Pharaoh
#4
Pharaoh - The Longest Night (2006)

[Obrazek: R-2563390-1400856761-5358.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Sunrise 08:04
2.I Am the Hammer 03:01
3.In the Violet Fire 05:06
4.By the Night Sky 08:13
5.Endlessly 05:25
6.The Longest Night 04:06
7.Fighting 05:03
8.Like a Ghost 05:16
9.Up the Gates 05:18
10.Never Run 03:29

rok wydania: 2006
gatunek: power metal
kraj: USA

skład zespołu:
Tim Aymar - śpiew
Matt Johnsen - gitara
Chris Kerns - gitara, gitara basowa
Chris Black - perkusja


Druga płyta PHARAOH została nagrana w znacznie krótszym przedziale czasowym i wydana w lutym 2006 przez Cruz del Sur Music.

Tym razem grupa przedstawiła power metal o lekko progresywnym charakterze, raczej bardziej typowy dla stylu amerykańskiego, choć można się doszukać i pewnych wpływów IRON MAIDEN z XXI wieku, zwłaszcza w dłuższych kompozycjach, chociażby w Sunrise. PHARAOH gra intensywnie i masywnie pewne rozwiązania przypominają ONWARD, choć brak tu mistrza gitary na miarę Knappa. Zresztą tych odniesień do power metalu z USA jest tu znacznie więcej i znacznie więcej reminiscencji można odnaleźć, zapewne także odnoszących się do grup grze występował Aymar.
Krótsze zwarte i energiczne kompozycje I Am the Hammer, Like a Ghost i Fighting to typowy USPM, naznaczony energiczną grą gitarzystów i bojowymi refrenami. Z kolei Up the Gates ma bardziej konwencjonalną classic metalową strukturę i pewne niewielkie progresywne cechy dążąc jednak do wydobycia heroizmu i uroczystego nastroju. Być może najlepiej się ten efekt udało uzyskać w szybkim i zdecydowanie zagranym Endlessly.
Utwór tytułowy The Longest Night jest bardziej tradycyjnie heavy metalowy o melancholijnym epickim klimacie i godnym uwagi refrenie i partii z gitarami akustycznymi i trzeba przyznać, że gdy się te gitary pojawiają nie tylko tutaj, to robi się ciekawie i klimatycznie. Klimat, taki właśnie melancholijny i refleksyjny to istotny element tej muzyki, co mocno uwypuklone jest w In the Violet Fire, kompozycjach mocnych ale na swój sposób także delikatnych. Gdy się to łączy z amerykańskim pojmowaniem epiki, otrzymujemy bardzo interesujący By the Night Sky, ze znacznie łagodniejszym w kilku miejscach wokalem Aymara i pełnymi rozmachu i przestrzeni partiami instrumentalnymi. Jest tu znakomity refren i niezwykle bogate partie basu Chrisa Kernsa. Jest także właśnie tu bliskie nawiązanie do IRON MAIDEN.

Ten album jest nieco trudniejszy w odbiorze niż debiut, jest tu wiele interesujących momentów wymagających uwagi w grze instrumentalistów, bo bez wątpienia Aymar tu dominuje i zawsze jako pierwszy przykuwa uwagę.
W sferze brzmienia jest to płyta mocniejsza i ogólnie lepiej zrealizowana niż debiut, z całą pewnością brzmi to wszystko bardziej amerykańsko. Co ciekawe mastering to dzieło włoskiego Mistrza Luigi Stefanini, który jednak ustawił to wszystko w stylu z USA, z dodatkową głębią partii gitar i ekspozycją wokalisty na planie pierwszym. Mocne, soczyste brzmienie bez klasycznego włoskiego wygładzania soundu w przypadku power i heavy metalu.
Płyta dla zespołu bardzo ważna, bo kreująca ten specyficzny sound i styl, który stał się wizytówką PHARAOH na następne lata.

ocena: 8,3/10

new 12.12.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
Pharaoh - przez Memorius - 24.06.2018, 18:11:08
RE: Pharaoh - przez Memorius - 24.06.2018, 18:11:46
RE: Pharaoh - przez Memorius - 22.11.2019, 21:03:00
RE: Pharaoh - przez Memorius - 12.12.2019, 15:25:54
RE: Pharaoh - przez Memorius - 18.06.2021, 17:11:44

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości