Dzisiaj, 00:10:03
GaiaBeta - Gate of GaiaBeta (2025)
![[Obrazek: 1338162.jpg?3505]](https://www.metal-archives.com/images/1/3/3/8/1338162.jpg?3505)
Tracklista:
1. The Pharaoh's Return 04:54
2. Get Your Freedom 03:49
3. Second Flame 07:13
4. Hands of Revenge 07:10
5. Innocent Land 06:38
6. Chains of the Ghosts (The Rebellion) 03:38
7. A Sad Story 05:15
8. Victory Is Coming 02:38
Rok wydania: 2025
Gatunek: Epic Heavy/Power Metal
Kraj: Brazylia
Skład zespołu:
Marcos Diantoni - śpiew
Lennon Kitaro - gitara
Fabio Mesquita - gitara
Júnior Mackgiver - bas
Valter Filho - perkusja
![[Obrazek: 1338162.jpg?3505]](https://www.metal-archives.com/images/1/3/3/8/1338162.jpg?3505)
Tracklista:
1. The Pharaoh's Return 04:54
2. Get Your Freedom 03:49
3. Second Flame 07:13
4. Hands of Revenge 07:10
5. Innocent Land 06:38
6. Chains of the Ghosts (The Rebellion) 03:38
7. A Sad Story 05:15
8. Victory Is Coming 02:38
Rok wydania: 2025
Gatunek: Epic Heavy/Power Metal
Kraj: Brazylia
Skład zespołu:
Marcos Diantoni - śpiew
Lennon Kitaro - gitara
Fabio Mesquita - gitara
Júnior Mackgiver - bas
Valter Filho - perkusja
Pochodzący z Brazylii GAIABETA założony został w 2017 roku i to kolejny zespół, który wiele lat czekał na swoją szansę. W końcu, w maju 2025 roku,udało się wydać debiutancki album w ramach kontraktu z cypryjską wytwórnią Pitch Black Records.
Ta wytwórnia ma nosa do epickiego metalu i tym razem również nie zawiodła. GAIABETA prezentuje klasyczny heavy metal amerykański, szczery i true, rycerski i z lekkim napinaniem mięśni, ale bez spiny. Typowa, potężna ściana z dwóch gitar, subtelne plany symfoniczne, do której gra mocna sekcja rytmiczna, a w centrum Marcos Diantoni, wokalista o lekko wysokim, ale mocnym głosie, który idealnie współgra z chórami i przebija się przez mocne brzmienie.
Zaczyna się typowo, w wolniejszych tempach The Pharaoh's Return i tutaj jest coś z podniosłości i teatralności ARRAYAN PATH, w którym Diantoni radzi sobie bardzo dobrze. Lepszy jednak jest true metalowy Get Your Freedom z zapożyczeniami MANOWAR z fantastycznym, lekkim i lekko refleksyjnym refrenem i wybornym dialogiem gitarowym pomiędzy Kitaro a Mesquita. Bardzo dobrzy gitarzyści, którzy czują ducha heavy metalu. Second Flame jest mocny, ciężki i chłodny, łączy w sobie coś z DIO, coś z BLACK SABBATH Martin Era, ale i dramaturgii VIRGIN STEELE w sposobie, w jaki akcentuje tutaj wokalista. Wybornie jest to zrealizowane, ciekawa jest tutaj ta gatunkowa kombinacja i to, jak pancerne i jak nowoczesne potrafią być tutaj gitary. Hands of Revenge to inne spojrzenie na epicki heavy metal i bliżej im tutaj do twórczości HELLISH WAR czy może nawet LIAR SYMPHONY w delikatnie progresywnym refrenie, który jest niezły, ale nie tak atrakcyjny jak pozostałe. Innocent Land jest prostszy w odbiorze i wyborna jest tutaj przestrzeń z delikatnymi chórkami w stylu VIRGIN STEELE. Jest i lżejszy, bardziej tradycyjny dla Brazylii power metal w Chains of the Ghosts (The Rebellion) i ładnie to zostało zagrane, tak jak wieńczący album A Sad Story.
Wersja CD ma trzy dodatkowe kompozycje, The Last Warriors z echami IRON MAIDEN i typowego greckiego heavy metalu niszczy obiekty jak kompozycje STRAY GODS i ładnie w to wszystko została wpleciona delikatność ANGRA w zamaszystych refrenach i spokojnie mogłoby zastąpić którąś z mniej ciekawych kompozycji. Słabiutki jest za to modern heavy/power z elementami groove Ashes from the Stars z bardzo słabą melodią, fatalnymi gitarami i jeszcze gorszym refrenem, za to Back to the Past (Nevermore) to niegroźny power metal brazylijski ANGRA i HELLOWEEN, który nie budzi żadnych kontrowersji. Bezpieczne granie bonusowe idealne na japońskiego singla.
Brzmienie jest perfekcyjne. Mocne w sekcji rytmicznej z gęstym, głębokim basem, syczącymi blachami, do tego przestrzenne, dzięki czemu muzyka nie przytłacza. Gitary rozrywają na strzępy i to jest brzmienie "true".
Jak na debiutantów, to muzycy bez wątpienia doświadczeni i z talentem, którzy dobrze się rozumieją i świetnie ze sobą współpracują. Są drobne braki kompozycyjne i może po części szkoda, że nie każdy usłyszy The Last Warriors, ale to bardzo udany debiut z Brazylii.
Godny następca HELLISH WAR? Czas pokaże, ale jeśli utrzymają taki poziom, to tak.
Ocena: 8.7/10
SteelHammer
Podziękowania dla wytwórni Pitch Black Records za udostępnienie materiałów do recenzji.


