10.10.2019, 20:45:55
Rebellion - Born a Rebel (2003)
![[Obrazek: R-3517586-1405714583-5096.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/Y3sGh0OAMlvq7YvM8eyfB0cP7Qw=/fit-in/600x578/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-3517586-1405714583-5096.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Born a Rebel 04:02
2. Adrenalin 03:39
3. One for All 05:09
4. Word Is War 04:40
5. Dragons Fly 03:57
5. Dragons Fly 03:57
6. Queen of Spades 05:23
7. Iron Flames 06:13
8. Through the Fire 05:34
9. Devil's Child 05:38
10. Meet Your Demon 03:34
11. Power of Evil 05:10
Rok wydania: 2003
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Niemcy
Skład zespołu:
Michael Seifert - śpiew
Uwe Lulis -gitara
Björn Eilen - gitara
Tomi Göttlich - gitara basowa
Randy Black - perkusja
Jest to druga płyta REBELLION, wydana przez Drakkar Records w kwietniu 2003. Jest to także jedna z największych zagadek niemieckiego heavy metalu XXI wieku.
Wspominając szekspirowski teatr z 2002 można by oczekiwać czegoś przynajmniej na podobnym poziomie artystycznym.
Tymczasem REBELLION gra tu tak prymitywny heavy power, że jest to najwyżej trzecia liga okręgowa Zagłębia Ruhry.
Jednowymiarowy łomot w jednostajnym tempie... Trudno tu cokolwiek uznać za interesujące i co gorsza, wydaje się, że mają tu jakieś ambicje po to tak wynikałoby z One for All czy też z Dragons Fly teoretycznie epicko rycerskiego. Akurat tu refren jest dosyć przyzwoity, ale tylko tyle. Bardzo słabe sola i bardzo mało ambitny wokal Seiferta, który tu więcej krzyczy niż śpiewa. Toporność ma pewne sympatyczne cechy w Word Is War z elementami thrashowymi w gitarach, ale takich "hitów" jak Born a Rebel czy Queen of Spades po prostu nie da się słuchać. Podobnie beznadziejnie prezentuje się "metalowa ballada" Iron Flames, no może ta partia z gitarą akustyczną jest zrobiona na miarę możliwości zespołu, który przecież gra tu w identycznym składzie jak na "Makbecie". Symfonizacja to dzieło gościnnie tu grającego Jörga Kuhlmanna i chyba szkoda, że tylko w tej jednej kompozycji się on tu pojawił.
W drugiej części tego albumu jest to samo, czyli w sumie wielkie heavy/power metalowe nic. Marny Through the Fire, marny wrzaskliwy Devil's Child, a potem już tylko metalowa pustynia.
Wielka zagadka. Czemu REBELLION nagrał taką płytę, taka prymitywną parodię stylu GRAVE DIGGER?
Jest na ten temat kilka teorii, ale nie chcę tu powtarzać plotek...
Może jedynie brzmienie jest w miarę przyzwoite, ale przecież taki teutoński sound zrobić łatwo, a zepsuć trudno.
Randy Black, który tu nie miał nic do roboty, z zespołem się niebawem pożegnał. Pewna liczba niewybrednych metaluszków ucieszyła się z takiego grania, ale na szczęście REBELLION już podobnej płyty w przyszłości nie "popełnił". Kolejny taki LP zapewne pogrzebałby tę ekipę na zawsze.
ocena: 4/10
new 10.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"