Stargazery
#1
Stargazery - Eye On The Sky (2011)

[Obrazek: R-5034441-1509176828-9042.jpeg.jpg]

Tracklista:
1.Dying 03:58
2.Every Day I Dream Of You 05:29
3.Eye On The Sky 04:07
4.How Many Miles 03:47
5.I Am The Night 03:28
6.Jester Of Kings 03:17
7.Judah (The Lion) 04:55
8.Puppet On A String 03:33
9.S.O.S 04:27
10.Headless Cross (Black Sabbath cover) 06:50

Rok wydania: 2011
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Jari Tiura - śpiew
Pete Ahonen - gitara
Jukka Jokikokko - bas
Jussi Ontero - perkusja
Marco Sneck - instrumenty klawiszowe

Fiński STARGAZERY jest zespołem debiutującym, ale nie złożonym z debiutantów. Pomysłodawca całego projektu, wokalista Jari Tiura, bardzo dobrze zaprezentował się na jedynej niestety płycie grupy SNAKEGOD, potem przez pewien czas współpracował z Michaelem Schenkerem. Instrumentaliści to natomiast ważne postacie fińskiej sceny heavy i power, znani chociażby z GHOST MACHINERY czy BURNING POINT, a Marco Sneck to ikona instrumentów klawiszowych z tego kraju. Grupa wydała swój pierwszy album w ramach kontraktu z niemiecką wytwórnią Pure Legend Records w marcu tego roku.

Muzyka STARGAZERY jest wypadkową zainteresowań jego członków i łączy w sobie heavy metal tradycyjny, power metal i hard rock, przy czym to przywiązanie do rockowej tradycji jest tu silnie zaznaczone. W efekcie powstał album z melodic heavy metalem, w dużej mierze odległy od fińskiego stylu takiego grania i więcej tu metalu anglosaskiego, przy czym nie brak ozdobników charakterystycznych dla AOR, a i obecność odrobiny progresji jest słyszalna.
Otwarcie w postaci "Dying" znanego już od kilku lat z wersji singlowej znakomite. Duża energia, średnie tempa, masa przestrzeni, generowanej przez odległe klawisze i nostalgiczna melodia. Słychać również, że Tiura jest w wybornej formie i lata spędzone za granicą wzbogaciły go o nowe formy wokalnego wyrazu. Nie jest to prosty hard rock ani stadionowy rock/metal, jest w tej kompozycji pomysł na coś więcej. Ballada pojawia się bardzo szybko, już jako drugi utwór "Everytime I Dream Of You". Piękna ballada, elegancka i dostojna, eksplodująca w refrenach i tu z kolei coś łączy się w stylu ballad niemieckich i amerykańskich, a do tego rozwija się wszystko dosyć nietypowo w drugiej części.
Za to "Eye On The Sky", szybki melodic heavy metal, mógł z takimi klawiszami powstać tylko w Finlandii. No i po raz kolejny świetna melodia. Niby te melodie nie są zbyt oryginalne, a mimo to niezwykła pewność siebie wykonania i umiejętność wydobycia tego, co najlepsze z tych motywów czyni tu bardzo wiele dobrego. Ahonen tu po raz pierwszy daje gitarowy popis, uzupełniając finezyjne klawiszowe interludium. W prowadzonym pianinem "How Many Miles" dużo dramatyzmu i rozmachu oraz echa brytyjskiego stylu, reprezentowanego chociażby przez MAGNUM, tyle że z większą dawką metalowej mocy. Bogate aranżacje, ozdobniki, mnóstwo pomysłów w każdej kompozycji. Piękny "I Am The Night" ze scorpionsowym refrenem to numer z typowym dążeniem do ekspozycji tego refrenu i po raz kolejny zachwyca elegancja tego wszystkiego i po raz kolejny bardzo interesujące solo gitarowe. W "Jester Of Kings" rycerski heavy metal, dumny i to nie za szybkie tempo zostało wybrane idealnie wraz z kolejnym killerskim refrenem. No i Ahonen - zdecydowanie bardzo się postarał na tej płycie, wspaniale gra. Wspaniale grają wszyscy i wszyscy zasługują na brawa i wyróżnienie. Tiura zaś zalicza występ kapitalny i ta akurat kompozycja to zdecydowanie potwierdza.
"Judah(The Lion)" także jest osadzony w stylistyce epickiego melodyjnego metalu i toczy się spokojnie z masywnym klawiszowym tłem i mocnymi zagrywkami. Za to "Puppet On A String" poniekąd nawiązuje do stylu, jaki prezentował SNAKEGOD, choć to jest zagrane mocniej i ze sporą dawką tradycyjnego heavy metalu. Kolejny wyśmienity kawałek to "S.O.S", dosyć ciężki i ze śladami neoklasyki w głównych motywach. Mocny akcent na zakończenie tego albumu, gdzie jeszcze grupa przedstawia bardzo udaną wersję "Headless Cross". Naturalnie wokalnie zawsze tu każdy przegra porównanie z Martinem, ale zagrane jest to ekscytująco i tu bas totalnie niszczy.

