27.06.2018, 18:23:13
Tarot - Gravity of Light (2010)
Tracklista:
1. Satan is Dead 04:14
2. Hell Knows 06:04
3. Rise! 04:30
4. Pilot Of All Dreams 03:42
5. Magic and Technology 05:50
6. Calling Down the Rain 04:11
7. Caught in the Deadlights 04:42
8. I Walk Forever 04:50
9. Sleep in the Dark 04:46
10. Gone 07:02
Rok wydania: 2010
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Marco Hietala - śpiew, bas
Zachary Hietala - gitara
Pecu Cinnari - perkusja
Janne Tolsa - instrumenty klawiszowe
Tommi Salmela - śpiew
Ocena: 4.8/10
10.03.2010
Tracklista:
1. Satan is Dead 04:14
2. Hell Knows 06:04
3. Rise! 04:30
4. Pilot Of All Dreams 03:42
5. Magic and Technology 05:50
6. Calling Down the Rain 04:11
7. Caught in the Deadlights 04:42
8. I Walk Forever 04:50
9. Sleep in the Dark 04:46
10. Gone 07:02
Rok wydania: 2010
Gatunek: Heavy Metal
Kraj: Finlandia
Skład zespołu:
Marco Hietala - śpiew, bas
Zachary Hietala - gitara
Pecu Cinnari - perkusja
Janne Tolsa - instrumenty klawiszowe
Tommi Salmela - śpiew
TAROT, zespół niegdyś prekursorski i kultowy w Finlandii, dziś coraz częściej postrzegany jest przez pryzmat Hietala i NIGHTWISH. W dobie, gdy w Finlandii wytworzył się szeroki front zespołów, grających melodyjne odmiany metalu, znaczenie TAROT zmalało, niemniej album "Gravity Of Light" także spotkał się z zainteresowaniem. TAROT już od wielu lat zaczął pewne eksperymenty z heavy metalem, wprowadził zresztą jako jeden z pierwszych elementy elektroniczne, dopracował brzmienie, które można określić jako modern i nowy LP jest kontynuacją tej linii. To brzmienie jest bardzo dobre i chyba najlepsze, co jest na tej płycie ogólnie. Płyta została wydana przez fińską wytwórnię King Foo Records w marcu.
Album zaśpiewany jest przez dwóch wokalistów, bo obok Hietala niewiele mniej do powiedzenia ma głosowo Tommi Salmela, który zazwyczaj zajmuje się samplerami. Hietala wypada średnio, zaś Salmela po prostu słabo. Te wokale są mieszane, śpiewają po kawałku, jeden po drugim, i w otoczeniu krzykliwych chórków wypada to fatalnie. Bardzo solidny, lekko gotycki w klimacie, ale heavy metalowo dynamiczny, "Satan is Dead" jest tak przeładowany tymi okropnymi w większości wokalami, że urok tej ciekawej melodii zupełnie się zatraca. "Hell Knows" to spokojniejsza kompozycja, trudno jednak uznać ją za balladę czy hymn, raczej za taki utwór, jakie w melodiach już TAROT prezentował wcześniej, ale w bardziej dynamicznej formie. Hietala jest tu niezły, ale jego partner kładzie to już zupełnie. Ogólnie pozostaje wrażenie, że w wielu kompozycjach te partie wokalne są zupełnie oderwane od tego, co grają instrumentaliści, a przecież grają bardzo ciekawe rzeczy. Warto szczególnie zwrócić uwagę na wysublimowane partie klawiszowe. "Rise!" ma bardzo fajny początek, potem jednak śpiew znów psuje całą radość, a to w sumie bardzo radosny utwór z fajną współpracą gitary i klawiszy w nowoczesnej formie.
Rozpoczęcie "Pilot Of All Dreams" kapitalne i brzmi to jak nowocześnie podany DEEP PURPLE na sterydach, to jednak kompozycja zmarnowanych możliwości, bo niestety ten wyborny motyw rozmywa się w power metalowej galopadzie bez sensu. Powolny "Magic and Technology" można by zupełnie pominąć milczeniem, jednak to prawie sześć minut jednostajnego grania, gdzie obaj wokaliści krzyczą bardzo głośno, chyba po to, aby zagłuszyć jednostajność tego, co robią instrumentaliści. "Calling Down the Rain" to po prostu słaby TAROT z ostatnich lat i doliczając do tego bezpłciowy "Caught in the Deadlights" otrzymujemy słabiutką część środkową albumu. Brak recepty na stworzenie atrakcyjnych melodii w obrębie nowoczesnych aranżacji jest aż nazbyt słyszalny.W "I Walk Forever" teoretycznie więcej melodii przyjaznej dla słuchacza, nieco melancholijnego klimatu, ale to doprawdy słabo brzmi w porównaniu z tym, co proponują inne zespoły fińskie. Wokale tym razem zupełnie nieudane, solo gitarowe drażniące powtarzaniem piszczącego motywu w zapętleniu. Ciężej i ostrzej w "Sleep in the Dark", ale to jest tak oklepane w tej heavy powerowej formie, że i ta kompozycja wypada z pamięci, gdy tylko minie kilka sekund, gdy się skończy. Mękę kończy jęcząca ballada z tłem niby symfonicznym, jakimś werbelkiem, wzmocnieniami, zapewne w zamyśle, epickim charakterze, klawiszowym plumkaniem i szczyptą akustycznego grania. Przez siedem minut praktycznie nie wiadomo, o co tu chodzi. Fatalne zakończenie tego albumu, gdzie są tylko przebłyski dobrego grania i przyzwoity drugi plan.
Niestety, z taką muzyką TAROT nie ma wielkich szans na pozostanie w czołówce, nawet tej szerokiej, fińskiego heavy i power metalu.
Album nieinteresujący i nieudany, a do tego bardzo męczący.
Album zaśpiewany jest przez dwóch wokalistów, bo obok Hietala niewiele mniej do powiedzenia ma głosowo Tommi Salmela, który zazwyczaj zajmuje się samplerami. Hietala wypada średnio, zaś Salmela po prostu słabo. Te wokale są mieszane, śpiewają po kawałku, jeden po drugim, i w otoczeniu krzykliwych chórków wypada to fatalnie. Bardzo solidny, lekko gotycki w klimacie, ale heavy metalowo dynamiczny, "Satan is Dead" jest tak przeładowany tymi okropnymi w większości wokalami, że urok tej ciekawej melodii zupełnie się zatraca. "Hell Knows" to spokojniejsza kompozycja, trudno jednak uznać ją za balladę czy hymn, raczej za taki utwór, jakie w melodiach już TAROT prezentował wcześniej, ale w bardziej dynamicznej formie. Hietala jest tu niezły, ale jego partner kładzie to już zupełnie. Ogólnie pozostaje wrażenie, że w wielu kompozycjach te partie wokalne są zupełnie oderwane od tego, co grają instrumentaliści, a przecież grają bardzo ciekawe rzeczy. Warto szczególnie zwrócić uwagę na wysublimowane partie klawiszowe. "Rise!" ma bardzo fajny początek, potem jednak śpiew znów psuje całą radość, a to w sumie bardzo radosny utwór z fajną współpracą gitary i klawiszy w nowoczesnej formie.
Rozpoczęcie "Pilot Of All Dreams" kapitalne i brzmi to jak nowocześnie podany DEEP PURPLE na sterydach, to jednak kompozycja zmarnowanych możliwości, bo niestety ten wyborny motyw rozmywa się w power metalowej galopadzie bez sensu. Powolny "Magic and Technology" można by zupełnie pominąć milczeniem, jednak to prawie sześć minut jednostajnego grania, gdzie obaj wokaliści krzyczą bardzo głośno, chyba po to, aby zagłuszyć jednostajność tego, co robią instrumentaliści. "Calling Down the Rain" to po prostu słaby TAROT z ostatnich lat i doliczając do tego bezpłciowy "Caught in the Deadlights" otrzymujemy słabiutką część środkową albumu. Brak recepty na stworzenie atrakcyjnych melodii w obrębie nowoczesnych aranżacji jest aż nazbyt słyszalny.W "I Walk Forever" teoretycznie więcej melodii przyjaznej dla słuchacza, nieco melancholijnego klimatu, ale to doprawdy słabo brzmi w porównaniu z tym, co proponują inne zespoły fińskie. Wokale tym razem zupełnie nieudane, solo gitarowe drażniące powtarzaniem piszczącego motywu w zapętleniu. Ciężej i ostrzej w "Sleep in the Dark", ale to jest tak oklepane w tej heavy powerowej formie, że i ta kompozycja wypada z pamięci, gdy tylko minie kilka sekund, gdy się skończy. Mękę kończy jęcząca ballada z tłem niby symfonicznym, jakimś werbelkiem, wzmocnieniami, zapewne w zamyśle, epickim charakterze, klawiszowym plumkaniem i szczyptą akustycznego grania. Przez siedem minut praktycznie nie wiadomo, o co tu chodzi. Fatalne zakończenie tego albumu, gdzie są tylko przebłyski dobrego grania i przyzwoity drugi plan.
Niestety, z taką muzyką TAROT nie ma wielkich szans na pozostanie w czołówce, nawet tej szerokiej, fińskiego heavy i power metalu.
Album nieinteresujący i nieudany, a do tego bardzo męczący.
Ocena: 4.8/10
10.03.2010
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"