13.11.2019, 22:23:51
Cage - Darker Than Black (2003)
![[Obrazek: R-1976668-1367782975-3081.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/hgV9_oca-g0MGf7cglOFdtVXbx0=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-1976668-1367782975-3081.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Darker than Black 00:50
2. Kill the Devil 05:20
3. Chupacabra 03:43
4. Blood of the Innocent 05:33
5. Eyes of Obsidian 04:56
6. Philadelphia Experiment 04:32
7. March of the Cage 06:07
8. White Magic 04:49
9. Door to the Unknown 04:11
10. Secrets of Fatima 05:52
11. Wings of Destruction 08:24
12. Chupacabra (Spanish Version)
Rok: 2003
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Sean Peck - śpiew
Dave Garcia - gitara
Anthony Wayne McGinnis - gitara
Mike Giordano - bas
Mike Nielsen - perkusja
Ocena: 6.9/10
SteelHammer
![[Obrazek: R-1976668-1367782975-3081.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/hgV9_oca-g0MGf7cglOFdtVXbx0=/fit-in/600x600/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-1976668-1367782975-3081.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Darker than Black 00:50
2. Kill the Devil 05:20
3. Chupacabra 03:43
4. Blood of the Innocent 05:33
5. Eyes of Obsidian 04:56
6. Philadelphia Experiment 04:32
7. March of the Cage 06:07
8. White Magic 04:49
9. Door to the Unknown 04:11
10. Secrets of Fatima 05:52
11. Wings of Destruction 08:24
12. Chupacabra (Spanish Version)
Rok: 2003
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Sean Peck - śpiew
Dave Garcia - gitara
Anthony Wayne McGinnis - gitara
Mike Giordano - bas
Mike Nielsen - perkusja
Astrology okazało się płytą ciekawszą od debiutu, toteż Cage zaliczyło upgrade pod względem wytwórni i przeszli z Omega do Massacre Records. Kolejna zmiana w składzie, tym razem gitarzysty, odszedł Horton, a na jego miejsce przyszedł nieznany McGinnis, którego to był debiut.
Poszli w stronę Astrology, czyli Jag Panzer przemieszane z Judas Priest i podlane amerykańskim sosem i na tej płycie krystalizuje się ostatecznie styl Cage.
Zaczyna się solidnym Kill the Devil i słychać ostre gitary, wysoko śpiewającego Pecka i wtrąceń gitarowych, przypominających Judas Priest z czasów Painkillera. Chupacabra to coś z wolniejszych kompozycji Slayer, głównie pod względem pracy perkusji, chociaż tutaj niepotrzebnie wokalista próbuje harshu, który brzmi bardzo słabo. Blood of the Innocent rozkręca się długo, potem wchodzi melodia pożyczona od Iced Earth i głównie tutaj się słucha Pecka i sekcji, bo gitary jeśli chodzi o sola są bardzo przeciętne tutaj. Eyes of Obsidian to dość mętny utwór, który nie pozostawia po sobie jakiegokolwiek wrażenia.
Philadelphia Experiment to pod względem lirycznym może i nawiązanie do debiutu, ale zagrane jest to znacznie lepiej, bardzo dobrze zaśpiewane przez Sean Pecka i głównie dla niego się tego słucha i może gęstej perkusji, chociaż solo o wiele za proste, a zakończenie fatalne. March of the Cage to kolejny pokaz, że lepiej by im wychodziły kompozycje krótsze, bo tutaj cokolwiek zaczyna się dziać dopiero w okolicach 3 minuty, chociaż sola nie powalają. White Magic to raczej przeciętny i dość kwadratowy USPM, próby growlu brzmią fatalnie. Door to Unknown i Secret of Fatima to tradycyjny pokaz przeciętniactwa sceny USPM i niewiele tu jest do słuchania poza naprawdę fatalnym i kompromitującym harshem.
Na zakończenie kolos Wings of Destruction i wyszedł nieźle. Prawdopodobnie najlepsze sola na całej płycie, tak jak wokale Pecka, a i Nielsen robi coś więcej niż proste opukiwanie perkusji. Może i melodia prostacka, ale tutaj o dziwo ta prostota działa i zapożyczenia pomagają jakoś ciągnąć tę kompozycję do końca bez zbyt wielkiego znużenia, chociaż tak naprawdę mógł trwać 6 minut i zamiast jednego zwykłego powtórzenia refrenu dać partię z chórkami i by było solidne urozmaicenie i kompozycja, a tak to jest utwór nierówny.
Brzmienie dobre, gitary ostre, chociaż perkusja momentami niestety bardziej pukająca niż grzmiąca z cofniętymi talerzami. Peck jednak nie ma problemu z przebiciem się i bardzo się rozwinął w ciągu tych lat i śpiewa tutaj bardzo dobrze.
Kompozycyjnie bardzo nierówno, jest kilka dobrych pomysłów, ale i kilka kiepskich z naprawdę fatalnym wykonaniem. Gitarowo też niestety płyta nie robi potężnego wrażenia i można odnieść wrażenie, że poza kilkoma fragmentami, poprzedni duet miał więcej do powiedzenia.
Kilka dobrych pomysłów i kompozycji, które toną w morzu przeciętności. Trochę mało, ale jeśli ktoś chce więcej metalu odtwórczego inspirowanego Ram it Down i Painkillerem, ten zawieść się nie powinien.
Kto jednak usłyszał już setki takich płyt, ten raczej może się znudzić.
Ocena: 6.9/10
SteelHammer