Ibridoma
#1
Ibridoma - Ibridoma (2010)

[Obrazek: R-5446470-1393576739-8331.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Red 03:33
2. I’m Not Sorry 04:05
3. Ibrido 04:07
4. Alone In The Wind 06:15
5. Jenny 03:42
6. Night Falling 03:43
7. Night Of Crow 04:54
8. Page 26 06:09
9. Lady Of Darkness 13:42

Rok wydania: 2010
Gatunek: Melodic Heavy/Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Christian Bartolacci - śpiew
Marco Vitali - gitara
Simone Mogetta - gitara
Leonardo Ciccarelli - bas
Alessandro Morroni - perkusja


Tym albumem, wydanym przez włoską SG Records w styczniu, grupa debiutuje na włoskiej scenie heavy power, która ostatnio nieco się przerzedziła. Czy ten zespół jest w stanie uzupełnić tę lukę? Trudno powiedzieć, bo album ten aż razi poprawnością i cwanym wystudiowaniem.

Stosunkowo ostre i dosyć ciężkie brzmienie, poparte bardzo dobrą produkcją, która przy okazji zdradza przeciętne umiejętności perkusisty, jest tu sporym atutem (metaliczny bas!). Jest i nieco drapieżnie i melodyjnie w zakresie melodii prostych i łatwo przyswajalnych, z których niemniej na dłużej w głowie niewiele zostaje. Zespół czerpie szerokimi garściami zarówno z dokonań JUDAS PRIEST, jak zespołów niemieckich, momentami też przypomina ugładzoną wersję wczesnej MORGANY LEFAY. W tym wszystkim jest też spora dawka hard rocka w radiowym odcieniu i nawet interesujący wokalista, odległy od ryków i twardego śpiewania w stylu Quintabà, który tu robi mały show wokalem zadziornym, lekko teatralnym, ale z takiego taniego przedstawienia o wampirach w teatrzyku objazdowym. Ważne, że jest rozpoznawalny, przy czym jeśli ma zaśpiewać delikatniej, to już nie bardzo to wychodzi i w utworze "Page 26" wspiera go Daniele Santori z THE DOGMA. Sam utwór też trochę wzorowany na numerach THE DOGMA i może nie jest on na miarę pierwowzorów, ale całkiem zgrabny, a nawet bardzo zgrabny w refrenie. Najlepiej wychodzą tu jednak te proste heavy powerowe numery z przebojowymi refrenami jak "I’m Not Sorry" czy "niemiecki" "Red". Spokojniejsze oblicze zespołu pokazuje długi rozbudowany "Lady Of Darkness", prezentowany już wcześniej na pierwszym demo EP zespołu z 2005 roku. W takim ponad 10minutowym kawałku, gdzie nie pędzą do przodu, prezentują się bardzo elegancko i pewnie, tym bardziej że gitarzysta wie jak opowiedzieć część historii przy pomocy swojego instrumentu. Album jest nieco nierówny, bo już "Night Falling" jako grany wolno heavy power działa z lekka usypiająco. Jest to również przykład, że nie zawsze mają pomysł na dobra melodię, ale taka jest w "Alone In The Wind", chłodnej kompozycji w skandynawskiej stylistyce. Do krajowej publiczności kierowany jest zaśpiewany po włosku "Ibrido". Taki zabieg umieszczania kompozycji w języku ojczystym jest ostatnio w Italii dosyć powszechnie stosowany, szkoda tylko, że ten kawałek mimo w zamyśle bujającego przeznaczenia buja mało, przypominając raczej piosenki z Festiwalu w San Remo w metalowej oprawie gitar.

Tak czy inaczej, płyta jest dobra. Jest i melodia i nieco powerowego czadu, jest również solidne wykonanie, poza perkusją, która miejscami gra sama sobie.
Debiut jakich wiele, ale wstydu nie przynosi jako muzyka bez ambicji na riffowe zniszczenie słuchacza i odsiewanie pozerów złożonością aranżacji.


Ocena: 7/10

24.01.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Ibridoma - Night Club (2012)

[Obrazek: R-3536050-1334310154.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Eagles From The Sky 03:45
2. Cold Light Of Moon 05:32
3. Night Club 03:16
4. 7 Days of Death 04:26
5. Why Do You Feel Alone 04:21
6. Last Supper 03:37
7. Businessmen 03:50
8. Face To Face 03:24

Rok wydania: 2012
Gatunek: Melodic Heavy/Power Metal
Kraj: Włochy

Skład zespołu:
Christian Bartolacci - śpiew
Marco Vitali - gitara
Daniele Monaldi - gitara
Leonardo Ciccarelli - bas
Alessandro Morroni - perkusja



Jest to drugi album IBRIDOMA, grupy grającej melodyjny heavy power metal, ale nie stroniącej i od kompozycji łagodniejszych z obrzeży hard rocka i gothic/heavy. Od dobrego debiutu "Ibridoma" minęły dwa prawie trzy lata i w tym czasie w zespole pojawił się nowy gitarzysta rytmiczny Daniele Monaldi. Innych większych zmian nie ma, także w sferze samej muzyki. Album wytwórnia SG Records wydałą w kwietniu.

Tym razem płyta jest znacznie krótsza, nie ma tu kolosa w stylu "Lady Of Darkness" i przeważają utwory krótkie zwarte i treściwe. Melodyjne proste i w prosty radiowy sposób przebojowe jak "Face To Face" przesycony rockiem czy rytmiczny chwilami nerwowo pulsujący "Night Club"oraz łagodnie dramatyczny "Last Supper" z najlepszym refrenem na płycie. Drugim takim refrenem jest ten z utrzymanego w średnim tempie "7 Days of Death" gdzie jednak poza tym jest raczej bezradne rozgrywanie w kółko kilku topornych riffów i mętna część instrumentalna. Jest tu także echo tego teatralnego stylu niektórych kompozycji z debiutu i odrobina filozofii MORGANA LEFAY, która na pierwszym LP była częściej wykorzystywana.
Wokalista Christian Bartolacci to nadal nie najmocniejszy punkt zespołu a jego dosyć wysoki głos jest mało wyrazisty i trochę ginie wśród mocnych gitar. Te wyeksponowane zostały ładnie, bo brzmienie całości jest przyjemne i dopracowane. Z samymi kompozycjami jest gorzej, bo nijakiego melodyjnego heavy power tu nie brak, czego dowodem jest bezstylowy "Businessmen" i "Eagles From The Sky" oraz niezdecydowany "Why Do You Feel Alone" miotający się pomiędzy metalowym songiem epickim a nijakim wymuszonym w melodii heavy metalem. Poprawna niczym niewyróżniająca się najdłuższa kompozycja "Cold Light Of Moon" o cechach ostrzejszego melodic heavy z nieudaną ornamentacją gitarową dopełnia całości.

A ta całość większego wrażenia nie robi. Jest gorzej niż na debiucie, mało pomysłowo i ogólnie rozczarowuje. Wykonanie nie przykuwa uwagi, aranżacje ubogie a tam, gdzie miały czymś zaskakiwać, przewidywalne i sztampowe.
Regres w stosunku do LP "Ibridoma" znaczny a przecież to też była tylko dobra co najwyżej płyta.


Ocena: 4.9/10

13.04.2012
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Ibridoma - City of Ruins (2018)

[Obrazek: R-12419886-1534928840-9764.jpeg.jpg]

tracklista:
1.Sadness Comes 03:14
2.Evil Wind 03:05
3.T.F.U. 03:52
4.Di nuovo inverno 04:04
5.City of Ruins 03:54
6.Angel of War 03:12
7.My Nightmares 04:05
8.Fragile 03:53
9.Terminator 03:06
10.I'm Broken 03:48

rok wydania: 2018
gatunek: heavy/power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Christian Bartolacci  - śpiew
Marco Vitali - gitara
Sebastiano Ciccalè - gitara
Leonardo Ciccarelli - gitara basowa
Alessandro Morroni - perkusja

To piąty album IBRIDOMA, wydany przez Punishment 18 Records w październiku 2018.

Upór IBRIDOMA jest godny podziwu. Prezentują już piąty album i po raz piąty nie mogą zrozumieć, że granie heavy power nie jest dla nich. Tym razem można usłyszeć dziesięć numerów nieco tylko przekraczających po trzy minuty, wypełnionych marnym riffowaniem, paskudnymi wstawkami w stylu modern oraz płaczliwym wokalem Christiana Bartolacci.
Ja nie wiem, jak można być zmanierowanym jak on w tym śpiewaniu. Czy on sam siebie nie słyszy? Co gorsza, to chyba postępuje z płyty na płytę... Może jednak lepiej by się czuł w emo/gothic rocku? Kompozycje są nieudane. Sztywne melodie opierają się o dwa trzy w kółko grane riffy, melodie zupełnie bezbarwne, zaś refreny wołają o pomstę do nieba. Jeśli taki emo power jak T.F.U. jest zdatny do słuchania najbardziej ze wszystkiego, to jest już naprawdę niedobrze. Zupełny brak pomysłu na cokolwiek. City of Ruins to chyba jeden z najgorszych numerów heavy/power (że tak powiem) z bieżącego roku. Także sola gitarowe są  absolutnie bezsensowne. IBRIDOMA nie ma pomysłu ani granie szybsze i bardziej przebojowe, ani na epickie (fatalna łupanina w Fragile, z dodatkowym "łoołoołoo"). Śmieszy tworzenie nastroju grozy w zagranym jak przez jakieś automaty Terminator. I'm Broken to ballada z marnymi gitarami akustycznymi, prezentująca poziom jak ze studenckiego festiwalu emo rocka.

Alessandro Morroni przysypia za swoim zestawem, bas byle jaki i byle gdzie punktujący. Wykonanie ogólnie poniżej krytyki. Brzmienie sztuczne, pozbawione głębi, gitary bardziej warczą, niż emanują heavy/power metalową mocą.
Jest to album kompromitujący, absolutnie kompromitujący zespół może nie najwyższych lotów, ale coś tam czasem grający wcześniej niewywołującego odruchu wymiotnego. No tak, okładka jak najbardziej w porządku. Najlepiej poprzestać tylko na jej kontemplacji, nie zagłębiając się w muzyczną zawartość tego dzieła.


ocena: 2,3/10

new 28.11.2018
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Ibridoma - Norimberga 2.0 (2022)

[Obrazek: 1039716.jpg?2904]

tracklista:
1.Ti ho visto andare via 04:45
2.Woman from the Stars 03:20
3.Norimberga 2.0 05:08
4.House of Cards 04:19
5.Coming Home 04:33
6.Into the Sea 03:19
7.Pandemia 03:51
8.Raise Your Head 03:41
9.Where Are You Tonight 03:26
10.Eyes of the Stranger 03:35

rok wydania: 2022
gatunek: heavy/power metal
kraj: Włochy

skład zespołu:
Christian Bartolacci  - śpiew
Lorenzo "Fiskio" Castignani - gitara
Leonardo Ciccarelli - gitara basowa
Alessandro Morroni - perkusja


W maju wytwórnia Punishment 18 Records wydała kolejny album IBRIDOMA z Morrovalle, o groźnie brzmiącym tytule "Norimberga 2.0".

Są zmiany na lepsze, bo trudno po równie kompromitującym albumie jak poprzedni "City of Ruins" upaść jeszcze niżej...
Te zmiany na lepsze to brak tych dwóch poprzednich nieudolnych gitarzystów i pojawienie się żywiołowego debiutanta Lorenzo "Fiskio" Castignani, zmuszającego ospałą do tej pory sekcję rytmiczną do nieco energiczniejszego działania. No oczywiście także manieryzm wokalny Bartolacci jest mniej odczuwalny, no chyba, że to kwestia przyzwyczajenia. Solidna realizacja przez Mistrza Simone Mularoni zawsze miło się prezentuje, choć nie jest to jakieś szczególnie wybitne jego dzieło, zważywszy na sound gitary i umiarkowanie udany mix sekcji rytmicznej w stosunku do tej gitary. Z pewnością także na szacunek zasługują politycznie i społecznie zaangażowane teksty, choć oczywiście realnego wpływu na zmianę globalistyczno - korporacyjnego systemu świata nie mają. Rząd dusz dzierżą Morlokowie, a Eloje z ekranów smartfonów spijają ich objawione Nieprawdy.
Co do samych kompozycji to nie ma tu czego posłuchać. To równy, na wyjątkowo wyrównanym średnio niskim poziomie zestaw utworów w stylu heavy/power metal z natarczywym, raczej wysokim wokalem lidera. Dużo tu nieubłaganego pędu do przodu, metalowego szumu i zadziorności, a wszystko przechodzi w wielu miejscach w chaos. "Fiskio" to może i niezły gitarzysta, kilka solówek jest bowiem co najmniej na dobrym poziomie, jednak styl IBRIDOMA wyznacza kompozycyjnie Ibridoma, a jego talenty w tym zakresie zazwyczaj ograniczają się do zbioru riffów, a melodie są rozmyte, nierozpoznawalne, z zupełnie pozbawionymi nośności refrenami. No chciałoby się coś wyróżnić, ale doprawdy nie ma co. Tytułowy Norimberga 2.0 jest najdłuższy i tu męka trwa oczywiście najdłużej. Inne numery są krótsze i dobrze, dobrze także, że pod koniec jest moment wytchnienia od natarczywych ataków heavy/power w postaci semi balladowego Where Are You Tonight, lecz to bardzo blady numer. Najbardziej udany jest opener Ti ho visto andare via, no ale ten jest z kolei po włosku. Jaki taki bałagan formalny panuje w większości tych kompozycji i pod tym względem przypomina to bezproduktywne albumy WHITE SKULL z Gabarro.

Co z tego, że jest to lepsza płyta niż poprzednia, skoro to nadal trzecia liga włoskiego heavy/power.


ocena: 5/10

new 26.05.2022
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości