28.06.2018, 15:36:50
While Heaven Wept - Vast Oceans Lachrymose (2009)
Tracklista:
1. The Furthest Shore 15:51
2. To Wander the Void 06:28
3. Living Sepulchre 04:00
4. Vessel 07:48
5. Vast Oceans Lachrymose 05:02
6. Epilogue 03:13
Rok wydania: 2009
Gatunek: progressive heavy/doom metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Rain Irving - śpiew
Tom Phillips - gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew
Scott Loose - gitara
Jim Hunter - bas
Trevor Schrotz - perkusja
Michelle Schrotz - instrumenty klawiszowe, śpiew
Ocena: 8,5/10
3.11.2009
Tracklista:
1. The Furthest Shore 15:51
2. To Wander the Void 06:28
3. Living Sepulchre 04:00
4. Vessel 07:48
5. Vast Oceans Lachrymose 05:02
6. Epilogue 03:13
Rok wydania: 2009
Gatunek: progressive heavy/doom metal
Kraj: USA
Skład zespołu:
Rain Irving - śpiew
Tom Phillips - gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew
Scott Loose - gitara
Jim Hunter - bas
Trevor Schrotz - perkusja
Michelle Schrotz - instrumenty klawiszowe, śpiew
Amerykański zespół WHILE HEAVEN WEPT zawsze stał na pograniczu kilku gatunków muzycznych. W ich grani splatały się elementy doom, heavy metalu w epickiej odmianie, metalu progresywnego, a wszystko podane w melancholijnym stylu, czy może raczej nastroju pełnym ciepłej refleksyjnej zadumy.
Grupa złożona była w okresie swojego istnienia z muzyków wywodzących się z różnych grup i stylów, jak TWISTED TOWER DIRE czy brytyjski SOLSTICE, aby wymienić tu tylko te najbardziej znane. To co muzycy wynieśli z doświadczeń grania w innych zespołach tu stopili w jednym tyglu, tworząc metal swoisty i niezwykły. Grupa nagrywa rzadko i poprzednia płyta "Of Empires Forlorn" ukazała się w roku 2003. Od tego czasu zmienił się skład i jako główny wokalista pojawił się Rain Irving, człowiek stworzony do malowania głosem obrazów muzycznych, jakie tworzy WHILE HEAVEN WEPT. Nowy album wydała wytwórnia Cruz del Sur Music w listopadzie.
Grupa złożona była w okresie swojego istnienia z muzyków wywodzących się z różnych grup i stylów, jak TWISTED TOWER DIRE czy brytyjski SOLSTICE, aby wymienić tu tylko te najbardziej znane. To co muzycy wynieśli z doświadczeń grania w innych zespołach tu stopili w jednym tyglu, tworząc metal swoisty i niezwykły. Grupa nagrywa rzadko i poprzednia płyta "Of Empires Forlorn" ukazała się w roku 2003. Od tego czasu zmienił się skład i jako główny wokalista pojawił się Rain Irving, człowiek stworzony do malowania głosem obrazów muzycznych, jakie tworzy WHILE HEAVEN WEPT. Nowy album wydała wytwórnia Cruz del Sur Music w listopadzie.
Sama muzyka na tym albumie stała się jeszcze bardziej rozbudowana, wzbogacona o większa przestrzeń, zaskakujące nieraz budowanie kompozycji i postawienie zdecydowanie na klimat, jakiego w graniu heavy metalu nikt inny nie tworzy.
Album ma specyficzną budowę. Nie wiem, czy rozpoczęcie od tak długiego numeru jak The Furthest Shore było fortunne. Rozkręca się dosyć długo, a na końcu mamy bardzo dobry, klasyczny heavy metal, przy czym te fragmenty instrumentalne bardziej mi się podobają niż sama melodia główna. Te spokojne zagrywki z wstawkami akustycznymi w części drugiej bardzo ładne i na takie rozwinięcie trochę nieoczekiwane warto tu było czekać. Ogólnie jednak utwór jest za długi, czy też może za mało dzieje się w nim w pierwszych ośmiu minutach.
To Wander the Void także bardzo klasyczny heavy metal i nawet taki nie amerykański czuć tu bowiem odniesienia do stylu brytyjskiego bardziej, co znając jednak inspiracje muzyczne członków grupy nie dziwi. Living Sepulchre to taka kontynuacja stylu, przy czym mamy ciekawie użyty motyw neoklasyczny. Tu jednak zawsze bardzo surowo podchodzę do takich zapożyczeń - tu są tylko dobre i ten neoclassical /heavy metal wyszedł raczej średnio ciekawie.
Vessel jest po prostu przepiękny. Jeden z najlepszych w 2009 roku numerów z kręgu klasycznego metalu z kapitalnym refrenem. Bardzo mocna inspiracja tradycyjnym metalem lat 80tych i pełne emocji wykonanie. Świetna rzecz zarówno w powiązaniu refrenu z całością jak i uchwyceniu morskiego klimatu. Tytułowy Vast Oceans Lachrymose dobrze by wyglądał na początku z tym symfonicznym wstępem i szumem morza w tle. W tej kompozycji jest najwięcej z poprzedniego stylu zespołu, mamy te wolne granie w lekko doomowej manierze, ale delikatne, nostalgiczne i romantyczne. Także jeden z najładniejszych numerów instrumentalnych 2009 roku, a epilog jest jego kontynuacją.
Tylko pięć utworów, a ile w tym treści. Ta treść wykonana jest w godny podziwu sposób z nastawieniem na śpiew Raina Irvinga wspierany przez Toma Phillipsa i Michelle Schrotz. Uzyskano piękny efekt w postaci efektownych, ale subtelnie podanych harmonii wokalnych wspieranych klawiszowymi zagrywkami obojga. Instrumenty klawiszowe tworzą tu przede wszystkim plan drugi, niezmiernie przy tym istotny, tworzący fundament dla kunsztownych, aczkolwiek oszczędnych zagrywek gitarowych. W to wszystko doskonale wpasowuje się sekcja rytmiczna, gdzie warto wyróżnić perkusistę za grę oryginalną i poukładaną oraz kilka niebanalnych rozwiązań w najdłuższych kompozycjach.
Album ma specyficzną budowę. Nie wiem, czy rozpoczęcie od tak długiego numeru jak The Furthest Shore było fortunne. Rozkręca się dosyć długo, a na końcu mamy bardzo dobry, klasyczny heavy metal, przy czym te fragmenty instrumentalne bardziej mi się podobają niż sama melodia główna. Te spokojne zagrywki z wstawkami akustycznymi w części drugiej bardzo ładne i na takie rozwinięcie trochę nieoczekiwane warto tu było czekać. Ogólnie jednak utwór jest za długi, czy też może za mało dzieje się w nim w pierwszych ośmiu minutach.
To Wander the Void także bardzo klasyczny heavy metal i nawet taki nie amerykański czuć tu bowiem odniesienia do stylu brytyjskiego bardziej, co znając jednak inspiracje muzyczne członków grupy nie dziwi. Living Sepulchre to taka kontynuacja stylu, przy czym mamy ciekawie użyty motyw neoklasyczny. Tu jednak zawsze bardzo surowo podchodzę do takich zapożyczeń - tu są tylko dobre i ten neoclassical /heavy metal wyszedł raczej średnio ciekawie.
Vessel jest po prostu przepiękny. Jeden z najlepszych w 2009 roku numerów z kręgu klasycznego metalu z kapitalnym refrenem. Bardzo mocna inspiracja tradycyjnym metalem lat 80tych i pełne emocji wykonanie. Świetna rzecz zarówno w powiązaniu refrenu z całością jak i uchwyceniu morskiego klimatu. Tytułowy Vast Oceans Lachrymose dobrze by wyglądał na początku z tym symfonicznym wstępem i szumem morza w tle. W tej kompozycji jest najwięcej z poprzedniego stylu zespołu, mamy te wolne granie w lekko doomowej manierze, ale delikatne, nostalgiczne i romantyczne. Także jeden z najładniejszych numerów instrumentalnych 2009 roku, a epilog jest jego kontynuacją.
Tylko pięć utworów, a ile w tym treści. Ta treść wykonana jest w godny podziwu sposób z nastawieniem na śpiew Raina Irvinga wspierany przez Toma Phillipsa i Michelle Schrotz. Uzyskano piękny efekt w postaci efektownych, ale subtelnie podanych harmonii wokalnych wspieranych klawiszowymi zagrywkami obojga. Instrumenty klawiszowe tworzą tu przede wszystkim plan drugi, niezmiernie przy tym istotny, tworzący fundament dla kunsztownych, aczkolwiek oszczędnych zagrywek gitarowych. W to wszystko doskonale wpasowuje się sekcja rytmiczna, gdzie warto wyróżnić perkusistę za grę oryginalną i poukładaną oraz kilka niebanalnych rozwiązań w najdłuższych kompozycjach.
Ciepłe brzmienie, nie za mocne, ale głębokie to również duży plus tego LP, zrealizowanego bardzo starannie, z dbałością o detale i czytelność poszczególnych instrumentów.
Jeden z najciekawszych albumów amerykańskich roku 2009 pokazujący, że w ciepłym graniu z pogranicza tradycyjnego heavy metalu, doom i progresji jeszcze nie powiedziano wszystkiego.
Spokojny wyważony materiał bez pędu i nadmiernej mocy... jak to mieli w zwyczaju przede wszystkim klimat i wydobycie emocji w różnych odcieniach.
Zadumana płyta, z bardzo dobrym wokalistą i zagrana w sposób elegancki i niezwykle staranny.
Jeden z najciekawszych albumów amerykańskich roku 2009 pokazujący, że w ciepłym graniu z pogranicza tradycyjnego heavy metalu, doom i progresji jeszcze nie powiedziano wszystkiego.
Spokojny wyważony materiał bez pędu i nadmiernej mocy... jak to mieli w zwyczaju przede wszystkim klimat i wydobycie emocji w różnych odcieniach.
Zadumana płyta, z bardzo dobrym wokalistą i zagrana w sposób elegancki i niezwykle staranny.
Ocena: 8,5/10
3.11.2009
NIE JESTEM ATEISTĄ - WIERZĘ W HEAVY METAL
"Only The Strong Survive!"
"Only The Strong Survive!"