Ogólnie to cała płyta totalnie niszczy.
Wstępnie zapowiadana była płyta z bardziej metalowo potraktowanym hard rockiem, tymczasem tu jest naprawdę czego posłuchać w różnych stylach tradycyjnego grania. Te utwory są dopracowane w najdrobniejszych szczegółach i zagrane z autentyczną pasją. Niebywała pewność siebie bije z tej muzyki. No, ale w końcu to są postacie, które zachwycają od lat, a teraz także w nowej konfiguracji.
Należy również podkreślić fantastyczne brzmienie całości, odrobinę ostrzejsze i bardziej krystaliczne niż zazwyczaj to słychać na albumach z klasycznym heavy metalem czy typowym melodic metalem. Bas wbija w ziemię, klawisze subtelne, perkusja soczysta. Soczysty, nowoczesny sound w tradycyjnym graniu.
Tak oto po cichu, bez nadmiernego rozgłosu pojawia się znakomita płyta. Miłośnicy klasycznych metalowych brzmień w żadnym wypadku nie mogą jej pominąć.
Wzorzec melodic heavy metalowej elegancji.


Ocena: 9.6/10

25.03.2011
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#2
Stargazery - Stars Aligned (2015)

[Obrazek: R-6620141-1424294600-3606.jpeg.jpg]

Tracklista:
1.Voodoo 03:17
2.Angel of the Dawn 04:11
3.Missed the Train to Paradise 03:36
4.Invisible 05:03
5.Absolution 03:54
6.Academy of Love 04:17
7.Painted into a Corner 03:41
8.Dim the Halo 03:47
9.Bring Me the Night 03:07
10.Hiding 04:56
11.Warrior's Inn 04:14
12.Dark Lady (Cher cover) 03:48
13.Tumma nainen (Lea Laven cover) 03:46 (bonus)

Rok wydania: 2015
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Jari Tiura - śpiew
Pete Ahonen - gitara
Jukka Jokikokko - bas
Jussi Ontero - perkusja
Marco Sneck - instrumenty klawiszowe

Jest to druga płyta STARGAZERY, wydana w styczniu 2015 roku przez Pure Legend Records, ale także w Japonii przez Rubicon.

