13.11.2019, 23:06:08
Cage - Hell Destroyer (2007)
![[Obrazek: R-10833906-1505057397-5456.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/L4jNhXp-8BzlqIOQJUeGT0NU-7M=/fit-in/425x404/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-10833906-1505057397-5456.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Ascension 00:44
2. Hell Destroyer 03:45
3. I Am the King 04:45
4. The Circle of Light 00:46
5. Christhammer 06:01
6. Born in Blood 05:17
7. Abomination 05:20
8. Inauguration 00:44
9. Rise of the Beast 05:41
10. Cremation of Care 00:48
11. Bohemian Grove 03:58
12. Final Proclamation 00:23
13. From Death to Legend 04:38
14. Legion of Demons 07:52
15. Betrayal 01:20
16. Fall of the Angels 04:21
17. Fire and Metal 03:19
18. Beyond the Apocalypse 06:18
19. The Lords of Chaos 01:02
20. Metal Devil 05:35
21. King Diamond 05:45
Rok: 2007
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Sean Peck - śpiew
Dave Garcia - gitara
Anthony Wayne McGinnis - gitara
Mike Giordano - bas
Mike Nielsen - perkusja
Ocena: 7/10
SteelHammer
![[Obrazek: R-10833906-1505057397-5456.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/L4jNhXp-8BzlqIOQJUeGT0NU-7M=/fit-in/425x404/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-10833906-1505057397-5456.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Ascension 00:44
2. Hell Destroyer 03:45
3. I Am the King 04:45
4. The Circle of Light 00:46
5. Christhammer 06:01
6. Born in Blood 05:17
7. Abomination 05:20
8. Inauguration 00:44
9. Rise of the Beast 05:41
10. Cremation of Care 00:48
11. Bohemian Grove 03:58
12. Final Proclamation 00:23
13. From Death to Legend 04:38
14. Legion of Demons 07:52
15. Betrayal 01:20
16. Fall of the Angels 04:21
17. Fire and Metal 03:19
18. Beyond the Apocalypse 06:18
19. The Lords of Chaos 01:02
20. Metal Devil 05:35
21. King Diamond 05:45
Rok: 2007
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład:
Sean Peck - śpiew
Dave Garcia - gitara
Anthony Wayne McGinnis - gitara
Mike Giordano - bas
Mike Nielsen - perkusja
Hell! Hell! Hell Destroyer!
Cage powraca po 4 latach milczenia z albumem koncepcyjnym, w tym samym składzie, co poprzednio i tą samą wytwórnią.
Jest tylko więcej kopiowania Painkillera i grania europejskiego.
Oczywiście jakość i wykonanie samego konceptu to szczyt żenady i tylko sztucznie wydłuża i tak długą płytę. To zawsze była bolączka tego zespołu, a tutaj tylko jeszcze bardziej się uwypukla.
Hell Destoryer to oczywiście legendarny już i słynny otwieracz i gdyby zrobić ankietę o tym, jaki kawałek czy płyta zespołu jest znana, to nie zdziwiłbym się, gdyby ten utwór i płyta były wskazywane najczęściej.
Dalej teutoński heavy metal w I Am the King i pozdrowienia dla Wizard i można powiedzieć, że ta płyta to amerykańska wersja ekipy D'Anna.
Przy Christhammer płyta już zaczyna się zlewać, a po Born in Blood wszystko już brzmi tak samo i zaczyna się problem z rozróżnianiem kompozycji, bo brzmią niemal identycznie albo kompletnie bezbarwnie, jak Abomination.
Może Rise of the Beast się wybija, chociaż i tak jest za długi.
Kompletnie bezbarwnie przelatuje Bohemian Grove, który prowadzi do jeszcze bardziej bezbarwnego From Death to Legends, aby zakończyć to kompletnie bezpłciowym i nudnym Legion of Demons. Fall of the Angels bardzo europejski w wykonaniu i może nieco bardziej wybija się Fire and Metal, chociaż ile grup USPM grało takie rzeczy lepiej? Już lepiej wypada włoski Overmaster w takich klimatach. Potem jest o wiele za długi Beyond the Apocalypse, aby właściwą część płyty zakończyć painkillerowym Metal Devil.
Jest też hołd King Diamon, ale lepiej uznać, że go tam nie ma.
Brzmienie bardzo miękkie, a perkusja brzmi jak karton. Miało być painkillerowo i europejsko, ale wyszło nawet poniżej słabszych płyt Wizard. Takie brzmienie sprawia tylko, że refreny z mocą wytracają pęd kompletnie i to słychać w Hell Destroyer.
Z drugiej strony, gdyby było mocniejsze, to płyta by męczyła jeszcze szybciej, ale fajnie, że bardziej wysunęli bas.
Peck w świetnej formie, gitarowo raczej bez fajerwerków, kompozycyjnie niestety na jedno kopyto, przez co wszystko się zlewa w jedno i po prostu nudzi. W takiej formie nie nadaje się to na 80 minut.
Tym bardziej, że pomysłów starczyło na 4 kompozycje, a reszta jest na doczepkę, aby sprawdzić, co zadziała, co nie.
Niestety, większość nudzi i ten album można chyba polecić tylko naprawdę wygłodniałym fanom Painkillera.
Ile jest ekip w samych Niemczech, grających taki metal ciekawiej to nawet szkoda czasu liczyć.
Ale co by nie mówić, ta płyta otworzyła wrota sławy i kultu dla Cage.
Kultu tak wielkiego, że na pewien ich koncert przyszło 10-13 osób.
Muzyka może nudzić czy się nie podobać, ale przyznać trzeba, że zespół nie jest nadęty i nie wziął tego do siebie, tylko zachował się z klasą.
Ocena: 7/10
SteelHammer