ta surowa poetyka tego co potrafił w tych obszarach stworzyć Shelton.
Pozostałe kompozycje to już jednak podniosły i bezkompromisowy, momentami niemal power/thrashowy BATTLEROAR jak w Vampire Killer, przy czym można zauważyć nieco lepszy technicznie wokal Marco Congoreggi. To, że śpiewa lepiej słychać w dosyć łagodnym epickim songu Tower of the Elephant, gdzie pozostawiono mu sporo wolnej przestrzeni pomiędzy gitarowymi natarciami. Jest to utwór bardzo dobry, ale jednak gdzieś ta najlepsza epika grecka tu jest mało zarysowana.
Autentycznie true epickie kompozycje z tej płyty są jak zwykle w przypadku BATTLEROAR dumne i pełne patosu. Potężne riffy, dostojne melodie i duch heroizmu, to atuty takich mocarnych killerów jak Siegecraft czy Deep Buried Faith, który jest trochę za krótki, i ten piękny motyw z refrenu można było bardziej rozwinąć. Oczywiście także gitara klasyczna i tła klawiszowe niezwykle tu epickiego Katsionisa, to elementy kultowe tych przepełnionych metalową siłą true metalowych kompozycji. Szczególnie udany wstęp Katsionisa został zrobiony do Dyvim Tvar, epickiego kolosa z gęstymi partiami perkusji, kroczącymi dumnie gitarami i dramatycznymi, zróżnicowany wokalami Marco Congoreggi i do absolutnego epickiego zniszczenia brakuje tu bardzo niewiele. Częściowo ambientowa partia instrumentalna jest najbardziej monumentalna na całej płycie, granitowe posępne riffy z części końcowej najbardziej kruszące czaszki wrogów.
Greckim duchem przesycony jest polatujący ku niebu song Sword of Crom, wzniosły i dramatyczny, a Narsil (Reforge the Sword) jest niesamowicie klimatyczny w tej zróżnicowanej formie przekazu, po części epic power metalowej. Przy tym ten wybuchowy patos to jest dostępny chyba tylko Grekom jednak... To słychać w fenomenalnym Calm Before the Storm, mega epickim potworze z tego albumu. Te przepiękne fragmenty z gitarami akustycznymi i wysmakowanym tłem klawiszowym Katsionisa, no i pełne treści sola gitarzystów... Magia! Eksplozja mocy w finałowej części obrusza się na słuchacza jak lawina głazów.
Naprawdę są doskonali tych pełnych łagodności fragmentach Dreams on Steel i tu zresztą Marco zaśpiewał najpiękniej na całej płycie. Można odnieść wrażenie, że on nie do końca lubi się mocować z granitowymi gitarami...
Być może niektóre fragmenty można by tu zagrać z jeszcze większa dawką mocy i patosu, może i są momenty przestojów w kompozycjach, ale ogólnie są one na pewnego dojrzalsze niż na debiucie.
Klasyczne, surowe greckie brzmienie z grzmiącą i syczącą blachami perkusją jest tu umiejętnie powiązane z pełnymi delikatności planami klawiszowymi Katsionisa i jedynie może ciężar samych gitar mógłby być nieco większy w niektórych kompozycjach.
Niekwestionowana dumna grecka epika wysokich lotów.
ocena: 8,9/10
new 28.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"