30.09.2019, 19:07:41
Demonlord - Adventures In Hell Pt.1 (1999)
![[Obrazek: R-3398188-1328860296.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/PwcjSzJITie4O4SPStgYdamm01c=/fit-in/600x603/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-3398188-1328860296.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Returning to the Devils Tower (Intro) 01:20
2. Solitude 05:18
3. The Prophet in Me 05:02
3. The Prophet in Me 05:02
4. Under 04:35
5. On the Cross 04:04
6. Last Walk 05:14
7. Search 06:40
8. The Valley of Life 03:54
8. The Valley of Life 03:54
9. One More Chance 02:24
10. Cyclonrider 04:05
11. Elements 05:35
Rok wydania: 1999
Gatunek: power metal
Kraj: Węgry
Skład zespołu:
Balázs Jurásek - śpiew, gitara basowa
András Nagy - gitara
Gábor Kovács - gitara
Zoltán Világi - perkusja
Węgierska scena hard rockowa, heavy metalowa i power metalowa już w latach 80tych była potężna, ale nieco hermetyczna, bo była to scena wegiersko-języczna. Jedną z pierwszych grup, które miały teksty angielskie i które szykowały się do podbicia rynku europejskiego, był DEMONLORD z Győr, utworzony w roku 1997. Grupa zadebiutowała w 1999 płytą "Adventures In Hell Pt.1", będąc jednym z pierwszych zespołów, jakie zaprezentowała zasłużona dla węgierskiego rocka i metalu budapesztańska wytwórnia Hammer Records.
DEMONLORD zagrał tu szybki i dosyć ostry power metal wzorowany na dokonaniach grup niemieckich lat 80 i 90-tych, naznaczony melodiami może niezbyt oryginalnymi, ale wpadającymi w ucho i większości pozbawionymi niemieckiej toporności (Solitude, On the Cross, The Valley of Life, Elements). Zapewne to właśnie On the Cross jest najbardziej ekscytującym riffowo numerem z tej płyty. Jednak i w takiej stylistycznie jest tu wpadka w nieco zawstydzającym naiwnością Cyclonrider. Niedobrze się dzieje, gdy próbują być bardziej agresywni w niemieckim stylu i nieco bardziej skomplikowani riffowo i tak zrobiony Under jest fatalny. Także song z gitarami akustycznymi One More Chance jest wyjątkowo przeciętny.
Jest tu także nieco rycerskiego grania power metalowego z dumnymi podniosłymi refrenami (The Prophet in Me) i tu radzą sobie bardzo dobrze, ale w twardszym, a zarazem podobnym do stylu BLIND GUARDIAN z pierwszych płyt Last Walk już dużo gorzej. Niekiedy wstępy są mylące, bo para-symfoniczny do Search wskazuje na coś więcej niż na kolejną galopadę w stylu BLIND GUARDIAN. Choć jest tu bardzo ciekawa metalowa transpozycja Bacha w obszernej części instrumentalnej. Elements to bardzo dobre zakończenie, gdzie jest granie proste i bujające, a zwieńczenie dosyć epickie, przez co ostatnie wrażenie ta muzyka pozostawia dobre.
Niezbyt mocną stroną jest tu wokal, trochę ogólnie amatorski, trochę po prostu jeszcze pozbawiony doświadczenia i Jurásek prezentuje się przeciętnie, co więcej słabe są chórki i backing wokale i może lepiej by było, gdyby ich po prostu nie było. Obaj gitarzyści są sprawni i zgrani ze sobą, ale można mieć zastrzeżenia do solówek, jakie są tu prezentowane. Szybkie i dynamiczne, ale w sumie często mało czytelne.
Brzmienie jest dobre, choć perkusja jest chyba zbyt głośna do gitar, które są ostre, ale ich ciężar jest ograniczony i chwilami nawet trochę "bzyczą". Ten debiut to nic szczególnego, ale grupa zyskała popularność (oczywiście raczej na Węgrzech) i tak rozpoczęła się jej długoletnia kariera.
ocena: 6,8/10
new 30.09.2019
DEMONLORD zagrał tu szybki i dosyć ostry power metal wzorowany na dokonaniach grup niemieckich lat 80 i 90-tych, naznaczony melodiami może niezbyt oryginalnymi, ale wpadającymi w ucho i większości pozbawionymi niemieckiej toporności (Solitude, On the Cross, The Valley of Life, Elements). Zapewne to właśnie On the Cross jest najbardziej ekscytującym riffowo numerem z tej płyty. Jednak i w takiej stylistycznie jest tu wpadka w nieco zawstydzającym naiwnością Cyclonrider. Niedobrze się dzieje, gdy próbują być bardziej agresywni w niemieckim stylu i nieco bardziej skomplikowani riffowo i tak zrobiony Under jest fatalny. Także song z gitarami akustycznymi One More Chance jest wyjątkowo przeciętny.
Jest tu także nieco rycerskiego grania power metalowego z dumnymi podniosłymi refrenami (The Prophet in Me) i tu radzą sobie bardzo dobrze, ale w twardszym, a zarazem podobnym do stylu BLIND GUARDIAN z pierwszych płyt Last Walk już dużo gorzej. Niekiedy wstępy są mylące, bo para-symfoniczny do Search wskazuje na coś więcej niż na kolejną galopadę w stylu BLIND GUARDIAN. Choć jest tu bardzo ciekawa metalowa transpozycja Bacha w obszernej części instrumentalnej. Elements to bardzo dobre zakończenie, gdzie jest granie proste i bujające, a zwieńczenie dosyć epickie, przez co ostatnie wrażenie ta muzyka pozostawia dobre.
Niezbyt mocną stroną jest tu wokal, trochę ogólnie amatorski, trochę po prostu jeszcze pozbawiony doświadczenia i Jurásek prezentuje się przeciętnie, co więcej słabe są chórki i backing wokale i może lepiej by było, gdyby ich po prostu nie było. Obaj gitarzyści są sprawni i zgrani ze sobą, ale można mieć zastrzeżenia do solówek, jakie są tu prezentowane. Szybkie i dynamiczne, ale w sumie często mało czytelne.
Brzmienie jest dobre, choć perkusja jest chyba zbyt głośna do gitar, które są ostre, ale ich ciężar jest ograniczony i chwilami nawet trochę "bzyczą". Ten debiut to nic szczególnego, ale grupa zyskała popularność (oczywiście raczej na Węgrzech) i tak rozpoczęła się jej długoletnia kariera.
ocena: 6,8/10
new 30.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"