25.06.2018, 19:07:48
Screaming Shadows - Night Keeper (2011)
Tracklista:
1. Holy Knights 04:24
2. Planet X 05:25
3. Midnight 03:40
4. Who Dares Wins 03:10
5. In The Dawn Of Time 06:01
6. Black Rain 01:38
7. Night Keeper 03:57
8. Angel Of Darkness 01:24
9. Free Again 04:32
10. Lord Of A Sea 05:26
11. Cherokee Spirit 00:56
12. Wild Horses 06:35
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Gianluigi Girardi - śpiew
Francesco Marras - gitara
Antonio Doro - bas
Mat Stancioiu - perkusja
Ocena: 8/10
4.10.2011
Tracklista:
1. Holy Knights 04:24
2. Planet X 05:25
3. Midnight 03:40
4. Who Dares Wins 03:10
5. In The Dawn Of Time 06:01
6. Black Rain 01:38
7. Night Keeper 03:57
8. Angel Of Darkness 01:24
9. Free Again 04:32
10. Lord Of A Sea 05:26
11. Cherokee Spirit 00:56
12. Wild Horses 06:35
Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy/Power Metal
Kraj: Włochy
Skład zespołu:
Gianluigi Girardi - śpiew
Francesco Marras - gitara
Antonio Doro - bas
Mat Stancioiu - perkusja
Doświadczony włoski SCREAMING SHADOWS powraca z nową płytą i w nowym składzie, wydaną przez Jolly Roger Records w październiku 2011.
Nowy znakomity perkusista Mat Stancioiu dołączył w roku 2010 podobnie jak i wokalista Gianluigi Girardi, który zastąpił Daniele Ledda jest już ósmym frontmanem w tej ekipie.
SCREAMING SHADOWS gra muzykę prostą i jasną i ukierunkowaną na słuchacza oczekującego ostrzejszego heavy i power, inspirowanego zarówno stylistyka rycerską jak i fantasy i nawiązującą do tradycji grania takiej muzyki w Ameryce. Nie ma tu ani klawiszy, ani rozległych planów i złożonych aranżacji jest natomiast ukierunkowanie na moc, tyle że uwzględnieniem włoskiej pełnej temperamentu fantazji. Ostrzejsi niż SKANNERS, mniej rozbujani rockowo niż RAIN prezentują styl we Włoszech mniej rozpowszechniony ostatnio i taki w którym trudno jest zaskoczyć.
Ciekawy jest ten nowy wokalista o głosie dosyć wysokim i pełnym dramatyzmu, ale umiejącym także zaśpiewać i ostrzej co słychać na tej płycie bardzo często. Słychać także klasę Stanciou i ten perkusista to zdecydowanie ścisła włoska czołówka i warto dodać, że w takim prostszym metalowym repertuarze potrafi także wykombinować ciekawe rzeczy. Francesco Marras w znakomitej dyspozycji i gra świetne sola w każdym utworze i znacznie lepsze niż na ostatniej płycie "New Era of Shadows". SCREAMING SHADOWS lekko nie tyle złagodniał, ile dopracował i doszlifował swój styl, więcej zwracając uwagi na szczegóły i detale. Zadbano i kilka niespodzianek i zaproszony tu gościnnie Pier Gonella zagrał wyborne drugie solo w agresywnym w gitarach bojowym "Free Again". Tu też zaśpiewał w stylu Bruce Dickinsona Alessandro Marras z włoskiego IRON MAIDEN tribute bandu VIRGIN KILLER.
Grupie lepiej wychodzą numery szybsze i gdy tempo jest mniejsze, już nie jest tak ciekawie mimo dobrej gry gitarzysty także na gitarze akustycznej ("Planet X"). Melodie są istotne czasem smutnawe w oprawie dostojnie galopujących riffów jak w "Midnight" z gościnnym udziałem Alessandro Del Vecchio jako wokalisty wspomaganego przez Marco Pastorino lub mroczniejsze i osadzone na epickim fundamencie jak w rozbudowanym i ciekawie poprowadzonym "In The Dawn Of Time" z wykorzystaniem głosu żeńskiego w wokalizach. Ładnie zabrzmiał także na koniec epicki heavy w "Wild Horses" i tu wielka zasługa wokalisty, który ma zdecydowanie predyspozycje do takiego wzniosłego śpiewu w patetycznych hymnowych numerach. Jeden raz w "Lord Of A Sea" pomimo mocnej oprawy, korzystają z doświadczeń melodic power flower włoskiego grania, łącząc je z najbardziej klasycznymi patentami true heavy metalu lat 80tych. Tu, podobnie jak w szybkim rycerskim "Holy Knights" zaśpiewał jeszcze poprzedni wokalista Daniele Ledda.
Jest na tym albumie kilka mniej interesujących kompozycji, nie ma jednak punktów słabych a stylistycznie to album zwarty bez nieudanych ballad i odskoków w kierunku radiowego podlizywania się szerokiej publiczności. Cieszy ucho ostre selektywne brzmienie z wyraźnym rozgraniczeniem wszystkich instrumentów w tym basu, który bardzo dobrze współpracuje z perkusją.
Najbardziej przemyślana i dopieszczona płyta tego zespołu do tej pory, zespołu dobranego obecnie w optymalnym składzie, który szybko się zdołał zgrać i dopasować.
Płyta powinna zostać dostrzeżona przez miłośników tradycyjnego metalu z pogranicza true heavy i power nie tylko tych najbardziej zainteresowanych sceną włoską.
Nowy znakomity perkusista Mat Stancioiu dołączył w roku 2010 podobnie jak i wokalista Gianluigi Girardi, który zastąpił Daniele Ledda jest już ósmym frontmanem w tej ekipie.
SCREAMING SHADOWS gra muzykę prostą i jasną i ukierunkowaną na słuchacza oczekującego ostrzejszego heavy i power, inspirowanego zarówno stylistyka rycerską jak i fantasy i nawiązującą do tradycji grania takiej muzyki w Ameryce. Nie ma tu ani klawiszy, ani rozległych planów i złożonych aranżacji jest natomiast ukierunkowanie na moc, tyle że uwzględnieniem włoskiej pełnej temperamentu fantazji. Ostrzejsi niż SKANNERS, mniej rozbujani rockowo niż RAIN prezentują styl we Włoszech mniej rozpowszechniony ostatnio i taki w którym trudno jest zaskoczyć.
Ciekawy jest ten nowy wokalista o głosie dosyć wysokim i pełnym dramatyzmu, ale umiejącym także zaśpiewać i ostrzej co słychać na tej płycie bardzo często. Słychać także klasę Stanciou i ten perkusista to zdecydowanie ścisła włoska czołówka i warto dodać, że w takim prostszym metalowym repertuarze potrafi także wykombinować ciekawe rzeczy. Francesco Marras w znakomitej dyspozycji i gra świetne sola w każdym utworze i znacznie lepsze niż na ostatniej płycie "New Era of Shadows". SCREAMING SHADOWS lekko nie tyle złagodniał, ile dopracował i doszlifował swój styl, więcej zwracając uwagi na szczegóły i detale. Zadbano i kilka niespodzianek i zaproszony tu gościnnie Pier Gonella zagrał wyborne drugie solo w agresywnym w gitarach bojowym "Free Again". Tu też zaśpiewał w stylu Bruce Dickinsona Alessandro Marras z włoskiego IRON MAIDEN tribute bandu VIRGIN KILLER.
Grupie lepiej wychodzą numery szybsze i gdy tempo jest mniejsze, już nie jest tak ciekawie mimo dobrej gry gitarzysty także na gitarze akustycznej ("Planet X"). Melodie są istotne czasem smutnawe w oprawie dostojnie galopujących riffów jak w "Midnight" z gościnnym udziałem Alessandro Del Vecchio jako wokalisty wspomaganego przez Marco Pastorino lub mroczniejsze i osadzone na epickim fundamencie jak w rozbudowanym i ciekawie poprowadzonym "In The Dawn Of Time" z wykorzystaniem głosu żeńskiego w wokalizach. Ładnie zabrzmiał także na koniec epicki heavy w "Wild Horses" i tu wielka zasługa wokalisty, który ma zdecydowanie predyspozycje do takiego wzniosłego śpiewu w patetycznych hymnowych numerach. Jeden raz w "Lord Of A Sea" pomimo mocnej oprawy, korzystają z doświadczeń melodic power flower włoskiego grania, łącząc je z najbardziej klasycznymi patentami true heavy metalu lat 80tych. Tu, podobnie jak w szybkim rycerskim "Holy Knights" zaśpiewał jeszcze poprzedni wokalista Daniele Ledda.
Jest na tym albumie kilka mniej interesujących kompozycji, nie ma jednak punktów słabych a stylistycznie to album zwarty bez nieudanych ballad i odskoków w kierunku radiowego podlizywania się szerokiej publiczności. Cieszy ucho ostre selektywne brzmienie z wyraźnym rozgraniczeniem wszystkich instrumentów w tym basu, który bardzo dobrze współpracuje z perkusją.
Najbardziej przemyślana i dopieszczona płyta tego zespołu do tej pory, zespołu dobranego obecnie w optymalnym składzie, który szybko się zdołał zgrać i dopasować.
Płyta powinna zostać dostrzeżona przez miłośników tradycyjnego metalu z pogranicza true heavy i power nie tylko tych najbardziej zainteresowanych sceną włoską.
Ocena: 8/10
4.10.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"