17.06.2018, 15:04:49
Charred Walls of the Damned - Cold Winds on Timeless Days (2011)
![[Obrazek: R-3984299-1351394096-9364.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/vjJr2zzM-41gGdVlvEbFkIcpZig=/fit-in/597x605/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-3984299-1351394096-9364.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Timeless Days 06:03
2. Ashes Falling Upon Us 05:26
3. Zerospan 05:23
4. Cold Winds 03:45
5. Lead the Way 05:58
6. Forever Marching on 04:30
7. Guiding Me 04:36
8. The Beast Outside My Window 05:21
9. On Unclean Ground 04:10
10. Bloodworm 04:20
11. Admire the Heroes 04:00
12. Avoid the Light 04:24
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Tim "Ripper" Owens - śpiew
Jason Suecof - gitara
Steve DiGiorgio - bas
Richard Christy - perkusja
Ocena: 7/10
11.10.2011
![[Obrazek: R-3984299-1351394096-9364.jpeg.jpg]](https://img.discogs.com/vjJr2zzM-41gGdVlvEbFkIcpZig=/fit-in/597x605/filters:strip_icc():format(jpeg):mode_rgb():quality(90)/discogs-images/R-3984299-1351394096-9364.jpeg.jpg)
Tracklista:
1. Timeless Days 06:03
2. Ashes Falling Upon Us 05:26
3. Zerospan 05:23
4. Cold Winds 03:45
5. Lead the Way 05:58
6. Forever Marching on 04:30
7. Guiding Me 04:36
8. The Beast Outside My Window 05:21
9. On Unclean Ground 04:10
10. Bloodworm 04:20
11. Admire the Heroes 04:00
12. Avoid the Light 04:24
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Tim "Ripper" Owens - śpiew
Jason Suecof - gitara
Steve DiGiorgio - bas
Richard Christy - perkusja
Rok bez kilku płyt z Ripperem w roli głównej lub przynajmniej drugoplanowej, jest naturalnie rokiem straconym. Rokiem straconym jest także 365 dni, w ciągu których nie ukaże się przynajmniej z pięć płyt nowych lub markowych zespołów grających typowy dla USA power metal złożonych z doświadczonych graczy serwujących męski metal dla twardych słuchaczy.
CHARRED WALLS OF THE DAMNED kryteria oraz plan wypełnia w 100 procentach. Metal Blade Records wydało ten album w październiku 2011.
Jest to drugi, po wydanym w roku ubiegłym, album zespołu, a jego skład jest imponujący, no może poza mniej znanym jedynie gitarzystą Jasonem Suecof. Tak jak poprzednio, tak i tym razem ta ekipa prezentuje zestaw kompozycji z typowym dla USA power metalem z cechami thrashu i heavy, mocarną perkusją i basową wirtuozerią DiGiorgio. Gitarowa robota solidna, choć słyszało się i pod tym względem lepsze występy. Sam Owens w repertuarze dla siebie typowym nie musi wyczyniać wygibasów do jakich zmusza go Malmsteen i jest to ten Ripper, jakiego masy lubią najbardziej czyli powerowy, metalowy i bezkompromisowy.
CHARRED WALLS OF THE DAMNED nadal pozostaje jednak zespołem średnich lotów i średniego co najwyżej potencjału kompozytorskiego, bazując na patentach starych, ogranych, na riffach już mocno zużytych, a w łagodniejszych formach nie wychodząc poza ostrożne dawkowanie melodii, których o cukierkowość pomówić nie można, ale którym jednocześnie do atrakcyjności raczej daleko. Już sam początek w postaci "Timeless Days", gdzie jakieś echa mroczniejszego okresu DIO słychać, coś z JAG PANZER gdy nie grali za szybko i dużo nudnawego, rozciągniętego wokalu Owensa. W szybszych numerach jest masywnie, bogato, a nawet death metalowo pracy sekcji rytmicznej, jak w ładnie rozwiniętym "Zerospan" o cechach rycerskich i epicko zaśpiewanym. Ogólnie, jest tu w większości kompozycji sporo momentów wzniosłych, przerywanych zgrabnie zrobioną nawalanką zazwyczaj skomplikowaną w formie i średnio czytelną, aczkolwiek efektowną. Tak to jest dla przykładu w szybkim "Lead the Way", zaś w "Forever Marching On" dodano nieco brutalności w pokręconym stylu. Nieco odpoczynku od mocnego grania w akustycznym, wyjątkowo długim wstępie do "The Beast Outside My Window", który w drugiej części rozczarowuje i zupełnie gubi klimat stworzony w części pierwszej.
