21.10.2019, 12:31:14
Ilium - Permian Dusk (2005)
![[Obrazek: R-4849990-1377440727-7235.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/7M9aOl_ZyZ5l6iADGwR0-bRHNbU=/fit-in/225x225/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-4849990-1377440727-7235.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Vacuous 04:16
2. An Odyssey Through Time 05:53
3. Chloroform Divinity 04:22
4. Permian Dusk 03:19
5. Jaundiced with Fear 08:06
6. Nubia Awakes 06:12
7. Dark Breed 07:20
8. Subconscious Reality 04:25
9. Zeroid - Mechanical Pestilence 05:23
10. All Control Lost 04:20
11. Zygo-Maze 09:22
Rok wydania: 2005
Gatunek: Power Metal
Kraj: Australia
Skład zespołu:
Lord Tim Grose - śpiew
Adam Smith - gitara, bas, instrumenty klawiszowe
Jason Hodges - gitara
David Walmsley - perkusja
oraz
Peter Gilchrist - gitara basowa
Corey Gilchrist - instrumenty klawiszowe
ILIUM znany początkowo jako ILIAD rozpoczął na poważnie swoją działalność nagraniową w roku 2003 albumem "Sirens of the Styx" zawierającym metal progresywny z budzącym kontrowersje wokalem Marka Sneddena. Płyta ta została potraktowana bardziej jako ciekawostka z antypodów, coś jednak musiało w tej muzyce być, skoro w roku 2017 została ona przez ILIUM nagrana ponownie z podtytułem "Re-Styxed" z udziałem gościnnym Lorda Tima Grose jako wokalisty.
W roku 2003 doszło do kolejnych zmian w składzie i jako wokalista pojawił się tu po raz pierwszy Lord Tim Grose. Efektem pracy nowego składu był LP "Permian Dusk" z listopada 2005 roku.
Na tej płycie grupa skłania się ku bardziej standardowemu power metalowi bliskiemu stylistyce amerykańskiej, nie rezygnując jednak ze sporej dawki progresywności, szczególnie w najdłuższych kompozycjach. Krótsze, bardziej zwarte utwory (Vacuous, Permian Dusk, Zeroid - Mechanical Pestilence) nie wykraczają poza ramy kopiowania stylu chociażby JAG PANZER z lat 90-tych, z drugiej strony jednak, tworzą także coś w rodzaju epickiego, melodyjnego power metalu z klawiszami w Chloroform Divinity i Subconscious Reality z elementami power metalu europejskiego, nastawionego na melodie w brytyjskim stylu. Typowy dla Australii melodyjny power metalowy synkretyzm prezentują w udanym, potoczystym An Odyssey Through Time, i All Control Lost (rozległy chóralny refren wysokiej klasy), które z powodzeniem mogłyby się znaleźć na którejś z płyt PEGAZUS czy DUNGEON.
Najwięcej z pewnością własnego wkładu słychać w tych kilku kolosach, które są tu centralnymi elementami albumu.
Jaundiced with Fear jest refleksyjną epicką opowieścią, prowadzoną przez gitarę o lekko folkowych motywach i tych progresywnych elementów praktycznie tu nie ma, całość opiera się na prostej riffowej rytmice i rozbudowanej partii solowej gitarzystów, którzy grają tu niezłe rzeczy w ciekawy sposób dopowiadające to, o czym śpiewa Lord Tim. Grose jest na tej płycie postacią bardzo istotną, jego wokale są bardzo dobre, sensownie ubarwiają te nieco bardziej monolityczne i chwilami może nawet monotonne partie gitarowe. Dark Breed opiera się na nieco bardziej połamanych partiach mocnych gitar, grupa wydobywa tu więcej niepokojącego i posępnego klimatu, jest to także kompozycja o dosyć trudnym refrenie oraz zdecydowanie bliższa amerykańskiej progressive power metalowej narracji niż inne utwory. Mimo to, nie opuszczają tu obszaru, który można określić jako heroiczno-epicki. Zygo-Maze to prawie dziesięć minut power metalu progresywnego w formie strawnej dla fana klasycznego power w stopniu ograniczonym, bo jest tu wiele wątków w melodiach podawanych w bardzo odmienny sposób, raz niby ponuro i ostro, to znowu znacznie łagodniej i niemal skocznie, przez co ta kompozycja nie ma jednorodnego charakteru. Ogólnie, całość przekazu jest niejasna i ten numer mimo starannego wykonania jawi się jako mało konkretny.
Brzmieniowo ten album jest odpowiednikiem tego, co można było wcześniej usłyszeć chociażby w DUNGEON, zresztą za sound odpowiedzialny był Tim Grose. Solidny, czytelny australijski power metalowy sound. Ta płyta została zagrana z zaangażowaniem przez cały zespół, ale trudno się jest wybić ponad po prostu dobry poziom, gdy same utwory mają co najwyżej dobre melodie. Brak na tym LP utworów, które by w pamięć jakoś bardziej zapadały.
Być może najbardziej dramatycznym elementem otoczki powstawania tej płyty jest tu sprawa udziału ojca i syna Gilchristów, ale to historia wykraczająca poza ramy recenzji samej płyty.
David Walmsley po nagraniu tego albumu opuścił zespół i przez jakiś czas ILIUM miał problem z pozyskaniem nowego perkusisty.
ocena 7,4/10
new 21.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"