Medieval Steel
#1
Medieval Steel - Dark Castle (2014)

[Obrazek: R-5815338-1403455973-7277.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Powersurge 03:33
2.American War Machine 03:56
3.Circle of Fire 04:17
4.The Lost Quatrain 01:21
5.The Man Who Saw Tomorrow 04:09
6.The Killing Fields 03:58
7.Heaven Help Me 03:39
8.April 05:25
9.Tyrant Overlord 04:11
10.Stranger in Time 03:47
11.Thou Shall Not Kill 04:18

rok wydania: 2014
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Bobby Franklin - śpiew
Cary Scarbrough - gitara
Jack Hardin - gitara
Jeff "Chuck" Jones - gitara basowa
Chris Cook - perkusja


Gdy w roku 1984 MEDIVEAL STEEL z Memphis przedstawił swoją "czwórkę' winylową "Medieval Steel" niemal natychmiast zdobył status bandu kultowego, jednak, jak w przypadku mnóstwa innych zespołów heavy i power w USA w latach 80tych, nic za tym nie poszło. Bez sukcesów i płytowego kontraktu funkcjonował do roku 1992, gdy został rozwiązany, by odrodzić się na krótko w latach 2003-2005 i ostatecznie ponownie na stałe w roku 2012.

W 2013 wydał niewielki promocyjny nakład swojej pierwszej (nie licząc kompilacji, w tym znanej "Anthology Of Steel z 2012) płyty"Dark Castle", która już w marcu 2014 doczekała się wydania przez Empire Records.
Na tej płycie można usłyszeć nowych gitarzystów, którzy uzupełnili skład po reaktywacji oraz aż trzech członków ekipy z lat 80 tych, przy czym Franklin i Jones zagrali na legendarnym "Medieval Steel" w 1984. Niestety "Chuck" czyli Charley Lee Jones Jr nie doczekał premiery wydania Empire, zmarł bowiem po ciężkiej chorobie 8 lutego 2014.

Trudno wyobrazić sobie bardziej klasyczny i tradycyjny heavy metal niż ten, który tu można usłyszeć. To zarówno amerykański classic metal jak USPM w pierwotnej, nie do końca wykształconej formie. Tego akurat jest przykładem mocno przeciętny, surowy Powersurge i to nie jest dobry kawałek na opener LP. Bardziej melodyjne classic metalowe Circle of Fire i Heaven Help Me czy posępny i mroczny The Killing Fields są takie sobie i w melodiach nie wykraczają poza średnie standardy z USA z lat 80tych. Trochę dramatyzmu, trochę rokendrola, kilka powtarzających się riffów...  Udana jest skromna i nastrojowa metalowa ballada April z delikatnym tłem klawiszowym.
Gdy jednak zaczynają grać heroicznie, to grają wyborny, dumny i pełen dostojeństwa rycerskiego The Man Who Saw Tomorrow i tu gitarzyści kruszą mury wspaniałymi akordami, a solo jest pompatyczne i monumentalne. Jest także absolutna dewastacja w fenomenalnym USPM American War Machine. Kosmos! Ta praca gitar! Jak one fantastycznie ryczą, niby prehistoryczne potwory. Do tego potoczysta melodia i krzyczane chórki i takie są autentyczne tylko w USA. Klasyczne solo gitarowe USPM ! Tyrant Overlord to heavy metal w stylu MALICE, Stranger in Time przypomina nagrania JAG PANZER i tu heroiczny element jest bardzo dobry, podobnie jak finezyjna gra gitarzystów, który pokazują tu się o klasę lepiej niż w innych utworach. Na zakończenie coś z czasów VICIOUS RUMORS z carlem Albertem w srednim tempie i half thrashowej rytmice. Bardzo dobre zakończenie|

Produkcja jest zła. Jest po prostu zła. Rozumiem, że demo CD z 2013 było zrobione bardzo skromnym nakładem finansowym, a Geberd Waddell to nie jest jakiś tytan masteringu światowego formatu, ale na Odyna, to rok 2014, a nie 1984... Surowizna, a belgijska wytwórnia nic z tym nie zrobiła. 

Obecnie z lekko zmienionym składzie istnieją nadal pod wodzą niezniszczalnego lidera Bobby Franklina.


ocena: 7,3/10

new 9.08.2020
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Medieval Steel - Gods of Steel (2022)

[Obrazek: 1021877.jpg?3129]

tracklista:
1.Gods of Steel 04:52
2.Kill the Pain 04:57
3.Gypsy Dancer 03:48
4.Soldier of Fortune 04:22
5.Stargazer 03:38
6.Memories 04:59
7.When Mountains Fall 04:54
8.Great White Warrior 04:22
9.Maneater 03:05
10.Satanic Garden 03:53

rok wydania: 2022
gatunek: heavy metal
kraj: USA

skład zespołu:
Bobby Franklin - śpiew
Jeff Miller  - gitara
Steve Crocker - gitara basowa
Chris Cook - perkusja


W pewnym niedawnym momencie swojej historii MEDIEVAL STEEL postanowił popracować nad zupełnie nowym materiałem i wydać drugi album. Skład uległ zmianie, dołączył bliżej nieznany gitarzysta Jeff Miller, powrócił także basista Steve Crocker, który występował w tej grupie już w roku 1986. Owocem współpracy odnowionego składu jest płyta "Gods of Steel", która w wersji digital pojawiła się w końcu lutego, a w kwietniu także wersji CD.

"Gods of Steel" to tytuł godny płyty MANOWAR. MEDIEVAL STEEL zespołem na miarę dokonań MANOWAR jednak nie jest, co więcej, w dobie obecnego nieustannego pojawiania się nowych grup NWOTHM w USA stanowi, z tym co proponuje, dosyć dalekie zaplecze takiego grania. Być może niezły promujący ten album rycerski utwór Gods of Steel, przedstawiony w roku ubiegłym robił pewne nadzieje na dobrą płytę z amerykańskim sposobem pojmowania heroicznego metalu, ale to zasadniczo niemal wszystko, na co stać jest MEDIEVAL STEEL.
Jeff Miller jest gitarzystą technicznie wyrastającym ponad ogólny poziom tego zespołu. To słychać w wirtuozerskich solach i chyba tylko tam, bo ogólnie riffy, na których Franklin zbudował te kompozycje są proste, żeby nie powiedzieć prymitywne i nie maskuje tego ogólna surowość i mroczna posępność materiału. Oczywiście, jest to mroczna posępność na miarę gatunku muzycznego. Nie zawsze jest mrocznie i Soldier of Fortune z romantycznymi refleksyjnymi zwrotkami się wyróżnia na plus, także zapadającym w pamięć refrenem.
Sporo tu grania jednostajnego, bez historii z nieudanymi refrenami (Kill the Pain, Stargazer). Gypsy Dancer to przykład heavy metalu zupełnie bezstylowego i takie rzeczy grają zespoły doprawdy dalekie od amerykańskiego planu. Bardzo ładna, gustowna, dopieszczona i z uczuciem zaśpiewana jest balladowa metalowa kompozycja Memories, gitarą akustyczną i ażurowym planem dalszym. Coś innego od tego, co tu się na tej płycie słyszy w opcji nieskomplikowanego heavy metalu. Pewnie jedne z ciekawszych riffów można usłyszeć w When Mountains Fall, ale poza motywem przewodnim i doskonałym solem gitarowym tu także wiele nie ma. Great White Warrior zapewne miał tu być najbardziej rycerskim i heroicznym numerem, po części na tle pozostałych jest, niemniej jeśli się posłucha jak teraz grają takie rzeczy nowe zespoły, jest to po prostu poprawne i nic ponadto. Jakiś niezły pomysł w Maneater, refren jednak nijaki i to realnie kolejna monotonna propozycja MEDIEVAL STEEL. Na koniec zamiast solidnego akcentu, mierny numer Satanic Garden, który zupełnie tu niczego nie wnosi, poza dodatkową dawką ponurej atmosfery.

Gra perkusisty jest gwałtowna, wokal Franklina poprawny, choć niczym się nie wyróżniający poza Memories. Dobre brzmienie, bliższe standardom lat 80tych niż nowoczesnym produkcji tego gatunku z USA.
Przeciętna płyta, która jest bardzo amerykańska, tyle że Ameryka idzie w NWOTHM w nieco innym, ciekawszym kierunku.


ocena: 6,7/10

new 18.05.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Medieval Steel - Blood Moon (2024)

[Obrazek: 1286639.jpg?5341]

Tracklista:
1. Death Neves Dies 02:40         
2. War Cry 04:08          
3. Pain Maker 04:04          
4. Eye of the Raven 03:58          
5. Viking Wishing Well 03:38         
6. Sword of the King 03:17         
7. Death or Victory 04:37         
8. Blood Moon 03:36         
9. Eternal Enemy 03:07         
10. Into The Madness 03:35

Rok wydania: 2024
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: USA

skład zespołu:
Bobby Franklin - śpiew
Jeff Miller  - gitara
Steve Crocker - gitara basowa
Tyler Hobbs - perkusja


Bobby Franklin bardzo szybko przygotował materiał na kolejny, trzeci już album MEDIEVAL STEEL, który został wydany przez portugalską wytwórnię Lost Realm Records 13 grudnia 2024 roku.

Do grupy dołączył nowy perkusista, który gra dobrze, chociaż chwilami można wyczuć, że jego gra jest zbyt skromna (Pain Maker). Jeff Miller tak jak na LP poprzednim potrafi zaskoczyć niejednym solem gitarowym, które technicznie są ponad poziomem konstrukcji kompozycji. Melodie są proste, tak jak riffy, chociaż Bobby Franklin śpiewa z większym pazurem niż w 2022 roku, ale to nadal jest wokalista co najwyżej poprawny.
Problemem są jak zwykle kompozycje i melodie, które w najlepszym razie są poprawne, ale bez polotu, które nie wzbudzają żadnych emocji. Kiedy kontynuują granie w stylu "Gods of Steel" i próbują emulować ducha MANOWAR, to wychodzi całkiem niezły, choć oklepany War Cry. Nadal w większości króluje heavy metal bez historii, albo inspirowany latami 90. ubiegłego wieku, jak fatalny Pain Maker z nazbyt oszczędną grą sekcji rytmicznej, nie wspominając o typowym, podszytym glamem Eye of the Raven, fatalnym i infantylnym. Kompozycje tym razem są lżejsze, perkusja tak głośno nie grzmi jak w 2022 roku i jest nieco bardziej wycofana i bardziej opanowana, chwilami można odnieść wrażenie ciągot do hard rocka czy heavy metalu raczkującego, jak w poprawnych Viking Wishin Well czy delikatniejszym Sword of the King, który wyszedł bardzo chaotycznie i miecz to raczej już stępiony, bo i wokalnie Franklin nie daje rady. Tytułowy Blood Moon to miał być nowocześniej podany heavy metal z rykami i kontrastami w stylu SEVERED ANGEL, ale wyszło to fatalnie, szczególnie z powodu produkcji, która nie jest najwyższych lotów. Eternal Enemy oraz Into the Madness to już prezentacja kryzysu sceny USA, gdzie ryczące gitary mają zagłuszyć brak melodii czy ciekawego refrenu.

Największym problemem tego LP jest chyba fakt, że zaczyna się na naprawdę wysokim poziomie - Death Neves Dies to znakomita kompozycja, zagrana z niesamowitym luzem i rytmiką ZZ TOP. Tutaj wszystko jest idealne, współpraca godna uznania, znakomita gra sekcji rytmicznej (Hobbs/Crocker tutaj miażdżą!), świetne ozdobniki gitarowe Millera i najlepszy występ Bobby Franklina na tym LP.
Wielka szkoda, że pomysłu i party starczyło tylko na tę jedną kompozycję. Gdyby cały LP opiewał w takie killery, to MEDIEVAL STEEL można by było uznać za zespół interesujący.
Ostatecznie to tylko ciekawostka z niewykorzystanym potencjałem, który odkrywają w Death Never Dies!


Ocena: 6.9/10

SteelHammer
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości