Drużyna Spolszczenia
Silent Winter - Wersja do druku

+- Drużyna Spolszczenia (http://druzynaspolszczenia.pl)
+-- Dział: NOWOŚCI PŁYTOWE 2024 (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=258)
+--- Dział: NOWOŚCI - RECENZJE 2024 (http://druzynaspolszczenia.pl/forumdisplay.php?fid=259)
+--- Wątek: Silent Winter (/showthread.php?tid=2780)



Silent Winter - Memorius - 08.06.2019

Silent Winter - The Circles of Hell (2019)

[Obrazek: R-13695257-1559199590-5031.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Infernum 00:34
2.Soul Reaper 04:32
3.Warriors of the Sun 03:32
4.Follow the Night 04:06
5.Final Storm 03:33
6.Your Time Has Come 05:15
7.Silent Cry 06:23
8.Keeper of the Light 04:49
9.The Circles of Hell 06:37

rok wydania: 2019
gatunek: power metal
krak: Grecja

skład zespołu:
Mike Livas - śpiew
Akis Balanos - gitara
George Loukakis - gitara basowa
John Antonopoulos - perkusja
oraz
Yiannis Manopoulos - instrumenty klawiszowe


Jest to drugi rozdział w historii SILENT WINTER. Pierwszy został zapisany w latach 1995-2001, gdy Akis Balanos nagrał z zespołem w innym składzie dwie kasety demo i rozwiązał grupę. Reaktywował band w roku 2018, zaznaczył swoją obecność EP "The War Is Here", a wokalistą został Mike Livas (także FORTRESS UNDER SIEGE). Mike jest również wokalistą w cover bandzie HELLOWEEN o nazwie KEEPERS OF JERICHO i o tym tu piszę nie bez przyczyny.

Krąży jakieś niczym niepoparte przeświadczenie, że SILENT WINTER A.D.2018 gra jakiś power metal progresywny.
Nic podobnego, nic bardziej mylnego. Ten zespół gra melodic power metal tak mocno zakotwiczony w stylistyce HELLOWEEN z czasów Keeperów, że żaden sztorm nie zerwie ich z tej kotwicy. No, paradoksalnie poza bardzo dobrym własnym pomysłem na pełen dramatyzmu i emocji Keeper of the Light. Zamykający ten LP The Circles of Hell to co najwyżej dobra mieszanka heroicznego heavy/power z Grecji i z USA (classic vintage), a co do rozpisanego na dwa głosy Silent Cry mam mieszane uczucia. Ani to OPERATICA, ani AVANTASIA, a ten najładniejszy fragment w duecie to ma melodię, która już z pewnością gdzieś słyszałem. No dobra, dynamiczny i kipiący energią Soul Reaper także nie jest żadnym przełożeniem na HELLOWEEN, ale Mike Livas chyba za bardzo wziął sobie do serca słowo "Reaper", a może "Ripper". To pozowanie na Owensa jest tu zanadto słyszalne, a te żyletki i tarnik w głosie jakoś mnie tu nie przekonuje.
Reszta to tribute HELLOWEEN. Bardzo dobre naśladowanie, a Final Storm jest po prostu świetny i Livas radzi sobie w wysokich partiach znakomicie, ale ja osobiście bym wolał, żeby zespoły z Hellady grały jednak bardziej swoisty metal, bo HELLOWEEN jest wszędzie pełno - i we Włoszech, i w Ameryce Południowej, i gdzieś tam jeszcze.
Oczywiście wszyscy kochamy HELLOWEEN, doceniamy ich wkład i tak dalej, ale trochę tego za dużo.

Trzeba pochwalić przede wszystkim Akisa Balanosa za kilka solidnych gitarowych pomysłów oraz za to, że trzyma to wszystko w garści swoją gitarą. Sekcja rytmiczna jest natomiast bez błysku. Także w kwestii brzmienia najlepiej została ustawiona gitara. Bas mało wyrazisty, perkusja trochę za sucha. Zdecydowanie na plus centralne ustawienie wokalu i frontman jest doskonale słyszalny.
W kategorii grania odtwórczego jest to na pewno album bardzo dobry - to, co od siebie jest trochę nierówne i jest tego za mało. SILENT WINTER ma obecnie pod tym względem wiele wspólnego z włoskim SKELETOON. Prawda jest taka, że nie można zbudować własnej tożsamości na stylu, gdzie w tle rosną dynie.


ocena: 7,8/10

new 8.06.2019



RE: Silent Winter - Memorius - 13.02.2021

Silent Winter - Empire of Sins (2021)

[Obrazek: 892908.jpg?0156]

tracklista:
1.Gates of Fire 05:18
2.Wings of Destiny 04:23
3.Shout 04:44
4.Mirror 05:21
5.Hunter's Oath 06:20
6.Where the River Flows 06:58
7.Dragons Dance 05:38
8.Empire of Sins 07:46
9.Leave a Light On (Belinda Carlisle cover) 04:17 (bonus)

rok wydania: 2021
gatunek: power metal
kraj: Grecja

skład zespołu:
Mike Livas - śpiew
Akis Balanos - gitara, instrumenty klawiszowe
Vaggelis Papadimitriou - gitara
Vaggelis Tsekouras - gitara basowa
John Antonopoulos - perkusja

SILENT WINTER przedstawia nowy album "Empire of Sins" nakładem Pride & Joy Music z datą premiery 26 marca 2021.

Jednych to może zasmuci, ale innych ucieszy. SILENT WINTER nie gra już w stylu HELLOWEEN. Tym razem Grecy przedstawiają power metal znacznie bardziej masywny, heroiczny ze zdecydowanie bardziej urozmaiconym wokalem Livasa, który często prezentuje zgrabne ekstatyczne "amerykańskie" zaśpiewy barbarzyńskie i oczywiście także swoje klasyczne wysokie partie, tu z pewnym dodatkowym pazurem w głosie. Zwraca uwagę nieubłagane, ale cały czas bardzo melodyjne natarcie gitarzystów, często na wysokich obrotach i potężna sekcja rytmiczna z perkusyjną nawałnicą Johna na wysokim poziomie technicznym. W ekspresji wykonania blisko do USPM, w melodiach do stylistyki europejskiej, takiej pomiędzy rycerskimi Niemcami i Grecją. Znakomicie otwierają idąc jak burza w chwytliwym Gates of Fire w tej konwencji i w nieco wolniejszym Shout, pełnym dramatyzmu narastającego w refrenie. Mistrzowskie barbarzyńskie wokale Livasa!
No i totalne zniszczenie w twardym i epickim Hunter's Oath z delikatną partią centralną. Ta delikatność i nastrojowość jest esencją balladowego songu Where the River Flows z dodatkowym planem pianina i przepiękną fontanną dramatyzmu w mocniejszym refrenie.
Zespół gra tu jednak także utwory zdecydowanie bardziej w specyficznej, epickiej greckiej tradycji, przypominając CROSSWIND i takich klasyków, jak CASUS BELLI czy ELWING w kapitalnym, nasyconym poetyką, ale power metalowym Wings of Destiny. Potężny, potoczysty ekstra refren! Wyróżnia się symfoniczny patos i dostojeństwo wstępu do Mirror, w dalszej części najbardziej przypominającego jeszcze nagrania HELLOWEEN, realnie jednak jest to lepsze, niż nieco podobne utwory z poprzedniej płyty. Ultra szybki orkan power metalowy Dragons Dance miecie po ziemi, patos rycerski niesamowity, a wszystko w najlepszej tradycji europejskiej. No moc, po prostu. Moc emanuje z refrenu! Najdłuższą kompozycją jest rozbudowany Empire of Sins, gdzie w pewnych motywach pojawiają się echa IRON MAIDEN Blaze Era, ale dominuje ten ciepły, nostalgiczny epicki power metal grecki. Spokojnie z godnością opowiadają tę historię panowie z SILENT WINTER, galopując dostojnie i miarowo. Klasa!

Brawa dla wszystkich, ale wypada wyróżnić nowego w grupie basistę Vaggelisa Tsekourasa. Doskonałe, wyraziste partie basu, idące w parze z perkusyjnym grzmotem, a do tego bas został jako instrument znakomicie zrealizowany, jest czytelny, ma własny plan, stoi obok gitar jako kolejny instrument tworzący własną linię melodyczną. Doskonale to zostało wykonane. Ogólnie udany sound całości i jedynie można mieć nieduże zastrzeżenia do samych gitar, które mogłyby być nieco ostrzejsze, ale to w sumie drobiazg.

Jeśli poprzednia płyta była dosyć udanym semi-tribute dla HELLOWEEN, to tym razem jest to album znacznie bardziej zbudowany na własnych pomysłach i mocno osadzony w greckiej, heroicznej power metalowej tradycji. Wspaniały, wybitny album z Hellady.


ocena: 9,9/10

new 13.02.2021

Przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości wytwórni Pride & Joy Music



RE: Silent Winter - SteelHammer - 22.11.2024

Silent Winter - Utopia (2024)

[Obrazek: 1267863.jpg?3947]

Tracklista:
1. We Burn the Future 04:42      
2. Hellstorm 04:32      
3. Hands Held High 06:44      
4. Reign of the Tyrants 04:52      
5. Manifest of God 05:12      
6. Reborn 04:20      
7. Heart Is a Lonely Hunter 05:28      
8. Silent Shadows 06:13      
9. Utopia 05:31

Rok wydania: 2024
Gatunek: Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Mike Livas - śpiew
Kiriakos Balanos - gitara
Vaggelis Papadimitriou - gitara
Vaggelis Tsekouras - bas
John Antonopoulos - perkusja
Maria Moscheta - instrumenty klawiszowe


Trudno uwierzyć, że minęły już trzy lata od znakomitego greckiego manifestu, jakim było Empire of Sins. Od tamtej pory Mike Livas stał się rozchwytywanym wokalistą, który na każdym kolejnym albumie zaskakiwał swoją formą, a w tym roku zaimponował na rewelacyjnym debiucie BLOODORN.
Oczywiście oczekiwania co do następcy LP z 2021 były duże i w końcu, 22 listopada 2024 roku można się przekonać, czy warto było czekać.

Niestety, ta płyta ma niewiele wspólnego z Empire of Sins, niewiele ma wspólnego nawet z Grecją, ponieważ w najdłuższym Hands Held High o epickim zarysie więcej jest MAJESTY niż cokolwiek, co oferuje metal potomków wielkich wojowników. Mamy tutaj kontynuację grania z debiutu i oczywiście nie ma nic złego w graniu power metalu germańskiego w oparciu o obie części Keeperów czy prostszej muzyki, skierowanej do szerszego grona, ale to, co prezentują tutaj to kilkanaście kroków wstecz w porównaniu z debiutem bez ani jednego naprzód.
Metal o epickim zacięciu Hellady przepadł, jest za to przekrój niemieckiego mainstreamu power metalowego z FREEDOM CALL na czele. No i oczywiście HELLOWEEN, co słychać w poprawnym, mało odkrywczym We Burn the Future. Tutaj uwaga co do formy wokalnej Michális Lívasa, który śpiewa tutaj dobrze, ale nie ma tutaj ani pazura BLOODORN i zmuszony jest śpiewać w wyższych rejestrach, czasami przesadnie próbując naśladować Kiske. Oczywiście to nie dziwi, skoro taki jest styl tego LP, ale chwilami nie brzmi on tutaj naturalnie i bardziej, jakby się męczył. Jak miałką kopią FREEDOM CALL jest Hellstorm nawet nie ma co się rozpisywać, ale zaskakują topornym heavy metalem PRIMAL FEAR w Manifest of God i tutaj Livas śpiewa tylko dobrze. Przy okazji Reign of the Tyrants nie wypada nie napisać nic o nowym nabytku grupy, Marii Moscheta, która przejęła obowiązki klawiszowca po
Kiriakos Balanos i tak infantylnych, irytujących i fatalnych partii tego instrumentu w power metalu chyba nie było od czasów M.E.T.A.L. FREEDOM CALL albo i IRON MASK Shadow of the Red Baron. One nie są dyskotekowe, one nie są nawet remizowe jak niektóre partie SABATON, to jest po prostu biesiada z okazji lokalnych dożynek. Naprawdę kiepski wybór i trudno uwierzyć, że nie było nikogo innego.
Mimo co najwyżej przeciętnych aranżacji klawiszowych to jest dobry album z poprawnym power metalem wschodnich Niemiec. Reborn w swojej prostocie może się podobać, tak jak Silent Shadows, ale to muzyka skierowana raczej do mało wymagającego słuchacza, nawet o półkę niżej niż The Circles of Hell. Kończący ten LP Utopia to typowo zamaszysty power metal w stylu Hansena lat 2000 i to również jest pozytyw tego albumu. Im mniej jednak o Heart Is a Lonely Hunter, tym lepiej. Kompletna kompromitacja i bezradność kompozycyjna wylewają się z tego miałkiego heavy metalu, który przypomina raczej czasy Króliczka. Nie, tak się nie powinno grać heavy metalu i szkoda tutaj tylko Livasa, który stara się, jak może, aby coś z tego wyszło.

Steve Lado odpowiada za brzmienie i zawiódł na całej linii, nadając temu wszystkiemu miękkie, pluszowe brzmienie, przy którym FREEDOM CALL brzmi jak true metal dla najtwarszych i najprawdziwszych fanów Kultu Stali. A przecież na swoim koncie ma wyśmienite SUNBURST i SACRED OUTCRY... Chyba tak po prostu musiało być.
Prosta muzyka nie wymaga dużych pokładów kreatywności i od strony wykonawczej jest to bezpieczna poprawność.
Może to i jest ciekawsze od TRICK OR TREAT i TURBOKILL, ale granica jest bardzo cienka i niewiele tutaj zabrakło, aby ją przekroczyć.


Ocena: 7/10

SteelHammer