Ogranego amerykańskiego heavy/power masa i chyba najbardziej ograne jest to co przedstawili w "On Unclean Ground" i "Bloodworm". No tak, 25 lat historii heavy/power z USA... Najbardziej true metalowy z tego wszystkiego jest "Admire the Heroes" i refren w tym utworze jest kapitalny, klasyczny i rewelacyjnie zaśpiewany przez Owensa.
W kwestii produkcji - Owens nieco za cichy, za to ustawienie sekcji rytmicznej doskonałe. Reszta to amerykański standard heavy power bez nadmiernie brutalnej ryczącej gitary.
Najciekawsza postać - Richard Christy, który tu daje zapierający dech w piersiach popis wspomagany przez DiGiorgio grającego nieco prościej niż w innych projektach. Owens bywał w formie lepszej. Ten skład zasługuje ponadto na lepszego, bardziej wyrazistego gitarzystę.
Ogólnie, nieco łagodniejsza płyta niż debiut z dużymi odniesieniami do klasyki heavy/power i power z USA z ubiegłego wieku, ze wskazaniem na filozofię kręgu JAG PANZER.
Jak na trudne czasy power metalu z USA, dobra płyta.
CHARRED WALLS OF THE DAMNED kryteria oraz plan wypełnia w 100 procentach. Metal Blade Records wydało ten album w październiku 2011.
Jest to drugi, po wydanym w roku ubiegłym, album zespołu, a jego skład jest imponujący, no może poza mniej znanym jedynie gitarzystą Jasonem Suecof. Tak jak poprzednio, tak i tym razem ta ekipa prezentuje zestaw kompozycji z typowym dla USA power metalem z cechami thrashu i heavy, mocarną perkusją i basową wirtuozerią DiGiorgio. Gitarowa robota solidna, choć słyszało się i pod tym względem lepsze występy. Sam Owens w repertuarze dla siebie typowym nie musi wyczyniać wygibasów do jakich zmusza go Malmsteen i jest to ten Ripper, jakiego masy lubią najbardziej czyli powerowy, metalowy i bezkompromisowy.
CHARRED WALLS OF THE DAMNED nadal pozostaje jednak zespołem średnich lotów i średniego co najwyżej potencjału kompozytorskiego, bazując na patentach starych, ogranych, na riffach już mocno zużytych, a w łagodniejszych formach nie wychodząc poza ostrożne dawkowanie melodii, których o cukierkowość pomówić nie można, ale którym jednocześnie do atrakcyjności raczej daleko. Już sam początek w postaci "Timeless Days", gdzie jakieś echa mroczniejszego okresu DIO słychać, coś z JAG PANZER gdy nie grali za szybko i dużo nudnawego, rozciągniętego wokalu Owensa. W szybszych numerach jest masywnie, bogato, a nawet death metalowo pracy sekcji rytmicznej, jak w ładnie rozwiniętym "Zerospan" o cechach rycerskich i epicko zaśpiewanym. Ogólnie, jest tu w większości kompozycji sporo momentów wzniosłych, przerywanych zgrabnie zrobioną nawalanką zazwyczaj skomplikowaną w formie i średnio czytelną, aczkolwiek efektowną. Tak to jest dla przykładu w szybkim "Lead the Way", zaś w "Forever Marching On" dodano nieco brutalności w pokręconym stylu. Nieco odpoczynku od mocnego grania w akustycznym, wyjątkowo długim wstępie do "The Beast Outside My Window", który w drugiej części rozczarowuje i zupełnie gubi klimat stworzony w części pierwszej.
Ogranego amerykańskiego heavy/power masa i chyba najbardziej ograne jest to co przedstawili w "On Unclean Ground" i "Bloodworm". No tak, 25 lat historii heavy/power z USA... Najbardziej true metalowy z tego wszystkiego jest "Admire the Heroes" i refren w tym utworze jest kapitalny, klasyczny i rewelacyjnie zaśpiewany przez Owensa.
W kwestii produkcji - Owens nieco za cichy, za to ustawienie sekcji rytmicznej doskonałe. Reszta to amerykański standard heavy power bez nadmiernie brutalnej ryczącej gitary.
Najciekawsza postać - Richard Christy, który tu daje zapierający dech w piersiach popis wspomagany przez DiGiorgio grającego nieco prościej niż w innych projektach. Owens bywał w formie lepszej. Ten skład zasługuje ponadto na lepszego, bardziej wyrazistego gitarzystę.
Ogólnie, nieco łagodniejsza płyta niż debiut z dużymi odniesieniami do klasyki heavy/power i power z USA z ubiegłego wieku, ze wskazaniem na filozofię kręgu JAG PANZER.
Jak na trudne czasy power metalu z USA, dobra płyta.
Ocena: 7/10
11.10.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"