Jest nieco smutne, że ten znakomity zespół zaprezentował tym razem zestaw kompozycji, gdzie najlepsze wrażenie robi cover Dark Lady Cher. Świetny numer, świetnie wykonany przez świetną ekipę ze świetnym wokalistą Jari Tiura.
Bez wątpienia wykonanie wokalne i instrumentalne jest dla wszystkich kompozycji wzorcowe, ale gdy kolejno kończą się Voodoo, Angel of the Dawn, Missed the Train to Paradise, to słychać tylko poprawny, mało ekscytujący heavy metal z elementami hard rocka, w radiowej długości. To jest tylko po prostu dobre granie bez polotu, z neutralnymi, wypośrodkowanymi melodiami. Dopiero w Invisible coś się zaczyna dziać, pojawia się inteligentnie wpleciony motyw orientalny, doskonałe klawisze, ciekawy epicki refren i intrygujący klimat i z pewnością najpiękniejsze na tej płycie, choć zbyt krótkie, solo gitarowe. I mimo wszystko, jakiś niedosyt. Taki sam niedosyt pozostawia spokojny, melodyjny heavy metal z eleganckiego i owszem, Absolution. Rozczarowuje balladowy song Academy of Love i tu jest po prostu romantyczna poprawność.
Druga część tego albumu jest ponownie powrotem do zachowawczego, melodyjnego heavy metalu z hard rockowymi odcieniami i trudno zachwycać się ułożoną poprawnością bez realnej przebojowości Painted into a Corner, choć słychać tu przez moment Hammondy. Bez emocji słucha się Dim the Halo, Bring Me the Night to kompozycja niewykorzystanych epickich możliwości, i tak w zasadzie trudno nawet powiedzieć, w którym momencie tu został popełniony błąd. Po prostu poprawność Mistrzów. Hiding buja, na początku, jest tak mocno osadzony w rockowej tradycji i to takiej chyba nawet z przełomu lat 60 i 70 tych, ale potem trwonią to, co zyskali na początku w kolejnym poprawnym i tylko dobrym refrenie, i na nic tu wyborne wokale Tiura, po prostu na nic.
Irlandzkie motywy w Warrior's Inn w przypadku grupy z Finlandii nieco zaskakują, ale to dobrze, bo na tej płycie jest przewidywalnego grania zbyt wiele. Tu jest epicki heavy metal i tych celtyckich motywów w dalszej części jest mało, ale ten refren, dumny i majestatyczny, godny uwagi i mocno zapadający w pamięć. To na pewno najlepsza kompozycja na tej płycie, kompozycja wysokiej klasy i wymienienie na początku covera Cher to oczywiście pewnego rodzaju lekka prowokacja.

Bardzo dobre brzmienie, rozpoznawalne jako fińskie, to dzieło Księżniczki Masteringu Minervy Pappi i słucha się tego soundu z dużą przyjemnością. Taki wyważony w tym aspekcie melodyjny heavy metal z głęboką gitarą i klawiszami w planie dalszym oraz wyraźną ekspozycją walorów głosowych wokalisty.
Tyle plusów, a jednak to album, w stosunku do debiutu, rozczarowujący. To coś jak późny TAROT. Niby wszystko na wysokim poziomie, a nie chwyta jak należy. Po prostu za mało chwytliwych melodii jak na album z nastawionym na melodie heavy metalem.
Ale Dark Lady wyszedł kapitalnie!


ocena: 7,3/10

new 8.09.2019
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz
#3
Stargazery - Constellation (2020)

[Obrazek: R-15534957-1593184798-5350.jpeg.jpg]

Tracklista:
1.Sinners in Shadows 03:47
2.War Torn 04:17
3.Self-Proclaimed King 04:37
4.Ripple the Water 04:10
5.I Found Angels 04:46
6.Constellation 05:59
7.Caught in the Crossfire 04:17
8.Dark Side of the Moon 03:34
9.In My Blood 03:49
10.Raise the Flag 05:26

Rok wydania: 2020
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Finlandia

Skład zespołu:
Jari Tiura - śpiew
Pete Ahonen - gitara
Marko Pukkila - gitara basowa
Ilkka Leskelä - perkusja
Pasi Hiltula - instrumenty klawiszowe

Po nagraniu "Stars Aligned" Tiura i Ahonen rozpoczęli przebudowę składu. Pojawiły się kolejne gwiazdy fińskiej sceny metalowej - w 2017 Ilkka Leskelä (EMBRAZE), a w 2019 Marko Pukkila (ALTARIA) i Pasi Hiltula (KALMAH, ETERNAL TEARS OF SORROW, BURNING POINT) i zreformowana super grupa nagrała trzeci album - "Constellation", którego premiera zapowiedziana jest na 29 maja 2020 przez Pure Steel Records.

W roku 2015 STARGAZERY zagrał nieco pod radiowy, mainstreamowy target słuchaczy. Tym razem inaczej.
Mistrzowie nagrali płytę z uroczystym, epickim pełnym dostojeństwa i heroicznych barw heavy metalem, z pełnym zachowaniem fińskiego sposobu przekazywania takiej muzyki i na kapitalnym poziomie wykonania. Od razu stwierdzę, że Jari Tiura jest w kapitalnej formie i śpiewa heroiczne rzeczy w niezachwianym przekonaniem. Partie Pasi Hitula godne najwyższego szacunku, przy czym są one zupełnie pozbawione gwiazdorskiej nachalności, wysmakowane, we własnym,  odrębnym planie. Wycyzelowana robota gitarowa Pete Ahonena, piękna, pełna maestrii gra sekcji rytmicznej. Co Mistrzowie to Mistrzowie! I te kompozycje! Czuje się ten dostojny klimat, zarazem bez monumentalizmu i słyszy się wyborne, znakomite melodie. DREAMTALE próbował osiągnąć podobny rezultat na kilku swoich późniejszych płytach, ale takiego jak tu nie osiągnął.

Zaczyna się to wszystko rytmicznym, ale zagranym ze spokojem Sinners in Shadows, potem pięknie zaaranżowany wolniejszy i dramatyczny w melodyjny sposób War Torn z bardziej pogodnym refrenem. Znakomicie się tego słucha. I czuć w eterze super killer. Czuć jak nadchodzi... I jest! Self-Proclaimed King to esencja heroicznego grania w najwspanialszej tradycji greckiej i włoskiej. Po prostu niesamowity numer z fantastycznym wokalnym epickim popisem Jari Tiura. I te wyśmienite wokale poboczne Ahonena, zresztą godne podziwu na całej płycie. Ten numer jest po prostu fenomenalny. Absolutnie! Ta moc i ten patos wspierany klawiszami Pasi Hitula! A zaraz potem rozległy, pełen przestrzeni i świetnie akcentowany Ripple the Water. Potem taki delikatny i łagodny song nostalgiczny I Found Angels z zachowaniem epickiej otoczki... Bardzo wyrazisty i jednorodny klimat ma ta płyta. To jej wielki atut.
Tyle tu świetnej metalowej muzyki... Także w drugiej części, bo wielkie wrażenie robi dynamiczny z elementami power metalowymi tytułowy Constellation, potoczysty i energiczny z pięknym solem gitarowym solem i dialogiem z klawiszami. I nie odpuszczają w Caught in the Crossfire, gdzie w roli głównej ponownie jest Jari Tiura, a zapadający w pamięć refren należy do najlepszych na płycie. Zdecydowanie zagrany heavy metal i jeszcze raz fantastyczny dialog Ahonen - Hitula. Szkoda, że nie dłuższy. To wynagradza fantastyczny, pełen dumy i zadumy Dark Side of the Moon. No klasa po prostu!
I epicko, a zarazem przebojowo brzmi In My Blood, a na koniec wspaniały Raise the Flag, w najlepszej tradycji najlepszych kompozycji chociażby OLYMPOS MONS z dawką posępnego, dramatycznego mroku. Moc!

Soczyste, mocne i wyraziste brzmienie łączy się z delikatnością dalszych planów, zwłaszcza klawiszowych i pod tym względem jak zawsze STARGAZERY jest w fińskiej czołówce.
STARGAZERY odszedł od zmetalizowanego hard rocka zupełnie, przechodząc na pozycje melodyjnego heavy z power akcentami i wraca do czołówki melodic metalu z Finlandii. Zdecydowanie wraca!


ocena: 9,5/10

new 7.04.2020

przedpremierowa recenzja dzięki uprzejmości PURE STEEL RECORDS
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL

"Only The Strong Survive!"

Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości