Reflection
#1
Reflection - Odyssey (2003)

[Obrazek: 23498.jpg?5603]

Tracklista:
1. The Adventure Begins 04:58
2. The Forbidden Seed 04:48
3. Cyclops 03:39
4. Αιολοs (Aeolos) 02:09
5. Giants (Lestrygon's Land) 04:43
6. The Sorceress 03:52
7. Journey to the Other Side 07:34
8. Σειρηνεs (Sirens) 02:54
9. Between Bitch and Charibdis 05:41
10. Slaughter in the Island of the Sun 03:59
11. Kalypso 05:03
12. Beware of the Night 05:09
13. Who Will Dare to Bend the Bow 05:09
14. The Return of the King 04:35
15. Εξοδιο (Outro) 02:04

Rok wydania: 2003
Gatunek: Epic Heavy Metal/Power Metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Chris Kappas - śpiew
Stathis Pavlantis - gitara
John Tolakis - bas
George Pavlantis -perkusja
Kostas Anastasopoulos - instrumenty klawiszowe


Temat wędrówki Odyseusza do Itaki podejmowany był w metalowej muzyce i wcześniej i później. Z pewnością jednak drugi w dorobku album greckiego REFLECTION wydany przez grecką Secret Port Records jest najpełniejszym, bo konceptualnym muzycznym przedstawieniem tej starożytnej historii przypisywanej Homerowi.

Temat to bardzo wdzięczny, a zarazem trudny, bo wymagający pomysłu na epickie ukazanie przebiegu wydarzeń i chyba także odpowiedniej oprawy, również pozamuzycznej.
W przypadku tego albumu pewne rzeczy się do końca nie udały. Jest tu dużo wartościowej muzyki z pogranicza epic heavy i melodic power, i pierwszym, choć niedużym mankamentem jest właśnie nie zawsze fortunne mieszanie tych dwóch gatunków. Nieraz udane podniosłe główne tematy muzyczne zagrane zostały w melodic power metalowym stylu i "Beware The Night", który w innym mniej nacechowanym mitologiczną atmosferą otoczeniu byłby bardzo dobry, tu stanowi pewną zbyt "lekką" niespodziankę a przecież sam muzyczny motyw główny ma w sobie epickie cechy dramatyczne.
Grupa sięga także po elementy epic heavy doom, słusznie zresztą, bo ten gatunek idealnie odwzorowuje podobne tematy liryczne, ale... no właśnie - czy taki wokal jak w "The Forbidden Seed" albo "Between The Bitch And Charibdis" jest dobry? Nie jest dobry i ogólnie wokal Kappasa nie jest dobry na tej płycie. Kwestia fatalnej dykcji to jedno a słabość głosu jako takiego druga. Bez wymaganej w takich razach mocy i daru przekonywania, bez teatralnego przekazu to wszystko tu jest emitowane beczącym głosem, który do tego został w procesie produkcji wtłoczony w gitary i bywa zagłuszany, przygniatany riffami nieraz zbyt ostrymi i suchymi. To też wina produkcji i ta jest niedobra, amatorska. Owszem jest to surowy sound grecki, nieraz w podobnym stylu zrealizowane albumy z epic heavy czy power z Hellady słuchało się z przyjemnością, ale w przypadku płyty gdzie opowiadana jest Odyseja, to razi. Uboga jest ta produkcja, własna, niskobudżetowa i taką jest zarówno fatalna perkusja jak i tępo brzmiący bas. Gitary podobnie. Surowizna nie na miejscu, a przecież dużo tu interludiów, partii mówionych -po grecku zresztą i w tym aspekcie także jakiś inny, bardziej wyrazisty głos by się przydał. Mnóstwo gości użycza tu swych głosów w chórach, ale czy faktycznie ich słychać i coś wnoszą? No nie bardzo. Pozamuzyczne, słuchowiskowe elementy raczej amatorskie, nie przykuwają uwagi, a poziom ich realizacji jest niewysoki. Co się udało i może podobać to gitary akustyczne. To tu, to tam, a najwięcej w pięknym "Kalypso" gdzie zagrał na tym instrumencie gościnnie Nick Politopoulos. W warstwie muzycznej pieknie, bo wokalnie jest tylko nieźle, a i to fragmentami. Wokalista brzmi dramatycznie owszem, ale raczej w tym "innym" tego słowa znaczeniu. Hymnowego grania praktycznie nie ma poza fragmentami "The Sorceress", jest więcej skrzyżowania ELWING z pierwszej i drugiej płyty, ale bez tej lekkości z pierwszej i siły przekazu z drugiej. To słychać bardzo wyraźnie w finałowym "The Return Of The King", prymitywnym zwyczajnie galopującym power metalowym numerze nijak nie wieńczącym godnie dzieła.

Jest na tym albumie mnóstwo znakomitych "greckich" pomysłów metalowych. Są rozsiane po całej płycie, iskrzą, pobłyskują, ale nie zawsze się mogą przebić przez pewną ogólną obskurność. Płyta koncept o takiej tematyce nie może być obskurna, bo antyczna mitologia nie jest obskurna.
Po nagraniu tego albumu zespół na jakiś czas ucichł, by powrócić w roku 2006 z nowym wspaniałym wokalistą Leo Stivala z FORSAKEN i nową ukierunkowaną na heavy epic/doom muzyką na swej trzeciej płycie w roku 2008.


Ocena 6/10

5.07.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Reflection - When Shadows Fall (2008)

[Obrazek: R-5439807-1526138384-2159.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Entering The Sea... 00:40
2. Mistress of Sea 04:25
3. Ghost Ship 04:20
4. When Shadows Fall 04:30
5. Whispers Of The Lost... 01:06
6. Lost 04:08
7. Desert Land 04:51
8. Soul Salvation 04:51
9. Eyes Of The Night 05:12
10. Serpent's Eye 04:00
11. Kingdom Of Fire 04:48
12. Mistess Of Sea (Orchestral Version) 04:50

Rok wydania: 2008
Gatunek: Epic heavy metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
Leo Stivala - śpiew
Stathis Pavlantis - gitara
John Litinakis - bas
George Pavlantis - perkusja
Iraklis Loukakis - instrumenty klawiszowe


Mówisz Stivala - myślisz FORSAKEN.
Tymczasem Leo Stivala w czasie "nagraniowych wakacji" macierzystego zespołu wsparł grecki REFLECTION kierowany przez braci Pavlantis, który na podziemnej scenie epic/heavy metalu jest znany i szanowany, ale do czasu wydania tego albumu nie bardzo znany szerszej publiczności. Płytę wydała włoska wytwórnia Cruz del Sur Music we wrześniu 2008 roku.


Jest to zespół, w którym Stivala pasuje idealnie. Na tym LP zaprezentowali epicki heavy metal, zagrany przeważnie wolno, monumentalnie i z elementami stylu FORSAKEN właśnie. Mistress Of Sea bez problemu mógłby znaleźć się na płycie mistrzów z Malty jako utwór podniosły, melodyjny, wypełniony zmianami tempa, wzniosłymi refrenami i kruszącymi riffami, choć nie tak ciężkimi jak w FORSAKEN. Mimo wszystko jednak grają ciężko i słychać to także w Ghost Ship, gdzie te riffy są i soczyste i potoczyste. Stivala jest tu postawiony przed problemem dostosowania się do wielkiej melodyjności refrenów, zresztą nie tylko w tej kompozycji. Tez zespół nie obraca się w transcendentalnych klimatach metalu i prezentuje bardziej tradycyjną szkołę greckiego epic heavy, do której Stivala dokłada coś z SOLITUDE AETURNUS, a mniej z wokali FORSAKEN. To słychać w When Shadows Shall, który w konstrukcji i melodyce mocno przypomina wczesne utwory Amerykanów. Efekt końcowy osiągany jest środkami prostymi bez rozmachu i teatralności, a wstęp do Lost w postaci Whispers Of The Lost to tylko skromny wyjątek. Sam Lost można by odnieść do gatunku melodyjnego epic doom i tu zastosowano ciekawy zabieg surowych, mocno akcentowanych zwrotek z delikatnym podkładem klawiszowym i bardzo melodyjnego, niemal lirycznego refrenu i ten kontrast daje znakomity efekt. Solo stylizowane na FORSAKEN, ale jednak ogólnie, mimo że Pavlantis to sprawny gitarzysta, to daleko mu do nieprzewidywalnej maestrii Vukovica. Desert Land to już klasyczny epic heavy metal, wspaniały i jakże grecki w tym mieszaniu porywającej podniosłej melodii z surowością gitarowych zagrywek i nienachalnymi motywami helleńskimi. Soul Salvation to także w zasadzie doomowa kompozycja i także w stylu FORSAKEN, jednak z mniejszym rozmachem. REFLECTION zresztą nie przeciąga swoich utworów ponad 5 minut, a w tak krótkim czasie nasycenie kompozycji o charakterze epic doom smaczkami i motywami pobocznymi jest bardzo trudne. Mimo to wszystkie utwory są interesujące, a może właśnie dlatego, bo przecież nie każdy odbiorca ma cierpliwość do wysłuchiwania powtarzanych w nieskończoność zagrywek gitarowych. Eyes of The Night to w tym aspekcie kompozycja pośrednia pomiędzy wolno granym tradycyjnym heavy epic z delikatnym wokalem, a epic doom, przy czym ten drugi styl zaznacza się w mocnym, uporczywym graniu gitarzysty w średnim tempie. Zaznaczają się tu też klawisze, użyte we wszystkich kompozycjach jako składnik drugoplanowy, ale cały czas budujący nastrój i wspomagające gitarę. Serpent's Eye to zapewne najsłabsza kompozycja na tej płycie, taka jakby za lekka i bez wyraźnego stylu, który tu zbliża się do klasycznego heavy metalu z próbą wtłoczenia w epickie ramy, niemniej bez większego rezultatu. Niespecjalnie brzmią tu rozpisane na dwa głosy wokale. Za to na koniec zespół serwuje morderczy Kingdom Of Fire w najlepszej tradycji epic /heavy z dodatkiem stylu FORSAKEN w ostrym jak w tamtym zespole śpiewem Stivala i wspaniałym podniosłym refrenem.

Muzyka na tym albumie nie jest specjalnie złożona, jest przewidywalna w powtarzalnych motywach, ale w wielu miejscach porywa melodiami i autentyczną epickością. Trochę tu zawodzi Stivala, który jest w formie wokalnej dobrej, ale mimo wszystko wypada w tym prostym repertuarze nieco poniżej oczekiwań. Upodabnia jednak granie REFLECTION do FORSAKEN, uszlachetnia, gdyż zapewne z innym wokalistą brzmiałoby to wszystko bardziej pospolicie. Wykonanie całości jest na solidnym poziomie, chociaż poza klawiszowcem trudno kogoś specjalnie wyróżnić. Brzmienie tradycyjne, produkcja przyzwoita, choć można odnieść wrażenie nadmiernego ascetyzmu w ustawieniu instrumentów, zwłaszcza sekcji rytmicznej, której brak jakiejś głębi i przestrzeni. Z drugiej strony jest to typowy sound grecki i jeśli rozpatrywać to z tej perspektywy, to większych zastrzeżeń mieć nie można.
REFLECTION balansując na granicy epic/heavy i epic/doom metalu nagrał płytę wartościową, bardzo dobrą i znacznie bardziej spójną stylowo, niż to, co proponował wcześniej. Ten LP powinien zadowolić fanów i heavy i doom, pod warunkiem, że się lubi epicki klimat w obu wymienionych.



Ocena: 8.5/10

26.09.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Reflection - Bleed Babylon Bleed (2017)

[Obrazek: R-10092918-1491483531-7865.jpeg.jpg]

Tracklista:
1. Marching to Glory 01:18
2. Glorious Victory 04:38
3. The Iron Tower 04:25
4. When Shadows Fall 04:30
5. Takla Makan 04:44
6. Time Traveller 04:57
7. Stormbringer 03:45
8. Ruler of My Own Land 04:59
9. Bleed Babylon Bleed 06:02

Rok wydania: 2017
Gatunek: Epic heavy metal
Kraj: Grecja

Skład zespołu:
George Thomaidis - śpiew
Stathis Pavlantis - gitara
John Litinakis - gitara basowa
George Pavlantis - perkusja
Iraklis Loukakis - instrumenty klawiszowe


REFLECTION nagrywa bardzo rzadko i zawsze jakimś innym składzie. W kwietniu 2017 ukazała się nakładem cypryjskiej Pitch Black Records czwarta płyta zespołu, gdzie wokalistą nie jest już Leo Stivala, a George Thomaidis, który dołączył w roku 2014, a niegdyś, w roku 1995, zaśpiewał na jedynym albumie heavy/power metalowego greckiego WISDOM.

Stivala to Stivala, ale George Thomaidis to także bardzo dobry wokalista o mocnym głosie w sam raz do śpiewania greckiego heavy epic, tyle że tym razem kompozycje są nieco szorstkie, sztywne i w jakiejś mierze jednak pozbawione tego polatującego nad tym wszystkim greckiego ducha. Bardziej to przypomina epic heavy w stylu włoskim, gdzie jest dużo powtórzeń, nawracania tych samych riffów i budowania twardych, dosyć surowych w melodiach refrenów.
Intro Marching to Glory jest bez wątpienia wspaniałe i majestatyczne, ale już Glorious Victory to właśnie taki metal. W jakiś sposób, zapewne nieświadomy REFLECTION wchodzi na obszary bardzo późnego FORSAKEN w tych takich kompozycjach i cechach jednak heavy/epic doom The Iron Tower, Takla Makan gdzie zaśpiewał gościnnie Mats Leven czy When Shadows Fall i to wcale nie jest złe, bo ten majestatyczny i zarazem bardzo melodyjny utwór jest znakomity i to najlepszy numer na całej płycie, wybornie prowadzony przez gitary i gustownym planem klawiszowym w oddali. Z drugiej strony czy najlepszy... Przecież epicka dewastacja w mocarnym potoczystym Ruler of My Own Land jest także absolutna. Co za riffowy majestat, co za fantastyczne sola gitarowe! No i oczywiście dramatyzm historyczny samego tematu... W pełni grecki duch panuje w Time Traveller i tu grają szybciej, a gitary napędzane są przez bardzo dobrze punktującą sekcję rytmiczną. Bez wątpienia kompozycją zmarnowanych pomysłów jest Stormbringer, gdzie są niesamowite pomysły na melodie, ale ogólnie zostały oni wtłoczone nadmiernie w sztywne ramy surowości i to taki sam błąd, jaki popełnił kilka razy na swojej płycie SACRED BLOOD w roku 2008. Zakończenie dosyć powolnie toczące się jest bardzo dobre, ale cały czas oczekuje się tu jakiegoś dramatycznego wybuchu, epickiej eksplozji, ale tego niestety nie ma, choć przez chwilę wydaje się, że zwiastunem tego są pojawiające się tu "ancient" ozdobniki. Niemniej, część instrumentalna jest bardzo dobra i klimatyczna.

Zwraca uwagę surowa, ale staranna produkcja. Nic poza pewnymi partiami klawiszy nie brzmi tu miękko, brzmienie gitary stalowe i rozdzierające, a sekcja rytmiczna wyrazista z głośną, tradycyjnie brzmiącą perkusją. Całość soundu przygotował od strony technicznej Stathis Pavlantis. REFLECTION  z nowym wokalistą nagrał bardzo dobry album, podtrzymujący tradycję true epic grania i wyraźnie się to różni od tego, co na przykład proponuje od pewnego czasu BATTLEROAR.


ocena 8,4/10

new 19.08.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości