Marshall Law
#1
Marshall Law - Marshall Law (1989)

[Obrazek: R-2563375-1427972176-4270.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Armageddon 01:21 
2. Under the Hammer 03:45
3. Rock the Nation 02:29
4. Marshall Law 03:58
5. Hearts and Thunder 04:03
6. Screaming 05:05
7. We're Hot 03:16
8. Feel It 03:49
9. System X 05:03
10. Future Shock 03:28
11. When Will it End? 03:51

Rok wydania: 1989
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Andy Pyke - śpiew
Dave Martin - gitara
Andy Southwell - gitara
Roger Davis - gitara basowa
Mick Donovan - perkusja

MARSHALL LAW został założony w Birmingham w roku 1987. Grupa zaczynała karierę w trudnym momencie dla brytyjskiego metalu. NWOBHM dawno opadła, a królowali starzy wyjadacze i tak zwana druga NWOBHM, czyli zespoły typu THE ALMIGHTY, THUNDER oraz inne grupy hard rockowe. Zespół zadebiutował w roku 1989 albumem "Marshall Law", wydanym przez Heavy Metal Records z Wolverhampton.

Nie zważając na modę zespół odważył się nagrać album na wskroś heavy metalowy, tradycyjny, mocny i melodyjny zarazem. Muzyka oparta o gitarowe dialogi i szarże dwóch gitarzystów Dave Martina i Andy Southwella i dobry wokal Andy Pyke miała w sobie sporo świeżości i doskonałych melodii. Poza wyborną grą duetu gitarzystów (niczym nie ustępowali tu duetowi Tipton -Downing) można zwrócić uwagę na ogólną lekkość grania, umiejętność wykorzystania potencjału dosyć wysoko śpiewającego wokalisty w utworach chwytliwych, nośnych i dynamicznych jak ”Under the Hammer” i ”We're Hot” czy też pełnych dramatyzmu jak ”Screaming”. Zespół pokazał też, że można grać mniej siłowo niż JUDAS PRIEST, korzystając z mocniej zagranych hard rockowych riffów jak w Marshall Law. W kompozycjach na tym LP sporo się dzieje, poza gitarowymi szarżami. Mamy przyspieszenia, czasem skandowane chórki, trochę hard rocka wplecionego w nienachalny sposób. Swobodnie poruszają się w klasycznym heavy w ”Hearts and Thunder”. Umiejętnie też korzystają ze sprawdzonych brytyjskich wzorów w ”Rock the Nation”. Niestety, jakby zabrakło pomysłu na pełny killerów album i niektóre numery tylko dobre, a miałkość kompozycji maskowana bardzo dobrym wykonaniem (”When Will it End?”). Idąc za modą drugiej fali NWOBHM, zamieścili tu także tuzinkowy rockowy numer ”Feel It”, moim zdaniem niepotrzebnie, bo nie jest ani przebojowy, ani nie leży w charakterze zespołu.

Pewne wątpliwości budzi sama produkcja, która jest średnia i album brzmi jakby zbyt lekko. Odrobina ciężaru by tu nie zaszkodziła, tym bardziej że poniekąd zespół celował w fanów JUDAS PRIEST.



Ocena: 8/10

27.09.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Marshall Law - Warning From History (1999)

[Obrazek: R-4778736-1375233758-5072.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Foregathering 02:22 
2. Victory at Last 04:54
3. Locked and Loaded 05:38
4. Remembered Forever 06:00
5. Harbinger 05:48
6. Blood on Blood 04:37
7. Crucified 03:36
8. March of History 06:59
9. Pray For Deliverance 05:15
10. God King 06:09
11. Retreat 06:43
12. Storming to Power 04:23

Rok wydania: 1999
Gatunek: heavy power metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Andy Pyke - śpiew 
Dave Martin - gitara
Andy Southwell - gitara
Roger Davis - gitara basowa, programowanie instrumentów perkusyjnych

MARSHALL LAW rozwiązany w 1992 roku reaktywował się dosyć szybko w 1995 i w 1997 zaprezentował surowy heavy power metal na LP "Metal Detector". Płyta jako mało melodyjna i mało brytyjska, została w UK zbyta milczeniem, co nie zniechęciło jednak członków zespołu do nagrania kolejnego albumu, wydanego przez Neat Metal.
Płyta poprzednia przyjęta została chłodno - po pierwsze dlatego, że moment na takie granie jeszcze nie nadszedł, a po drugie dlatego, że był to zespół brytyjski, a Brytyjczycy z takim graniem nigdy specjalnie kojarzeni nie byli.

MARSHALL LAW postanowił dodać trochę więcej melodii i trochę więcej "historii" zamiast "metalu".
"Warning From History" niewątpliwie był krokiem naprzód w stosunku do albumu poprzedniego, choć brak perkusisty i ponownie programowanie tego instrumentu nieco ograniczyło ponownie autentyczność. Twierdzę, że tylko nieco, bo moc, energia i agresja na tym nie ucierpiały. Mocny heavy powerowy album dający popalić od pierwszej do ostatniej minuty.
Pod względem riffów na pewno jest to najlepszy LP zespołu. Energia wylewa się w każdej sekundzie i do tego wsparta jest wielką precyzją.
Bodaj najlepszy brytyjski album pod tym względem, jaki słyszałem - heavy power czy power thrash - zwał jak zwał, ale "Victory at Last" czy "Locked and Loaded" niszczą pod tym względem. Szkoda, że nie utrzymują takiego tempa cały czas i "Remembered Forever" jest wolniejszy i bez takiej mocy. Przy "Harbinger" wszystko wraca do normy, a nawałnica trwa, choć z mniejszą mocą, także potem. "March of History" mimo że nie tak ciężki i szybki, przez swoją melodyjność i kroczący riff główny robi wielkie wrażenie. Jeśli "Pray For Deliverance" wydaje się nieco słabszy, to już "God King" w swoich złożonych, surowych thrashowych riffach to jeden z hitów albumu. "Retreat" jest moim ulubionym z powodu konsekwentnego prowadzenia motywu głównego i jego miażdżącego narastania. "Storming to Power", jakby z wcześniejszej epoki, z czasów debiutu, ale taki lżejszy numer się tu na koniec bardzo przydaje. Andy Pyke dopasował swój śpiew do całości i z wysokich, tradycyjnych wokali z debiutu nie pozostało tu prawie nic.

Wyborne sola gitarowe, wyborny bas. Solidne, mocne, kruszące czaszki brzmienie i bardzo dobra produkcja.
Mało znane granie wysokiej próby zespołu, który nigdy nie potrafił się niestety przebić do czołówki brytyjskiej, a na co z wielu względów niewątpliwie zasługiwał.
MARSHALL LAW nagrał jeszcze jeden album po wielu latach - w 2008 ukazała się płyta "Razorhead", ale masywny power/thrash, jaki tu zagrali, nie wzbudził większego zainteresowania. W 2010 Andy Pyke opuścił grupę i po niedługim czasie i krótkiej współpracy ze słynnym amerykańskim gitarzystą Jackiem Frostem zespół rozwiązano.

Ocena: 8.5/10

12.10.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Marshall Law - Power Game (1992)

[Obrazek: R-5066785-1383588810-8972.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Chain of Youth 04:18 
2. Another Generation 03:25
3. Searching for Paradise 04:49
4. Naked Aggression 04:30
5. No Justice 05:02
6. Power Game 04:35
7. Edge of the World 04:44
8. Psychodrama 04:15
9. Dead Zone 03:22
10. Leviathan 04:15

Rok wydania: 1992
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Andy Pyke - śpiew
Dave Martin - gitara
Andy Southwell - gitara
Roger Davis - gitara basowa
Lee Morris - perkusja

W stosunku do roku 1989 rok 1992 w heavy metalu to już zupełnie inna epoka. To już okres po "painkillerowski", METALLICA wydała "czarny Album", a większość zespołów poprzedniej dekady zniknęła ze sceny, bo grunge i HELMET to podobno lepsza muzyka...
MARSHAL LAW trzyma się jeszcze i wydaje drugi album, znamienne, że nakładem własnym. Jest w składzie nowy perkusista i to Lee Morris... tak, ten Lee Morris.

Jest ciężej, jest mocniej, bo przecież "Painkiller" coś wyznaczył. Co więcej, jest poniekąd post thrashowo, może nie wprost, ale styl riffowania to pokazuje tu nie raz. Jest także nowocześniej i to nie jest już heavy metal gdzieś tam zakotwiczony z lekka w NWOBHM czy też ogólnie w brytyjskiej klasycznej tradycji sięgającej UFO po 1974 roku.
Trochę ubyło finezji, a przybyło miarowości i średnich metallicowych temp i tak Ameryką tu pachnie w Chain of Youth i na pewno także w Another Generation. Może by się chciało, by MARSHALL LAW grał dynamiczniej, i żeby te refreny były bardziej wyraziste, ale to jest w jakimś stopniu, bo pewne trendy wyznacza muzyka innej brytyjskiej grupy XENTRIX.
Nawet w tym miarowym dążeniu do celu w Searching for Paradise. Chóralne, łagodne refreny stoją tu w kontrapunktach z surowym ponurym brzmieniem gitar i tak, METALLICA, ale z 1988 na myśl też tu przychodzi.
Śpiew pod Hetfielda wychodzi Pyke tak sobie, wysokie wokale są bardzo przeciętne i chyba ta maniera nie jest tu dobrze dobrana. 
Jak łatwo coś zepsuć! Fenomenalny heavy/thrashowy początek Naked Aggression oraz zwrotki są całkowicie popsute przez bezsensowne refreny i jakieś chórki zupełnie nie w tempo, oraz solo nie z tego gatunku muzyki. Nowoczesność i nowa moda, a przecież zupełnie niepotrzebnie. Tak zepsuć taki brylant riffowy!
Rockowo rozmarzony i oniryczny jest MARSHALL LAW w No Justice i to solo gitarowe jest tu bardzo dobre, natomiast Power Game jako numer tytułowy jest niespodziewanie bezbarwny, nie mówiąc już o tym, że całkiem bez mocy.
Tak w pewnym momencie ta płyta zaczyna jawić się jako eklektyczna, bo ten wysoko śpiewany dramatyzm Edge of the World trąci przeintelektualizowaniem, a drapieżne zakręcenie Psychodrama mixem METALLICA '88 i progresywności SAVATAGE. Dead Zone to znowu heavy metal z epoki minionej, z epoki heavy metalu MARSHALL LAW z płyty poprzedniej, ale bardziej jako odrzut czy B-side niewydanego pilotującego singla. No, po prostu prosty heavy metal... Często za najlepszy utwór z tej płyty uważa się Leviathan. Może dlatego, że zawiera najmniej kontrowersyjnych niespodzianek. Jednak jest tu coś więcej i gdyby to "coś" znalazło szersze wyrażenie na całej płycie, to kto wie. MARSHALL LAW te heavy/thrashowe zagrywki w średnich tempach ma świetne...

Producentem tego albumu był Robin "George" Sidebotham, który może jako gitarzysta THIN LIZZY nie zdziałał wiele, ale tu nadał muzyce MARSHALL LAW pewnego specyficznego, surowego wyrazu. Gdyby szukać analogii, to inny brytyjski death/thrashowy CEREBRAL FIX na debiucie zabrzmiał w gitarach bardzo podobnie. Takich przykładów z Wysp z tego roku i kilku następnych można by podać więcej, w tym oczywiście "Kin" XENTRIX.

MARSHALL LAW chciał czymś zaskoczyć, podążyć za modą i tak do końca to nie wyszło. Niezrozumiani i z problemami organizacyjno-finansowymi rozwiązali się jeszcze w tym samym roku. Co ciekawe, w roku następnym ten album wydała specjalizująca się w NWOBHM brytyjska wytwórnia Krescendo Records, oraz co było pewnym zaskoczeniem, w Japonii Victor.
Lee Morris już w roku 1994 pojawia się w składzie PARADISE LOST.

ocena: 7/10

new 30.10.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#4
Marshall Law - Metal Detector (1997)

[Obrazek: R-4050543-1353594385-2182.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Osmium 01:33
2. Twisted This 03:55
3. War 03:31
4. Seek and You Shall Find 03:34
5. Swarm 03:48
6. Feed the Need 03:31
7. Devices 04:10
8. Addicted to the Pain 04:11
9. Empowerment 04:15
10.The Sands of Time 03:03
11.Meganoid 03:23
12.The Seeds of Change 04:03
13.Iridium 01:44

Rok wydania: 1997
Gatunek: heavy/power/thrash metal
Kraj: Wielka Brytania

Skład:
Andy Pyke - śpiew 
Dave Martin - gitara
Andy Southwell - gitara
Roger Davis - gitara basowa, programowanie instrumentów perkusyjnych

W roku 1995 MARSHALL LAW się reaktywował. Już bez Lee Morrisa i w ogóle bez perkusisty, bo jakoś się nikogo znaleźć im nie udało i ostatecznie perkusja jest tu programowana przez Davisa. Wiąże się z tym anegdotyczna historia Glena Vinera, fikcyjnego perkusisty, który miał niby zagrać na tej płycie, ale został pożarty przez rekina. To oczywiście taki żart zespołu, ale płyta została nagrana zupełnie na poważnie i wydana przez brytyjską Neat w roku 1997.
Był to okres dla brytyjskiego heavy metalu absolutnie kryzysowy i poza SAXON, IRON MAIDEN z Blaze oraz JUDAS PRIEST w fatalnej formie i z Ripperem w roli głównej, w heavy i power nic się tam niemal nie działo.

MARSHALL LAW wykorzystał elementy power/thrashowe z poprzedniego albumu z nowszymi trendami, jakie jakoby wyznaczał w tym czasie JUDAS PRIEST i nagrał album, mocny, energiczny... i jakiś taki nieokreślony stylistycznie.
Osmium i Irydium to metale ciężkie i szlachetne, ale muzyka Brytyjczyków nie była ani zanadto ciężka, ani tym bardziej szlachetna. Dominują tu kompozycje proste i rytmiczne z pogranicza heavy/power i thrashu, z bardzo umiarkowaną dawką melodii chwytliwych, gdzie rytm nabija automat, a gitarzyści grają ograne motywy, choć bardziej w USA niż w UK.
Trudno nie znaleźć analogii w kalifornijskim thrash/power dla War, Swarm, Devices i chyba te surowsze zabarwione thrashem kompozycje są ciekawsze niż te, gdzie dominuje typowy ospały brytyjski heavy metal jak Seek and You Shall Find czy semi balladowy Empowerment oraz zupełnie nieudany, bezbarwny The Seeds of Change.
Gdzieś tam w Feed the Need w Addicted to the Paini w Meganoid (bardzo dobry riff przewodni!) odwołują się do PANTERA, a może nawet MACHINE HEAD, choć ta brutalność amerykańskich przedmieść wychodzi im tak sobie.

Brzmienie przeciętnie surowe, na poziomie "Bonded By Blood" EXODUS, ogólna realizacja taka sobie. Słychać brak "żywego" perkusisty, a Andy Pyke brzmi trochę jak uboższa wersja Zetro Sousa. Płyta na miarę czasu, na pewno lepsza od popisów JUDAS PRIEST, ale poza kopiowaniem Ameryki niczego do brytyjskiego metalu nie wnosi. Wobec ogólnej posuchy album został przyjęty z pewnym zainteresowaniem, co zachęciło grupę do nagrania kolejnego w roku 1999.

ocena: 7/10

new 5.11.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości