18.02.2020, 12:11:29
Overkill - The Killing Kind (1996)
![[Obrazek: R-568129-1409692976-6107.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/toOaqfHS__65r9bx4duBq2m63B4=/fit-in/600x594/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-568129-1409692976-6107.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Battle 04:31
2. God-Like 04:11
3. Certifiable 03:25
4. Burn You Down / To Ashes 06:47
5. Let Me Shut That for You 05:19
6. Bold Face Pagan Stomp 05:42
7. Feeding Frenzy 04:13
8. The Cleansing 05:50
9. The Mourning After / Private Bleeding 04:36
10. Cold, Hard Fact 05:18
Rok: 1996
Gatunek: Groove/Heavy Metal
Kraj: USA
Skład:
Bobby "Blitz" Ellsworth - śpiew
Joe Comeau - gitara
Sebastian Marino - gitara
D.D. Verni - bas
Tim Mallare - perkusja
WFO zostało przyjęte przez publikę lepiej od I Hear Black, sprzedało się jednak znacznie gorzej.
![[Obrazek: R-568129-1409692976-6107.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/toOaqfHS__65r9bx4duBq2m63B4=/fit-in/600x594/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-568129-1409692976-6107.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Battle 04:31
2. God-Like 04:11
3. Certifiable 03:25
4. Burn You Down / To Ashes 06:47
5. Let Me Shut That for You 05:19
6. Bold Face Pagan Stomp 05:42
7. Feeding Frenzy 04:13
8. The Cleansing 05:50
9. The Mourning After / Private Bleeding 04:36
10. Cold, Hard Fact 05:18
Rok: 1996
Gatunek: Groove/Heavy Metal
Kraj: USA
Skład:
Bobby "Blitz" Ellsworth - śpiew
Joe Comeau - gitara
Sebastian Marino - gitara
D.D. Verni - bas
Tim Mallare - perkusja
WFO zostało przyjęte przez publikę lepiej od I Hear Black, sprzedało się jednak znacznie gorzej.
Thrash metal był nadal w odwrocie, w związku z czym OVERKILL postawiło na kontynuację tego, co było słychać momentami na WFO – groove metal.
Skład się zmienił i z zespołu odeszli gitarzyści Merrit Gant i Rob Cannavino, a ich miejsce zajął Joe Comeau, który wrócił do muzyki po długiej przerwie od czasu ostatniej płyty LIEGE LORD z 1988 roku i Sebastian Marino, który zagrał całkiem nieźle z ANVIL na albumie Worth the Weight i próbował już raz dołączyć do OVERKILL, kiedy odszedł Gustafson, ostatecznie jednak wtedy wybrany został Gant.
Mimo że Comeau dużo przecież nie nagrywał, to zapisał się w historii i jest dość znany, głównie z „unowocześnienia” metalu w znanych zespołach, chociaż tutaj aż tak bardzo nie zaznaczył swojej obecności jak na płytach późniejszych zespołu czy ANNIHILATOR.
Dużo jest tutaj irytujących momentów, jak miauczenie Blitza w otwieraczu Battle, który został fundamentem pod kompozycje zespołu na lata.
God-Like ma jeszcze jakieś pokłosia klasycznego stylu OVERKILL, szczególnie to słychać w solach, brzmieniu i umiejscowieniu gitary, z melodią próbującą pogodzić czasy Horrorscope z WFO i szkoda, że to najlepsza część kompozycji, która trwa za krótko i jest zepchnięta przez ryki Comeau. Najgorsze na tym albumie jest chyba to, że jest sporo dobrych pomysłów, niektóre ciekawsze niż na WFO i wykonane lepiej, jak chociażby nawiązania do klimatu płyt sprzed zmian w chłodnym i pełnym mroku i tajemnicy Burn You Down/To Ashes i niektóre sola gitarowe, które może nie pojawiają się w każdej kompozycji, ale kiedy już są, to są dobre, jak w Certified, jednak te dobre pomysły są kompletnie zabite przez typowe groove metalowe zagrywki albo utwór po prostu zmierza donikąd i nie ma zakończenia, które by wbiło w ziemię, jak Burn You Down/To Ashes właśnie.
Słucha się tego bez emocji, nawet kiedy się budzą i grają Let Me Shut That For You z ogranym nawet przez nich już patentem, zagrywkami sekcji rytmicznej i okropnymi solami czy Bold Face Pagan Stomp, kompozycji podręcznikowo nudnej, a do której będą wracać. Czym miał być Feeding Frenzy jak nie pokazem instrumentalnej bezradności, a The Cleansing nudno podanym groove?
Za to The Mourning After/Private Bleeding to coś faktycznie nowego dla OVERKILL, bo to bardzo smutne epitafium przy pianinie i samplach. Na tym cierpienie mogło się zakończyć, jednak zespół wykrzesał jeszcze z siebie groove metalowy Cold, Heart Fact, którego równie dobrze mogło nie być.
Brzmienie lepsze niż poprzednio i gitary są ostrzejsze, perkusja bardzo sterylna i plastikowa i takie jej brzmienie pozostanie już na lata. Bas wysunięty jak zwykle, chociaż Verni gra jakby mniej interesująco niż poprzednio, Blitz to jednak Blitz i nadal jest bardzo solidnym krzykaczem, chociaż ma momenty słabości, ale to raczej z powodu miałkiego i przeciętnego materiału.
Co do gitarzystów, Comeau z Marino dogadują się dobrze, ale mam wrażenie, że Marino grał jednak lepiej i ciekawiej w ANVIL.
Brzmi to jak zagrane z większą energią i jest to ciekawsze niż I Hear Black, ale słabsze od WFO, który miał chociaż jakieś momenty przebłysku.
Tutaj jest w większości poprawny i wyliczony groove metal z próbami grania, którego w takich zespołach słyszeć się nie powinno.
Ocena: 6/10
SteelHammer