25.06.2018, 11:22:10
Sad Iron - Total Damnation (1984)
Tracklista:
1. Demon's Night 04:49
2. Prisoners 03:53
3. We All Praise the Devil 09:06
4. Rock 'N Roll Rendez-vous 03:19
5. Hellfighter 05:42
6. Total Damnation 06:46
7. Three Crown Saws 04:01
Rok wydania: 1984
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Holandia
Skład zespołu:
Herke van der Poel - śpiew
Bernard Rive - gitara
Leo Ockeloen - bas
Jacques van Oevelen - perkusja
Ocena: 3.7/10
2.05.2008
Tracklista:
1. Demon's Night 04:49
2. Prisoners 03:53
3. We All Praise the Devil 09:06
4. Rock 'N Roll Rendez-vous 03:19
5. Hellfighter 05:42
6. Total Damnation 06:46
7. Three Crown Saws 04:01
Rok wydania: 1984
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Holandia
Skład zespołu:
Herke van der Poel - śpiew
Bernard Rive - gitara
Leo Ockeloen - bas
Jacques van Oevelen - perkusja
Zapewne SAD IRON to jeden z najgorszych zespołów holenderskiego heavy metalowego Legionu lat 80-tych.
Okropny wokalista, zupełnie pozbawiony słuchu i głosu, gitarowa robota najprymitywniejsza z możliwych, sekcja rytmiczna słabiutka, produkcja płyty, wydanej przez niedużą krajową wytwórnię Universe Productions, fatalna.
Coś jednak jest w tej muzyce takiego, co zmusza do wysłuchania tego albumu do końca. Heavy metal lat 80-tych posiada jedną cechę - autentyzm.
Jest to muzyka prymitywna, ale szczera. No i jednak te sola gitarowe, mimo wszystko ostre i wcale nie takie nudne. Owszem, jednostajna speed metalowa łupanina bez wyrazistych melodii męczy, ale przecież i basista też tu od czasu do czasu zagra interesująco, jak w "Prisoners". Te wspólne zagrywki gitarzystów solo też są takie urzekająco-nieporadne momentami. No gra tez zespół jednostajnie, ale nagle w "We All Praise The Devil" jest i wolniejszy wstęp, nic nie warty rzecz jasna, i wolniejsze granie. Jak się okazuje, gdy grają wolniej, to jest to bardzo nudne, oj bardzo. Nie wspominając już o zatrważającym "umelodyjnieniu" refrenu. W "Rock'n'roll Rendez-vous" są doprawdy zabawni, gdy grają rock'n'rolla i coś próbują ściągnąć od PICTURE. Niezwykłe solo gitarowe, godne lepszej sprawy rocka lat 60-tych i 70-tych, nijak tu nie pasuje, ale przecież tak nikt chyba więcej nie grał w Holandii. "Hellfighter" to również nieco więcej melodii i gdy grają całkowicie proste rzeczy, to nawet można tego posłuchać bez uśmiechu politowania. Nawet i śpiewak jakoś nie drażni. Tyle że to jedynie poziom najbardziej amatorskich zespołów brytyjskich nowej fali. SAD IRON w Anglię tu zapatrzony jest połowicznie, może szkoda, bo gdyby grali tylko pod NWOBHM, to można by o nich powiedzieć, iż to kolejny epigon niskich lotów. Ale zaraz... jakie fajne zagrywki gitarowe tu się pojawiają, dynamiczne, chwytliwe, ostre ataki. Zaskakują, oj tak. Nawet coś na kształt grania balladowego się pojawia w pierwszej części "Total Damnation", ale gdy następuje rozwinięcie tej kompozycji, to jest to znów dalekie zaplecze kapel, obracających się w stylistyce wypracowanej w Holandii przez MARTYR. W końcu gubią się zupełnie w gitarowych solach pełnych fałszu. "Three Crown Saws" to też najgorsze z możliwych wcielenie niderlandzkiej szkoły speed heavy. No i te niesamowicie nieudolne zagrywki pod IRON MAIDEN i pitoląca gitara w solówce.
Trzeba bardzo lubić taką muzykę, szczerą i prymitywną, żeby bez zniecierpliwienia wysłuchać całości. Album jednak onegdaj się ukazał, ten jeden, bo drugiego, który nagrali, nikt już nie chciał wydać.
Chodzą słuchy, że ta ekipa i dziś, od czasu do czasu, się zbiera i pogrywa. No oby tylko towarzysko.
Naiwny urok radosnych metalowych lat 80-tych, ale przynajmniej okładka jest bardzo fajna.
Okropny wokalista, zupełnie pozbawiony słuchu i głosu, gitarowa robota najprymitywniejsza z możliwych, sekcja rytmiczna słabiutka, produkcja płyty, wydanej przez niedużą krajową wytwórnię Universe Productions, fatalna.
Coś jednak jest w tej muzyce takiego, co zmusza do wysłuchania tego albumu do końca. Heavy metal lat 80-tych posiada jedną cechę - autentyzm.
Jest to muzyka prymitywna, ale szczera. No i jednak te sola gitarowe, mimo wszystko ostre i wcale nie takie nudne. Owszem, jednostajna speed metalowa łupanina bez wyrazistych melodii męczy, ale przecież i basista też tu od czasu do czasu zagra interesująco, jak w "Prisoners". Te wspólne zagrywki gitarzystów solo też są takie urzekająco-nieporadne momentami. No gra tez zespół jednostajnie, ale nagle w "We All Praise The Devil" jest i wolniejszy wstęp, nic nie warty rzecz jasna, i wolniejsze granie. Jak się okazuje, gdy grają wolniej, to jest to bardzo nudne, oj bardzo. Nie wspominając już o zatrważającym "umelodyjnieniu" refrenu. W "Rock'n'roll Rendez-vous" są doprawdy zabawni, gdy grają rock'n'rolla i coś próbują ściągnąć od PICTURE. Niezwykłe solo gitarowe, godne lepszej sprawy rocka lat 60-tych i 70-tych, nijak tu nie pasuje, ale przecież tak nikt chyba więcej nie grał w Holandii. "Hellfighter" to również nieco więcej melodii i gdy grają całkowicie proste rzeczy, to nawet można tego posłuchać bez uśmiechu politowania. Nawet i śpiewak jakoś nie drażni. Tyle że to jedynie poziom najbardziej amatorskich zespołów brytyjskich nowej fali. SAD IRON w Anglię tu zapatrzony jest połowicznie, może szkoda, bo gdyby grali tylko pod NWOBHM, to można by o nich powiedzieć, iż to kolejny epigon niskich lotów. Ale zaraz... jakie fajne zagrywki gitarowe tu się pojawiają, dynamiczne, chwytliwe, ostre ataki. Zaskakują, oj tak. Nawet coś na kształt grania balladowego się pojawia w pierwszej części "Total Damnation", ale gdy następuje rozwinięcie tej kompozycji, to jest to znów dalekie zaplecze kapel, obracających się w stylistyce wypracowanej w Holandii przez MARTYR. W końcu gubią się zupełnie w gitarowych solach pełnych fałszu. "Three Crown Saws" to też najgorsze z możliwych wcielenie niderlandzkiej szkoły speed heavy. No i te niesamowicie nieudolne zagrywki pod IRON MAIDEN i pitoląca gitara w solówce.
Trzeba bardzo lubić taką muzykę, szczerą i prymitywną, żeby bez zniecierpliwienia wysłuchać całości. Album jednak onegdaj się ukazał, ten jeden, bo drugiego, który nagrali, nikt już nie chciał wydać.
Chodzą słuchy, że ta ekipa i dziś, od czasu do czasu, się zbiera i pogrywa. No oby tylko towarzysko.
Naiwny urok radosnych metalowych lat 80-tych, ale przynajmniej okładka jest bardzo fajna.
Ocena: 3.7/10
2.05.2008
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"